Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam

Świat - (nasze) Perypetie

Neno - 2021-02-28, 14:47
Temat postu: (nasze) Perypetie
Temat ten, prowadzony w formie relacji z podróży, będzie zapewne mniej lub bardziej wierną kopią blog-a, którego piszę. Nie mniej zdecydowałem się to zrobić z prostej przyczyny - wiem jak wielu osobom nie chce się klikać "po forach", że przyjemniejszą opcją czytania, wymiany zdań - jest po prostu Forum. Wiem to, bo sam tak mam i doskonale te osoby rozumiem. Tak po prawdzie, to mi też łatwiej łapie się kontakt i lepiej "pisze" na forum, łatwiej zamieszcza się zdjęcia, dlatego też będę ich tu zamieszczał sporo więcej. Tyle tytułem wstępu, zaczynajmy!

13 marca 2020 r, piątek
Tu zaczyna się nasza historia, nasze tytułowe Perypetie. Tego dnia bowiem stało się to, czego się obawiałem, zaczynając robić to, co robiłem przez ostatnie blisko 6 lat. Pozamykali nam granice!
Z podkulonymi ogonami wracamy do domu z granicy niemiecko-francuskiej, gdzie nad ranem zastała nas informacja o tym, że do Maroka nie wjedziemy. Dwa auta, dwie przyczepy wypełnione po brzegi motocyklami wracają co sił w kołach do kraju. Tak na dobrą sprawę można powiedzieć, że już wtedy skończyła się nasza kariera zawodowa, przynajmniej w tym segmencie rynku, choć kto wie, może kiedyś do tego wrócimy.




Kwiecień 2020r.
Po cichu liczyliśmy, że od września trochę się sytuacja wyprostuje, że do końca roku jeszcze uda się popracować. Niestety już po miesiącu było jasne (przynajmniej dla nas), że rozpętało się to na nieco dłużej…
A może by tak wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady?
A może by tak nie rzucać wszystkiego i pojechać gdzieś dalej?
Tak, to ma sens!
Postanawiamy spróbować swoich sił, rzucić (prawie)wszystko i wyprowadzić się z domu, zamieszkać w samochodzie, ot tak – bez adresu. Brzmi fajnie!
Nooooo to teraz jeszcze tylko tysiąc godzin na polskim portalu aukcyjnym, drugie tyle na jego chińskim odpowiedniku, dziesiątki odesłanych paczek, bo przyszło nie takie jak chciałem, kilkadziesiąt nieprzespanych nocy przez miliony pomysłów w głowie, tysiące dylematów, setki roboczogodzin, kilkanaście plastrów na palcach, kilka kłótni z kobietą, jedno rozstanie… i w konsekwencji jeden powrót, no... ale może zacznę od początku! Także słów kilka o naszych życiowych perypetiach.
Perypetie to my, Ernest i Ewa.
Nasz nowy projekt, nasze przyszłe życie.

Poznaliśmy się 5 lat temu (2016) i musiało minąć pół roku by starszy o 14 lat facet w końcu zaimponował młodej dziewczynie, a robiłem naprawdę dziwne rzeczy ;)
W maju 2017 roku, Ewa rzuca pracę w korpo i zaczynamy nowe życie, a w zasadzie jego nowy rozdział – 365dni w roku, 24h/dobę razem…
Było mnóstwo pięknych chwil, wspaniałe wyjazdy i przygody, ale nie oszukujmy się, musieliśmy się dotrzeć. W sumie docieramy się nadal :D Pracowaliśmy tyle, że często nawet święta spędzaliśmy w trasie.
Bywały lata, że przez 340 dni byliśmy w drodze, z czego blisko 300 poza granicami naszej Ojczyzny. Takie nasze prywatne korpo, nakręceni na zarobek, na adrenalinę, na kolejne przygody i nowe znajomości. Uwielbialiśmy to! Życie na walizkach, noclegi w namiocie, w hotelach czy w naszym busie(zaczynaliśmy śpiąc na siedzeniu (ja) i w tzw. nogach(Ewa). Byle dalej, byle wyżej, byle inaczej!
Mam wrażenie, że napędzała nas adrenalina. 140.000km samochodami, 40.000km motocyklami, do tego jakieś loty samolotami…
Szybki sen i dalej, dalej, dalej. Tak mijały nam ostatnie lata.

Nasze archiwum (wybaczcie ilość, jestem na tym tle zboczony, a z drugiej strony bardzo miło wspominam ten czas):
































































Luty 2020, nasz ostatnio trip:

















Jak rzucić wszystko i zacząć od początku?
Na pewno trzeba się zebrać na odwagę, zaryzykować. Czy warto? Ocenimy zapewne dopiero po latach. Myśmy dostali kuksańca od losu, pesymista rzekłby, że zawalił mu się świat. My stwierdziliśmy, że to dar od niebios, że cała ta sytuacja otworzyła nam oczy, że życie ucieka, czas na nas nie czeka... więc my też nie chcieliśmy odkładać naszych niezrealizowanych jeszcze marzeń na później, na emeryturę. Pamiętajcie- marzenie się nie spełniają, marzenie trzeba spełniać!
Dostaliśmy mnóstwo czasu na przemyślenia i tak kalkulując wyszło nam, że pora się wyprowadzić na dobre, że bez sensu jest trzymać nasze mieszkanie na te 2-3 tygodnie w roku. Szybkie kalkulacje czy nas na to stać wskazują, że jest nadzieja…nikła, ale jest!


Maj 2020r.
W połowie miesiąca zapada decyzja, by powoli spieniężać co się da, co nam niepotrzebne i spadać stąd tak szybko jak będzie to możliwe, na tak długo jak tylko się da.
Cel tak naprawdę się nie liczył.
Dajemy sobie jeszcze kilka tygodni na przemyślenie, na chłodne kalkulacje za i przeciw. Określamy ramy czasowe i wychodzi nam, że może w styczniu udałoby się już czmychnąć (dziś już wiemy, że praca nie wypuści nas przed wrześniem 2021r.). Pracujemy jeszcze do końca lipca na „starych zasadach”, nie mniej już wiemy, że to „ostatni raz”.

Rodzina nam się powiększyła
Szykując się do podróży adoptujemy psiaka, po którego jedziemy spory kawałek. W schronisku nasze serca zaczęły bić szybciej. Wypatrzony wcześniej przez Ewę (grupa na Fb – terierkowo) 2 letni „terierek” nie wygląda najgorzej, kradnie nam serca. Wykąpiemy, dokarmimy, trochę witamin i będzie lepiej niż wspaniale! Godzinę później wracamy już razem do domu wierząc, że przeżyjemy wspaniałe przygody. Można śmiało powiedzieć, że towarzysz na 4 nogach to nawet jeden z powodów, dla którego zmieniamy nasze plany. Ja miałem swojego Przyjaciela, Ewa również, a ostatnie lata i praca uniemożliwiały nam posiadanie psiaków. Także ten...








Zdawaliśmy sobie doskonale sprawę, że psiak nie ułatwi nam wyjazdu i życia na tak małej powierzchni, że niektóre miejsca, a może nawet granice będą dla nas zamknięte, mimo to decyzja zapadła. Razem, albo wcale! W końcu nie uciekamy przed problemami, mam wrażenie, że zaczynamy ich dopiero szukać…
Tak, teraz to jest już pewne – na motocyklach w ową “podróż życia” nie pojedziemy.


Po 3 tygodniach skład naszej wyjazdowej ekipy powiększa się i na 42 urodziny sprawiam sobie kolejnego podopiecznego, a w zasadzie podopieczną.







