Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
"Załoga G" zdobywa Włochy.
Autor Wiadomość
Załoga G 
stary wyga

Twój sprzęt: Trafic Grand Passenger
Nazwa załogi: Załoga"G"
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 01 Lis 2010
Piwa: 20/3
Skąd: Lubliniec
Wysłany: 2012-12-27, 23:22   "Załoga G" zdobywa Włochy.

Mam trochę wyrzutów sumienia, że nie zamieściłem po przyjeździe relacji z Włoch i teraz przyszedł taki wolny czas na opisanie naszych przygód.
Wyjechaliśmy 27 sierpnia gdy nasze najmłodsze dziecko czyli Antoś skończył 2 miesiąc życia.
Wiele osób się dziwiło, że jedziemy z takim maleństwem, ale jakoś nie mogliśmy sobie wyobrazić, że z powodu małego nie możemy mieć wakacji, wykupiliśmy wszystkie ubezpieczenia, Antoś był
po szczepieniach i stwierdziliśmy, że jedziemy naszym domkiem w którym mamy wszystko co jest potrzebne do życia dla dziecka czytaj piersi i wanienka :-). Myślę, że kamper jest idealną formą podróżowania z małym dzieckiem.
Synuś prawie cały czas spał a Nadia i Lenka czyli moje córeczki 8 i 9 lat, świetnie się spisały w roli
opiekunek. Celem był Rzym, i to miała być taka pielgrzymka za ich majową Komunie Św.
Pogoda była wymarzona do jazdy, świetnie się jechało, zresztą wcześniej robiliśmy takie próby po Polsce i Antoś z kamperkiem, świetnie się dogadywali, może dlatego, że Antek właśnie z alkowy się począł :-P
Na granicy czesko - austriackiej zatrzymałem się aby kupić winietki. Wracam i okazuje się, że nie idzie zapalić kamperka. Próbowałem kilka razy i gdy silnik był już zimny to wtedy się udało.
Nie wiedziałem co o to za usterka.
Na następnym postoju to samo, czyli znów czekamy aż 2 godziny i auto zapala. Nie znam się na mechanice, więc pytałem ludzi, domyśliłem się że to coś z pompą paliwa, bo rozrusznik kręcił normalnie a samochód nie zapałał, jeden gość poradził mi aby w czasie zapalania stukać młotkiem w pompę paliwa i to pomagało.
Dojechaliśmy do Padwy na polecany tu parking strzeżony. Będę podawał na google Eearth 45°23'46.52"N 11°52'33.50"E
Obowiązkowo zwiedziliśmy Bazylikę św. Antoniego i Bazylikę św. Justyny.

P1100686.JPG
Dzieci w kamperku.
Plik ściągnięto 6849 raz(y) 159,56 KB

P1100747.JPG
Antoś przed Bazyliką św. Antoniego.
Plik ściągnięto 6849 raz(y) 197,66 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
Aulos 
weteran


Twój sprzęt: Bürstner Solano na Ducato
Nazwa załogi: SOKOŁY
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 14 Lut 2007
Piwa: 62/37
Skąd: Kołobrzeg
Wysłany: 2012-12-27, 23:32   

No to w Padwie niemal natknęliśmy się na siebie :spoko
_________________
"Nosiciel nieuleczalnej kamperomanii"
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Załoga G 
stary wyga

Twój sprzęt: Trafic Grand Passenger
Nazwa załogi: Załoga"G"
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 01 Lis 2010
Piwa: 20/3
Skąd: Lubliniec
Wysłany: 2012-12-28, 00:29   

Po kolacji ruszyliśmy dalej, kamperek zapalił co mnie przekonało do niezrozumiałej tezy, że zimny zawsze zapala. Wiedziałem, że muszę jechać aż do jakiegoś noclegu. Zatrzymaliśmy się na jakiejś stacji benzynowej za Florencją. Rano ruszyliśmy w stronę Rzymu, w planach była Bolsena i Orvieto, więc zjechaliśmy z Autostrady i krętymi drogami dojechaliśmy do Bolseny, żałując, że nie możemy się zatrzymać w kilku malowniczych miejscach, nie chcieliśmy ryzykować, dłuższego postoju, pomyślałem, że lepiej dojechać na kemping i tam pomyśleć co robić dalej z tą usterką. Znaleźliśmy taniutki kemping nad samym jeziorkiem, taniutki bo 15 euro od każdego kamperka, plac oferuje podłaczenie do prądu (jakieś 5A, szału nie ma), 2 prysznice, i zrzut wody, darmowe figi i winogrona i 5m od jeziorka, trochę bliżej centrum jest przy samym jeziorze kemping normalny za 35 euro w naszym przypadku.
namiary na tańszy: 42°38'09.23"N 11°59'13.56"E
i ten lepszy: 42°38'18.20"N 11°59'04.05"E.
Była środa postanowiliśmy zostać do soboty rano, i jechać na kemping do Rzymu, gdzie od soboty to jest 1 września miało być taniej. Poszliśmy nad jeziorko, woda cieplutka, a plaża z takich czarnych kamyczków, co nie wygląda ciekawie ale jest czysto. Zwiedziliśmy dokładnie całą Bolsenę i najważniejszą świątynie czyli Bazylikę św. Krystyny gdzie znajduję cud eucharystyczny, polecamy to miejsce i historię tej męczennicy bo od tego cudu miało początek Święto Bożego Ciała. Na wzgórzach Bolseny znajduję sie przepiękny średniowieczny zamek ze starym miastem, z widokami zapierającymi dech w piersiach i łatwo tam wejść (no chyba że masz wózek z dzieckiem to już gorzej). W sobotę rano, pakujemy się i zapalamy kamperka a tu nic, rozrusznik kręci i nie zapala, teraz dopiero zaczynają się przygody...

P1100793.JPG
Kemping w Bolsenie
Plik ściągnięto 6831 raz(y) 104,29 KB

P1100797.JPG
Nadia i Lena nad jeziorem Bolsena
Plik ściągnięto 6831 raz(y) 99,67 KB

P1100814.JPG
Siesta, czyli każdy sklep zamknięty a ludzie wymarli.
Plik ściągnięto 6831 raz(y) 99,98 KB

P1100842.JPG
Synuś nie daje za długo pospać :-)
Plik ściągnięto 6831 raz(y) 72,67 KB

P1100863.JPG
Z zamku na górze w Bolsenie
Plik ściągnięto 6831 raz(y) 98,12 KB

P1100875.JPG
Stare miasto i zamek w Bolsenie
Plik ściągnięto 6831 raz(y) 104,62 KB

P1100907.JPG
Fiat rządzi!
Plik ściągnięto 6831 raz(y) 113,71 KB

P1100932.JPG
Antoś już śpi czas na winko oczywiście z Bolseny.
Plik ściągnięto 6831 raz(y) 91,24 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
Więcej szczegółów
Wystawiono 2 piw(a):
Tadeusz, Santa
Tadeusz 
Administrator
CamperPapa


Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy
Dołączył: 06 Lis 2007
Piwa: 1595/2326
Skąd: Otwock
Wysłany: 2012-12-28, 08:18   

Zanosi się na następną opowieść w odcinkach ciekawą i sympatyczną w nastroju. Zaczyna się od przygody dla kierowcy niezbyt miłej, ale cóż to dla takich jak my, braci kamperowej. :ok

Ciekawość mnie zżera-co dalej? :wyszczerzony:

:spoko

Za ładny początek i fajne zdjęcia dzieciaczków stawiam piwo. :pifko
_________________
W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
Ostatnio zmieniony przez Tadeusz 2012-12-28, 09:52, w całości zmieniany 1 raz  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Skorpion 
Kombatant
Normalny inaczej wariatek stary wyga


Twój sprzęt: Starocie urzadzenie kampero-podobne
Nazwa załogi: Skorpion
Pomógł: 24 razy
Dołączył: 17 Lip 2008
Piwa: 273/1281
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-12-28, 08:24   

Zaczynamy czytac opowieść przygodowa.Czekam na ciag dalszy :spoko :spoko :spoko :spoko :spoko :spoko
_________________


Tadeusz
Byle do przodu
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
cirrustravel 
weteran
CB RADIO - 26


Twój sprzęt: Chausson S697 GA
Nazwa załogi: NICKT
Pomógł: 3 razy
Dołączył: 13 Gru 2010
Piwa: 82/77
Skąd: świętokrzyskie
Wysłany: 2012-12-28, 09:24   

Super pielgrzymka, dzięki za namiary GPS, może kiedyś pojadę Waszym śladem :)
:pifko dla Ciebie :)
_________________
Mariusz

www.cirrus-travel.pl
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Annmir 
zaawansowany

Twój sprzęt: na razie w planach
Dołączyła: 30 Paź 2009
Piwa: 3/50
Skąd: Górny Śląsk
Wysłany: 2012-12-28, 13:18   

Rodzinka super, relacja też. Pozdrawiamy i czekamy na ciąg dalszy
:spoko
_________________
Annmir
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Ania i Zdzich 
zaawansowany
AiZ


Twój sprzęt: Fiat Ducato Dethleffs Globetrotter
Nazwa załogi: Ania i Zdzich
Dołączyła: 28 Maj 2010
Piwa: 16/12
Skąd: Katowice
Wysłany: 2012-12-28, 18:09   

Ojjj, to tak jakbyśmy 20 lat temu w październiku pojechali do Włoch. córeczka miała 9 lat, synek 7 a najmłodszy nasz dzidziuś 2 miesiące... Ale niestety nie mieliśmy kampera... Dziś nasz starszy syn ma dwie córeczki - 2 lata i 4 miesiące. Może za jakiś czas pojadą sobie naszym kamperkiem w nieznane. Fajnie się czyta Waszą opowieść, pozdrowienia dla dzieciaczków!!!
_________________
Carpe diem
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Santa 
weteran


Twój sprzęt: dreamliner
Nazwa załogi: ROMULUSI
Dołączyła: 05 Paź 2007
Piwa: 236/171
Skąd: Podkarpacie
Wysłany: 2012-12-28, 18:37   Re: "Załoga G" zdobywa Włochy.

Załoga G napisał/a:

... teraz przyszedł taki wolny czas na opisanie naszych przygód....

Lepiej późno niż wcale. Najważniejsze, że znalazłeś czas i chcesz się podzielić swoją podróżą :szeroki_usmiech

Załoga G napisał/a:

...Celem był Rzym, i to miała być taka pielgrzymka za ich majową Komunie Św...


Wirtualne piwko dla tatusia za zręczne połączenie intencji podróży - Rzymu dla dziewczynek i San Antosia dla Antosia :szeroki_usmiech
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
Nomad 
weteran


Twój sprzęt: sprzedany;;E-mail 25020roman@gmail.com
Nazwa załogi: Nomad
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 04 Lut 2011
Piwa: 51/22
Skąd: Elbląg
Wysłany: 2012-12-28, 19:46   

Załoga G napisał/a:
że zimny zawsze zapala


:idea ...a jak ciepły ,to przy próbie odpalenia kontrolka Immobilajzera Ci gaśnie?
_________________
http://www.camperteam.pl/...d6e80cd41000112
i sporo innych
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Załoga G 
stary wyga

Twój sprzęt: Trafic Grand Passenger
Nazwa załogi: Załoga"G"
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 01 Lis 2010
Piwa: 20/3
Skąd: Lubliniec
Wysłany: 2012-12-28, 23:15   

No właśnie Nomad, trafiłeś w samo sedno, dopiero na tym kempingu zauważyłem, że nie gaśnie pomarańczowa lampka w kształcie kluczyka z napisem CODE, i nie pamietałem jak ta lampka zachowywała się wcześniej. Na kempingu było nie było żadnego Polaka, ja znam parę słów po niemiecku i dowiedziałem się od nich, że to czujnik w pompie paliwa, niektórzy twierdzili, że to imobilaizer się zawiesił i wystarczy drugim kluczykiem odpalić samochód, tylko, że ten drugi był w Polsce. Jeden Włoch był przekonany, że to akumulator i podjechał swoim kamperkiem i odpalaliśmy na kable, ale to było bez sensu. Miałem wykupione ADAC, no to dzwonię do nich.
Po godzinie przyjechał taki Makaroniarz ze swoją lawetą, gościu był wściekły bardzo marudny i trochę mało rozgarnięty, przez cały kemping ciągnął 50 kg maszynę do odpalania akumulatora, chociaż mu tłumaczyłem od bramy we wszystkich możliwych językach i formach komunikacyjnych, że aku jest ok. Podpiął ten swój sprzęt i stwierdził, że akumulator jest ok.
EUREKA! Zadzwonił do warsztatu i tłumaczy mi, że dziś mi nie pomogą bo jest weekend i dopiero w poniedziałek. Ja wściekły dzwonię do ADAC i się tam dre, że co z tego, że jest weekend i że na autostradzie też bym musiał czekać do poniedziałku?. Prosili mnie o spokój i to że oni nie mają we włoszech swojego ADAC tylko są na łasce ITALIANSKIEJ ASCI . No to jakoś się z tym pogodziłem, żałowałem tylko że od środy nie próbowałem odpalać kamperka, byłem przekonany, że zimny zawsze zapala. W sobotę wieczorem na kemping przyjechał włoski kamperek i zaparkował blisko nas, Pani podeszła do nas i zagadała po polsku. To była Cecylia czyli Polka, która 20 lat temu wyszła za Włocha imieniem Eugenio, bardzo szybko zawiązała się znajomość, okazało się, że mamy wiele wspólnych cech. Było już późno, umówiliśmy się, że rano razem pójdziemy na mszę święta do Bazyliki św. Krystyny.
Po mszy, oprowadziliśmy znajomych po Bolsenie, bo przez te parę dni poznaliśmy każdy kąt.
Potem obiadek, zostaliśmy zaproszeni na spagetti zrobione przez Cecylie. Bardzo sympatyczni i kochający się ludzie, ona jest pielęgniarką a On metaloplasytkiem, mają swój dom w małym miasteczku pod Rzymem i mają też mieszkanie w Rzymie. Przyjechali do Bolseny na weekend tak na próbę bo za parę dni mieli jechać do Lurt. Eugenio znał się na mechanice i napisał mi po włosku instrukcje krok po kroku co maja zrobić w warsztacie aby szybko usunąć usterkę. Powiedział mi, że wymiana tego CODE na nowy może trwać kilka dni, bo coś tam trzeba sprowadzać, ale że można to obejść, i wtedy zapłacę dużo taniej a w Polsce pomyśleć co dalej z tym fantem. W niedzielę się pożegnaliśmy, wymieniliśmy telefony i adresy, to wspaniali ludzie, w dalszej części jeszcze ich będę wychwalał, do dziś do siebie dzwonimy i czekamy na ich wizytę, bo w przyszłe wakacje jadą do Polski.

P1100847.JPG
Przeszliśmy Bolsenę wzdłuż i wszerz
Plik ściągnięto 6565 raz(y) 90,57 KB

P1100882.JPG
Kościółek na górze w Bolsenie.
Plik ściągnięto 6565 raz(y) 97,5 KB

P1100891.JPG
Lena nie lubi za dużo chodzić, więc szuka innych form trasnportu
Plik ściągnięto 6565 raz(y) 99,69 KB

P1100920.JPG
To jest płyta na którą upadła hostia i zamieniła się w krew Chrystusa.
Plik ściągnięto 6565 raz(y) 95,02 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Marek 
stary wyga


Dołączył: 24 Sty 2007
Piwa: 1/1
Skąd: Kamieniec Wrocławski
Wysłany: 2012-12-28, 23:40   

No cóż fajne , a jakie życiowe .
Pozdrawiam . :lol:
Marek
_________________
"Róbmy swoje"
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Załoga G 
stary wyga

Twój sprzęt: Trafic Grand Passenger
Nazwa załogi: Załoga"G"
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 01 Lis 2010
Piwa: 20/3
Skąd: Lubliniec
Wysłany: 2012-12-29, 00:07   

Jest poniedziałek 8:00 rano, dzwonie do ADAC, i przypominam o sobie, że jestem tutaj na końcu świata i czekam na pomoc, twierdzą że już załatwiają i że mam czekać bo o 11 przyjedzie pomoc. Jest 11 i nikogo nie ma, dzwonię, oni że rozmawiają cały czas z włochami, i że mają wszystkie samochody zajęte, i że gdyby się nie udało tego szybko naprawić to mogą hotel jakiś załatwić, tłumaczę im, że ja chcę jechać do warsztatu z całą rodziną i jak to naprawią ruszyć do Rzymu. Ok postarają się to tak załatwić, że campera dostarczą do warsztatu i nas też.
Jest 13 i ADAC dzwoni, że teraz już nikt nie przyjedzie bo zaraz zaczyna się Siesta i dopiero o 15:00. Już klnę na tych makaroniarzy, że weekend, że siesta, nieroby i tyle.
o 15:15 przyjeżdża ten sam gość co w sobotę, ale już nie ciągnie tej maszyny tylko cofa swoją lawetę pod naszego kamperka, Laweta taka wysoka, że razem z camperem to 4 metry albo więcej, więc trochę jestem przerażony. Pytam tego gościa, a co z nami a On, że mamy wsiadać, pytam go gdzie, a on no do kamperka. Normalnie szok, myślałem, że on żartuje, pokazuje mu swoje dorosłe dzieci i pytam czy to normalne, żeby tak podróżować, on tylko wzdycha ramionami, więc się pakujemy. Do Viterbo gdzie jest ogromny warsztat fiata jest 40 km, i to krętymi drogami w terenie górzystym.
Wsiadamy, najbardziej zadowolona była Lena, bo siedziała sobie za kierownicą kamperka a ja na miejscu pasażera w szoferce, reszta z różańcem w ręku na swoich miejscach. Podczas pierwszych zakrętów bujało jak na statku przy wielu Beaufortach, potem się przyzwyczaiłem i tylko patrzyłem na grubość mijanych gałęzi, myślałem, że to już wszystkie extremalne przeżycia, ale przy mostach, gościu się zatrzymywał i kazał mi się wychylać przez okno i patrzeć czy przejdziemy czy też nie, w ogóle nie znał wysokości swojej lawety.
Nagle się zatrzymujemy w samych lesie, patrzę a tutaj policja na sygnale i na poboczu jakiś rozwalony samochód. Gościu wychodzi z lawety podchodzi do policjanta i dyskutuję, my patrzymy przez okno, myślę sobie teraz to Pan policjant mu da mandat, że on tak przewozi ludzi z małymi dziećmi, po chwili do nas podchodzą i coś tam po włosku tłumaczą. Okazało się, że Policjant coś tam kuma po niemiecku i że plan jest taki, że teraz zjedziemy z Lawety, zaczekamy aż Gościu zawiezie ten rozbity samochód do Viterbo i przyjedzie po Nas. Wydarłem się z całych sił i przypomniałem sobie brzydkie wyrazy, że g..no ,mnie to obchodzi, że w tym samochodzie nie ma ludzi a ja mam małe dzieci i że czekam od soboty rana na pomoc, policjant zrozumiał i powiedział do Gościa zawieś ich do Viterbo.
Podjeżdżamy pod główną bramę Service Fiat, ogromny warsztat, ale co to brama zamknięta, czekamy, czekamy, podjeżdża pod bramę dwóch włochów i zdenerwowani, pokazują rękoma, że nas nie wpuszczą i że mamy jechać dalej. Okazało się, że zaczęła się 3 dniowa FIESTA i oni czekali na to święto cały rok i całe Viterbo od dzisiejszego wieczora zaczyna zabawę i fajerwerki i bum bum. W tym momencie nie pałałem miłością do Włochów, którzy tak ciężko pracują i nie mogą naprawić samochodu, bo jest weekend, bo jest siesta, a teraz fiesta.
Gościu chciał nas zrzucić na parking i mówił że mamy dom na kółkach to możemy do środy rana tu poczekać, wytłumaczyłem mu, że jak nas nie zawiezie do innego warsztatu to my z tej lawety nie zjedziemy a on z przebitymi oponami też nigdzie nie pojedzie.
Pojechaliśmy do Vitorchiano, 10km od Viterbo. Do warsztatu, który nie był mały ale szef był bardzo sympatyczny dotarliśmy około 17:30
No i teraz się okaże czy to się da naprawić...

