Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Romulusów wyprawy do Italii
Autor Wiadomość
Santa 
weteran


Twój sprzęt: dreamliner
Nazwa załogi: ROMULUSI
Dołączyła: 05 Paź 2007
Piwa: 236/171
Skąd: Podkarpacie
Wysłany: 2012-01-20, 20:31   

Przebudzenie było takie sobie :roll: Przez chwilę zastanawiam się, czy to się działo naprawdę, czy to tylko sen. Ale otoczenie, w którym się znajduję nie pozostawia złudzeń.

Jesteśmy na pięknej posiadłości pod Rzymem, tonącej w zieleni, cudownie ukwieconej, łączącej elementy południa i polskości. Pod palmami, z oczka wodnego bije fontanna, obok której stoi polski bocian i krasnale ogrodowe ;)
Ogród obfitujący w dorodne warzywa, dwumetrowe krzaki pomidorów - dojrzałych, zwisających całymi kiściami. Pod płotem drzewo pomarańczowe, obok figowe - z dojrzałymi owocami. Aha - i jeszcze w rogu ogrodu w budzie - pies-Polak (który przyjechał tu ze swoją panią w podróżnej torbie) i klatki z ciągle denerwującymi go królikami. Po obejściu kręci się kilka kotów - dumnych jak rzymskie legiony :szeroki_usmiech
Właściwie było tam wszystko co nam znane i równocześnie to, czego szukamy jadąc na południe Europy. Taki mikro raj na ziemi :)

W domu jest jeszcze nastoletnia córka naszej znajomej, ale śpi - po imprezie, więc jesteśmy sami. Czekamy aż się obudzi, bo chcemy ją poprosić, żeby pojechała z nami na zakupy. Jesteśmy w miejscu, z którego łatwo wyjechać, ale wrócić to byłby problem - posiadłość jest położona wśród ogródków działkowych i w prawdziwym labiryncie. A poza tym - nie mamy żadnej mapy, zostały w przyczepie. Wydruk naszej drogi powrotnej z Via Michelin - również :-/

Koło południa udaje nam się dziewczynę obudzić i biorąc ją za przewodnika jedziemy na zakupy. Zaczynamy od szczoteczek do zębów, wszystkich akcesoriów toaletowych i generalnie wszystkiego - bo mamy tylko to co na sobie - a jest tego niewiele :roll:

Po powrocie przyrządzam jakieś ciepłe danie i zanim skończyłam przyjeżdża Dżordżio, który urwał się z pracy. Widzę, że zasypia na stojąco, ale nie chce się do tego przyznać. Posilamy się razem i teraz już z nim - znów jedziemy na zakupy. Dżordżio prowadzi nas do lokalnego rzeźnika, zakupuje bisteki i salsiczie, które potem zaserwuje na ogrodowym grilu.
Potem idziemy - do: uwaga :!: nie znam fachowej nazwy, ale było to takie wielkie pomieszczenie, z ogromnymi metalowymi zbiornikami, w których znajdowały się różne gatunki win - wszystkie fachowo opisane i sprzedawane jak w rozlewni - do butelek, w wybranym przez klienta rozmiarze :szeroki_usmiech Wcześniej oczywiście możliwość degustacji, do której uprzejmy i otwarty właściciel szczerze zachęcał.
Widać, że ten właściciel to bardzo dobry znajomy Dżordżia, bo zna jego upodobania i wyposaża go suto, za jakieś śmiesznie małe pieniądze.

Przykro mi, Panowie i Panie, że nie mogę Wam podać koordynatów tego miejsca, ale jak komuś będzie naprawdę zależało, to postaram się je zdobyć i opublikować. W końcu wszystkie drogi prowadzą do Rzymu :szeroki_usmiech

Wieczorny grill i nocne Polaków rozmowy - trwały długo i jeśli ktoś wątpiłby, że można się zrelaksować i zapomnieć o kłopotach w takiej sytuacji jak nasza, to zapewniam, że można. Trzeba tylko trafić na swojego anioła stróża :szeroki_usmiech

Dżordżio w niekłamany sposób zachęcał nas, żeby zostać jeszcze w Rzymie. Do morza blisko - można jeździć rowerami. Sprzętu plażowego mają dostatek, tylko nie mają czasu z niego korzystać. Do metra w Ostii też niedaleko - można wsiadać i zwiedzać miasto. Dziś wiem, że można było tak zrobić, ale wtedy nie wydawało nam się to najlepszym pomysłem.