Lena (od rzeki w Rosji), bo tak dajemy jej na imię, trafia do nas po drugiej nieudanej adopcji. Ma „lęki”, ale co się dziwić – została jako 4 miesięczny szczeniak wyrwana z pseudo hodowli. Obiecujemy sobie, że stworzymy naszym panienkom wspaniałe warunki do życia. Druga sunia też dostaje podróżnicze imię – Safi, od miasta w Maroku. Składamy przyrzeczenie i sobie, i im, że obie odwiedzą wspomniane wyżej miejsca, od których dostały swoje imiona. Także szczepienia, paszporty i w drogę!

Jak zacząć Vanlife?
Nie tak szybko jednak  Od około 9 lat miałem ochotę na kamperowe przygody, od kilku lat smakowaliśmy już wspólnie „życia w aucie” i wciągnęło nas to nie mniej niż motocykle. Taki był plan na emeryturę: kamper i rower. Także nie mogło być inaczej i naturalną koleją rzeczy wyszło, że po rzuceniu wszystkiego (no prawie) staniemy się bezdomni, wymeldoVANi i zamieszkamy w aucie.

Motocykli nie zabieramy bo ciężkie i zajmują dużo miejsca – za dużo też z tym zachodu na przejściach granicznych, a tych mamy nadzieję przekroczyć jak najwięcej. No i pieski nie pasują zupełnie do tej koncepcji. Zresztą po 32 latach przygody z 2 kołami i silnikiem, czas odpocząć choć trochę. No więc dotarliśmy do jednej z najistotniejszych kwestii w perspektywie „rzucenia wszystkiego i wyjazdu” – przeprowadzamy się do auta.

Wybór w naszym mniemaniu był tylko jeden: Iveco Daily. Dlaczego? Bo był!
Tzn. samochód już był  A czy wybór był słuszny – to się okaże pewnie po kilku latach.
Auto w naszych rękach jest od ponad 3 lat, znane, kochane, zadbane i niezawodne. I przede wszystkim duże. 170KM, 450Nm, 3L i około 470cm długości do zamieszkania.
Tak, to będzie nasze nowe M, M1! Z ponad 100m2 przeprowadzamy się do mobilnego M1 o powierzchni około 9m2. Czy to oznacza, że wszystko będziemy mieli 11x mniejsze? Policzmy to!
Łóżko… tu zaszaleliśmy i będzie większe. Nasze namioty miały szerokość od 100 do 120cm, w domu, gdy tylko w nim byliśmy spaliśmy na materacu o szerokości 120cm, a od sierpnia w ramach przygotowań do niewygód zastąpiliśmy go takim o szerokości 110cm. W samochodzie będzie ich aż 135. I tu kończą się „wzrosty”, choć nie do końca. Cóż z tego, że łóżko będzie większe o 23%, gdy cała sypialnia skurczy się aż o 80%, kuchnia aż o 90% i to wliczając w jej powierzchnię korytarz . Pokoju nie będzie a jadalnię, salon z kominkiem i małe biuro połączymy w jedno, zastępując je stolikiem z dwoma siedziskami, tu redukcja powierzchni wyniesie aż 97%! Jedziemy dalej… garderoba, garaż, magazyny i schowki zamienimy na bagażnik samochodowy – tu „straty” szacujemy na jakieś 95%. Łazienka, uwaga… będzie mniejsza niż prysznic w naszym mieszaniu i to o blisko 50%! Tak wyglądają liczby jeśli porównamy je do mieszkania, którego tak naprawdę nie używaliśmy przez ostatnie lata. Dlaczego? Bo jak pisałem wyżej pracowaliśmy w trasie. Także możemy uznać, że jesteśmy przygotowani na to co na nas czeka (a przynajmniej tak nam się teraz to wydaje), choć będzie to wyglądało zupełnie inaczej niż do tej pory, tego jesteśmy akurat pewni. A jak ? Trzeba poczekać i się przekonać!
Sierpień 2020r.

