Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Śladami legendy króla Artura.
Autor Wiadomość
Tadeusz 
Administrator
CamperPapa


Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy
Dołączył: 06 Lis 2007
Piwa: 1595/2326
Skąd: Otwock
Wysłany: 2010-12-17, 22:09   Śladami legendy króla Artura.

Śladami legendy Króla Artura.



Legendy najwyraźniej są potrzebne ludziom, społecznościom i całym narodom ku pokrzepieniu serc lub nadaniu blasku i znaczenia. Legendy rzadko zawierają prawdę historyczną, jednak te angielskie są mieszaniną przekazów historycznych i bajań. Odnoszą się do czasów nie do końca zbadanych i budzących wciąż wątpliwości i spory.
Któż z nas nie zna, lub przynajmniej nie słyszał, o Królu Arturze, Merlinie, o Świętym Graalu, lub mieczu Ekskaliburze. Może zastanawialiśmy się nawet ile może być prawdy w tych opowieściach, a jeśli jest to postać z krwi i kości, to gdzie szukać jego śladów?
Anglicy od dawna próbowali rozgryzać ten problem i znaleźli ślady Króla Artura. Powiedziałbym, że poszukiwania dały efekty aż nadto pozytywne, bo znaleziono ślady w wielu miejscach i do miana legendarnego Camelotu ustawiły się w kolejce Camelford, położone na mokradłach w pobliżu Tintagel, Cadbury – wioska w Somerset, Glastonbury, również w Somerset i Winchester. Wszystkie miejscowości na południu Anglii.
Problem jednak w tym, że pierwszym historykiem, który o Królu Arturze mówił i pisał tak skutecznie, że postać tę spopularyzował, był Geyffrey of Monmouth. Było to już w XII w, a pieprzyku całej sprawie dodaje wskazana lokalizacja Camelotu. Ma to być miasteczko Careleon w południowej Walii. Sir Geyffrey pochodził z Monmouth, miasta w południowej Walii nad rzeką Wye, nie dziwi nas zatem jego pogląd.
Dziwił jednak, wręcz denerwował angielskich możnowładców. Wkrótce „odkryli” oni grób króla Artura i Ginerwy, jego żony, w Glastonbury, nieopodal katedry. W jednej trumnie leżały dwa szkielety, mężczyzny i kobiety z jasnymi włosami. Czaszka mężczyzny była strzaskana.
Tak to bywa z legendami, że można na nich robić majątek i Glastonburry zrobiło. Spalony kilka lat przed odkryciem grobu miejscowy klasztor zyskał teraz, dzięki pielgrzymom, znaczne fundusze na odbudowę, a przyszło to tym łatwiej, że i inne legendy o Glastonburry krążyły wcześniej. Tu złożyć miał św. Józef z Arymatei świętego Graala, kielich z ostatniej wieczerzy, w którym przechowywał krew Chrystusa. Odnaleziony święty Grall zaginął ponownie i znajduje się, według legendy, w studni do której wpływa woda ze wzgórza na którym pochowany jest św. Józef.
Glastoburry na swoich legendach dorobiło się fortuny i nawet współcześnie dyskontuje popularność. Na odbywający się na podmiejskich polach coroczny festiwal rockowy walą tłumy i bilety, bardzo drogie przecież, bo kosztujące ponad 100 funtów, rozchodzą się w ciągu kilku dni..
Wokół Glastonburry rozciągały się onegdaj rozległe mokradła, a na nich wyspa Avalon i to na nią ciało Artura zawiozła łodzią Morgana. Król Artur kiedyś przybędzie z Avalon i Brytania odrodzi się na nowo. Tak to w legendzie odzywają się tęsknoty za przeszłościa, za dawną ojczyzną Brytów i, jak to zwykle w legendach bywa, sny o potędze.
Do legendy wpleciono Winchester, gdzie znajduje się Okrągły Stół i Stonehenge, krąg z głazów który pochodzi z III wieku, a legenda głosi, że odkryty w Irlandii przeniesiony został za pomocą czarów i osadzony w obecnym miejscu przez Merlina, nauczyciela i wychowawcę Artura.
Jeśli w poszukiwaniu przygody zechcecie udać się śladami tej legendy, to niewiele znajdziecie z tego co da się zobaczyć albo dotknąć, ani w Winchester, ani w Glastonbury. W Cadbury są ślady zamku, raczej jego zarys z resztkami ziemnych umocnień. Odwiedzając to miejsce można być rozczarowanym, bowiem brak choćby pozostałości kamiennych obwarowań, kłóci się z naszymi wyobrażeniami o Camelocie. Popatrzcie nań z lotu ptaka. Interesujący to widok i zapewne utwierdzający nas w wątpliwościach, aliści to właśnie miejsce wskazywane jest jako najbardziej prawdopodobne.
Camelot, czy nie?


Nie nam to rozstrzygać.
Zatrzymajmy się zatem nad najbardziej interesującym obiektem w całej tej historii. Udajmy się do Tintagel Castle. Na skalistym, wysokim, poszarpanym brzegu, radują oczy ruiny zamczyska tak malownicze, że wraz z otaczającym krajobrazem przyprawiają o zawrót głowy. Legenda powiada, że tu przyszedł na świat król Artur, tu się wychowywał i pobierał nauki od swego mistrza, czarnoksiężnika Merlina.
Jak przyszedł na świat?
Zdaniem wspomnianego już Geyffreya of Monmouth żyjący na zamku duke Gorles miał piękną żonę Igraine w której zakochał się król Brytów , Uther. Wywabił Gorlesa z zamku, otoczył jego rycerzy w twierdzy Dimilioc, gdzie Gorles się schronił, a sam udał się do Tintagel. Tam przekonał przebywającego w swej grocie maga Merlina aby nadał mu postać Gorlesa i dostawszy się swobodnie do zamku uwiódł Igraine. Tak poczęty został Artur. Gorles zginął nazajutrz, a Uther i Igraine zostali mężem i żoną.

Jakie są losy zamku? Źródła mówią, że powstał ok. 1230 r, ale część już istniała od 1141 r. Budowla powstała na fundamentach jeszcze wcześniejszych, ale mroki historii kryją prawdę skutecznie. Zadziwia odkryta ilość zarysów budynków odkrytych na tej niby wyspie, niby półwyspie. Znaleziono ich ponad 50, z tego znaczna część z czasów rzymskich. Jeszcze bardziej zadziwia znalezisko dużej ilości ceramiki pochodzenia śródziemnomorskiego datowanej na V - VI wiek. Trwają spory, czy zamek powstał na fundamentach klasztoru porzymskiego, czy od początku budowle miały charakter świecki.

To są problemy potomków Uthera i Artura. My skierowaliśmy tam naszego kampera z ciekawości i zachłanności na piękno. To nie są czcze słowa, ani przesadne.
Zapraszamy zatem na trasę prowadzącą wzdłuż brzegu Kanału Bristolskiego i Morza Irlandzkiego, przez hrabstwa Somerset, Devon i Kornwalię.



Do parkingu w miasteczku Tintagel doprowadzą Was współrzędne:

50° 39' 50,72" N 4° 45' 05,30" W

Zdjęcia wymagają klikania dla uzyskania dużego formatu.

Ta ogromna skała stanowiąca wyspę jest naszym celem. Zamek znajduje się po obu stronach zawaliska – na brzegu i na wyspie. Tak wygląda z lotu ptaka.


Wychodząc z rozległego parkingu poznajemy miasteczko o typowej architekturze, malowniczej ładnie współgrającej z krajobrazem.




Miasteczko jest malutkie, ale ruchliwe. Żyje przecież z turystyki.


Architekturę urozmaica roślinność jakby z innej części Europy. Ale w Kornwalii jest ona normalna.


I dodaje smaku zakątkom miasteczka.


Te palemki nas zachwyciły. Nie mogłem oprzeć się, aby Wam ich nie pokazać.


A tak prezentują się w całości.


Kościół w oddali pochodzi z czasów normańskich. Stoi na wysokiej, skalistej skarpie nad brzegiem morza, a prowadzi do niego droga brzegiem owej skarpy. Stanowi szlak spacerowy z widokami nie do zapomnienia.


Do zamku prowadzi droga wąwozem, a potem zboczem w lewo na górę.


Pierwsze fragmenty ruin już widać.


Wkraczamy w krainę kamienia układanego ludzką ręką przed wielu stuleciami i uformowanego przez wiatr i wodę.
















To zdjęcie wykonałem z zamku położonego na wyspie. Widać jak strome ściany skalne broniły dostępu do zamku w części położonej na stałym lądzie,


Widać jak skały erodując zwalały się do morza wraz z fragmentami budowli.


Ruiny toną w dzikich kwiatach co czyni je jeszcze bardziej malowniczymi.


Zieleń wciska się w każdą szczelinę. To się nazywa apetyt na życie.


Zawalisko miedzy lądem a wyspą pokonuje się stromymi schodami snującymi się po stokach, przerzucanymi nad głazami i wspinającymi się po skałach. Tak wygląda przepaść z lewej strony.


A tak z prawej. Tu utworzyła się kameralna zatoka. Patrząc z góry nie przypuszczaliśmy jakie wrażenie wywrze na nas po zejściu na plażę.


Stromizna skalnych ścian troszkę przeraża, ale widok zachwyca.


Wybrzeża Devonu i Kornwalii są nie gościnne dla statków, ale malownicze. Mnogość zatoczek i wysepek zachęca do odwiedzania tych zakątków. Od strony wody wrażenia są nie zapomniane. Nie polecam próbować zwiedzania wybrzeża łodziami w warunkach większego rozfalowania.


Chciałoby się móc jak ten ptak wznieść pod obłoki i szybować nad tą krainą wbitą długim jęzorem w ocean, skalistą ale i zieloną.


Halszka i Joanna jak te ptaki na skale. Stamtąd horyzont rozleglejszy i perspektywa jaśniejsza.


Żal schodzić niżej. Czujemy się tu jak w gnieździe. Twarda skała nie przeszkadza.


Widać stąd jaskinie. Jest ich mnóstwo a niektóre robią wrażenie swą wielkością i przerażają czernią ścian. Te dziury czynią skały bardziej tajemniczymi. Stąd nie widać jaskini Merlina. Jest teraz pod nami.


Aby wejść na wyspę trzeba przewędrować schodami w dół i w górę szmat drogi. W niektórych miejscach ekspozycja robi wrażenie i z lękiem wysokości mogą być problemy.








I tak oto zeszliśmy na brzeg zatoczki.


Dreszcze przechodzą po plecach. Baśniowe jest to miejsce, otoczone z trzech stron ścianami. Od morza huczą fale, za plecami grzmi wodospad, po bokach zieją czarne otwory jaskiń. Jest tu jakaś magia, nie dziwi więc jakby wyczuwalna obecność Merlina.










Jaskinie nadają szczególny nastrój temu magicznemu miejscu. Są obszerne, mroczne i przyciągają dziwnym błyskiem czarnych scian. W tej największej, pod samym zamkiem żył Merlin. Wtedy jednak miała zapewne jedno wejście. Teraz zawaliska otworzyły ją z drugiej strony i stała się jakby tunelem. Halszka na tle wejścia do niej wygląda jak mróweczka.








Wyrzucony na brzeg wodorost, na tle piasku o dziwnej, szarej barwie, każe zastanowić się nad przemijaniem. Wieki mijają, zamek na tych skałach uległ naturze, ale skały jak stały tak stoją. Poszczerbione zębem czasu lecz wieczne. Jak ta legenda.


Zanim pożegnamy się z królem Arturem i Merlinem, spójrzmy jeszcze raz
w dal, wzdłuż stromizn tego brzegu. Patrząc tak na szeroką przestrzeń myśli się jaśniej i odważniej. Może to dlatego człowieka ciągnie na wyżyny?


Pragnąłem pokazać Wam zakątek magiczny, który na mas wywarł wrażenie i osobliwie wpłynął na nasze postrzeganie tej krainy, jakże dla nas innej a jednak bliskiej i gościnnej. Jeśli udało się zachęcić Was do odwiedzenia Kornwalii, to będzie to dla mnie satysfakcją.

Pragnę jeszcze zachęcić Was do korzystania z zaprezentowanej na tym afiszu formy zwiedzania obiektów historycznych. Dzięki inicjatywie organizacji English Heritage można znacznie taniej poznawać kulturę tego kraju. Dotyczy to samej Anglii. W/w organizacja nie działa w Walii i Szkocji.
_________________
W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
Ostatnio zmieniony przez Tadeusz 2011-01-26, 17:27, w całości zmieniany 3 razy  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
gino 
Kombatant


Twój sprzęt: VW LT SVEN HEDIN 1978r
Nazwa załogi: Gino
Pomógł: 36 razy
Dołączył: 29 Mar 2008
Piwa: 639/978
Skąd: ta Radość
Wysłany: 2010-12-18, 05:42   

hm......fotki i opis...robia ogromne wrażenie...
moze kiedys uda mi sie zobaczyc te wszystkie miejsca na zywo... :-P
_________________
często , wroga z drugiego człowieka tworzy Twój umysł..
a to potrafi zabić wieloletnią przyjaźń ...
#CamperMajstry
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
GOSIAARCADARKA 
weteran


Nazwa załogi: ARCADARKA
Dołączyła: 02 Lut 2009
Piwa: 39/21
Skąd: Pawłowo
Wysłany: 2010-12-18, 11:38   

Tadziu, dzieki Tobie mam cudowne wakacje w długie i zimne grudniowe wieczory. :roza: :roza: :roza: :roza: :roza: :roza: :roza: :roza: :roza:
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Jerzyk 
zaawansowany


Twój sprzęt: Hymermobil z gwiazdą
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 22 Paź 2010
Piwa: 130/6
Skąd: Józefów
Wysłany: 2010-12-18, 12:53   

REWELACJA ! Dziękujemy :) Już czuję parcie na wyprawę w tym kierunku. J.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Pawcio 
Kombatant


Twój sprzęt: Pojazd obozowy Wacek McLouis I
Nazwa załogi: PabemanaTeam
Pomógł: 12 razy
Dołączył: 29 Wrz 2008
Piwa: 141/471
Skąd: z Nienacka
Wysłany: 2010-12-19, 08:29   

:ok
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
donald 
weteran


Twój sprzęt: Mercedes 310 FFB Europa 560
Pomógł: 9 razy
Dołączył: 19 Paź 2007
Piwa: 32/46
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-12-19, 09:27   

:bigok Super :bigok
_________________
“Gdyby Bóg lubił przedni napęd chodzilibyśmy na rękach”
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Campmar 
doświadczony pisarz


Twój sprzęt: FENDT 510
Nazwa załogi: Campmarki
Dołączył: 04 Sie 2010
Skąd: Okolice Trójmiasta
Wysłany: 2010-12-19, 13:41   

Profesjonalna relacja. Dojrzewamy do takiej podróży.W chwili obecnej przeszkodą mogą być przepisy GB odnośnie wwozu zwierząt.Psa zabieramy ze sobą w każdą podróż.
_________________
Pozdrawiam
Marek
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Tadeusz 
Administrator
CamperPapa


Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy
Dołączył: 06 Lis 2007
Piwa: 1595/2326
Skąd: Otwock
Wysłany: 2010-12-19, 15:38   

Campmar napisał/a:
W chwili obecnej przeszkodą mogą być przepisy GB odnośnie wwozu zwierząt.Psa zabieramy ze sobą w każdą podróż.


Marku, my mamy dwie suczki podróżujące z nami wszędzie. Nie ma żadnego problemu z pieskami, jeśli spełni się warunki obowiązujące w czterech najbardziej restrykcyjnych krajach Europy - Wielkiej Brytanii, Szwecji, Irlandii i Malty.
Chętnie omówię z Tobą szczegóły telefonicznie.

