Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Nasza Grecja via Wenecja 2011
Autor Wiadomość
vincent 
zaawansowany


Twój sprzęt: Carthago
Dołączył: 03 Kwi 2010
Piwa: 6/13
Skąd: Strzelce Opolskie
Wysłany: 2011-08-07, 15:35   

:ok świetna relacja i super fotki, pozazdrościć tak długiego urlopu :spoko czekam na C.D.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Camper Diem 
Kombatant


Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 01 Wrz 2007
Piwa: 59/73
Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
Wysłany: 2011-08-07, 16:17   

nocleg na plaży Bouka k. Messini: N 37 00 47,37 E 21 59 35,85
zaletą jest możliwość opróżnienia kasety wc i woda z kranu przy drodze.
plaża niezła, piaszczysta. zacienione miejsca postojowe :)
_________________
Camper Diem!
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Roza 
zaawansowany


Twój sprzęt: Fiat Ducato Eura Mobil 770 HB
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 27 Mar 2010
Piwa: 103/18
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2011-08-07, 16:39   

13.07.2011
dziennik pokladowy dzien dwudziesty trzeci - finiki beach...

W Bouka rano zatankowalismy wode i pojechalismy w kierunku Haravgi gdzie chcielismy zobaczyc wodospady i jeziorka. Droga byla dobra, chociaz przejezdzalismy przez ciasne miasteczka... w Haravgi zarty sie skonczyly:) Po kilku zakretasach ciasnych tak, ze ledwo nam tyl auta sie miescil okazalo sie, ze dalej do wodospadow Polylimnio prowadzi polna droga, momentami bardzo stromo wiodaca w dol i w gore, no i oczywiscie zakrety... hm...nigdzie nie przeczytalismy, ze tak to wyglada, a szkoda:( Zaczynam powoli rozumiec, ze kazdy inaczej traktuje "rzetelnosc relacji":/

Kiedy bylismy ok 1 km od wodospadow trasa zrobila sie naprawde nieprzyjemna wiec nie chcac narazac auta i losow dalszej wyprawy- zaparkowalismy w miejscu do mijania w szczerym polu i dalej poszlismy juz piechota.





Wielka radosc sprawily dziewczynkom spotkania z przedstawicielami innych gatunkow:) Wystarczylo na ich widok stanac nieruchomo i juz mozna bylo cieszyc oczy niesamowitym widokiem...









Osobistosci ze swiata roslin...





Doszlismy wreszcie do samych wodospadow. Wyladowalismy mniej wiecej w srodku trasy zwiedzania kierujac sie namiarami gps z relacji z forum CT. Owszem, zobaczylismy wodospady i jakies nieduze jeziorko, ale nie moglismy isc dalej poniewaz sciezka byla dosc stroma, bardzo waska i na pewno nie dla dzieci w tym wieku, w takim upale...









Powrot do auta byl ekstremalny...sciezka wiodla caly czas pod gore, slonce palilo niemilosiernie, ale wszyscy bylismy bardzo dzielni i dalismy rade!:)

Po ekscytujacym ponownym przejezdzie przez Haravgi (mieszkancy kiwali do nas z uznaniem dla naszej...chyba odwagi;)) obralismy kierunek na Koroni. Jadac do tego miasteczka powiedzielismy sobie, ze tym razem rezygnujemy ze zwiedzania. Nie damy rady w tym upale- dzis jest chyba jeden z najgoretszych dni! Gdyby jeszcze mozna bylo wjechac do miasta, ale Koroni jest bardzo waskie i zalecane jest pozostawienie auta na obrzezach miasta i dojscie don piechota. Nie tym razem!

Jadac rozgladalismy sie uwaznie bo szukalismy sprzedawcow greckich pomarancz- obiecalam corkom swiezo wyciskany sok- mamy nawet profesjonalny sprzet do produkcji:) Szczescie nam dopisalo. Od przemilej pani kupilismy 2 worki po 10 kg kazdy i uzbrojeni w ten pachnacy sloncem towar pojechalismy dalej:)

Teraz marzylismy tylko o kapieli:) W drodze na jakies miejsce, ktore wyda nam sie odpowiednie zajechalismy jeszcze do domowej wytworni niesamowicie smacznych oliwek! Namiary dostalismy od zalogi spotkanej w Gythio:) Pani domu robi przetwory z oliwek zalanych oliwa plus oregano- niebo w gebie!

Miala rowniez miod tymiankowy, ktory bardzo chcialam nabyc. Pani przywitala nas galazka bazylii, a jej maz kiedy dowiedzial sie, ze jestesmy z Polski, a nie z Niemiec jak poczatkowo sadzil, pobiegl do ogrodu, narwal cytryn i dal nam w prezencie razem z goracym usciskiem dloni Krzysia i zapewnieniem, ze bardzo lubi Polakow! i Rosjan :)





W miejscowosci Finikounda Krzys zatrzymal sie przy stacji paliw, wysiadl i zaraz zostal zagadniety przez greckie malzenstwo. Powiedzial, ze szuka plazy, na ktorej mozliwy jest free camping, poniewaz dotychczas mijane mialy znak zakazujacy kempingowania. Pani na to, ze niedaleko jest plaza spelniajaca nasze warunki i prosi, zeby jechac za nia- pokaze droge!

Przejechalismy za ich autem ok 2 km i trafilismy na Finiki Beach! Myslelismy, ze juz nic wyjatkowego nas nie spotka, a tu niesamowicie mila niespodzianka! Plac przy samej plazy, piaszczystej, czystej! woda ciepla, krysztal i bez smieci! A potem okazalo sie, ze w dodatku mamy szybki, darmowy internet z tawerny:) Raj, prawda?:) Romantyczna skala na koncu plazy zamykajaca zatoczke, wyspy widoczne z lezaka i palmy oraz tamaryszki dopelnily reszty obrazu:)











Po zadomowieniu sie przystapilysmy do pracy:) Duza dawka witamin nalezala sie nam wszystkim:)







Potem bylo szalenstwo w wodzie, na piachu, rysowanie, film....a wieczorem lysy ksiezyc przyswiecal tak pieknie, ze postanowilismy zostac tu jeszcze jeden dzien:)





Widzielismy pieknie oswietlony prom gdzies na horyzoncie...ten widok przypomnial nam, ze jeszcze tylko 8 dni i opuscimy przyjazny i piekny Peloponez....ech!
_________________
"...wszyscy jesteśmy Grekami na wygnaniu..."
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
Camper Diem 
Kombatant


Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 01 Wrz 2007
Piwa: 59/73
Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
Wysłany: 2011-08-07, 17:24   

do wodospadów Polylimnio wybraliśmy się zachęceni relacją naszego byłego kolegi (Adi).
zapomniał napisać, że nie warto tam się wybierać kamperem, chyba że niedużym, z wysokim zawieszeniem... najlepiej terenowym :box

wąskie miasteczko Charavgi to nic nowego, ale polna droga z dużymi spadkami i sporymi załamania to już za dużo... nie chcąc ryzykować wycofałem około 200-300 metrów, zawróciłem wykorzystując boczną drogę (w sumie umownie można to nazwać drogą), niestety bardzo stromą... podczas zawracania, odłamał sie kawałek z i tak ledwie trzymającej się kupy osłony silnika :(

skoro podjęliśmy już taki wysiłek poszliśmy do wodospadów, kilometr pieszo w upalne przedpołudnie ;) dla porządku podaję namiary na parking przy wodospadach: N 36 59 18,31 E 21 51 20,66

no i wspaniała plaża piaszczysta plaża Finiki przy tawernie: N 36 48 01,94 21 44 42,73. możliwy nocleg :)
_________________
Camper Diem!
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Roza 
zaawansowany


Twój sprzęt: Fiat Ducato Eura Mobil 770 HB
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 27 Mar 2010
Piwa: 103/18
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2011-08-07, 17:35   

14.07.2011
dziennik pokladowy dzien dwudziesty czwarty - finiki beach...

dzien zaczelismy od produkcji soku z pomaranczy:) Dziewczynki rwaly sie do pomocy- dla nich atrakcja nie lada!



Do godziny 10 bylismy wlasciwie sami na plazy. Spokoj, cisza...







Zauwazylismy, ze miedzy parasolami jest strumyk, ktorym plynie woda morska. Ola ucieszyla sie, ze wie kim jest pani na plaskorzezbie przy strumieniu:) Pallas Atene poznala czytajac mity greckie.



...reszte dnia spedzilismy byczac sie na plazy i plywajac:) Lody miejscowej marki (bardzo smaczne!) Kri-Kri byly ukoronowaniem dnia:)

Kiedy dziewczynki szly spac Ola zalujac, ze musimy stad jutro wyjechac powiedziala:"mamo, to miejsce jest porownywalne z Elafonissos!"- to najwiekszy komplement dla Finiki Beach:) A propos- zaloga, ktora spotkalismy przyslala nam sms, ze po dwoch dniach opuscili Elafonissos, ze ich dzieciaczki bardzo zaluja...nie dziwie sie:)

Ksiezyc osiagnal dzis pelnie...odliczamy dni do konca naszej Grecji i staramy sie nie dac pochlonac melancholii...



_________________
"...wszyscy jesteśmy Grekami na wygnaniu..."
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
Roza 
zaawansowany


Twój sprzęt: Fiat Ducato Eura Mobil 770 HB
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 27 Mar 2010
Piwa: 103/18
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2011-08-07, 17:49   

15.07.2011
dziennik pokladowy dzien dwudziesty piaty - methoni-pilos-romanos beach...

Z Finiki Beach mielismy tylko kilka kilometrów do Methoni. Kiedy parkowalismy kolo twierdzy dziewczynki jeszcze spaly. Wyszlismy na maly rekonesans. Staly tu jeszcze dwa kampery. Bylo cicho i bezludnie, poranne slonce oswietlalo wszystko zlotym swiatlem.



Z zewnatrz mury twierdzy robia wielkie wrazenie- nie zaluje, ze tu przyjechalismy i juz nie moge sie doczekac godziny 8 kiedy otworza brame dla zwiedzajacych.



Tymczasem obeszlismy kilka sasiednich uliczek. Ladnie, ale bez fajerwerkow;) Typowe greckie miasteczko.



Spodobala mi sie idea ogrodzenia z opuncji- lepsze niz drut kolczasty:)



Moj wzrok zawsze przyciagaja piekne rosliny. Tu sa wyjatkowo bujne!









Po sniadaniu moglismy wejsc za mury bastionu...





Nie spodziewalismy sie, ze to tak wielki teren! Ruiny dawnych zabudowan, wyrazne slady ktoredy biegly ulice, a pomiedzy tym wszystkim ogromne lany dzikiego czosnku:)









Bylismy prawie sami nie liczac jednego greckiego turysty i kilku robotnikow, ktorzy pracowali przy umacnianiu sypiacych sie, starych murow. Na plecach czulismy oddech nadchodzacej wycieczki, ale ciagle byli bardzo daleko:) Z radoscia kontynuowalismy przechadzke starajac sie oczami wyobrazni zobaczyc to miejsce w czasach jego swietnosci...





Na koncu cypla stoi oktagonalna wieza. Zeby do niej dojsc nalezy pokonac mostek bez barierek, emocjonujace waskie przejscie po murze...a dookola woda!:) Ogromnie podobalo się dziewczynkom- dziala na wyobraznie:)







Kiedy weszlismy do srodka baszty uslyszelismy radosna muzyke;) To rybacy wracali z morza...



Wloczylismy sie po terenie, slonce bylo coraz wyzej, powoli konczyla nam sie woda...:) Wlazilismy jednak w kazdy dostepny zakamarek- wciagnelo nas na calego:) Po powrocie do domu koniecznie musimy poznac historie tego miejsca...









Mielismy mokrusienkie plecy, ale zadowolone miny! Wspaniala wycieczka:) Kiedy wychodzilismy minela nas spora ekipa greckich emerytow- bardzo lubimy zwiedzac samotnie! Nic nie przeszkadza wtedy w kontemplacji:)

Czas byl jechac do Pilos. Tam w porcie chcemy sprawdzic czy faktycznie jest mozliwosc pelnego serwisu jak podaja zagraniczni kamperowcy:)

Port widoczny jest w czasie dlugiego i pokreconego zjazdu do miasteczka. Cala miejscowosc polozona jest tarasowo. Uliczki pna sie w gore- czasem sa to schody dla pieszych, a czasem asfalt. Cale miasto bardzo malownicze. Na srodku wielki rynek, kawiarenki...i mimo wczesnej pory duzo stolikow zajetych!















W Pilos widzialam kompaktowa stacje paliw:) Wcisnieta pomiedzy kawiarniane stoliki wydawala sie zartem;)



Zawiesilam oko na slicznych drzwiach...



...i na marmurowych schodach na klatce schodowej..:)



I taki sliczny kamperek tez przyjechal do Pilos!



Opowiesci o serwisie okazaly sie prawdziwe:) Jest i WC gdzie mozna oproznic kasete, jak i kran z woda.

Bylo pozno, marzylismy o spokoju, plazy i wodzie- czekała nas słynna plaża Romanos...

Niestety po dojechaniu na miejsce ja nie bylam zachwycona. Owszem, spokojnie, ale na plazy dosc gruby zwir nieprzyjemny dla stop i bardzo blisko brzegu od razu gleboka woda wiec konieczny ostry nadzor dzieci w czasie kapieli- non stop. Bylo jednak cos co spowodowalo, iz zapamietamy to miejsce milo:) To byl ten dzien kiedy Krzys z dziewczynkami puscili latawca pierwszy raz w Grecji:)! Jakze niewiele trzeba, zeby znowu poczuc sie dzieckiem;)









Nie bylismy sami w Romanos. Byli panstwo kamperami terenowymi, byli kamperem zwyklym...wieczorem dojechali jeszcze jedni. Poniewaz miejsce polozone jest na skalkach- wieczorem rozbijajace sie fale tworza piekne tlo muzyczne do rozmow i rozmyslan...tej nocy pierwszy raz ksiezyc byl w kolorze pomaranczy...







_________________
"...wszyscy jesteśmy Grekami na wygnaniu..."
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
Camper Diem 
Kombatant


Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 01 Wrz 2007
Piwa: 59/73
Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
Wysłany: 2011-08-07, 18:12   

parking przy twierdzy w Methoni: N 36 49 02,27 E 21 42 18,31
jak nie będzie miejsca można podjechać do góry, na większy parking: N 36 49 04,94 E 21 42 17,47. możliwy nocleg.

parking w Pylos: N 36 54 54,93 E 21 41 52,90. możliwy pełny serwis i jest woda. zakaz noclegu- oczywiście niektórzy próbują :)

nocleg w Romanos: N 36 59 22,48 E 21 38 58,14 okolica malownicza, ale plaża kiepska, nie dla dzieci.
_________________
Camper Diem!
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Roza 
zaawansowany


Twój sprzęt: Fiat Ducato Eura Mobil 770 HB
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 27 Mar 2010
Piwa: 103/18
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2011-08-07, 18:25   

16.07.2011
dziennik pokladowy dzien dwudziesty szosty - palac nestora-hora muzeum-elea las piniowy...


Tradycyjnie pod kolejna atrakcje do zwiedzania zajechalismy duzo wczesniej. Krzys nalewa wode- jest kolo palacu Nestora zrodelko, ale trzeba uzyc konewki:) Jest tez WC- czyli prawie pelny serwis jest mozliwy:) Ruiny palacu mozna zwiedzac codziennie od 8.30 do 18. Nie wiedzielismy, ze w miasteczku Hora oddalonym o 4 km jest muzeum, w ktorym zgromadzono wszystko co wykopano z Palacu Nestora i sasiadujacego z nim grobowca z lat 1550-1500 przed Chrystusem.



Przed brama archeolodzy odkryli cos nowego. Trwaja prace wykopaliskowe...klimat jak w Indiana Jones;)



Nie jestesmy sami, ale takie towarzystwo nam bardzo odpowiada:)



Ruiny sa na tyle dobrze zachowane, ze po spojrzeniu na rekonstrukcje przedstawiona na zdjeciu bez trudu mozna w wyobrazni odbudowac palac z czasow jego swietnosci.







Urzekla nas luksusowa wanna...





...schody wioda na nieistniejace juz pietro...



W palacu byly spore magazyny tego co najcenniejsze: oliwy i wina.



wspaniala sala tronowa!



jeszcze jeden mieszkaniec opuszczonych ruin...



Na tej lawce czekali petenci, ktorzy przyszli do Nestora...



...a to my:) pozdrawiamy Was!



Obok palacu znajduje sie grobowiec, ktory w duzej mierze zostal zrekonstruowany....robi wielkie wrazenie. Przedziwna jest w nim akustyka. Na srodku glos brzmi jakby szedl przez wzmacniacz. Im blizej sciany glos traci dzwiecznosc aby pod samym murem skrocic sie calkiem i byc slyszalnym tylko dla mowiacego.







Opowiedzielismy dziewczynom, ze dawniej zmarlych zaopatrywano w rozne ziemskie dobra, ktore mialy im sluzyc po smierci...sluchaly zafascynowane.



Musielismy pokonac tylko kilka zakretow i znalezlismy sie w muzeum Nestora.





Okazalo sie, ze zbiory zajmuja az trzy spore sale! Pokaze kilka zdjec, ale naprawde warto zobaczyc samemu. Wyroby z gliny, kilka naczyn z brazu, fragmenty okladzin scian ze zlota, freski, bizuteria i przedmioty codziennego uzytku. Gigantyczne wazy i ostrza oszczepow...













Widzielismy tez zrekonstruowana mozaike podlogowa z sali tronowej- podziwialismy kunszt i fantazje tworcy!



Na dziewczynkach wielkie wrazenie wywarly eksponaty, ktore zostaly znalezione w grobowcu! Jako ilustracje naszych opowiesci o zwyczaju obdarowywania zmarlych na ostatnia droge- zobaczyly to co otrzymali tam pochowani.

Nie potrafimy powiedziec co jest lepsze: czy najpierw zwiedzac ruiny palacu, a potem muzeum czy odwrotnie?;) Wlasciwie powinno sie zaczac od palacu, potem muzeum i znowu palac, zeby obrazy nalozyly sie na siebie i stworzyly spojna calosc.

Nie mielismy jednak tyle czasu wiec pojechalismy w kierunku punktu okreslanego w Womo jako "las piniowy" w okolicy Elea.

Po drodze wpadlismy na moment do Paryza;)



Las piniowy okazal sie kolejnym trafionym miejscem! Przypomina nam nasze ukochane Bory Tucholskie...mamy tu cien i zywiczny zapach:) a dodatkowo cykady:) Tutaj mozemy nareszcie rozpiac dziewczynom hamak, a krzywe drzewo swietnie spelnia sie jako piracki statek- ahoj!





Do plazy idziemy przez wydmy. Plaza ogromna, prawie pusta, piaszczysta...piekna! Morze Jonskie ponownie glebokie od samego brzegu i spienione:) Woda ciepla jak zupa- nie przynosi ochlody, ale mozna w niej siedziec ile dusza zapragnie:)





Marianna zbudowala z piachu..grobowiec, ktory widzielismy kilka godzin wczesniej:)

Niedaleko naszego kampera jest kran z woda wiec slodkowodny prysznic po kapielach morskich odbywa sie na lonie przyrody:) Dobrze miec krotki waz- ulatwi sprawe:)



W lesie nie ma wiatru wiec do bardzo pozna siedzielismy na dworze- w kamperze bylo za cieplo:) Natomiast w nocy panowal kojacy chlod...spalismy jak zabici! Zostaniemy tu jeszcze jeden dzien:)
_________________
"...wszyscy jesteśmy Grekami na wygnaniu..."
Ostatnio zmieniony przez Roza 2011-08-07, 18:56, w całości zmieniany 1 raz  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Camper Diem 
Kombatant


Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 01 Wrz 2007
Piwa: 59/73
Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
Wysłany: 2011-08-07, 18:45   

parking przy Pałacu Nestora: N 37 01 37,77 E 21 41 44,95
jest woda, możliwy serwis, a nawet nocleg.

kilka kilometrów dalej w Hora znajduje się muzeum Nestora: N 37 03 12,67 E 21 43 14,78

nocleg we wspaniałym lesie piniowym: N 37 22 10,55 E 21 41 12,63
ładna plaża i jest woda:)
_________________
Camper Diem!
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Roza 
zaawansowany


Twój sprzęt: Fiat Ducato Eura Mobil 770 HB
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 27 Mar 2010
Piwa: 103/18
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2011-08-07, 18:52   

17.07.2011
dziennik pokladowy dzien dwudziesty siodmy - elea las piniowy...

dzisiejszy dzien byl jednym z niewielu typowo wakacyjnych:) Nie zwiedzalismy, nie zmienialismy miejsca. Tak bardzo podoba nam sie las piniowy w Elea, ze z przyjemnoscia spedzamy tu kolejny dzien.

Plaza prawie jak dzika- kilka grajdolkow, najczesciej rodzinnych.





Do plazy trzeba isc przez wydmy, ale ma to swoj urok:) Dotychczas bylismy rozpieszczani plaza tuz przy aucie.



Z samego rana przygotowalam obiad wiec po plazowaniu mozemy od razu palaszowac faszerowane papryki:) Baranina z Polski, a warzywa z Grecji- smaczna unia:)



To miejsce dogodne jest dla nietypowych- duzych kamperow. Widzielismy kilka terenowych, ale tych co to do Afryki jezdza:) Te bardziej pospolite wystepuja liczniej;)









Zmiana miejsca na namiot czasem musi byc zrobiona ekspresem;)



Bardzo staralismy sie nie myslec, ze lada moment juz koniec...ze wracamy...ale nie udaje nam sie. Mnie dopada nostalgia...zal, zal Grecji...Jutro ostatnia atrakcja do zwiedzenia: Olimpia i pozostana tylko trzy noclegi na greckiej ziemi...
_________________
"...wszyscy jesteśmy Grekami na wygnaniu..."
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
piotr1 
Kombatant


Twój sprzęt: blaszak ducato w budowie
Nazwa załogi: ewaipiotr
Dołączył: 06 Wrz 2010
Piwa: 17/18
Skąd: gdańsk i okolice
Wysłany: 2011-08-07, 19:10   

Supper relacja... Suuper wyjazd :spoko
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Roza 
zaawansowany


Twój sprzęt: Fiat Ducato Eura Mobil 770 HB
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 27 Mar 2010
Piwa: 103/18
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2011-08-07, 19:13   

18.07.2011
dziennik pokladowy dzien dwudziesty osmy - kaiafas-olimpia-skafidia...

Zobaczylam kiedys czytajac relacje z podrozy po Peloponezie pewnej niemieckiej rodziny zdjecie, na ktorym dzieciaki karmia zolwie chlebem jak my kaczki u nas w Jelitkowie lub labedzie na Wdzydzach:) Liczylismy na lut szczescia i w drodze do Olimpii zajechalismy nad jezioro Kaiafas- tam wlasnie mieszkaja owe zolwie.

Najpierw zrobilismy rekonesans i obeszlismy relikty dawnej bogatej przeszlosci: hotele, ktore chyba teraz sa odbudowywane, ruiny jakiegos domu...idzie sie do nich grobla na jeziorze.







Potem ruszylismy sciezka wokol jeziora i probowalismy wabic zolwie drozdzowka cynamonowa;) Albo smak byl nie ten, albo pora niewlasciwa- dosc powiedziec, ze zamiast zolwi spotkalismy jakiegos wodnego wezyka i zabe, ktora chetnie pozowala do zdjec:) Nastepnym razem musimy sie lepiej przygotowac do spotkania z zolwiami: byc moze pora dnia ma znaczenie...





Na parkingu w Olimpii mielismy znowu szczescie do Greka:) Sam z siebie podszedl do nas, spytal skad jestesmy, a potem poinformowal jak dojsc skrotem do miejsca zwiedzania wykopalisk, ze muzeum jest dzis czynne dopiero od 13.30, i ze on zaraz zwalnia miejsce w cieniu- mozemy wjechac:)

Po chwili na parking zajechal jakis grecki samochod i probowal wcisnac sie na owe zecienione miejsce;) "Nasz" Grek go zablokowal autem, podszedl do rodaka i wytlumaczyl, ze miejsce jest nam obiecane!:) Milo- prawda?



Poszlismy wg wskazowek Greka sciezka wzdluz rzeki mijajac kilkumetrowe trzciny...



...i po chwili bylismy przy kasie. Bilety na wejscie do wykopalisk i muzeum kosztowaly nas 18 euro- dzieci nie placa.





Na planie wszystko wygladalo prosto. Dla nas najwazniejsze bylo odnalezc glowny stadion i bieznie! Dziewczynki koniecznie chca przebiec dystans, ktory pokonywali pierwsi olimpijczycy:)



Na terenie Olimpii spotkalismy ludzi z calego swiata, nie uslyszelismy jednak polskiej mowy...



Olenka nareszcie mogla zobaczyc uczciwej wielkosci kolumny jonskie! Tyle o nich czytala, a teraz stoja tak blisko:)



W tym miejscu rozpalany jest ogien, ktory potem zapala znicz olimpijski...



Teren Olimpii jest ogromny! Na szczescie nie ma tloku. Jest kilka wycieczek, ale jakos gina na tej przestrzeni.



Dochodzimy do glownego wejscia na stadion...wyglada ono podobnie jak dzisiejsze czyli prowadzi tunelem (ktory tu dawniej byl- wierzcie mi:))



Zachowala sie czesc trybun i lawki sedziowskie...



Dziewczynki juz sie szykuja do biegu:) Maja do przebycia dystans ok 197 metrow- moze to nie wielki wyczyn ( chociaz biorac pod uwage temperature...), ale jego symbolika jest wielka! Spelniaja sie czyjes marzenia- tylko to sie liczy:) Krzys postanowil wspierac corki i tez wezmie udzial w zawodach:)



Mlodsza corka nie dala rady przebiec o wlasnych silach- upal byl jednak zabojczy- tata wykazal sie zasada fair play i pomogl slabszemu zawodnikowi:) Olenka zaskoczyla nas wszystkich- jest bardzo ambitna i poszla do przodu jak wiatr!:) Gratulacje dla wszystkich:)

Dalsze zwiedzanie dostarczylo nie mniejszych wrazen! Widziana na zywo kolumna koryncka z kapitolem z lisci akantu- jakze trudna do narysowania!



I wreszcie ruiny swiatyni Zeusa! Z odrestaurowana w 2004 jedna z kolumn. Szkoda, ze splonal zloty tron Zeusa, ktory wyszedl spod dluta Fidiasza- wielkiego starozytnego rzezbiarza.





Tu z kolei sporo zwienczen kolumn jonskich:) W tym miejscu bylo centrum rekreacyjne- mieli nawet basen!



Znalezlismy laweczke w cieniu i moglam poczytac dziewczynom o Olimpii. Wzielismy na ta wycieczke ich przewodnik dla dzieci o Grecji:) Jak znalazl! Nie tylko one przyswoily sobie nowe wiadomosci;)



Przy wyjsciu z Olimpii rytualne juz chyba obmycie rak i twarzy przy kranikach z woda:) Odwazni napelniali bidony!



Mielismy jeszcze sporo czasu do otwarcia muzeum wiec poszlismy zwiedzic miasteczko. Znalezlismy liscie giganty, ktore wykorzystalismy jako nakrycia glowy:)



Dziewczyny dostaly lody, a mama pierscionek, w ktorego oczku ukryty jest kawalek morza okalajacego wyspe Elafonissos.

Potem jeszcze chwila w kamperze: nowa woda do buklakow:) i w droge do muzeum!





W muzeum zachwycaja wszystkie znaleziska! Pokaze wiec te najciekawsze wg nas:) Starozytna dymiarka przeciw insektom...



...misterna bizuteria...



...figurki wotywne...





...fragmenty zbroi...



...elementy architektoniczne ze swiatyni Hery...





...formy z pracowni Fidiasza...



...wspaniala rzezba Hermesa- coz za proporcje!





...oraz pozostalosci rzezb ze swiatyni Zeusa...





Wszystko w muzeum jest warte zobaczenia, wszystko! Dziela sztuki, przedmioty codziennego uzytku, orez- dzialaja na wyobraznie i pozwalaja zobaczyc swiat sprzed wielu wiekow! Szczegolnie dzieciom latwiej odbyc taka podroz w czasie...nasze wyszly zachwycone!

Na nocleg wyladowalismy w Skafidias, malowniczej zatoczce otoczonej skalkami. Piaszczysta plaza, przejrzysta woda, duzy parking przy tawernie (na pytanie czy mozemy przenocowac uslyszelismy 'welcome':)) i prysznice- czegoz wiecej chciec?:)



Na plazy sami Grecy. Czujemy sie wsrod nich swojsko. Ci, ktorych spotkalismy byli serdeczni, uczynni i bardzo mili:)





Fale byly spore, ale bezpieczne i lagodne, poniewaz daleko od brzegu bylo ciagle plytko. Zabawa na falach przednia!:)



Idac spac staralismy sie nie myslec, ze jeszcze tylko....ech! I koniec.
_________________
"...wszyscy jesteśmy Grekami na wygnaniu..."
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Camper Diem 
Kombatant


Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 01 Wrz 2007
Piwa: 59/73
Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
Wysłany: 2011-08-07, 21:31   

parking Olimpia: N 37 38 39,19 E 21 37 40,13

spokojny nocleg przy plaży Skafidia na parkingu tawerny: N 37 42 00,50 E 21 19 05,41
śliczna zatoka, plaża piaszczysta, płytka woda idealna dla dzieci
przy tawernie jest prysznic
_________________
Camper Diem!
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Roza 
zaawansowany


Twój sprzęt: Fiat Ducato Eura Mobil 770 HB
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 27 Mar 2010
Piwa: 103/18
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2011-08-07, 21:44   

19.07.2011
dziennik pokladowy dzien dwudziesty dziewiaty - skafidia-kalogria...

Mimo obaw o glosna muzyke- spalo nam sie dobrze kolo tawerny w Skafidia. Rano obudzil nas na chwile ryk osiolkow:) Udalo nam sie jeszcze przysnac i ponownie zwierz nas wybudzil- tym razem owieczki i ich dzwonki:)



Drzewa, przy ktorych stalismy, zeby miec choc odrobine cienia okazaly sie byc zamieszkale przez mrowki! Dowiedzielismy sie o tym rano kiedy slady po ugryzieniach nie pozostawily zludzen co do ich pochodzenia;)



Postanowilismy wiec, ze dziewczynki wykapia sie jeszcze raz rano i jedziemy na nasz ostatni punkt wyprawy- na Kalogrie. Nie chcemy miec gniazda mrowek w aucie!

Krzys z corkami wyladowali w wodzie. Na plazy bylo juz sporo tubylcow. Ja zas zajelam sie robieniem dokumentacji fotograficznej okolicy. Oto co zwrocilo moja uwage:

zabawny mini samochodzik...



ujecie calej zatoczki- jak z filmu...



okoliczne skalki...



przystojna jaszczurka...



prom na tle wyspy Zakhyntos...



rybacy wracajacy do portu...



Przy tawernie sa prysznice wiec po kapieli panny skorzystaly ze slodkiej wody i moglismy ruszac!



Po drodze mijalismy wielkie stragany warzywno owocowe, na ktorych prym wiodly ogromne, pomaranczowe dynie! U nas beda dopiero we wrzesniu:)



Krajobraz wokol Kalogrii urozmaicaja pinie w ciekawym ksztalcie- jak grzyb nuklearny:)



Dojechalismy na miejsce wg wskazan gps i okazalo sie, ze na plazy sa 3 knajpy z glosna muzyka, parking wielki wiec szans na intymnosc i grila nie ma, ale jest pierwszy widziany przez nas w Grecji Toi Toi!:))) Czesc serwisu bedzie wiec mozliwa;)





Krzys wszedl na dach auta i dojrzal w niewielkiej odleglosci drugi, mniejszy parking. Stal na nim jakis kamperek. Podjechalismy tam i okazalo sie, ze miejsce jest kameralne, ciche, mozemy rozlozyc markize, zrobic obiad na grilu i jest rowniez Toi Toi!:)

Dziewczyny zabraly sie od razu do artystycznego odreagowywania zwiedzania Olimpii- zaczely malowac:)



Rodzice tez zaczeli odreagowywac- otworzyli rozowe wino;)

Po jakims czasie bylo nas juz trzy kampery. Potem cztery:)



Mowia, ze Kalogria jest wspanialym wyborem zarowno dla tych, ktorzy zaczynaja wedrowke po Peloponezie jak i dla tych, ktorzy juz musza sie pozegnac z tym rajskim miejscem...

Piekna, duza piaszczysta plaza, woda czysta i niewiarygodnie ciepla! Tak cieplej nie mielismy ani razu w czasie naszej wyprawy! Nie chlodzi po prostu:)





Nie ma jednak miejsc idealnych;) Wada tego miejsca ujawnila sie dopiero po zachodzie slonca i my ta wade Kalogrii wybaczamy mimo, ze zagonila nas do kampera na reszte wieczoru;) Wada jest mala, bzyczy i ma dluga trabke, ktora wpija sie w cialo i wypija krew;) Masa wyglodnialych komarow pojawila sie po zachodzie z okolicznych terenow podmoklych! Udalo mi sie zrobic jeszcze zdjecie pozegnalnego zachodu slonca- nie wiem czy jutro bedzie rownie spektakularny...



Kiedy siedzielismy poznym popoludniem przy kamperze, obok pakowala sie po plazowaniu grecka rodzinka: rodzice i dwojka dzieci. Tata zagadal do nas skad jestesmy? Po uslyszeniu odpowiedzi zaczal prowadzic mila pogawedke:) Przedstawil cala swoja rodzine, z wdziecznoscia przyjal rewanz z naszej strony. Pytal jak nam sie podoba Grecja, Peloponez, rozmawialismy o jedzeniu w Grecji, polecil na przyszlosc zwiedzenie wyspy pomiedzy Kreta i Rodos o nazwie Karpathos. Radzil rowniez zabrac do domu wielki kawal sera feta- na Peloponezie robia najlepszy w calej Grecji!:) Apostolakis (tak ma na imie glowa rodziny) jest kolejnym przesympatycznym i serdecznym Grekiem jakiego spotkalismy! Wszyscy napotkani ludzie na Peloponezie okazali sie byc ciekawymi swiata, milymi dla xeno (czyli obcych) i bardzo pomocnymi.

Jutro ostatni dzien na greckiej plazy, ostatnie kapiele w Morzu Jonskim, ostatnie muszelki....:(
_________________
"...wszyscy jesteśmy Grekami na wygnaniu..."
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Camper Diem 
Kombatant


Twój sprzęt: Eura Mobil
Nazwa załogi: Camper Diem!
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 01 Wrz 2007
Piwa: 59/73
Skąd: Gdańsk-Wrzeszcz
Wysłany: 2011-08-07, 21:50   

nocleg na parkingu przy plaży Kalogria: N 38 09 07,99 E 21 22 08,63
większy parking przy głównej części plaży, ale zbyt głośny. na obydwu stoi toi toi.
prysznice nieczynne, nie ma wody.
_________________
Camper Diem!
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***