Następnego dnia - wczesnym rankiem, pożegnawszy naszego jadącego do pracy gospodarza - wyjechaliśmy w kierunku GRA. Potem kierując się intuicją (bo mapy nie mieliśmy) udaliśmy się w drogę do domu.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Wyświetl szczegóły
Elwood 
weteran


Twój sprzęt: Rimor Katamarano 1
Nazwa załogi: elwood'ki
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 18 Mar 2008
Piwa: 84/50
Skąd: Dąbrowa Górnicza
Wysłany: 2012-01-20, 21:01   

Cytat:
Santa

Przykro mi, Panowie i Panie, że nie mogę Wam podać koordynatów tego miejsca, ale jak komuś będzie naprawdę zależało, to postaram się je zdobyć i opublikować. W końcu wszystkie drogi prowadzą do Rzymu

Ale nie wszystkie do winnicy, a w tym klimacie pić się chce. Nie nalegam, ale nóż winnica będzie po drodze podczas następnej wyprawy - żal by było nie zajrzeć.
Nie jestem znawcą win, ale "wiem", że najlepsze są te tak zwane "domowe" :spoko :spoko :spoko
_________________
Nie pozwólmy by nasze marzenia zarosły chwastami.
http://picasaweb.google.pl/Elwood.eg/
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Santa 
weteran


Twój sprzęt: dreamliner
Nazwa załogi: ROMULUSI
Dołączyła: 05 Paź 2007
Piwa: 236/171
Skąd: Podkarpacie
Wysłany: 2012-01-21, 19:38   

Elwood napisał/a:
... Nie jestem znawcą win, ale "wiem", że najlepsze są te tak zwane "domowe" :spoko :spoko :spoko

Myślę, że to miejsce, jak żadne inne, stwarza możliwości szybkiego odkrycia swoich preferencji w tej dziedzinie :szeroki_usmiech

Za chwilę - zakończenie :kawka:
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Santa 
weteran


Twój sprzęt: dreamliner
Nazwa załogi: ROMULUSI
Dołączyła: 05 Paź 2007
Piwa: 236/171
Skąd: Podkarpacie
Wysłany: 2012-01-21, 20:19   Raz na wozie, raz pod wozem ;)

Nie pamiętam już dokładnie jak nam się wtedy jechało, ale generalnie to chyba jakoś tak normalnie - tylko o wiele szybciej niż z przyczepą. Gdy wjechaliśmy w ostatni górski odcinek włoskiej autostrady, przypomniało mi się, jak Romek martwił się, że będzie nam ciężko ciągnąć pod górkę wyładowaną przyczepę. Starając się nadać żartobliwy ton, przypominam mu o tym i dorzucam sentencję, którą często w życiu powtarzam, że "nie warto martwić się na zapas" :szeroki_usmiech
Staram się być "dobrą żoną na złe czasy" :)

Austrię robimy błyskawicznie - dobra droga, mapa niepotrzebna. Ale niestety nie mogę sobie przypomnieć jak jechać, żeby ominąć Wiedeń. W pierwszą stronę jechaliśmy dużym skrótem - no ale tak bez mapy - pierwszy raz, nie da rady. Poza tym eksperymentowanie i błądzenie w naszej sytuacji nie byłoby zdrowe dla naszych nadszarpniętych nerwów :)

Decydujemy się jechać przez Wiedeń ale ciągniemy już na ostatkach energii. Po kilkunastu godzinach drogi, z niewielkimi tylko przerwami, Romek komunikuje, że potrzebuje się na chwilę zdrzemnąć. Oczywiście - mowy nie ma o jakimś ludzkim noclegu. W tych jednych ciuchach i jednych butach - nie będziemy się kompromitować. Jest dwudziesty pierwszy wiek :roll:

Zjeżdżamy z autostrady i zatrzymujemy się w jakimś astriackim miasteczku - spokojnym, wyludnionym. Trafiamy na jakiś placyk, z ławeczkami. My z Zuzią układamy się w aucie, ale Romek tak nie da rady. Potrzebuje wyprostować kości, więc decyduje, że skorzysta z ławki, obok której stoi nasze auto. Nieopodal w okazałym budynku mieści się komisariat policji, to chyba jest tu bezpiecznie.

Ale niestety okazuje się, że włoskie upały, to już przeszłość. Tutaj noc jest chłodna i na krótki rękaw spać się nie da. Romek, który zawsze na wszystko znajdzie jakiś dobry sposób, przypomina sobie, że w bagażniku został namiot od przyczepy. Wyjmuje go i mości sobie na tej ławce posłanie - parę kawałków kładzie na spód a resztą się przykrywa :roll: Zapewnia mnie, że będzie mu ciepło i wygodnie.
Ale tego już moje emocje nie wytrzymują... Przypominają mi się jego drobiazgowe przygotowania i troska o każdy szczegół w przyczepce - o to, żeby było nam jak najwygodniej. I po tym wszystkim... ta ławka i ten tropik...
Dobrze, że człowiek ma swój świat wewnętrzny i to co myśli i czuje może czasem zakomunikować tylko samemu sobie... :( :( :(

Przejazdu przez Słowację nawet nie pamiętam. Do domu docieramy po południu...
Zawsze bardzo lubię powroty do domu ale tym razem, jak nigdy przedtem ani potem - doceniam co to znaczy mieć swój dom :)

I tak się skończyła nasza pierwsza, od lat oczekiwana i wymarzona podróż do Italii !

Życie toczy się dalej :szeroki_usmiech
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Wyświetl szczegóły
Elwood 
weteran


Twój sprzęt: Rimor Katamarano 1
Nazwa załogi: elwood'ki
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 18 Mar 2008
Piwa: 84/50
Skąd: Dąbrowa Górnicza
Wysłany: 2012-01-21, 20:32   

Santa

Już dawno z taką niecierpliwością nie czekałem na nic tak, jak na to Twoje zakończenie. Czułem się jak nastolatek, któremu dziewczyna obiecała randkę, ale dopiero za jakiś czas.
Ale wracając ad rem.
Mam nadzieję, że zachwytów nad Twoją opowieścią nie odczytujesz jako zachwytu z przykrego zdarzenia, którego doświadczyliście, a jedynie jako wyraz wielkiego uznania dla Twoich poczynań literackich.
Ufam, że masz w zanadrzu jeszcze nie jedno piękne i wesołe opowiadanie z podróży, którymi się z nami podzielisz. W dowód uznania wpisuję Cię na listę propozycji do nominacji. Być może spodoba się Kapitule CamperTeam'ków 2011. ;) :spoko :spoko :spoko
_________________
Nie pozwólmy by nasze marzenia zarosły chwastami.
http://picasaweb.google.pl/Elwood.eg/
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Santa 
weteran


Twój sprzęt: dreamliner
Nazwa załogi: ROMULUSI
Dołączyła: 05 Paź 2007
Piwa: 236/171
Skąd: Podkarpacie
Wysłany: 2012-01-21, 21:02   

Elwood napisał/a:
Santa

Już dawno z taką niecierpliwością nie czekałem na nic tak, jak na to Twoje zakończenie. Czułem się jak nastolatek, któremu dziewczyna obiecała randkę, ale dopiero za jakiś czas.
Ale wracając ad rem.
Mam nadzieję, że zachwytów nad Twoją opowieścią nie odczytujesz jako zachwytu z przykrego zdarzenia, którego doświadczyliście, a jedynie jako wyraz wielkiego uznania dla Twoich poczynań literackich.
Ufam, że masz w zanadrzu jeszcze nie jedno piękne i wesołe opowiadanie z podróży, którymi się z nami podzielisz. W dowód uznania wpisuję Cię na listę propozycji do nominacji. Być może spodoba się Kapitule CamperTeam'ków 2011. ;) :spoko :spoko :spoko


:oops: :oops: :oops:
Dziękuję :szeroki_usmiech Czuję się zaszczycona i z wrażenia nie wiem co powiedzieć :szeroki_usmiech
Z zamiarem opisania tej podróży nosiłam się już dawno ale dużo pracuję i ciągle mi brak czasu. Pisałam tak "na kolanie" i ciągle się obawiałam, żeby mi coś nie wyskoczyło, co odciągnęłoby mnie od pisania.