P1100933.JPG
Jesteśmy na lawecie.
Plik ściągnięto 6535 raz(y) 99,58 KB

P1100934.JPG
Dobrze, że nie widać naszego przerażenia w oczach.
Plik ściągnięto 6535 raz(y) 107,54 KB

P1100935.JPG
Mogłem zrobić więcej zdjęć, ale wtedy myśleliśmy o wszystkich bliskich :-)
Plik ściągnięto 6535 raz(y) 108,88 KB

P1100936.JPG
Tutaj widać wysokość tej lawety.
Plik ściągnięto 6535 raz(y) 88,75 KB

P1100937.JPG
I jeszcze jedno z warsztatu w Vitorchiano
Plik ściągnięto 6535 raz(y) 93,19 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Załoga G 
stary wyga

Twój sprzęt: Trafic Grand Passenger
Nazwa załogi: Załoga"G"
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 01 Lis 2010
Piwa: 20/3
Skąd: Lubliniec
Wysłany: 2012-12-29, 01:33   

Szef podszedł do naszego kamperka z dwoma pomocnikami, główkowali i kręcili nosem , wyglądało na to, że wiedzą o co chodzi, powiedzieli, że to CODE i to trzeba by nabić nowy kod, coś tam sprowadzić i że to może potrwać nawet 10 dni. Wyciągnąłem tą karteczkę od Eugenio, przeczytali, pośmiali się i powiedzieli, że to jest możliwe, ale oni nie mogą się tego podjąć bo to jest niszczenie a nie naprawianie. Zadzwoniłem do Cecylii, ubłagała ich aby podjęli się tego metoda, którą zaproponował Eugenio, szef się zgodził ale uprzedził, że na rachunku będzie wpisane coś innego, bo on jest autoryzowanym warsztatem fiata i nie wolno mu tak postępować i wytłumaczył Cecylii, że w tym dużym Viterbo to na pewno na takie numery nikt by się nie zgodził. Cały czas twierdzę, że te modlitwy u św. Krystyny zesłały nam tą Cecylię z tym Eugenio, i w przeciwnym razie skończyło by się na powrocie do Polski a nie na pielgrzymce do Rzymu.
Przynieśli, kątówkę i zaczęli przecinać pompę paliwa, niestety nie było łatwego dostępu a iskry które latały pod maską gdzie są przewody paliwowe wydawały mi się trochę niebezpieczne chociaż nie było tego widać po minach tych mechaników. Był już wieczór i szef powiedział, że dalsze prace jutro rano, a teraz to on jedzie na fajerwerki do Viterbo i czy mam ochotę jechać z nim, nie skorzystałem bo żal mi było rodzinkę zostawić, podłączył nas do prądu, wskazał gdzie jest woda i zamknął bramy warsztatu, normalnie jak na strzeżonym kempingu :-)
Rano wyskoczyłem po świeże bułeczki, a mechanicy wyciągali w tym czasie coraz więcej części z kamperka. Okazało się, że trzeba sporo rzeczy zdemontować aby wyciągnąć pompę paliwa. Wszystkie przewody powietrza, świece, przewody elektryczne, koło, alternator i inne ustrojstwa. To wszystko odbyło by się nawet szybciej, ale poznałem zasadę działania warsztatu i zrozumiałem, że szybko to nie będzie. Co jakiś czas przyjeżdżał nowy klient, jak przyjechał to wszyscy mechanicy rzucali swoją pracę i podbiegali do jego samochodu, wydają się bardzo przejętymi sprawą, następnie zapewniali klienta, że zaraz to naprawią, i jeden mechanik zaczynał rozkręcać samochód, po czym zostawiał wszystko i szedł do innej pracy, jeżeli klient się nie denerwował to jego samochód oczekiwał na wznowienie prac. Dlatego mojego kamperka nigdy by nie skończyli, gdybym ich nie poganiał, za każdym razem im tłumacząc, że mój kamper to jest PRIMO, bo ja mam tutaj rodzinę a tamte dziatki co chcą tylko wyregulować sprzęgło to mogą zaczekać, wtedy oni się uśmiechali, zostawiali ich samochody i wracali do mojego. Po wyciągnięciu pompy, zapieli ją w imadło i poprzecinali kątówką, ten czujnik jest zalany w metalu, gdy go wyjęli okazało się, że był spalony, i drugi kluczyk by wcale nie odblokował tego CODE. Zrobili obejście kabelkiem tak jak to sugerował Eugenio, nie wiem jakim cudem ale poskładali wszystkie części do kupy i KAMPER ZAPALIŁ, radość w rodzinie była tak wielka, że Ula, która cały czas siedziała w kamperku, wyszła i powiedziała po włosku "Grande Mechanico", chłopaki po tych słowach poczuli się Wielcy.
Przyszedł szef gdy ja byłem na zewnątrz kamperka i nie patrząc na to, że na stole są talerze z obiadem i Antoś nie zapięty w foteliku zapalił kamperka i z wielkim impetem wyjechał po za bramy warsztatu, a ja zostałem na placu, nie mogłem się nadziwić, że mój kamper ma aż tak wielkiego kopa, bo ja tak jeszcze nie ruszałem. Później Ula opowiadała mi, że jak on wszedł do kamperka to był moment zapalił i pojechał a Ona nie wiedziała co robić czy łapać talerze czy Antosia, bo dziewczynki podobno trzymały się wszelkich statecznych rzeczy w kamperze.
Zapłaciłem 270 Euro nie wiem czy dużo czy nie ale w sumie to robili 8 godzin jak nic. Za lawetę zapłaciło ADAC.
Mogliśmy w końcu wyruszyć do RZYMU.
Kemping Flaminio Village Bungalow Park
Via Flaminia Nuova 821, 00189 Rzym

41°57'22.68"N 12°28'56.28"E

P1100943.JPG
Recepcja kempingu Flamniio
Plik ściągnięto 6505 raz(y) 99,33 KB

P1100947.JPG
nasz parcela, blisko toalet, wi-fi 5 euro za 3dni
Plik ściągnięto 6505 raz(y) 72,53 KB

P1100949.JPG
Dziewczynki zachwycone łazienkami, ja też bo to apartamenty nie łazienki i 24h muzyka klasyczna
Plik ściągnięto 6505 raz(y) 73,01 KB

P1100953.JPG
Może głupio tak się zachwycać kibelkami, a ja nie byłem jeszcze na luksusowych kempingach, ale w domu tak nie mam
Plik ściągnięto 6505 raz(y) 72,34 KB

P1100957.JPG
basenik, też fajny
Plik ściągnięto 6505 raz(y) 71,29 KB

P1100958.JPG
Domki w wiosce kempingowej bardzo ładne.
Plik ściągnięto 6505 raz(y) 72,12 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
koko 
Kombatant


Twój sprzęt: CARTHAGO C-LINE 4.8 I
Pomógł: 9 razy
Dołączył: 19 Sty 2007
Piwa: 71/31
Skąd: Radom
Wysłany: 2012-12-29, 08:04   

Trochę daleki dojazd z tego kampingu do centrum ale sam kamping bardzo OK
_________________
KoKo
Piszę tylko merytorycznie.
Mądrzy ludzie wiedzą przed a nie po
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***