 |
|
Włochy południowe 2012 |
Autor |
Wiadomość |
pagand
weteran

Twój sprzęt: Hymer BC 584
Dołączył: 04 Lut 2011 Piwa: 22/6 Skąd: Kielce
|
Wysłany: 2012-08-28, 22:14 Włochy południowe 2012
|
|
|
Przyznam szczerze, że zmiany jakie zaszły na forum podczas naszej nieobecności trochę mnie zaskoczyły. Pamiętam, że sam przed wyjazdem "strofowałem" (choć w sumie nie miałem do tego prawa) forumowiczów za to, że w dziale "Relacje z podróży małych i dużych" opisywali swoje swoje plany wyprawowe. Po powrocie niespodzianka... nie ma już w dziale "Plany wypraw i spotkań, zaproszenia na imprezy" "wyjazdów indywidualnych", a mój temat został przeniesiony. Ale cóż... nie o tym miałem pisać...inna sprawa, że mi osobiście jakoś ta zmiana nie pasuje...
Tu chciałbym się podzielić naszymi krótkimi wspomnieniami, wrażeniami oraz praktycznymi opisami naszej podróży na południe Włoch. Celem wyjazdu nie było zwiedzanie (!), a raczej leniuchowanie na plażach. To akurat zasługa naszych dzieci (2,5 i 6,5).
Dodam jeszcze, że większość podróży odbyliśmy na dwa campery z załogą GregSada. I nie zdziwię się, gdy GregSad dorzuci też swoje trzy grosze...
Podróż zaczęliśmy 5 sierpnia (niedziela rano), a zakończyliśmy 27 sierpnia (poniedziałek w południe). Cała podróż to przejechane 5524km, z kosztem paliwa ok. 3100PLN (przy średnim spalaniu ok. 9,35l/100km) i kosztami autostrad ok. 490PLN. W sumie były 22 noclegi, w tym 11 na "Area di Sosta" i jednym na płatnym parkingu (łączny koszt noclegów to ok. 950PLN), pozostałe noclegi to na dziko (6 nocy) i na parkingach przy stacjach benzynowych (4 noclegi). Ogólny koszt wyprawy to ok. 7100PLN.
Obraz1.jpg Ogólna trasa jaką pokonaliśmy. |
 |
Plik ściągnięto 241 raz(y) 76,25 KB |
|
|
|
|
 |
darboch
Kombatant KMW_SILESIA

Twój sprzęt: Rimor Super Brig 648
Pomógł: 5 razy Dołączył: 17 Lip 2009 Piwa: 68/48 Skąd: Górny Śląsk
|
Wysłany: 2012-08-29, 14:09
|
|
|
Andrzej dawaj Na co czekasz ? Na oklaski jeszcze za wcześnie |
|
|
|
 |
pagand
weteran

Twój sprzęt: Hymer BC 584
Dołączył: 04 Lut 2011 Piwa: 22/6 Skąd: Kielce
|
Wysłany: 2012-08-29, 17:03
|
|
|
Pierwszy etap podróży miał się zakończyć spotkaniem z GregSadem w okolicach Monachium. Na miejsce spotkania wybraliśmy parking przy Garchinger See (48.260927,11.641129). To bardzo dobre miejsce jakby ktoś chciał się zatrzymać na nocleg, tym bardziej, że nie trzeba za dużo zjeżdżać z autostrady. Jakby ktoś szukał tego miejsca na mapie to jest ono TU.
Niestety od tego miejsca zaczęły się dla mnie niemiłe niespodzianki na trasie. Gdy byliśmy ok. 30km od celu zaczęła się ulewa, która za chwilę przeszła w oberwanie chmury. Tempo na autostradzie spadło do 25-30km/h. Po szybkich kalkulacjach czasu i możliwości dalszego podróżowania postanowiliśmy jechać dalej.
Zatankowaliśmy jeszcze w Niemczech (nie wiem jak to jest, ale zwykle przejeżdżam na paliwie zatankowanym u naszych zachodnich sąsiadów ok. 75-100km więcej na baku) i kupiliśmy winietkę na przejazd autostradą w Austrii (tylko 34km ). Deszcz odpuścił, ale samochód zaczął mi to tracić moc, to odzyskiwać. Doświadczyłem już tego wywożąc rodzinę nad Bałtyk i rzekomo w serwisie Citroena usunięto usterkę. Dobrze, że chociaż mechanik wytłumaczył mi co się stało. A mianowicie Citroen zrobił troszkę za krótkie (no, przesadziłem - takie na styk) przewody do wtryskiwaczy. Napięte przewody, przy gwałtownym skręcie, bądź na wybojach powodują nierównomierne podawanie prądu na czwarty wtrysk i stąd takie zachowanie samochodu. Ponowne dociśnięcie "fajki" na czwartym wtrysku pozwoliło szybko wrócić do właściwej jazdy, ale świadomość, że ledwie zacząłem podróż i pojawia się usterka auta nie dały mi spokojnie jechać. A w nocy na jednej z niewielu stacji benzynowych na przełęczy Brenner jakoś tak długo nie dawało mi to zasnąć.
Tu drobna wskazówka jakby komuś wypadł nocleg gdzieś w tym miejscu. Proponuję zatrzymać się jeszcze po stronie austriackiej, gdyż na parkingu jest więcej miejsca.
Rano z pomocą przyszły mi opaski zaciskowe, którymi szczepiłem i ściągnąłem przewody. Zdało to egzamin, a opaski zaciskowe powinny być obowiązkowym wyposażeniem każdej skrzynki z narzędziami camperowiczów, bo przydają się do różnych, przedziwnych czasem, celów, a w moim przypadku pozwoliły mi na odbycie całej podróży.
Po konsultacjach telefonicznych z GregSadem uzgodniliśmy, że jedziemy trochę na południe od Ancony i tam zatrzymamy się na Area di Sosta.
Jadąc autostradą na południe Włoch utknęliśmy w potężnym korku, który zaczynał się przed Modeną i kończył kilkadziesiąt kilometrów za Bolonią. Co za pech... W ciągu dwóch godzin przejechaliśmy ok. 70km. GregSad miał czas by nas trochę podgonić...
Późnym popołudniem zajechaliśmy do Fermo. Tam znaleźliśmy Area di Sosta (AdS) rekomendowany przez ADACa (korzystaliśmy z książeczki ze Stellplatzami, o której jest gdzieś w innym miejscu forum). Koordynaty to: 43.232994,13.777508, a to link do mapy Google.
Ogólnie to całkiem niezły AdS. Blisko morza, plaża piaszczysto - kamienista, niezatłoczona. Toalety słabe, ale założenie jest takie, że korzysta się z własnej, a jest gdzie opróżnić kasetę. Dla przyjezdnych na 1-2 noce wskazują miejsce na asfacie, ale jakby ktoś chciał się zatrzymać dłużej to jest miejsce (zatłoczone trochę) na trawie. W okolicy niewiele sklepów, więc z zaopatrzeniem nie najlepiej. Koszt to 21€ za noc (prąd wliczony).
W nocy dołączył do nas GregSad. Staliśmy tam dwie noce.
Obraz2.jpg
|
 |
Plik ściągnięto 237 raz(y) 157,23 KB |
|
|
|
|
 |
Annmir
zaawansowany
Twój sprzęt: na razie w planach
Dołączyła: 30 Paź 2009 Piwa: 3/50 Skąd: Górny Śląsk
|
Wysłany: 2012-08-29, 17:10
|
|
|
Kontynuuj proszę... |
_________________ Annmir |
|
|
|
 |
pagand
weteran

Twój sprzęt: Hymer BC 584
Dołączył: 04 Lut 2011 Piwa: 22/6 Skąd: Kielce
|
Wysłany: 2012-08-30, 20:58
|
|
|
Po pożegnaniu się z AdS w Fermo zrobiliśmy przeskok o ok. 380km i zatrzymaliśmy się w miejscowości Bisceglie na północ od Bari. Większą część trasy pokonaliśmy autostradą, więc za bardzo nie ma co opisywać. W Bisceglie poszukiwaliśmy stacji benzynowej, ale ceny nas trochę zniechęcały. Jak już znaleźliśmy stację z akceptowalną przez nas ceną to przyleciał pracownik stacji, coś namieszał i po zatankowaniu okazało się, że na tablicy cena zmieniła się o około 10 eurocentów!!! Cóż...niebardzo zadowoleni ruszyliśmy w poszukiwania AdS jakie proponował ADAC. Niestety w wąskich uliczkach miasteczka nasze GPSy gubiły sygnał i... nie zawsze wybierały drogę, w którą mogliśmy skręcić. Doszło do tego, że utknęliśmy na chwilę w ślepej uliczce. Na szczęście nie było dużego ruchu, udało nam się delikatnie wycofać i przecisnąć boczną uliczką wśród ciasno zaparkowanych aut. GregSad się mocno napocił, bo nie dość, że nowy camper i jeszcze nie do końca wyczuty, a do tego troszkę szerszy od mojego (niby tylko 10 cm, ale to 10 cm robi różnicę o czym boleśnie się przekonał w dalszej części podróży).
Po wielu nawrotach i przejechaniu tego samego skrzyżowania udało nam się dotrzeć do...punktu wskazanego w ADACu. To okazało się serwisem camperów (nie wiem czy był tam też sklep z częściami, ale serwis tak). Pracownik serwisu zadzwonił do kogoś i okazało się, że przyjechało auto, które poprowadziło nas na AdS, które było 2-3 przecznice dalej.
Samo AdS zrobiło na nas bardzo dobre wrażenie. Przyznam szczerze, że było to najlepsze AdS na jakim staliśmy. Zadbane, bardzo ładnie zorganizowane, toalety, zimne prysznice, prąd, miejsce do serwisowania campera. Cena 25€. Dodatkowo dostaliśmy małą buteleczkę oliwy z oliwek do degustacji.
Był jednak jeden minus...kiepskie dojście do plaży, która na dodatek była mała i kamienista. To był powód, dla którego zostałem przegłosowany i zostaliśmy na tym AdS tylko jedną noc.
Natomiast jeżeli ktoś by chciał spokojnie odpocząć i zrobić sobie wycieczkę rowerową do uroczego miasteczka jakim wydaje się być Bisceglie to ja osobiście polecam ten AdS na 1 - 2 noce. Oto koordynaty: 41°13'48''N, 16°32'11''E. A tu na mapie jest to miejsce
Włochy 2012_ 005.JPG ...Bisceglie z okna campera... |
 |
Plik ściągnięto 8743 raz(y) 35,16 KB |
Włochy 2012_ 007.JPG Area di Sosta |
 |
Plik ściągnięto 8743 raz(y) 31,51 KB |
|
|
|
|
 |
pagand
weteran

Twój sprzęt: Hymer BC 584
Dołączył: 04 Lut 2011 Piwa: 22/6 Skąd: Kielce
|
Wysłany: 2012-08-30, 22:45
|
|
|
Po jednej nocy w Bisceglie przeskoczyliśmy na "obcas" italskiego buta. Przed Otranto znaleźliśmy kolejny AdS... a nawet dwa... Nie do końca dobrze zrobione przeze mnie rozpoznanie obu miejsc i wylądowaliśmy chyba na gorszym AdS. Jedno miejsce oferowało postój w pełnym słońcu z prądem lub wśród wysokich drzew w cieniu bez prądu, ale za to z niezłymi sanitariatami i ciut wyższą ceną, a drugie w słońcu z prądem, bez sanitariatów, ale tańsze...hmm... wszystko kwestia wyboru. Oczywiście serwis dla camperów był... Płaciliśmy po 17€.
To mapka gdzie był AdS..
Do morza było około 400 metrów przez las. Plaża piaszczysta, dno piaszczyste i świetna zabawa dla dzieciaków. tylko miejsca mało i tłoczno...
Warto dodać, że tuż obok był zwyczajny parking dla samochodów i zauważyliśmy tam stojące campery na nocleg. A podczas jednego z niewielu treningów biegowych jakie tam zrealizowałem znalazłem ok. 800m w przeciwnym kierunku niż Otranto jeszcze dwa AdS.
Włochy 2012_ 011.JPG Nasze miejsce na AdS... |
 |
Plik ściągnięto 8706 raz(y) 45,46 KB |
Włochy 2012_ 014.JPG
|
 |
Plik ściągnięto 8706 raz(y) 27,94 KB |
Włochy 2012_ 019.JPG Nie wszyscy mieli ochotę spędzać czas na słońcu... |
 |
Plik ściągnięto 8706 raz(y) 30,77 KB |
Włochy 2012_ 020.JPG ...choć dzieciakom to nie przeszkadzało... Ania GregSadowa przygotowała na wyjazd kolorowanki i to był strzał w 10. |
 |
Plik ściągnięto 8706 raz(y) 39,17 KB |
Włochy 2012_ 039.JPG Miejsca na plaży nie było zbyt wiele...to zdjęcie i tak było zrobione popołudniu... |
 |
Plik ściągnięto 8706 raz(y) 31,85 KB |
Włochy 2012_ 054.JPG Ale w odzie wszyscy bawili się świetnie... |
 |
Plik ściągnięto 8706 raz(y) 29,78 KB |
Włochy 2012_ 058.JPG
|
 |
Plik ściągnięto 8706 raz(y) 30,9 KB |
Włochy 2012_ 090.JPG Żeńska część załogi GregSada też spędzała dużo czasu w wodzie. A Ania dzielnie zabawiała nam dzieciaki. |
 |
Plik ściągnięto 8706 raz(y) 28,23 KB |
Włochy 2012_ 098.JPG ...a pod wieczór już trzeba coś było wrzucić na garba mimo, że temperatury i tak wysokie... |
 |
Plik ściągnięto 8706 raz(y) 44,29 KB |
|
|
|
|
 |
GregSad
doświadczony pisarz

Twój sprzęt: Buerstner a625 na Ducato 2,8 jtd
Nazwa załogi: Pasjonaci
Pomógł: 1 raz Dołączył: 10 Kwi 2012 Piwa: 3/1 Skąd: Brwinów
|
Wysłany: 2012-08-30, 23:33
|
|
|
No i stało się
Andrzej rozpoczął opowieść o wspólnej podróży. Brawo - wywołałeś mnie tym trochę do tablicy.
Obiecuję jutro siadam do kompa i będę dołączał naszą tzn GregSadową część opowieści.
Na razie muszę kończyć.
Pozdrawiam
Grzegorz |
_________________ Pozdrawiam
Grzegorz |
|
|
|
 |
Agostini
weteran

Twój sprzęt: Hymer ML-T 580
Pomógł: 4 razy Dołączył: 19 Sty 2011 Piwa: 245/114 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 2012-08-30, 23:38
|
|
|
pagand napisał/a: | przyleciał pracownik stacji, coś namieszał i po zatankowaniu okazało się, że na tablicy cena zmieniła się o około 10 eurocentów!!! |
Zapłaciłeś drożej za paliwo dlatego, że podjechałeś pod dystrybutor z napisem „area servizio”, co oznacza, że życzysz sobie żeby ktoś z obsługi wyręczył Cię w czynności tankowania.
Takie paliwo jest droższe właśnie o 10 eurocentów. Te dystrybutory są zazwyczaj bliżej budynków.
Ja też w tym roku miałem w planach południe Włoch, ale wystraszyłem się niedogodności szczytu sezonu.
Pilnie śledzę jak Wy dawaliście sobie radę. |
_________________ Basia i Andrzej
 |
|
|
|
 |
pagand
weteran

Twój sprzęt: Hymer BC 584
Dołączył: 04 Lut 2011 Piwa: 22/6 Skąd: Kielce
|
Wysłany: 2012-08-31, 09:50
|
|
|
Agostini napisał/a: | Zapłaciłeś drożej za paliwo dlatego, że podjechałeś pod dystrybutor z napisem „area servizio”, co oznacza, że życzysz sobie żeby ktoś z obsługi wyręczył Cię w czynności tankowania. |
Akurat nie dlatego... |
|
|
|
 |
Fux
Kombatant
Pomógł: 2 razy Dołączył: 12 Sie 2007 Piwa: 29/96 Skąd: ze wsi
|
Wysłany: 2012-08-31, 10:00
|
|
|
Szkoda, że na Gargano nie trafiliście.
Przy okazji zamiast telepać się z Wrocka przez Monachium, polecam Wrocław-Sośnica-Wodzisław-Chałupki-Brno=Breclav-Reintal-S5-S2-obwodnice Wiednia-Graz-Villach-Udine-okolice Wenecji- i dalej na dół.
Fajna podróż. Z kosztów to chyba wyżywienia nie podałeś... |
|
|
|
 |
pagand
weteran

Twój sprzęt: Hymer BC 584
Dołączył: 04 Lut 2011 Piwa: 22/6 Skąd: Kielce
|
Wysłany: 2012-08-31, 12:03
|
|
|
Trasę jaką podałeś pokonywałem już kilka razy...przynajmniej do Wiednia. Teraz wybrałem trasę szybszą i bardziej przyjazną camperowi.
A koszty wyżywienia??? Coż każdy z nas ma inny sposób prowiantowania się na takie wyjazdy i nie ma co takich kosztów porównywać...bo np. Mam podać ile wydałem na zakupy w Polsce? A co jeżeli ktoś nie ma tak dużćej lodówki i musi kupować coź innego? A czy wszyscy mają w swoim budżćecie żywnościowym taką stałą pozycję jak moja, czyli "zupa chmielowa"? Dlatego nie podaję ile wydałem na żćywność...
Choć łatwo policzyć ile wydałem na inne rzeczy niż podróż i zakwaterowanie, tym bardzie, że zwiedzałem mało.
Tak czy owak jakieś zestawienie zrobię w podsumowaniu. |
_________________ Rzuć mnie wilkom na pożarcie,
a wrócę dowodząc watahą.
 |
|
|
|
 |
pagand
weteran

Twój sprzęt: Hymer BC 584
Dołączył: 04 Lut 2011 Piwa: 22/6 Skąd: Kielce
|
Wysłany: 2012-08-31, 18:13
|
|
|
Poprzedni post napisałem z telefonu i jak widać nie ustrzegłem się literówek... Czytających przepraszam...
Wracam do relacji... Z Otranto wyruszyliśmy w kierunku "czubka obcasa". Początkowo droga wiodła nas troszkę zatrważającą drogą. Kilkakrotnie mijaliśmy się z jakimś autem z naprzeciwko na grubość lakieru, a z drugiej prawie ocierając się o murek z kamienia. Nie wiem jak GregSad, ale ja po tym odcinku wiedziałem do czego służy taki rowek w tylnej części ciała . Opuściliśmy wąskie, nieprzyjazne dróżki i wyjechaliśmy na drogę "główną".
Niestety na "drodze głównej" nie było lepiej. Przy wjeżdzie do miasteczek zaparkowane na drodze auta sprawiały, że droga właściwie z jednym pasem w każdym kierunku nagle musiała stać się trzypasmowa. Było i składanie lusterek...na szczęście nie naszych...to osobówki nam ustępowały miejsca.
W jednym z mijanych miasteczek znaleźliśmy targowisko ryb i owoców morza. Jako, że my z Magdą bardzo lubimy i jedno, i drugie to postanowiliśmy zakupić na kolacyjkę małże. Ale dzieciaki miały frajdę z oglądani tych wszystkich cudów.
Później znaleźliśmy miejsce widokowe z ruinami jakiejś nieopisanej baszty. O dziwo nie było miejsca na zaparkowanie aut. Cudem wcisnęliśmy się za stojącym już camperem, choć były obawy czy GregSada rowery nie zablokują części drogi za nami. Po zrobieniu kilku fotek pojechaliśmy dalej.
Zbliżaliśmy się Santa Maria di Leuca, czyli "czubka obcasa". Przydrożne tablice reklamowały jakieś jaskinie do zwiedzenia. Znaleźliśmy parking, na którym formalnie campery nie mogły stać, ale krótka rozmowa z obsługą niewielkiego baru i mogliśmy spokojnie stać kilkanaście minut. później okazało się, że campery tam się zatrzymywały nagminnie. Same jaskinie to jakaś ściema. Nic nie znaleźliśmy. Natomiast widoki były fajne. Tyle, że naszych chłopaków bardziej zainteresowało auto zaparkowane tuż obok, a nie uroki włoskiego wybrzeża.
Zaczęliśmy poszukiwania jakiegoś AdS. W pobliżu był kemping, ale ceny nie zachęcały by się tam zatrzymać. Znaleźliśmy jakiś parking na obrzeżu Marina di Pescoluse. Niestety nie można było tam stanąć camperem na nocleg. Obsługujący sąsiedni parking wskazał nam niedaleki parking z możliwością zatrzymania się na noc. Faktycznie stało tam sporo camperów. Miejsce bez prądu, bez pryszniców, toalety gdzieś z boku były. Koszt 15€. Niestety miejsce okazało się katastrofalne. To było zwykłe klepisko i każdy przejeżdżający obok samochód (a obok był parking dla osobówek) wzbijał tumany kurzu. Nasze campery wyglądały fatalnie, a kurz wciskał się wszędzie... Jedynie plaża była fajna i dzieciaki się z tego cieszyły.
W każdym bądź razie planowaliśmy zostać tam dwie noce, ale ten kurz nas przegonił. Wyjeżdżając wieczorem okazało się, że za parking nie zapłaciliśmy nic!!! Zaoszczędzone 30€ postanowiliśmy wydać w restauracji. Znaleźliśmy knajpkę przy drodze, z parkingiem na którym mogliśmy zostać do rana.
Rano okazało się, że po drugiej stronie drogi jest ścieżka prowadząca do kilku miejsc by stanąć na dziko. Były tam jakieś campery, jakieś osobówki, ale ogólnie pusto. Przeszedłem się w tamtym kierunku. Doszedłem do jednego z takich miejsc, zrobiłem fotkę, ściągnąłem koordynaty. Koordynaty zjazdu z drogi to: 39°50'49''N 18°11'56''E, natomiast koordynaty jednej z miejscówek to: 39°50'35''N 18°11'49''E.
My ruszyliśmy dalej...w kierunku Gallipoli
Włochy 2012_ 103.JPG Droga z Otranto... |
 |
Plik ściągnięto 8614 raz(y) 32,48 KB |
Włochy 2012_ 113.JPG
|
 |
Plik ściągnięto 8614 raz(y) 34,47 KB |
Włochy 2012_ 130.JPG Targowisko ryb i owoców morza. |
 |
Plik ściągnięto 8614 raz(y) 36,25 KB |
Włochy 2012_ 193.JPG Ciasny postój przy punkcie widokowym. |
 |
Plik ściągnięto 8614 raz(y) 33,95 KB |
Włochy 2012_ 192.JPG A to już sam punkt widokowy. |
 |
Plik ściągnięto 8614 raz(y) 33,71 KB |
Włochy 2012_ 224.JPG No zwiedzanie jakiejś morskiej jaskini, której nie znaleźliśmy. |
 |
Plik ściągnięto 8614 raz(y) 28,75 KB |
Włochy 2012_ 243.JPG
|
 |
Plik ściągnięto 8614 raz(y) 37,52 KB |
Włochy 2012_ 250.JPG ...ale i tak auto było największą atrakcją :) |
 |
Plik ściągnięto 8614 raz(y) 40,91 KB |
Włochy 2012_ 257.JPG Miejsca na tym kiepskim i w sumie drogim parkingu... |
 |
Plik ściągnięto 8614 raz(y) 39,02 KB |
130820121026.jpg A to już zdjęcie potencjalnego miejsca do zatrzymania się na dziko. |
 |
Plik ściągnięto 8614 raz(y) 32,9 KB |
|
|
|
|
 |
GregSad
doświadczony pisarz

Twój sprzęt: Buerstner a625 na Ducato 2,8 jtd
Nazwa załogi: Pasjonaci
Pomógł: 1 raz Dołączył: 10 Kwi 2012 Piwa: 3/1 Skąd: Brwinów
|
Wysłany: 2012-09-01, 13:01
|
|
|
Witam,
Zgodnie z obietnicą relacja z naszej wspólnej z Pagandami wyprawy do Włoch widziana od strony załogi GregSad.
Przygotowania
Jak już wcześniej pisałem na forum nasz wyjazd ważył się do ostatniej chwili. Żona chciała wynająć kampera, ja po dwóch latach jazdy wynajętym chciałem jechać swoim. Parę miesięcy przeglądania Internetu, ciągła zmiana planów zakupowych, powiększanie budżetu, poszukiwanie coraz młodszych roczników i coraz lepszego wyposażenia poskutkowało wyborem 3 typów do oglądania. Potem brzemienna w skutkach rozmowa z Jarkiem Papamila (jeszcze raz wielkie dzięki) i w zasadzie zostały dwa typy do wyboru. Auto Kimtopa Buerstner A625 na Ducato i Chudsson na Fordzie w Bydgoszczy. Na pierwsze oglądanie umawiam się z Kimtopem. Skutek - auto kupione (na 5 dni przed planowanym wyjazdem!).
Teraz trzeba przygotować wyjazd. Przerejestrowanie auta, ubezpieczenie, próba poznania podstawowych funkcji i działania poszczególnych elementów wyposażenia (tu nieoceniona pomoc kuzyna żony, który z nami pojechał). Zaopatrzenie auta w gaz tzn. wynajęcie w BP specjalnej, przezroczystej butli na czysty propan, podpisanie umowy. Już myślałem, że to koniec problemów z gazem, a tu jeszcze reduktor ze stacji BP się nie nadaje do kamperów. Nerwowe poszukiwanie i pomoc Kimtopa , w piątek przychodzi kurierem reduktor. Można odetchnąć gaz na wyjazd będzie.
Oprócz problemów z których przykład opisałem dodatkowo próba przygotowania merytorycznego wyjazdu. Nerwowe przeglądanie Internetu żeby mieć jakąś wiedzę (to już robione w nocy ), poszukiwanie map papierowych i zakup dużej navi do auta (dzięki Papamila za pomoc ). Jak się okazuje w trakcie sezonu o mapach można pomarzyć (2 wizyty w Wawie i nie byłem zadowolony z zakupów), a tu jeszcze zakup wyposażenia do kampera pozostał.
Meble turystyczne kupiłem u Darka Arcadarka w sklepie (a raczej u jego żony ) jeszcze przed zakupem kampera (wszystko jak to u nas postawione na głowie – najpierw meble potem auto ) ale pozostały garnki sztućce i takie tam wszyscy wiedzą co kto ma po szafkach .
Dodatkowo dziecię ma wakacje i swoje prawa też ma więc trzeba wozić je do stajni do konia (mamy swojego rumaka), odrobinę pomóc, potem można na kilka godzin zostawić i jechać załatwiać sprawy wyjazdowe. Tak że pełen Meksyk czy też Sajgon jak kto woli. Trzeba jeszcze zrobić zaopatrzenie w żywność i napoje na wyjazd . Przydałoby się również zrobienie tzw. przetworów czyli przygotowanie mięsa w słoikach, pomrożenie schabowych i takie tam (tu nieoceniona pomoc teściowej, która w ciągu jednej nocy z piątku na sobotę zrobiła 3 słoiki gulaszu i usmażyła 24 schabowe do zamrożenia).
Całość przygotowań na tym etapie spoczywa na mnie, żona ma swoją walkę w pracy, żeby dostać urlop, wraca w nocy ale za to wychodzi wcześnie rano. Pomóc będzie mogła dopiero od soboty.
W rozmowie z Pagandem uzgadniamy miejsce spotkania i termin wyjazdu.
Ufffff Andrzej zgodził się na wyjazd w niedzielę. Plan był wyjechać o 8 rano, ale ruszyliśmy dopiero po 14. Pakowanie rzeczy robiliśmy w niedzielę, potem okazuje się czego mamy za dużo, a czego nie zabraliśmy.
Ciąg dalszy w części drugiej, ale to już później.
Na teraz to tyle
|
_________________ Pozdrawiam
Grzegorz |
|
|
|
 |
Kudłata
trochę już popisał
Twój sprzęt: Fiat Ducato Dethleffs 5980
Nazwa załogi: Kudłacze
Dołączyła: 30 Lip 2012 Piwa: 7/2 Skąd: Toruń
|
Wysłany: 2012-09-03, 14:31
|
|
|
Czekamy na więcej |
|
|
|
 |
pagand
weteran

Twój sprzęt: Hymer BC 584
Dołączył: 04 Lut 2011 Piwa: 22/6 Skąd: Kielce
|
Wysłany: 2012-09-03, 19:42
|
|
|
W Gallipoli zrobiliśmy zakupy i ruszyliśmy na poszukiwania AdS. Miałem przygotowane jakieś koordynaty na AdS, z którejś z włoskich stron internetowych. Niestety aby tam dojechać trzeba było bardzo ciasną drogą jednokierunkową się przeciskać, a później okazało się, że nie bardzo nam to miejsce odpowiadało. Najgorsze jednak było to, że nie bardzo było gdzie zatrzymywać się camperem, bo byśmy całą drogę zablokowali. Dlatego część rekonesansu trzeba było robić pieszo. Dzięki temu od jednego z włoskich camperowiczów dowiedzieliśmy, że całkiem sympatyczne miejsce jest kilkaset metrów dalej. Ruszyliśmy na to miejsce, ale okazało się, że wjechaliśmy nie tam gdzie trzeba i znaleźliśmy się na innym AdS. Było jednak bardzo ciasno i musieliśmy się ewakuować, co łatwe nie było.
Niespełna 50-80m dalej był ten właściwy AdS. Przy wjeździe było trochę nerwowo, bo tam nikt nie znał angielskiego, a jeden chłopak z obsługi palnął, że zna rosyjski co niestety okazało się nieprawdą. Na szczęście, po wielu manewrach ustawiliśmy się wreszcie i okazało się, że... to było najlepsze miejsce w jakim dotychczas staliśmy. Dlatego podaję link do tego AdS. Koordynaty to: 40° 5' 43'' N i 18° 0' 54'' E.
Za AdS płaciliśmy po 20€. Na miejscu mieliśmy prąd, prysznice z zimną wodą, miejsce do mycia naczyń i oczywiście miejsce do serwisowania campera (tyle, że trochę ciasno do manewrowania). Do piaszczystej plaży bliziutko. Rewelacja. Tylko sklepy ponad 3km od AdS.
Podobało nam się tak bardzo, że zostaliśmy tam trzy noce. Dzieciakom też się podobało, bo poza pływaniem wieczorem mogły poszaleć na rowerach. GregSadowa część załogi zrobiła sobie wycieczkę rowerową do pobliskich baszt, a ja wycieczkę w poszukiwaniu bankomatu.
To było jednak ostatnie miejsce wspólnego z GregSadami pobytu we Włoszech. Po trzech noclegach wyruszyliśmy w tym samym kierunku, ale już w inne miejsca. GregSad powoli kończył wyprawę, a my jeszcze mieliśmy troszkę zostać.
Tak czy owak spędziliśmy bardzo miło czas w dwie załogi. Gallipoli okazało się bardzo dobrym miejscem do wypoczynku, a i sama miejscowość też jest sympatyczna.
Włochy 2012_ 271.JPG
|
 |
Plik ściągnięto 8424 raz(y) 28,26 KB |
Włochy 2012_ 310.JPG W wodzie dzieciaki nam szalały... |
 |
Plik ściągnięto 8424 raz(y) 30,48 KB |
Włochy 2012_ 373.JPG ...i na rowerze też... |
 |
Plik ściągnięto 8424 raz(y) 53,4 KB |
|
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|