Mam jeszcze w zanadrzu - 4 podróże do Italii :szeroki_usmiech Co prawda nic nam już nie ukradli, ale próbowali :szeroki_usmiech

Jeśli są chętni do czytania, to postaram się je opisać.
Dziękuję raz jeszcze :!:
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
zbychu91 
zaawansowany
w imię złotego,euro i dolara


Twój sprzęt: fiat ducato hobby 600
Nazwa załogi: zbyszki
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 29 Sty 2008
Piwa: 5/29
Skąd: olsztyn
Wysłany: 2012-01-21, 21:13   

:roza: :roza: :roza:
to za już i proszę o więcej :kwiatki:
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Agostini 
weteran


Twój sprzęt: Hymer ML-T 580
Pomógł: 4 razy
Dołączył: 19 Sty 2011
Piwa: 245/114
Skąd: Łódź
Wysłany: 2012-01-21, 22:25   

Nie powinny tak wyglądać powroty z wakacji, na które często czekamy cały rok. Ty na te wakacje czekałaś znacznie dłużej.
Mam nadzieję, że zawód i smutek zauważalny w Twoim zakończeniu nie będzie miał powodu powtórzyć się w następnych relacjach.
Dziękujemy za emocjonującą opowieść. :roza:

Pozdrowienia dla Romka i Zuzi. :spoko
_________________
Basia i Andrzej
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Bim 
Kombatant
Jacek


Twój sprzęt: Peugeot Adriatik 2,5D 1991 rok
Pomógł: 12 razy
Dołączył: 21 Lip 2007
Piwa: 134/101
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 2012-01-21, 22:54   

Kiedyś ,kiedyś przeczytałem podobną opowieść o stracie Kazka.
Czytałem ją z zapartym tchem wyobrażając sobie co ja bym wtedy zrobił na jego miejscu.zpadła mi w główkę.
Ta jest inna też o stracie bardziej 'uduchowiana' nie myślałem że powrót będzie taki.
Santa w Tobie drzemie duch pisarki.
Wiem ,że pisząc wracają wspomnienia myślę ,że będzie to przestrogą dla czytających
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Aulos 
weteran


Twój sprzęt: Bürstner Solano na Ducato
Nazwa załogi: SOKOŁY
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 14 Lut 2007
Piwa: 62/37
Skąd: Kołobrzeg
Wysłany: 2012-01-21, 23:44   

Dziękujemy, że zabraliście nas w Waszą podróż. Miło nam było być tam z Wami, chociaż skończyło się tak smutno. Na szczęście wiemy, że koniec Waszej przygody z przyczepką - choć przykry - otworzył nowy rozdział w Waszych podróżach. :spoko
_________________
"Nosiciel nieuleczalnej kamperomanii"
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Kotek 
Kombatant
Mam na imię Danusia!


Twój sprzęt: Fiat Ducato Toskana 1,9 TD
Nazwa załogi: MisioKot
Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 07 Paź 2010
Piwa: 407/451
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-01-22, 10:12   

Santa napisał/a:

Mam jeszcze w zanadrzu - 4 podróże do Italii :szeroki_usmiech Co prawda nic nam już nie ukradli, ale próbowali :szeroki_usmiech

Jeśli są chętni do czytania, to postaram się je opisać.
Dziękuję raz jeszcze :!:


TO JA DZIĘKUJĘ. I zapewniam Cię, że zawsze i wszystko będę czytała z wielką chęcią i zaciekawieniem. Serdecznie pozdrawiam. :roza: :roza: :roza:
_________________
Pozdrawiamy - Danusia-Kotek i Henio-Misio