Ruszamy z budową auta, a w zasadzie jego przebudową gdyż trochę je pod swoje dotychczasowe potrzeby przygotowaliśmy. Zadania jakie przed sobą i naszym przyszłym 9m2 postawiliśmy to: jak największa samowystarczalność, jak największe „zdolności terenowe” jeśli można tak powiedzieć o tylnonapędowym, długim i ciężkim aucie z ponad 1,5m zwisem z tyłu… jak najniższe koszty eksploatacji/życia w takim aucie duży, bagażnik na różne „przydasie” i dwa rowery, długi czas postoju bez konieczności ruszania się gdzieś autem. Jednocześnie by dało się tam spędzić mroźną zimę i by dało się spać w upalne letnie noce, by było niemal jak w domu.
Budowa ruszyła…

O czym będzie ten temat?
Zanim zaczniemy opisywać poszczególne etapy budowy auta (to akurat na blogu, chyba, że dacie do zrozumienia, że temat Was interesuje, to nie widzę przeciwwskazań), słów kilka o czym generalnie będzie “tu pisane” na przestrzeni najbliższych kilkunastu miesięcy, choć marzy nam się by było to kilkanaście, a najlepiej kilkadziesiąt lat.
Więc będzie sporo o perypetiach w podróży z psami, o mieszkaniu w aucie na stałe. Sporo porad o tym i owym. W dziedzinach, w których mamy duże doświadczenie – podzielimy się uwagami, poradami, testami.
W pozostałych kwestiach – pewnie będzie kupa śmiechu i zabawy, czasem łzy, nerwy i bezsilność. Jak to w życiu.
Moja wrodzona ciekawość zapewni poszukiwanie prawdy w kilku “dziedzinach” także poczytacie (o ile Was to nie zanudzi) sporo technicznych wywodów na temat filtracji i uzdatniania wody, dużo o ogrzewaniu, jeszcze więcej o elektryce. Nim to wszystko trafiło lub trafi do auta, przeszło niezliczone ilości godzin prób, testów, miar – po to bym wiedział od podszewki jak to działa, z czym to się je, jak o to dbać i czy faktycznie to jest takie dobre/złe.
Podejmiemy kilka wyzwań – które wygramy, a które okażą się kompletną klapą dowiecie się zostając tu na dłużej, bowiem to, czego dowiedziałem się w czasie budowy auta będę sprawdzał w praktyce, mam nadzieje, że przez długie i szczęśliwe lata!
Nie samą techniką żyje człowiek, więc będą też pewnie wpisy o gotowaniu, o podróżach, nie tylko autem. Po cichu liczę, że znajdziemy czas na jakiś reportaż, a od czasu do czasu wpakujemy się w jakąś ciekawą przygodę, która zaowocuje ciekawym opowiadaniem/relacją. Na klasyczny bushcraft raczej nie ma co liczyć, ale ognisko, namiot, plecak na pewno pojawią się nie raz.


Miłośników ruchomych obrazków zapraszamy na nasz kanał na Youtube, gdzie uczymy się sztuki "kręcenia" i montażu - także prosimy o wyrozumiałość, raczkujemy w tym temacie.
Po cichu liczymy, że ta forma przekazu przypadnie chociaż części z Was do gustu:
https://www.youtube.com/c...idC1vPGRfkTj4GA

Zapraszam(y).


ZbigStan - 2021-02-28, 19:31

Neno, Jak najbardziej przypada do gustu. Relacjonujcie dalej. Będę kibicował. Pozdrawiam.
WODNIK - 2021-02-28, 20:03

Czekam na dalsze relacje :spoko
SZEJK - 2021-02-28, 21:40

Loguje się do Twojego tematu, zaczynaj relacje z budowy. :spoko
Neno - 2021-02-28, 22:06

SZEJK napisał/a:
Loguje się do Twojego tematu, zaczynaj relacje z budowy. :spoko


Relacja już "idzie" w oddzielnym temacie, w odpowiednim dziale - tak samo szybko jak budowa :D Zapraszam: https://www.camperteam.pl...pic.php?t=35180

