Podejrzewam, że w tym zauroczeniu, oszołomieniu i kontemplacji, nie zauważyliście znaku zakazu parkowania dla kamperów
A jest taki? Musiał być bardzo malutki.
Wieczorem dwa patrole karabinierów stały na parkingu i nic nie mówili. Pewnie nie mieli odwagi. Jak to dobrze żyć w nieświadomości.
================================================================
Kierujemy się na Asyż, a po drodze, ze względu na wątłe postury i zdrowie co poniektórych, szczególnie po gorączce Florencji (umówiliśmy się, że będziemy często odpoczywać) mamy:
piękne powulkaniczne jezioro Trasimeno
z kempingiem La Spiaggia (16€)
N 43 11 01
E 12 08 58
Nieprawdopodobne – na kempingu tylko Holendrzy, jesteśmy jedynymi z poza tej nacji.
Kemping – ładny z barkiem, sklepikiem i basenem. My ze Zbysiem jednak preferujemy wodę w jeziorze i rano przed śniadaniem obowiązkowa kąpiel.
Na ławce przy brzegu siedzi sympatyczna Holenderka, i przygląda się baraszkującym w wodzie (dziś mogę powiedzieć) dziadkom.
Wziąłem aparat, co by upamiętnić tę chwilę i robimy sobie nawzajem fotki.
Po którymś pstryknięciu podchodzi Holenderka - patrzy podejrzliwie na nas, karze stanąć nam razem i zabierając aparat, robi zdjęcia.
Uśmialiśmy się, bo chyba wzięła nas za parę, ale dzięki temu mamy wspólne zdjęcie.
Dwa kilometry od kempingu, leży miasteczko Passignano,a 10km Tuoro, jedno i drugie bardzo stare, bo pamiętające czasy II wojny punickiej, choć zabudowa średniowieczna.
W 217 roku p.n.e. armia Kartagińczyków pod dowództwem Hannibala przeszła Alpy i tu nad jeziorem Trasimeno pod TUORO rozgromiła Rzymian, których jak mówią kroniki w jeden dzień poległo około16 tys.
Zwiedziliśmy te miejscowości na rowerach. Nawet żona dała radę ,choć mocno było pod górę.
Od tego miejsca towarzyszył nam przepiękny zapach kwitnących wiciokrzewów. To był tak intensywny zapach, że nawet jadąc kamperem mieliśmy go w środku.
Szkoda że nie dało się tego zapakować w słoiki.
Wczesnym rankiem wjeżdżamy do Asyżu
We wschodzącym słońcu widać w oddali Klasztor św Franciszka
Jestem bardzo ciekawy jak został odrestaurowany po trzęsieniu ziemi, byłem tu w 1989 przed katastrofą.
Jedziemy drogą SS 147
Parkujemy na parkingu tam gdzie stają autokary, czyli na dole. Cisza, spokój, szum rzeczki przepływającej obok, duże drzewa . Opłata w automatach, należy zwrócić uwagę na odpowiedni wybór pojazdu.
Tylko trzeba znać włoski. My nie znaliśmy.
N 43 04 40
E 12 36 01
Klasztor wysoko nad nami i trzeba tam wejść, a my jesteśmy po „odpoczynku”.
Dziewczyny stwierdziły, że wejście na górę będzie formą pokuty. Przyznajemy szczerze, jak chłop chłopu - nie wiemy dlaczego?????????????
Cel – tylko św. Franciszek.
Uliczka Paggia di San Francesco prowadzi najpierw obok zadbanych domów z ładnymi ogródkami, następnie wzdłuż murów klasztornych, im wyżej wchodzimy tym piękniejszy widok na okolicę. A już najpiękniejszy z poziomu górnego kościoła.
Zwiedzając - zatrzymujemy się przy kaplicy św. Stanisława Szczepanowskiego naszego biskupa krakowskiego, który tu w Bazylice św. Franciszka był kanonizowany w 1253r. 8 września. A tegoż 8 września tylko 1997r było trzęsienie ziemi, które uszkodziły górny kościół, ale śladu już po tym nieszczęściu nie widać, może tylko brak fresków na górnych sklepieniach.
Pokuta musi zakończyć się Mszą i tak sobie marzyłem trafić na nią w języku polskim.