Denerwować się to znaczy mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Santa 
weteran


Twój sprzęt: dreamliner
Nazwa załogi: ROMULUSI
Dołączyła: 05 Paź 2007
Piwa: 236/171
Skąd: Podkarpacie
Wysłany: 2012-01-22, 20:39   

Aulos napisał/a:
... otworzył nowy rozdział w Waszych podróżach. :spoko

Zanim zacznę opisywać ten nowy rozdział, chcę jeszcze raz serdecznie podziękować za wszystkie miłe słowa i wyrazić nadzieję, że uda mi się utrzymać Waszą uwagę, pomimo już nie tak bardzo emocjonujących przeżyć, jakie przyniosła nam pierwsza podróż :)

Dziękujemy za pozdrowienia i pozdrawiamy serdecznie :spoko

Za chwilę ciąg dalszy...
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Santa 
weteran


Twój sprzęt: dreamliner
Nazwa załogi: ROMULUSI
Dołączyła: 05 Paź 2007
Piwa: 236/171
Skąd: Podkarpacie
Wysłany: 2012-01-22, 21:18   Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło

W tym odcinku będzie takie babskie "dzielenie włosa na czworo" - można go spokojnie pominąć i poczekać na naszą "Drugą podróż do Italii" :szeroki_usmiech

Tym razem po powrocie z wakacji jest zupełnie inaczej niż zwykle. Nie mam wielkiego prania, nie mam wypakowywania i porządkowania przyczepki, nie mam zdjęć, nie mam wspaniałych wrażeń, o których mogę opowiedzieć bliskim i znajomym...
W końcu nie mam ochoty o tym gadać... Jak ktoś zapyta, to relacjonuję, ale raczej w taki sposób, żeby rozmówca był uspokojony i usatysfakcjonowany. Nie mam też czasu wsłuchać się w siebie i zrozumieć, to co naprawdę czuję. Jedyną osobą, z którą rozmawiam szczerze jest mój mąż, który musi mi towarzyszyć w targających mną skrajnych uczuciach zamienianych od razu w pochopne deklaracje na przyszłość. Jedna z nich jest taka, że nie chcę już żadnej przyczepy a następne wakacje zorganizuje mi biuro podróży :roll:

Ale Panowie (bo Panie to wiedzą), tego co kobieta mówi w emocjach nie należy traktować serio. Raczej należy to przyjmować jako formę pozbycia się złych emocji i zdrowy objaw dochodzenia do równowagi. I pozwolić jej na to... :szeroki_usmiech

Z resztą nie ma nawet czasu, żeby spokojnie przeanalizować naszą obecną życiową sytuację.
Powrót do moich kilku prac (zawsze się zastanawiam, ilu ja właściwie mam szefów :szeroki_usmiech ), oddelegowanie dziecka na uczelnię, uzupełnianie strat materialnych , które zostały w przyczepce, odkupienie garderoby dla Zuzi, która nie mając czasu decydować co zabrać, praktycznie zostawiła w domu tylko to, w czym nie lubi chodzić.
Długo by o tym pisać, bo przez wiele, wiele miesięcy - praktycznie na każdym kroku odkrywałam, że czegoś mi w domu brakuje :roll:

Ale gdy w końcu doszłam do ładu sama ze sobą, to zrozumiałam, że to nie przyczepy mi żal, ani tych przedmiotów, które w niej zostały. Najbardziej mnie boli, że ktoś mi ukradł moje wakacje, moje marzenia, moje wrażenia z podróży, które miały mi dać siłę na cały następny rok pracy. I w końcu... i to chyba największa strata - nasze zdjęcia z wakacji. I choć nie lubię się fotografować, to jestem przekonana, że właśnie te ukradzione były wyjątkowe (zwłaszcza te z vaporetto).

W międzyczasie - piszę o naszej włoskiej przygodzie, na forum Camper Team - czuję się zobowiązana ostrzec tych, którzy dopiero wybierają się na wakacje. W końcu to tutaj w dużym stopniu przygotowywałam się do wyjazdu, tutaj uzyskałam wskazówki i rady, tutaj podpatrywałam jak można sobie zorganizować podróż, parkowanie i zwiedzanie Italii.

Trafiłam tu kiedyś przypadkiem - po linku podanym przez Tatkoga, który mi na innym forum doradzał w sprawie wyjazdu do Grecji. Bardzo mi się tu spodobało, choć wtedy przez myśl mi nie przeszło, że mogę kiedyś mieć kampera. Moja przyczepka była dla mnie najpiękniejsza na świecie i nie miałam jeszcze wtedy żadnych innych potrzeb w tej dziedzinie, ani marzeń posiadania czegoś innego.

Oto ona :) Zachowało się kilka zdjęć zrobionych po drodze, gdy ją zakupiliśmy i skopiowanych z Allegro, gdzie ją znaleźliśmy.






Jeśli ją ktoś gdzieś zobaczy, to proszę mi o tym nie mówić :mrgreen:

Ale nie przypadkiem ktoś kiedyś wymyślił przysłowie "jeśli wejdziesz między wrony..." - przepraszam za dygresję, wszystkich dotkniętych porównaniem do wron :szeroki_usmiech

I tak któregoś dnia po kolejnym wylewaniu żalów na forum, jeden z forumowiczów stwierdził, że może utrata przyczepy to znak, że pora na kampera :!: :szeroki_usmiech

Romek, który z natury nie rzuca słów na wiatr i jak już coś powie, to raczej zdania nie zmienia, jeszcze nie wyraża głośno swojego zdania. Ale przez ramię widzę, jak dyskretnie przegląda strony na Allegro.

Aż wreszcie, w któreś spokojne niedzielne popołudnie, siadamy przy kawie i wspólnie rozważając dochodzimy do wniosku, że nie możemy już tak dłużej trwać w niepewności i że nie potrafimy już żyć bez naszych podróży. A skoro nie było nam dane podróżować z przyczepą, będziemy jeździć kamperem :szeroki_usmiech

I to jest mój sztandarowy przykład, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :szeroki_usmiech
Ostatnio zmieniony przez Santa 2012-01-23, 16:37, w całości zmieniany 1 raz  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Wyświetl szczegóły
Więcej szczegółów
Wystawiono 1 piw(a):
Yans
Elwood 
weteran


Twój sprzęt: Rimor Katamarano 1
Nazwa załogi: elwood'ki
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 18 Mar 2008
Piwa: 84/50
Skąd: Dąbrowa Górnicza
Wysłany: 2012-01-22, 21:34   Re: Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło

Santa napisał/a:
można go spokojnie pominąć i poczekać na naszą "Drugą podróż do Italii"

Ani go nie pominąłem, ani spokojnie nie potrafię czekać na ciąg dalszy Twoich opowieści. Mam nadzieję, że nie każesz czekać zbyt długo. Kobiety, kobiety, kobiety . . . . . . . . . . . . :spoko :spoko :spoko
_________________
Nie pozwólmy by nasze marzenia zarosły chwastami.
http://picasaweb.google.pl/Elwood.eg/
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Santa 
weteran


Twój sprzęt: dreamliner
Nazwa załogi: ROMULUSI
Dołączyła: 05 Paź 2007
Piwa: 236/171
Skąd: Podkarpacie
Wysłany: 2012-01-23, 18:22   Jak przedsionek od przyczepy, zaprowadził nas do kamperka :)

Elwood napisał/a:
... Mam nadzieję, że nie każesz czekać zbyt długo...

Najszybciej jak się dało :szeroki_usmiech

..................................................................................................................................

To nie była taka łatwa decyzja. Co prawda mieliśmy oszczędności, ale były przeznaczone na tzw. "czarną godzinę". Ale czyż może być czarniejsza godzina od tej, gdy ktoś okrada nas z możliwości realizacji naszych marzeń :?: :!:
Zdajemy sobie sprawę, że czekają nas jeszcze w życiu zdecydowanie czarniejsze chwile niż ta, ale wtedy z całą pewnością pieniądze nic nie pomogą :!:
A z resztą, po co martwić się na zapas...

Mój mąż już dokładnie wie, gdzie tego kamperka szukać. Widziałam, jak sobie po cichu grzebie po różnych stronkach w internecie. A tej pamiętnej szarej jesieni ofert na Allegro było bardzo dużo. Ale gdy my podjęliśmy decyzję, jakby coś strzeliło - i wszystko znikło :roll: Jakby nagle cały świat zapragnął mieć kampera :szeroki_usmiech Pojawiały się po 2-3 propozycje na tydzień ale zupełnie nic dla nas :roll:

Ja się oczywiście zaraz podzieliłam pomysłem na forum Camper Team, gdzie uzyskałam bardzo dużo serdecznego wsparcia, pomocy, sugestii, konsultacji i życzliwej chęci pomocy w dokonaniu właściwego wyboru. Próbowałam zajrzeć do archiwum, żeby przypomnieć sobie komu jeszcze raz za to podziękować, ale nie mogę znaleźć tego wątku - (albo ja nie umiem szukać albo coś go zjadło) :szeroki_usmiech . Nie widzę też zdjęć które wklejałam, żeby ogłosić światu nabycie kampera, ale nie szkodzi - jeszcze nie jedno jego zdjęcie się tu pojawi (mam nadzieję).

Po kilku tygodniach poszukiwań, wyjazdów w zasięgu jednodniowej możliwości powrotu - niczego nie znajdujemy.
Aż któregoś dnia, Romek mówi mi, że jakiś chłopak z Krakowa kupił na Allegro wystawiony przez niego namiot, który został nam po przyczepce (ten sam, który posłużył mu za posłanie w drodze powrotnej z Italii). Może zamiast bawić się w pakowanie i przesyłanie go do Krakowa, po prostu wsiądziemy w auto i mu zawieziemy a przy okazji pooglądamy oferty z Krakowa i okolic.

Tak też robimy. Bierzemy urlopy i w drogę. W Krakowie zajeżdżamy do Wadowskich. Mają kilka sztuk takich w orbicie naszych zainteresowań. Wchodzę do jednego (takiego, który był dwa razy droższy od naszych wstępnych ustaleń) i od razu coś mi mówi, że to ten. To co mnie w nim ujęło, to przede wszystkim naturalnie świeży zapach (mój zmysł węchu jeszcze nie raz przyda się w naszych podróżach) :szeroki_usmiech
Romkowi też oczy błysnęły. Po szczegółowym zlustrowaniu okazuje się, że może nie jest taki całkiem doskonały jak miał być, ale to mnie nie zniechęca - Romek wszystkiemu poradzi :szeroki_usmiech
Nawet się długo nie zastanawiamy, zadatkujemy i umawiamy się, że za tydzień będzie przygotowany do odbioru. Ja najchętniej od razu zabrałabym go do domu, bo jak coś ma być moje, to ja od razu o tym wiem i jeśli nie posłucham intuicji, to zwykle potem żałuję :szeroki_usmiech

Ten tydzień nie ma końca ... :szeroki_usmiech Wreszcie nadchodzi ten dzień, gdy świtem wsiadamy w pociąg i podekscytowani jedziemy do Krakowa. Dokonujemy transakcji i udajemy się w naszą pierwszą kamperową podróż. Nigdy nie zapomnę, tego uczucia, gdy opuściliśmy miasto i wyjechaliśmy na otwartą przestrzeń. Wrażenie wspaniałe, niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju :szeroki_usmiech :!: I choć zupełnie nie leży to w mojej naturze, to tym razem "patrzenie na innych z góry" sprawiało mi ogromną przyjemność i satysfakcję :lol:

Podczas gdy ja się rozpływam nad swoimi doznaniami, Romek choć też się cieszy, to co chwilę mi podrzuca jakiś kolejny pomysł, co on w tym kamperku musi zmienić, dorobić, naprawić, udoskonalić :szeroki_usmiech

I tak jest do dziś :mrgreen: :!:
Ale tego wątku już nie będę rozwijać, bo każdy tu wie o co chodzi :)
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Wyświetl szczegóły
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***