Pozdrawiam. :spoko
_________________
W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
roger 
Kombatant


Twój sprzęt: TABBERT FFB Classic 570
Nazwa załogi: ROGER-y
Pomógł: 8 razy
Dołączył: 19 Sty 2009
Piwa: 42/38
Skąd: W-wa & Lubuskie
Wysłany: 2010-12-19, 16:32   

Kolejny SUPER fotoreportaż ..... Zawsze oglądając i czytając tego typu relacje uświadamiam sobie że tak naprawdę "NASZE" jest tylko to co przeżyjemy i zobaczymy .... pielęgnujmy to i pokazujmy innym to co uznamy za warte pokazania .... ;)

:spoko :kwiatki:
_________________
rkw1968@tlen.pl
ʎuɯnɹʇ po oʞǝıʍ oʇ ɯǝsɐzɔ oʞlʎʇ˙˙˙ɯǝıʞǝıʍ z ǝɾǝzɹpɐɯ ʞǝıʍolzɔ
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
MAREKH 
weteran


Twój sprzęt: LMC na DUKATO
Dołączył: 28 Wrz 2007
Piwa: 256/71
Skąd: Kielce
Wysłany: 2010-12-19, 17:08   

Powiem krótko-fantastyczne. Do uwzględnienia przy planowaniu następnych wakacji.
W sylwestra masz u mnie szampana ,a teraz piwko.
_________________
Marzenia-podróże-uśmiech
https://www.youtube.com/watch?v=LJoQJV1HsRE
https://www.youtube.com/watch?v=RR91HBlRqKg
https://www.youtube.com/watch?v=gat7m3z_BVk
https://www.youtube.com/watch?v=11BlqFL8t2c
https://www.youtube.com/watch?v=xV91EI-M1tk
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Campmar 
doświadczony pisarz


Twój sprzęt: FENDT 510
Nazwa załogi: Campmarki
Dołączył: 04 Sie 2010
Skąd: Okolice Trójmiasta
Wysłany: 2010-12-19, 19:03   

Tadeusz napisał/a:
Chętnie omówię z Tobą szczegóły telefonicznie.

A ja chętnie skorzystam z Twoich porad i myślę,że będzie okazja o tym porozmawiać osobiście.
Kampera mamy od 2 miesięcy,a planów wyjazdowych bez liku.Czas je na pewno zweryfikuje,ale ten kierunek zawsze pozostanie dla mnie intrygujący.Tak opisana i pokazana historia nigdy nie będzie nudna.
_________________
Pozdrawiam
Marek
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
StasioiJola 
Kombatant


Twój sprzęt: Fiat Bürstner
Nazwa załogi: StasioiJola
Pomógł: 12 razy
Dołączył: 25 Lip 2008
Piwa: 81/283
Skąd: Gąbin
Wysłany: 2010-12-19, 22:03   

Tadziu -czekamy na następne wspaniałe reportaże !!!!! :szeroki_usmiech
_________________

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
fest2 
zaawansowany


Nazwa załogi: fest2
Dołączył: 11 Cze 2008
Piwa: 2/5
Skąd: Stargard
Wysłany: 2010-12-24, 13:31   

Super :!:
_________________
Pozdrawiam - Niech Żyje Z W I P
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Misio 
Kombatant


Twój sprzęt: Fiat Ducato Toskana 1,9 TD
Nazwa załogi: MisioKot
Pomógł: 7 razy
Dołączył: 15 Maj 2010
Piwa: 799/1217
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-12-24, 22:11   

Super wyprawa. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem Tadziu. Halszka musi być z Ciebie dumna. Brawo. :bukiet:
_________________
Pozdrawiamy - Danusia-Kotek i Henio-Misio

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą...ks.Jan Twardowski
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Wito 
stary wyga

Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009
Piwa: 59/28
Skąd: Iława
Wysłany: 2010-12-25, 13:55   legenda i nie tylko

Chyba jestem szczęściarzem, bo dziś, w pierwsze święto odkryłem rodzynek-czyli kolejny reportaż Tadeusza. Pasjonująca legenda umiejscowiona w zamkach, które chociaż zrujnowane, nie utraciły nic ze swej wielkości i uroku. Legendy zawsze dobrze gnieżdżą się w ruinach. Doskonałe zdjęcia ukazują charakter i piękno tych okolic. Powiększone, dają wrażenie fizycznej obecności w ukazywanych miejscach. Za tę wyjątkową, wręcz świąteczną podróż w tym świątecznym dniu dziękujemy Ci, Tadziu i stawiamy wirtualne piwko.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***