Nieco bardziej dokładnie zamierzam to opisać na blogu, bo tam mogę się powymądrzać i udawać znawcę :D
Zapraszam: przezswiat.eu/blog

Neno - 2021-11-03, 07:58

6 sierpnia 2016r, sobota
Dzień w którym wszystko się zaczęło…

Kilkanaście dni później usłyszałem “nigdy z Tobą nie będę” i podziałało to na mnie jak płachta na byka. Być może te słowa były też przyczyną wszystkich późniejszych porażek ? Być może…

A jednak była i mimo, że miesiąc po tym, jak zamieszkaliśmy razem – ja miałem już dość i chciałem się rozstać, to ONA walczyła! Jak lwica!

Walczyła o nas, o ten związek do 10 sierpnia 2021r. kiedy to poddaliśmy się już oboje. Ze łzami w oczach, ściskając się mocno przez kilkanaście minut – rozstaliśmy się. Wtedy widzieliśmy się po raz ostatni. To była mega miłość i chory związek, o ile to może iść w parze. Niby cele te same, a droga do nich jakaś inna ;(

Do dziś mam żal do siebie, że nam nie wyszło. Do siebie, tylko do siebie, bo widziałem, że Ewa robiła wszystko by ten związek zaczął normalnie funkcjonować, by tchnąć w niego nowe życie, iskrę namiętności! Widziała jak gasnę…

5 lat, 4 dni. Tylko tyle, czy aż tyle?

Ja naprawdę mocno wierzyłem w to, że zmiana pracy, środowiska, stylu życia zmieni we mnie (a może w nas ???) coś na tyle, że się jakoś poukłada. Niestety – nie udało się.

11 sierpnia 2021r
Wszystko runęło, muszę to jakoś sobie poukładać, a że łatwiej zacząć wszystko od nowa – mam pod górkę. Zaczynam więc powoli remont swojego życia, ale tak wiecie, od samych fundamentów.

16 października 2021r.
Zamieszkaliśmy w aucie.

Od teraz sformułowania my będę używał do określenia nowego, okrojonego składu ekipy Perypetie. Będę to ja, Lena (“beagl” z fundacji) i Safi (“terierek” ze schroniska), którą to Ewa zostawiła mi “na pamiątkę”.

Nie o takie PERYPETIE nam chodziło…

c.d.n.
















yamah - 2021-11-03, 09:00

Na wszystko nie mamy wpływu :roll: ..czas leczy rany. :pifko za szczerość.
Zdjęcia piękne :spoko

Monter - 2021-11-03, 10:34

Kufa, a myślałem, że brak filmów to po prostu finał budowy busa i romantyczny wyjazd bez jutuba na plecach. Ech...
Kiedyś miałem podobne "perypetie", więc rozumiem.
Jak się spotkamy gdzieś na trasie to stawiam butelkę dowolnie wybranej herbaty :-P :bajer :ok

LukF - 2021-11-03, 14:29

Neno,
Piszesz bardzo interesująco. Fotografujesz spektakularnie. Szkoda, że wyszło jak wyszło. Mimo wszystko powodzenia życzę. Głównie w życiu :pifko

Kotek - 2021-11-03, 16:42

Też będę chętnie czytała i oglądała. :kwiatki: :kwiatki: :kwiatki:
andi at - 2021-11-03, 18:41

Dobrze że nie zabrała kamperka . A życie się ułoży . Ten młody to Hamilton bo taką mamy .
https://www.google.com/se...chrome&ie=UTF-8

Rodowe imie to jakoś tak Helga ale do nas to Frajda

Neno - 2021-11-03, 19:30

Dzięki Panowie, mam nadzieję, że będzie tylko o czym pisać, co "focić" i kogo kręcić (najwyżej siebie będę filmował :) ) .
Życie powoli jakoś się układa, najważniejsze, że zdrowie jest i to coraz lepsze, ale do tego wrócę - nie zapeszajmy. Większość materiałów z budowy odeszła z dyskiem twardym, laptopem i Ewą. Na razie w wolnych chwilach uczę się montażu, bo nawet przycinać ujęć nie umiałem... Komp troszkę słaby, często się zwiesza, ale jakiś czas muszę jeszcze na nim pracować. Będzie dobrze! Musi!

Cyryl - 2021-11-03, 20:16
Temat postu: Re: (nasze) Perypetie
Neno napisał/a:
...365dni w roku, 24h/dobę razem…


nawet od szczęścia trzeba czasm trochę odpocząć.

Zbynek - 2021-11-03, 21:34

Trzymaj się!! Mam nadzieję że przetrwasz trudne chwile i poukładasz sobie życie tak, żebyś nie myślał "co by było gdyby..." :ok
Tak BTW: po tym jak przeczytałem Twoje relacje, pooglądałem kanał YouTube i skojarzyłem pewne fakty, jestem praktycznie pewien że się kiedyś spotkaliśmy i mamy wspólnego znajomego...

Piasek1 - 2021-11-03, 21:58


:bigok

daro35 - 2021-11-03, 22:43

Neno,głowa do góry,masz zdrowie,ręce,nogi,głowę-trza się ogarnąć i żyć dalej,uwierz że gorsze kłopociki ludzie mają i z nich wychodzą, poukłada się,spotkasz kogoś i będzie git a na to konto leci :pifko p.s a może jakąś chustę mi z logiem ogarniesz :mrgreen: :spoko
Neno - 2021-11-19, 16:16

daro35 napisał/a:
Neno,głowa do góry,masz zdrowie,ręce,nogi,głowę-trza się ogarnąć i żyć dalej,uwierz że gorsze kłopociki ludzie mają i z nich wychodzą, poukłada się,spotkasz kogoś i będzie git a na to konto leci :pifko p.s a może jakąś chustę mi z logiem ogarniesz :mrgreen: :spoko


Dokładnie - jest tak jak piszesz.
Nie ma co się łamać, zdrowie jest, szczęście do dobrych ludzi też nas nie opuszcza, dajemy radę.
Kilka fotek z ostatnich dni dla tych co nie śledzą insta itd.






























LukF - 2021-11-20, 14:12

Neno,
Pyszne zdjęcia :spoko

wbobowski - 2021-11-20, 20:26

Neno
My przejechaliśmy z nasza sunia (sznaucer miniatura) ponad 85 000 km po całej Europie, od Irlandii i Szkocji po Grecję.
Nie ma już jej z nami, a my mniej jeździmy.
Takie towarzyszki podróży na pewno Ci ją umilą.
Ciekawie zacząłeś. Będę śledził dalej. :ok

Tadeusz - 2021-11-20, 23:14

Nano, masz we mnie wiernego czytelnika. :ok

To wszystko o czym opowiadasz jest mi bliskie jako, że dawniej bardzo podobnie podróżowaliśmy. Byliśmy zapalonymi motocyklistami i wjeżdżaliśmy wszędzie, gdzie nas poniosło. Oczywiście z namiotem na bagażniku.

Dla włóczęgi z natury nie ma przeszkód. :szeroki_usmiech

:pifko

Socale - 2021-11-20, 23:29

Neno napisał/a:
...
ONA walczyła! Jak lwica!

Walczyła o nas, o ten związek
...
Do dziś mam żal do siebie, że nam nie wyszło.
...

Ernest... nie obwiniaj się do końca. Rozstania są sprawdzianem uczuć.
Chciałbym by: Ewa zadzwoni lub Ty do Niej, powiesz coś czego nigdy nie powiedziałeś i włączą się magnesy, tym razem mocniej, trwalej, oby na zawsze i od serca tego Wam życzę.
.
Jeśli chodzi o fotki to zalatują taką tandetą, że aż mnie duszą, blokują mi oddech :bigok a przygód to tylko mogę przyjaźnie zazdrościć.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group