Chyba mam chody u Pan-bucka, bo po obejściu całego klasztoru i muzeum, wychodząc – słyszymy In Nomne Patris po Polsku. Wracamy - Msza się zaczyna.
Twój sprzęt: Ford Transit 2.2 DCi LMC 2008r.
Nazwa załogi: TOMY
Dołączył: 01 Lis 2009 Piwa: 5/6 Skąd: Lubliniec
Wysłany: 2015-01-20, 23:39
PO KĄPIELI W JEZIORZE
Mareczek tego nie napisał, owa Holenderka na ławce siedząc czekała aż sobie popływamy i w swoim języku zaproponowała nam, że nas odprowadzi robiąc dziwne maślane oczy do Marka idąc z nami do kamperów po jego stronie.
Była niemile zdziwiona pośpiesznie się oddalając widząc nasze panie, które do dzisiaj nie wiedzą o naszej znajomości.
Przygotowując się do naszej wyprawy i szperając po internecie, zainteresowała mnie niezwykła fotografia miasta na szczycie góry, coś na kształt zamku Czarnoksiężnika z krainy OZ. Było to tak nieprawdopodobne, że wyjeżdżaliśmy z silnym postanowieniem zobaczenia
.......................................... Civita di Bagnoregio
zwane też La Citta che Muore, czyli Umierające Miasto, położone w regionie Lacjum.
Przejeżdżamy przez miejscowość Lubriano, tu ukazuje się nam nieprawdopodobny widok.
Miasto na szczycie skały z kładką z prawej strony prowadzącą do niego.
Stajemy na pobliskim parkingu, łapiemy aparaty i lecimy fotografować to cudo. Stąd pochodzą pierwsze zdjęcia.
N 42 38 11
E 12 06 36
Do Bagnoregio przyjeżdżamy około 16.30 i to był strzał w dziesiątkę bo opłata za parking bardzo droga, ale tylko do 18.00.
Właściciel pobliskiego baru, poradził nam żeby stanąć obok, przy zakładzie wulkanizacyjnym, a za stacją paliw. Tylko jeden warunek wyjechać przed 8.00 rano.
N 42 37 38
E 12 05 34
Do Civita jest jakieś 2 – 3 km. Żona się zaofiarowała , że zostaje.- Potem żałowała.
Trochę historii:
Miasto założone w IVw. p.n.e. przez Etrusków. Jego obecna architektura pochodzi z czasów średniowiecza, ale tutejsze mury kryją pozostałości po kulturze etruskiej .
Civita niszczeje w szybkim tempie, przede wszystkim z powodu erozji skały tufowej, na jakiej zostało wzniesione. Skała kruszy się, a co za tym idzie powierzchnia miejscowości się zmniejsza.
W 1695r Civita przeżyło trzęsienie ziemi, które zniszczyło most prowadzący do miasta. Do XX w. wchodzono krętymi schodami, a teraz jest wąski metalowy most zawieszony nad przepaścią.
Na filmiku zobaczycie kościół, który jest najlepszym dowodem dawnej świetności – do 1699 roku służył jako katedra i siedziba biskupa.
W 1217 roku urodził się tu wybitny włoski teolog, filozof i doktor Kościoła Katolickiego św. Bonawentura. Dom w którym mieszkał spadł już w przepaść.
Na stałe w Civita mieszka teraz 6 rodzin.
Przed wejściem pobierana jest drobna opłata 1.5 € na konserwacje miasta.
Jak dbają mieszkańcy, którzy tam zostali o swoje (pisz miasto widzisz) ruiny, niech odda ten
filmik.
Nam - po przekroczeniu bramy wejściowej, zatkało dech w piersiach, i to nie tylko z wysiłku.
Na mnie Civita zrobiło największe wrażenie, ze wszystkich miejsc odwiedzanych na tegorocznej trasie.
PICT1011 (Medium).JPG Takimi pojazdami dostarczane są towary do miasta.
Twój sprzęt: Dethleffs Globetrotter I-645 DB Ducato 2,5TDI
Nazwa załogi: Bobosie Pomógł: 15 razy Dołączył: 18 Lut 2008 Piwa: 354/135 Skąd: Lublin - Dąbrowica
Wysłany: 2015-01-22, 23:48
Piwko na razie wirtualne. Marku musiałem zacząć od . Moje gratulacje.
Chciałoby się jak najwięcej takich relacji z całego świata oglądać. To jest sól naszego forum. Aż chce się do niego zaglądać.
Twój sprzęt: Knaus Sport Traveller Renault 2,5 dCi 2007
Nazwa załogi: JASKÓŁKI
Dołączył: 16 Lut 2010 Piwa: 77/42 Skąd: GDYNIA
Wysłany: 2015-01-24, 12:30 Włochy
Bardzo interesująco i pięknie przekazujecie opis i zdjęcia ze swojej podróży. Bardzo dziękujemy, bo odżyły nasze wspomnienia. To prawda, że Civita di Bagnoregio robi niesamowite wrażenie, ale ciekawych interesujących miejsc we Włoszech wartych odwiedzenia jest bardzo dużo, co również pokazujecie w swojej relacji . Civita di Bagnoregio odwiedziliśmy w miesiącu wrześniu, wydaje się nam, że różniło się tylko ilością kwitnących kwiatów. Jak się ogląda taką ładną relację to nabieramy nieodpartej ochoty, aby ponownie odwiedzić Włochy może ponownie docelowo Sycylię. Zasłużone piwko
Serdecznie pozdrawiamy.
Rano, śniadanko – kawa – ruszamy.
Krystyna wczytuje się w Pascala i stwierdza, „szkoda - niedaleko jest Bolsena z sanktuarium św. Krystyny” , odpowiadam – nie było w planach, zapytaj Zbyszków, - drogę wybieramy demokratycznie za obopólną zgodą.
Żona łapie za gruszkę od radia i grzecznie pyta – Zbysiu? - itd.
Reakcja naszego Kolegi była niespotykana - „no to mi się podoba, hej przygodo jedziemy - hej hej”!!!
Przestawiamy GPS i szukamy parkingu w Bolsenie
Jest,- ale daleko od centrum. Rowerów nie opłaca się zdejmować, więc decydujemy się na wjazd do miasta, choć to ryzykowne. Ale moja ukochana małżonka jest tak podminowana, że nie ma dla niej przeszkód.
My ochłońmy na chwilę i poznajmy biografię.......................
Żywoty, - św. Krystyny z Bolseny głoszą, że pochodziła ona z Tyru w Fenicji (dzisiejszy Liban).
Jej ojciec miał być namiestnikiem Bolseny w III w n.e.
Kiedy wybuchło prześladowanie chrześcijan, we własnym domu przesłuchiwał, i skazywał ich na śmierć.
Krystyna podziwiała bohaterstwo chrześcijan .W porozumieniu z dwoma niewiastami, które były już chrześcijankami, umożliwiły Krystynie - bez wiedzy ojca - przyjęcie chrztu.
Okrutny ojciec dowiedziawszy się o tym, wpadł w szał i kazał dziesięcioletnią córkę wysmagać rózgami.
Kiedy ta jednak nadal głośno wyznawała swoją wiarę w Chrystusa, i na oczach ojca potłukła złote i srebrne posążki bóstw rzymskich, kazał ją rozdzierać żelaznymi hakami, a potem obracać na kole, polewać jej ciało wrzącym olejem, palić na wolnym ogniu, a wreszcie z kamieniem u szyi zatopić.
Kamień z Krystyną cudownie wypłynął na powierzchnię, pozostawiając znamię jej stóp. Nadal prześladowana, zmarła w wieku 12 lat, w latach 287-303) .
Z tą makabryczną wiedzą wjeżdżamy w wąską bramę ,(Zbysiu składał lusterka) jedziemy główną ulicą, z lewej i prawej ogródki piwne.
Skręcamy lekko w prawo i wyłania się bazylika.
Ale żadnego parkingu, a dalej naszymi kamperkami nie pojedziemy, bo za wąsko. Jest duży plac przed kościołem, ale stoją słupki. Co prawda jeden jest wyjęty, - widząc to moja wspaniała żona krzyczy - wjeżdżaj na plac!
- Nie mając innego ruchu ruszam pomału – i w tym momencie kiedy przekraczam linię słupków, słyszymy jeden okropny krzyk i trąbienie samochodów.
Krzyczą wszyscy, ludzie siedzący przy stolikach,i ci co na ulicy, trąbią samochody jadące z przeciwka.
Stanąłem jak wryty i patrzę co to takiego się stało?
Okazuje się, że ten plac przed kościołem to jakaś świętość i nie wolno tam wjeżdżać.
Zbyszek stoi z tyłu, miasteczko zablokowane! Włosi trąbią, aż uszy bolą.
Mój przyjaciel,jak się zorientował co się dzieje wyskoczył z samochodu i leci do policjanta, który stał w pobliżu udając że nic nie widzi.
Tłumaczy mu ,że potrzebujemy pomocy, bo przecież przed wjazdem nie było zakazu wjazdu, ani żadnego ograniczenia dla kamperów.
Wysłuchał -pewnikiem nic nie rozumiejąc - i powolnym krokiem ruszył w naszym kierunku, zatrzymał ruch, kazał mi wjechać na plac i zawrócić, za mną uczynił to Zbyszek. W międzyczasie dziewczynki nasze wysiadły, udając się do bazyliki, a my na nie czekaliśmy przed miastem.
Podziękowań Zbyszkowi nie było końca, po powrocie mojej żony z Bazyliki, aż mnie zazdrość wzięła.
100_0415 (Medium).JPG
Plik ściągnięto 22 raz(y) 90,13 KB
100_0422 (Medium).JPG
Plik ściągnięto 29 raz(y) 57,06 KB
PICT1037 (Medium).JPG tu Zbyszek składał lusterka
Plik ściągnięto 25 raz(y) 86,34 KB
PICT1034 (Medium).JPG Szczęśliwa i o mało nie święta
Plik ściągnięto 34 raz(y) 89,31 KB
100_0417 (Medium).JPG
Plik ściągnięto 17 raz(y) 59,87 KB
PICT1035 (Medium).JPG A to "św". plac
Plik ściągnięto 28 raz(y) 76,1 KB
100_0419 (Medium).JPG kamień z odbitymi stopami św. Krystyny
... Podziękowań Zbyszkowi nie było końca... aż mnie zazdrość wzięła.
Marku, zazdrość pewnie od razu odpuściła, ale dla równowagi za poniesione " straty moralne" przyjmij kilka życzliwych i bezinteresownych słów
Z Twoich nieczęstych wypowiedzi na forum i krótkiego wiosennego spotkania wiedziałam, że jesteś człowiekiem wielkiej życzliwości i z "sercem na dłoni". Czytając Twoją relację tylko się w tym utwierdzam.
Ale spacerując po Twoim Bagnoregio w towarzystwie Verdiego, odkryłam jeszcze subtelność ducha i gustu
Trzeba przyznać, że podnosisz poprzeczkę Panom z CT
Krysiu, uważaj na Niego
Widzę, że mam tu pod ręką mój jubileuszowy browarek..., z przyjemnością stawiam go właśnie Tobie
I od razu - dla równowagi - umawiam się z Krysią na kwietniową kawkę
Miasto Sutri w Lacjum, które było niegdyś prężnym ośrodkiem etruskim. Oprócz starożytnego amfiteatru na wzgórzu z tufu, tuż przy drodze, znajduje się etruska nekropolia, z grobami z czasów od III w. p.n.e. do I w. n.e.
W V w. p.n.e. prawo rzymskie nie pozwalało grzebać zmarłych w granicach miasta, toteż pochówek odbywał się zaraz za murami miast. W ten sposób wzdłuż dróg konsularnych powstały liczne katakumby i grobowce.
W naszych czasach, miasto Sutri znane z synodu papieskiego w 1094r na którym abdykował papież Grzegorz VI , a nastał Klemens II, który TU koronował króla niemieckiego Henryka III na cesarza rzymskiego.
Tyle historii.
Dziury w skałach po starych grobowcach, robią bardzo przygnębiające wrażenie.
Obok jest z tych samych czasów amfiteatr, godny uwagi, a jaka akustyka jest w nim, niech przemówi fakt, - że Zbyszek stojący tyłem na środku i szepczący, był słyszany przeze mnie, który stałem w połowie wysokości trybun.
No to czas na odpoczynek – jedziemy nad jezioro
............................................................................ LAGO di BRACCIANO
a dokładnie na kemping 40 km od Rzymu ROMA FLASCH (14€)
N 42 07 48
E 12 10 24
Dla zainteresowanych należy dodać, że spod bramy kempingu odchodzi autobus do Rzymu.
Kemping z dużymi starymi drzewami, na upał to dobre, ale od dwóch dni pada, słońce nie dochodzi i wszystko mokre.
A ten 2014 był mokry, a ostatnie dni upału mieliśmy w Asyżu.
Jezioro po wulkaniczne , nazwa pochodzi od miasta Bracciano, do którego wybraliśmy się ze Zbyszkiem na rowerach.
Znaczy ja na rowerze, bo kolega przy rowerze ma silniczek spalinowy – CWANIAK!
Wjazd do miasta prowadzi pod górę z serpentynami i zanim ja tam dotarłem to mój wspaniałomyślny kolega, siedział już przy piwku! - ale obok stało drugie - dla mnie! Kochane Chłopisko.
Niewielkie miasteczko z górującym nad nim zamkiem z X w.
Pod koniec XV wieku w zamku rezydował papież Sykstus IV, który uciekł z Rzymu przed zarazą, jaka dziesiątkowała wówczas Wieczne Miasto.
Kilka lat później zamek był rezydencją króla Francji Karola VII i jego oddziałów. Dziś w rękach prywatnych.
Z ciekawostek - w 2006 r. przysięgę małżeńską w tutejszej katedrze, złożyli sobie aktorzy Hollywood, Tom Cruise i Katie Holmes. Piękne okolice, miasta posłużyły również jako plener do wielu filmów, m.in. włoskiego C’era una volta (Pewnego razu) z Francesca Rosi z Sofią Loren.
Po dwóch dniach odpoczynku , zjeżdżamy w strugach deszczu (dlatego też nie zaczepiamy o Monte Casino) do ukochanego przez wszystkich kempingu ZEUS (16€)
N 40 44 57
E 14 28 50
skąd widać POMPEJE
Czytałem o tym kempingu dużo, opisywaliście go moi Drodzy tak, jak go zastałem, ciasny, ale przyjemny. No a pomarańcze lecące z drzew, dodają uroku temu miejscu, szczególnie w tym okresie, kiedy są dojrzałe i słodziutkie, a na drzewie już nowe zielone , czekające na następnych
Ponieważ o Pompejach wszystko wiadomo,gdyż pięknie opisała to Lucynka, więc ci co byli mogą sobie powspominać, a ci co nie byli odsyłam do -
Czas na "smakowanie" Italii . Według Santy
Zbyszek nie mógł darować, że tyle dobra rozkradziono , które powinno zostać na tym miejscu, tak jak je odgrzebano.
Ja podziwiałem myśl techniczną jaka była już w tych czasach (VII w. p.n.e.) kiedy MY "dopiero schodziliśmy z drzew."
A tak to zarejestrowały nasze aparaty.
żeby powiększyć obraz należy nacisnąć znaczek"YouTube"
Twój sprzęt: Ford Transit 2.2 DCi LMC 2008r.
Nazwa załogi: TOMY
Dołączył: 01 Lis 2009 Piwa: 5/6 Skąd: Lubliniec
Wysłany: 2015-01-27, 23:14
Babcia moja mówiła , że beczkę soli trzeba zjeść z człowiekiem by Go poznać
a ja nie myślałem, że mój kolega jest osobą która może pisać książki.
Wie w jaki sposób przelewać na papier wspomnienia i myśli by nie były długie i banalne.
Fotografie i filmiki szczere, naturalne, piękne i prawdziwe – po prostu – fotografie.
Tylko szkoda ,że w reportażach zbliża się do końca naszej podróży.
kwiaty na urodziny
Kolejka jedzie ponad półgodziny, to zdążymy do opisu Neapolu przez Santę, dołożyć wątek polski.
Przenieśmy się w czasie.
Mamy rok 1517 - Zygmunt I zwany Starym ma już 51 lat, dwa lata temu zmarła jego pierwsza żona Barbara Zapolya
Małżeństwo z Boną Sforza z Bari było kojarzone przez pośredników i król wyraził na nie zgodę, widząc jedynie portret włoskiej księżniczki.
Obraz zachwycił monarchę, ale czy można ufać obrazkowi, który kazała namalować, księżna Izabela Sforza, matka panny młodej?
21.XI.1517 roku przybywa do Neapolu poselstwo polskie, w celu negocjacji ślubnych i sprawdzenia zgodności portretu z oryginałem.
Stanisław Ostroróg i biskup krakowski Jan Konarski, tak pisali swemu władcy o jego wybrance:
"Najpiękniejsze jasne włosy, rzęsy i brwi czarne, oczy bardziej anielskie jak ludzkie, czoło gładkie i pogodne, nos prosty, lice wrodzonym wstydem zarumienione, usta podobne najżywszemu koralowi, zęby równe i białe, wyniosła szyja, piersi okrągłe i białe, nadobne ramiona, ręka, jakiej piękniejszej widzieć nie można, słowem, czyli się patrzeć na całą kibić osoby, czyli na część jej z osobna, nic piękniejszego i bardziej zachwycającego widzieć nie można".
Pięknie pisali, ale przecież nie oni mieli dzielić z Włoszką łoże.
6 grudnia 1517 na zamku Castel Capuano (wtedy) koło Neapolu odbyła się uroczystość zaślubin – per procura – Bony Sforza i Zygmunta Starego, w której pana młodego ,zastępował kasztelan kaliski Stanisław Ostroróg.
Neapol, był też ostatnim przystankiem Bony przed powrotem do Bari ,kiedy to musiała opuścić Polskę .
Odrzucona przez Polaków i nie rozumiana przez Włochów ,otruta - za sprawą swego dworzanina Pappacody - umarła w samotności w Bari.
Słowa więcej o historii, bo czuję ,że mówicie jak moje dzieci „ojciec nie zanudzaj”
Na filmie zamek z zegarem na wieży to Castel Capuano.
Zabytki i historię Neapolu opisali inni, dlatego ja opiszę nasze odczucia.
Zobaczyć Neapol i umrzeć – niektórzy twierdzą, że w tym powiedzeniu, chodziło o choroby weneryczne, od których umierali nagminnie neapolitańczycy i przybysze.
Że jest coś w tym, to odczuliśmy to sami na sobie.
Po wyjściu z dworca, a szliśmy ze Zbyszkiem przed naszymi żonami, robiąc zdjęcia, zostaliśmy „zaatakowani”, przez tutejsze prostytutki oferujące swoje usługi. Jedną, ukradkiem udało mi się sfotografować.
Śmieci rzeczywiście nie dodają urokowi temu miastu, ale to podobno tutaj „taka stara świecka tradycja.” Via del Tribunali , to ulica jak pisze Pascal, przy której jest najwięcej domów mafiozów.
Rozglądamy się czy któregoś nie widać, czy ktoś nie dybie na nasze zdrowie, ale nikt na takiego nie wyglądał.
Pewnie wiedzieli że przyjeżdżamy i woleli pozostać w domach, które jak się bliżej przyjrzy są rezydencjami z ochroniarzami na stojącymi przy bramach.
„Smakowaliśmy” pyszną pizza za 1 €, którą można kupić w małych przy ulicznych piekarniach.
Szukałiśmy miejsc związanych z filmem Dr Moscati, biednych, zaniedbanych. Gorąco polecam obejrzyjcie - ja z żoną obejrzałem za namową Lucynki - piękny film.
Byliśmy na ulicy przy której robione są na całe Włochy, szopki bożonarodzeniowe oraz postacie do nich. Podobały mi się bombki szklane z małą szopką w środku.
Do Neapolu jechaliśmy nastawieni przez wszystkich, że gdzie jak gdzie ale tam to dopiero kradną!
Może i tak jest – my nie widzieliśmy żadnego złodzieja, ale na pewno trzeba się pilnować, jak w każdym włoskim mieście.
Na koniec należy dodać, że Polacy przybywający do tego bardzo kontrowersyjnego miasta, mieli różne zdania i tak:
Sienkiewicz kochał Neapol, a tablica pamiątkowa w 50-tą rocznicę śmierci na hotelu Continental na via Partenope, upamiętnia pobyt pisarza.
A pierwsze wydanie „Quo Vadis” w języku włoskim, właśnie w tym mieście miało miejsce.
Słowacki pisał do matki , „że jak by była możliwość to postawiłby sobie, mały biały domek, tuż pod Wezuwiuszem z widokiem na Neapol.”
Przerwa Tetmajer natomiast miał odmienne zdanie i pisał tak „Wolę polskie gówno w polu, Niż fijołki w Neapolu.”
Wrócę tu jeszcze (z przewodnikiem Santy w ręku) i zachęcam wszystkich, jak będziecie w pobliżunie omijajcie Neapolu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum