Twój sprzęt: Fiat Ducato Dethleffs 5980
Nazwa załogi: Kudłacze
Dołączyła: 30 Lip 2012 Piwa: 7/2 Skąd: Toruń
Wysłany: 2012-07-30, 23:12 Włochy- 15 dni, 5384 km i trzy collie
Cieszę się, że i ja mogę wreszcie napisać także o naszej wyprawie camperem. Wcześniej jeździliśmy osobówką, a to było męczące. Teraz mając campera szaleliśmy we Włoszech przez 15 dni przejeżdżając 5384 km. Odwiedziliśmy :
Werona
Padwa
Wenecja
Lido di Savio
Morro d'Alba
Asyż
Roccaporena
Cascia
Tolentino
Lido di Casalbordino
Torremagiore
San Giovanni Rotondo
Monte Cassino
Casalucense
Rzym
Bagnoregio
Sant'Antimo
San Gimignano
Malarbergo
W wyprawie wzięła udział trzy osobowa rodzinka i trzy psy collie. Głownie korzystaliśmy z noclegów w Fattore Amico http://www.fattoreamico.it/- co gorąco polecamy. To nasze nocowanie śni mi się po nocach- winnice, słoneczniki, pola lawendowe, kozy dające sery, góry i doliny.
Twój sprzęt: Fiat Ducato Dethleffs 5980
Nazwa załogi: Kudłacze
Dołączyła: 30 Lip 2012 Piwa: 7/2 Skąd: Toruń
Wysłany: 2012-07-31, 14:16
Skoro chcecie, będę dawać.
Największe obawy mieliśmy co do nocowania i opróżniania ( campera), ale wszystkie były bezsensowne.
Stacje na autostradach miały serwisy dla caperów a i po drodze na bezpłatnych drogach trafiały się takie szczęścia. Przy tym powiedźcie- gdzie można spotkać na stacji obsługę, która pogwizduje do muzyki płynącej z campera nalewając twoje paliwo ( właśnie leciał z płyty przebój Drupiego) z czarującym uśmiechem ?
Noclegi- martwiliśmy się, czy na pewno "Fattore Amico" ( www.fattoreamico.it ) przyślą nam w porę legitymację, nalepkę i książeczkę- wszystko było ekspresowo.
I w ten sposób nocowaliśmy w miejscach według fantazji, czy mieliśmy ochotę na wino czy na sery. Pełna swoboda. Dawno czegoś takiego nie doświadczyłam.
cdn
Pawcio- dzięki za zajrzenie na stronkę, ona jeszcze w powijakach
Twój sprzęt: Fiat Ducato Dethleffs 5980
Nazwa załogi: Kudłacze
Dołączyła: 30 Lip 2012 Piwa: 7/2 Skąd: Toruń
Wysłany: 2012-07-31, 16:06
Dzień 1
Jedziemy przez Gniezno- Poznań- Mostki ( gdzie robimy sobie na stacji obiadek)- Świecko i nastawiamy GPS na Weronę z całą świadomością, że dzisiaj tam na pewno nie dojedziemy.
Tuż za granicą z Niemcami stajemy na kawkę. Doposażyliśmy swój camperek w ekspres włoski, by zapach kawki parzonej po włosku roznosił się także w czasie drogi. Swoją drogą polecam taki ekspres, przydatna sprawa.
Niestety za Berlinem pada i pada deszcze. Z tego powodu i my padamy na nocleg, tak, że nawet już włoska kawka nie pomaga.
Drogi w Niemczech szerokie. Można parkować na trzy sposoby ( chyba dobrze liczę); stacje benzynowe, miejsca parkingowe z WC i autohofy, gdzie są stacje benzynowe, hotele, sklepy i fast foody. My wybieramy stacje benzynową z parkingiem tuż obok. Parking podzielony na samochody osobowe ( w tym campery do 3 m), osobowe z przyczepą i ciężarówki.
Zanocowaliśmy jakieś 59 km od Nuerberg wśród innych podróżników.
Dzień 2
O szóstej rano pobudka i w drogę. We Włoszech piękna pogoda. Tak działa magia granicy. Austria zimno i pada, we Włoszech ciepełko. W Trento zjeżdżamy z płatnej autostrady, żeby wreszcie poczuć Włochy. O godzinie 18 jesteśmy w Weronie . Parkujemy na bezpłatnym parkingu przy via Colonello Galliano (GPS 45.436779,10.977256). jest to świetny parking dla właścicieli psów. Obok teren zielony do relaksu.
Tuż obok jest wypożyczalnia i przystanek rowerów
więcej na stronie www.bikeverona.it/home
My we Włoszech bylismy ze swoimi rowerami, więc nie skorzystaliśmy.
Idziemy na miasto
Ściany domu Julii, tuż przed bramą jak i cała brama obklejone gumami do żucia z karteczkami zakochanych lub gumami bez karteczek opisane długopisem, bo czasami zakochanym papieru brakuje. Guma żuta we dwoje jest przyklejana i ma działać.
Odpoczywamy pod kościołem Santa Anastazia, współrzędne GPS: 10.99945 E, 45.44498 N 37121, więcej informacji o kościołach w Weronie znajdziecie tutaj http://www.chieseverona.it
Wracamy na parking o 23. Nocujemy na stacji benzynowej pomiędzy Veroną a Vincezą.
Zapomniałam dodać, że tuż za Weroną Jadąc w kierunku na Vincenzę ( na drodze bezpłatnej) jest stacja z obsługą campera - można zrzucić wodę szarą i uzupełnić wodę czystą.
***
RESTEAM- a teraz się włącza ? U mnie działa.
Ostatnio zmieniony przez Kudłata 2012-08-07, 14:14, w całości zmieniany 3 razy
Twój sprzęt: fiat ducato2001-Bassa748 Pomogła: 7 razy Dołączyła: 23 Lip 2010 Piwa: 357/408 Skąd: krakow
Wysłany: 2012-08-06, 21:52
Wlacza sie dopiero od 3 strony,a juz wiem ze skorzystam z noclegu w Weronie,relacja zapowiada sie swietni,pisz dalej na www tez bede czytac,ale na dzis koniec,dziekuje,pozdrawiam i stawiam piwko,Barbara muzyk
Twój sprzęt: Fiat Ducato Dethleffs 5980
Nazwa załogi: Kudłacze
Dołączyła: 30 Lip 2012 Piwa: 7/2 Skąd: Toruń
Wysłany: 2012-08-07, 14:23
Dziękuję za piwko, będzie się lepiej pisało.
Jednym z naszych wielkich strachów, (pierwsza podróż zagraniczna camperem ), było pytania-czy damy sobie radę z opróżnianiem campera, z nalewaniem wody. We Włoszech nie ma problemy. Bo jeśli właśnie na drodze przejechał już przed tobą camper, to się nie martw. Za chwilę pojawi się już następny.
A serwisy dla campera są na autostradach płatnych oznakowanych "Servicio"
Daliśmy radę obsługiwać taki serwis. Na dowód wstawiam filmik
Twój sprzęt: Fiat Ducato Dethleffs 5980
Nazwa załogi: Kudłacze
Dołączyła: 30 Lip 2012 Piwa: 7/2 Skąd: Toruń
Wysłany: 2012-08-07, 17:09
Dzień 3
W czasie porannej pobudki okazało się, że zanocowaliśmy tuż przy plantacji kiwi. Za naszymi plecami zielone kiwi bezczelnie zwisały z krzaków kusząc zerwaniem.
Ale…..powstrzymaliśmy się.
Jemy śniadanie i w drogę do Padwy, miasta Świętego Antoniego.
PADWA
Znaleźliśmy tam parking- płatny 1 euro za godzinę. Można także zapłacić za postawienie campera 10 euro za 24 godziny i tam zanocować.
( namiary GPS 45.396427,11.875926 ) Tuz obok bazyliki Santa Giustina.
Na parkingu kamera skanuje wjazd i numery rejestracyjne pojazdu. Pełna automatyka.
Z parkingu spacerkiem udaliśmy się do Bazyliki Świętego Antoniego, gdzie ludzie z całego świata modlą się o łaski.
W Padwie jest darmowy dostęp do internetu ( znak tuż przy bazylice)
W Padwie tak jak w wielu włoskich miejscowościach woda mineralna płynie z kranów. Trzeba mieć przy sobie tylko kubek, butelkę i miskę.
Tak wygląda nasz parking w Padwie od strony ulicy.
Byliśmy w Padwie zdecydowanie za krótko. Zamarzyło nam się większe spacerowanie i jeżdżenie rowerami. Musimy tu wrócić. Jeśli nie byliście w Padwie pojedzcie. To miasto ma niesamowity klimat. Zapomniałam polecam ciasteczka i chlebki św. Antoniego.
My tu na pewno powrócimy
dalej po Padwie jedziemy do Wenecji
PS: Z chęcią bym wklejała mapy google z trasami, ale jak to się robi, pomocy
Ostatnio zmieniony przez Kudłata 2012-08-11, 18:13, w całości zmieniany 1 raz
Twój sprzęt: Fiat Ducato Dethleffs 5980
Nazwa załogi: Kudłacze
Dołączyła: 30 Lip 2012 Piwa: 7/2 Skąd: Toruń
Wysłany: 2012-08-11, 18:12 Wenecja
Dzień 3 Wenecja
Do Wenecji dojechaliśmy o godzinie 12 i do godziny 24 zwiedzaliśmy. Zaplanowaliśmy zaparkowanie na parkingu Trochetto. Drogo, bo 21 euro z 12 godzin, ale blisko. Stąd można na pieszo ruszyć do Wenecji. Można także z parkingu wsiąść w vaporetto i zacząć pływanie po kanałach weneckich.
18 euro kosztuje bilet na vaporetto ważny przez 12 godzin na wszystkie środki komunikacji. To jest dobry sposób zwiedzania. My wybraliśmy i spacerowanie i pływanie.
Opłaty za campera- od 0 do 30 minut 3 euro za 30 minut, za 12 godzin- 21 euro
kolejne 12 godzin dopłata 16 euro
więcej informacji o tym parkingu znajduje się na stronie
http://www.interparkingitalia.it/
Do Wenecji wjeżdża się długim mostem, a parking Tronchetto znajduje się z prawej strony.
Mogliśmy rozpocząć zwiedzanie od pływania, ale wybraliśmy spacer uliczkami Wenecji na plac Świętego Marka. Urokliwe uliczki, w większości wąskie i w cieniu.
Uwaga, w Wenecji zabawa w chowanego dostarczy wiele emocji.
Najpierw na pieszo dotarliśmy do palcu Św. Marka, zwiedzaliśmy, odpoczywaliśmy w cieniu, potem rozpoczęliśmy pływanie vaporetto kupując bilety 12 godzinne na wszystkie środki komunikacji. Collie też udało się popłynąć jeden rejs.
Ludzie różnych języków spragnieni bycia w tym miejscu, spoglądania na chyboczące się na wodzie gondole. Wśród nich także my.
Znalazłam w tym miejscu wielu miłośników psów. Gdyby nie collie pewnie byśmy się minęli w tym tłumie, a tak… rozmawialiśmy. Pozdrawiam wszystkich poznanych i zakochanych w Wenecji. Wenecja nocą nabiera innych kolorów. Budowle bardziej tajemnicze, rozmowy wyciszone, tłum mniejszy, tak że w wąskich uliczkach słychać nawet pojedyncze kroki.
Spacerem po Wenecji bez przewodnika, gdzie chcesz możesz wejść i zatrzymać się. Przygoda niczym zabawa w labiryncie. Przyznam się, że w pewnym momencie tego deptania wśród wąskich uliczek zmuszeni byliśmy kupić mapę, żeby określić swoje położenie, rozłożyć siły i wreszcie dotrzeć do placu Św. Marka.
Pływanie vaporetto daje możliwość dotarcia w miejsca, gdzie na pewno się nie dojdzie. Zobaczenia więcej, a patrzenie z wody jest szczególnie widokowe.Vaporetto można dotrzeć do leżącej ponad dwa kilometry od północ od Wenecji wyspy Murano, słynnej z dmuchanego szkła.
Praktycznie :
1) Pies w vaporetto pływa za darmo, z tym, że na jednego człowieka przypada jeden pies. Jeśli chcesz płynąć z psem warto zabrać kaganiec, ponieważ różne są przepisy dla psów małych i dużych. A collie – czy to pies mały czy duży ? Posiadanie kagańca umożliwia pływanie we wszystkich kierunkach.
Trochę niewyraźne zdjęcia uchwycone w drodze na wyspę Murano. Jeśli dobrze się przyjrzycie zobaczycie psa, który pływa nieco inaczej niż w vaporetto…
O godzinie 24 wyjeżdżajmy z parkingu , tak żeby nie dopłacać za nowe 12 godzin i nocujemy tuż za Wenecją na stacji benzynowej.
przed wyjazdem znalazłam camping Martina di Venezia ( http://www.marinadivenezia.it) , gdzie są baseny, ale i specjalne strefy dla gości z psami. Nie bylismy tam, może następnym razem ?
Twój sprzęt: Fiat Ducato Dethleffs 5980
Nazwa załogi: Kudłacze
Dołączyła: 30 Lip 2012 Piwa: 7/2 Skąd: Toruń
Wysłany: 2012-08-14, 10:48 Dzień 4
Dzisiaj zamarzyła nam się kąpiel. Znajdujemy piękną plaże za Ravenną w miejscowości Lido di Savio. Mała miejscowość, darmowy parking blisko morza, możliwość ugotowania obiadu i odpoczynku w cieniu. Tuż przy plaży ujęcie wody. Na tę plażę nie można wejść z psami.
Lido di Savio, via Giovanni Marignolli. Namiary GPS na zielony parking 44.327406,12.33328
Plaża piaszczysta, woda marzenie.
Wieczorem docieramy na nocleg w winnicy w prowincji Ankony, korzystając ze stowarzyszenia Fattore Amico. Dojrzewające winogrona, dorodne drzewa oliwne i pagórki. Rozkładamy stolik na kolację z widokiem na winnicę. lepiej być nie mogło.
Twój sprzęt: Fiat Ducato Dethleffs 5980
Nazwa załogi: Kudłacze
Dołączyła: 30 Lip 2012 Piwa: 7/2 Skąd: Toruń
Wysłany: 2012-08-15, 21:53 Dzień 5
Skoro tak to piszę dalej
Dzisiaj pospaliśmy sobie aż do godziny 7:30. Na winnicy dobrze się śpi.
Dopiero po 9 wyjeżdżamy z tego widokowego miejsca. Zajechaliśmy do pobliskiego miasteczka, żeby podziękować winiarzowi i zakupić od niego wino jego produkcji, z tej winnicy na której spaliśmy. Nie mogło być inaczej.
I jedziemy dalej, dzisiaj mamy jeden cel Asyż. Z daleko już widać bazylikę Św. Franciszka.
Parkujemy campera na darmowym parkingu przy kościele San Damiano. Jest woda, życzliwi ludzie i jest ta franciszkańska atmosfera.
Spotykamy grupę pielgrzymów z Ukrainy, wśród nich Igora z rodziną, Polaka mieszkającego we Lwowie. Ich autokar miał siedmiodniową trasę Lwów – Częstochowa – Kraków – Wiedeń – Wenecja – Rzym – Asyż – Wiedeń – Lwów. Jutro wyjeżdżają do Wiednia, a potem do Lwowa .
Z kościoła San Damiano zgodnie ze znakami dla pieszych ( patrząc na to zdjęcie u góry trzeba iść drogą w lewo ) idziemy do centrum Asyżu.
Każde miejsce w Asyżu jest warte zatrzymania, nawet drzwi, a są tam też szczególne drzwi z domu Świętego Franciszka. Pamiętacie scenę z życia św. Franciszka w drzwiach ? (zdjęcie poniżej prawy górny róg)
Docieramy do bazyliki Św. Franciszka.
I znowu drzwi, tym razem do Bazyliki.
W Asyżu wszystko jest proste, jak spacerowanie, odpoczynek, jedzenie, a zwierzęta mają tu szczególne miejsce.
Ostatnio zmieniony przez Kudłata 2012-08-17, 21:21, w całości zmieniany 1 raz
Twój sprzęt: Fiat Ducato Dethleffs 5980
Nazwa załogi: Kudłacze
Dołączyła: 30 Lip 2012 Piwa: 7/2 Skąd: Toruń
Wysłany: 2012-08-17, 21:20 Dzien 6
Pobudka o 5:45, szkoda czasu już na leżenie. Dzisiaj mamy wiele do zobaczenia. Najpierw odwiedzamy położona 2 km od Asyżu Santa Maria degli Angeli ( Bazylikę Matki Bożej Anielskiej), gdzie znajduje się kaplica Porcjunkula podarowana św. Franciszkowi przez benedyktynów, którą odbudował własnymi rękami. Parkujemy z lewej strony bazyliki na bezpłatnym parkingu.
Idąc chodnikiem do bazyliki mijamy wspaniałą fontannę i wielki napis franciszkański „Pokój i dobro”.
Będąc w tym miejscu warto zajrzeć do ogrody różanego, wejście w środku bazyliki z prawej strony. Idąc do ogrodu mijamy figurę św. Franciszka z dwoma białymi ( żywymi) gołąbkami.
A potem pora na kawkę tuż naprzeciw bazyliki idąc w stronę parkingu. Espresso wyśmienite, polecam. Kawa pita przy barze to cena 1 euro.
Tuż obok Asyżu w miejscowości Rivotorto znajduje się franciszkańskie Sanktuarium, gdzie powstała pierwsza wspólnota franciszkańska i reguła zakonu.
W świątyni przechowywane jest Święte Tugurium (Sacro Tugurio), chatki w których święty Franciszek zbierał się z pierwszymi swoimi naśladowcami. Tugurium składa się z trzech części: w środku kapliczka, po lewej stronie kuchnia, a po prawej małe dormitorium.
Warto tutaj przyjechać także ze względu na panoramę Asyżu widzianą z miejsca tuż z tylnego placu sanktuarium ( zobaczcie na filmie).
Za Rivirotto jedziemy do Roccaporeny, to tutaj urodziła się i mieszkała św. Ritą. Po drodze pokonujemy 7 tuneli- 4030m, 1200m, 172m, 790m, 310m, 645m, 366 m i wspinamy się camperem na górę. Z daleka widać takie miejsce, fotografie poniżej ? Jak tam się dostać ? Gdzie ono jest ?
Wreszcie z ulgą parkujemy w widokowym miejscu, na bezpłatnym parkingu tuż u wjazdu, przy napisie także w języku polski Roccaporena wita ( zobaczcie na filmie).
Jest to dobre miejsce to wyruszenia na tę zieloną górę ( skałę modlitwy Św. Rity) , jak również odpoczynku i zjedzenia obiadu.
Jedziemy do miejscowości Cascia, gdzie znajduje się sanktuarium św. Rity i trumna z jej ciałem.
Tutaj z parkingiem było bardzo trudno. Mała miejscowość, wąskie uliczki. Na samym dole jest rozległy parking, ale chcieli za postawienie campera -8 euro za dobę z pełnym serwisem- woda, ścieki. Cóż kiedy my chcemy być tylko max 2 godziny, bo chcemy jechać dalej. Wspinamy się samochodem dalej, wąska drogą do góry i udało się. Jest to ostatni parking przed sanktuarium położony z lewej strony, cena na godziny.
Campery w dyskryminacji do autobusów, 1 godzina to cena 3 euro. Jeśli chcecie przyjechać camperem tutaj na dłużej to lepiej zaparkować na dole, gdzie będzie taniej i są specjalne podejścia do góry.
Za to ten parking u góry ma duża cienia.
A my jedziemy dalej do Tolentino. Nie mogliśmy ominąć tego miejsca, bo warto aby poznać swojego patrona z chrztu Św. Mikołaja z Tolentino, imieniny 12 września.
Dalej już nie mieliśmy sił gnać dalej. Zatrzymaliśmy się w pobliżu Tolentino.
Zaczynam nazywać parkowanie na noc – „noclegi widokowe”, bo od tych widoków aż trudno zasnąć.
Ostatnio zmieniony przez Kudłata 2012-08-17, 22:09, w całości zmieniany 1 raz
Twój sprzęt: Fiat Ducato Dethleffs 5980
Nazwa załogi: Kudłacze
Dołączyła: 30 Lip 2012 Piwa: 7/2 Skąd: Toruń
Wysłany: 2012-08-17, 22:08 Dzień 7
Dzień 7
Budzisz się rano, wychodzisz i patrzysz, a tu pola, oliwki, winogrona, a w oddali góry. Trudno było nam wyjeżdżać z tak pięknego miejsca, ale jednak…chce się dalej.
Dzisiaj postanowiliśmy jechać z Tolentino nad morze, i dalej jechać drogą wzdłuż wybrzeża Adriatyku.
A że takiej okazji niewolno marnować i rivierę włoską trzeba wypróbować miałam za zadanie znaleźć miejsce do obiadowo-kąpielowe. Miała być mała miejscowość, możliwość postawienia campera tuż przy morzu, gotowania jednocześnie obiadu i kąpiele. Zerknęłam na mapę szukając małego i znalazłam Lido di Casalbordino
namiary GPS na nasz postój 42.192446,14.641967
Nie mogło być lepiej, Ale widać, że jest to miejsce ulubione dla właścicieli psów i camperów. Większość tak jak my gotowała obiadki i kąpała się. Postanowiliśmy, jak się uda, w drodze powrotnej jeszcze tutaj zajrzeć.
Celem naszego dzisiejszego dnia było dotarcie jak najbliżej do głównego San Giovanni Rotondo czyli do św. Ojca Pio. Znaleźć spokojny nocleg, tak żeby po podróży móc odpocząć, przed niedzielą.
Udało się nie tylko dojechać na nocleg odległy od San Giovanni Rotondo o 43 km, ale spotkać z włoskimi kozami, gdy były pędzone na noc do zagrody, zjeść kozi ser wyprodukowany przez gospodarza, u którego spaliśmy
wygląd i smak- niezapomniane…
oraz zobaczyć zachód włoski słońca. Czego można chcieć więcej ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum