Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Rowerowe Livigno - 2014
Autor Wiadomość
marcincin 
zaawansowany


Twój sprzęt: Benimar Tessoro 442 NK - 2019
Nazwa załogi: MIK
Pomógł: 3 razy
Dołączył: 03 Sty 2013
Piwa: 50/36
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2015-04-23, 01:25   Rowerowe Livigno - 2014

Rowery są moją największą pasją, drugie miejsce zajmuje kamper. Nie ma nic fajniejszego niż połączenie pasji - czyli wyjazd kamperem na rowery. Wyprawę do Livigno odbyliśmy z żoną w drugim tygodniu lipca 2014 w składzie dwuosobowym - nasze pociechy zostały z dziadkami. Raz w roku robimy sobie tygodniowy urlop od naszych dzieci - wszystkim wychodzi to na zdrowe. To był nasz drugi pobyt w Livigno - rok wcześniej zrobiliśmy dwudniowy rekonesans w drodze z Torbole (Garda). Okolice Bormio i Livigno pod względem rowerowym (MTB) to jedna z najlepszych miejscówek w Europie. Z racji połóżenia Livigno (trasy rowerowe startują z poziomu ok 1900) wysokogórskie trasy są w miarę łatwo dostępne. Polecam także Livigno dla osób lubiących piesze wycieczki - to także bardzo dobra baza wypadowa w wysokie góry.

Do Livigno wyruszyliśmy z Wrocławia w piątek. Jechaliśmy przez Monachium, zatrzymaliśmy się na nocleg w Kufstein. Około południa wjechaliśmy do Livigno przez przełęcz Forcola. Dlaczego tak? Ponieważ przejazd tunelem kamperem jest drogi - w 2013 skasowali nas na 20 euro. Wjeżdżając przez przełęcz Forcola nadrabia się ok 30 km, co przy cenach ON w Livigno na poziome 1EUR/litr kosztuje 3-5 eur. Droga jest bardzo widokowa, a przełęcze Bernina i Forcola nie stanowią problemu dla kampera. Po przybyciu obowiązkowe tankowanie pod korek i logowanie na kempingu.

W Livigno jest kilka kempingów/stellplatz'y (namierzyłem pięć). My wybraliśmy jeden oddalony jakieś 1km od centrum (46.507047, 10.119040). Rok wcześniej zatrzymaliśmy się bliżej centrum (obok siebie są dwa kempingi, a właściwie stellplatze z sanitariatami). Wtedy za kampera i 2 osoby skasowano nas 25 EUR (płatne z góry). Na tym, na którym się zatrzymaliśmy, ten sam zestaw kosztował 16 EUR a położony o wiele fajniej. Charakter kempingu podobny - bardziej stellplatz z budynkiem sanitariatów niż typowy kemping, ale bardziej zielono. Obok naszego kempingu po sąsiedzku prowadzony jest kolejny kemping - nasz wybraliśmy w ciemno. Na wszystkich kempingach za ciepłą wodę płaci się dodatkowo w automatach. Nie używaliśmy sanitariatów do kąpieli - po coś w końcu wozi się własną łazienkę, a z przeserwisowaniem kampera nie ma problemu - wszystkie obiekty miały miejsce do zrzutu szarej wody i toaletę chemiczną. My mogliśmy stanąć na parceli utwardzonej - były też dostępne miejsca na trawie. Generalnie było luźno.

Kamper zadokowany - postoi sobie tutaj cały tydzień


Dzień 1 - aklimatyzacja

Po zadokowaniu i jedzeniu aby nie marnować ładnej pogody wybraliśmy się na pierwszą wyprawę w bardzo przyjemną dolinkę Vale Federia. Wyprawa okazała się wcale nie łatwa ponieważ jak zwykle stwierdziłem, że nie będziemy wracać z dolinki tą samą drogą i postanowiliśmy przebić się przez góry do Livigno.

Profil trasy


Mapa trasy 2D, Profile 2D/3D - link
Trasa zjazdowa z górnej stacji wyciągu trochę nie pokrywa się z rzeczywistą - gdzieś posiałem ślad trasy z pierwszego dnia wyprawy - ślad odtworzyłem ręcznie.

Dolina


Nasze rumaki odpoczywają przy strumyku


Dolina trochę wyżej


Przebijamy się przez góry trasą pod wyciągiem - od dolnej do górnej stacji wyciągu zdobywanie wysokości okupione jest prowadzeniem rowerów - czasami po śniegu. Aklimatyzacja się udała - zrobiliśmy 1000m przewyższeń.


CDN
_________________
Marcincin
Ostatnio zmieniony przez marcincin 2015-04-29, 00:48, w całości zmieniany 1 raz  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
Kotek 
Kombatant
Mam na imię Danusia!


Twój sprzęt: Fiat Ducato Toskana 1,9 TD
Nazwa załogi: MisioKot
Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 07 Paź 2010
Piwa: 407/451
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-04-23, 06:26   

Czytam z ciekawością i podziwem, czekam na ciąg dalszy, :pifko za początek. :kwiatki:
_________________
Pozdrawiamy - Danusia-Kotek i Henio-Misio

Denerwować się to znaczy mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
marcincin 
zaawansowany


Twój sprzęt: Benimar Tessoro 442 NK - 2019
Nazwa załogi: MIK
Pomógł: 3 razy
Dołączył: 03 Sty 2013
Piwa: 50/36
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2015-04-29, 00:41   

Dzień 2 - Lago Di San Giacomo

W Livigno i okolicy jest kilka sztucznych zapór, które tworzą ładne jeziorka - postanowiliśmy odwiedzić jedno z nich (ponownie - raz już je zwiedzaliśmy rok wcześniej). Tym razem trasę pokonywaliśmy w odwrotnym kierunku. Początek trasy to ścieżka rowerowa wzdłuż doliny do jeziora Livigno (to także sztuczne jezioro) - prze przekroczeniu jednego z dopływów jeziora droga w terenie zaczyna dosyć mocno piąć się do góry w takich oto okolicznościach przyrody.


Aby dostać się do celu naszej wycieczki trzeba się trochę pomęczyć - trzeba wjechać na przełęcz Alpisella (2285m).


Za przełączą czekał na nas zjazd


W końcówce odbiliśmy na fajny singletrack


A oto cel naszej wyprawy


Aby wrócić do bazy trzeba pokonać kolejną przełęcz, u podnóża której jest górskie schronisko - na profilu przed drugą górką jest wypłaszczenie. Aby zarobić na posiłek trzeba się znowu trochę powspinać - końcówka jest ostra (ponad 15%) ale do wjechania - ja wjechałem.


W schronisku serwowanych jest kilka dań regionalnych - typowo pasterskich - uczta dla podniebienia - szczególnie jak ma się za sobą trochę podjazdów. Z pełnymi brzuszkami trzeba było jeszcze podjechać kawałek na przełęcz i znowu z górki singlem - wiatr we włosach, muchy w zębach.


Aby nie wracać doliną którą rano oglądaliśmy odbiliśmy za druga przełęczą w stronę drogi asfaltowej z przełęczy Foscagno (to jest przełęcz pozwalająca wjechać do Livigno od strony Bormio)


W oddali siodło pod górną stacją wyciągu Mottolino


Asfaltem wspięliśmy się na ostatnią górę przed Livigno - na tej górze (na szczycie) znajduje się górna stacja wyciągu Mottolino gdzie zaczynają się rowerowe trasy zjazdowe - Mottolino w lecie jest bikeparkiem - rajem dla downhilowców. Co prawda nasze maszyny nie są rowerami zjazdowymi - to tzw rowery all mountain - nie są za ciężkie więc można podjeżdżać, ale mają pełną amortyzację na tylne i przednie koło - więc trochę można rozwinąć skrzydła na zjazdach. Udało mi się namówić żonę na zjazd jedną z tras - niebieską - łatwiejszą. Żona miała trochę stresu na trudniejszych sekcjach i jedno OTB (tzw. lot przez kierownicę) ze szczęśliwym lądowaniem - ale wiadomo - jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz. Generalnie dała radę i była zadowolona.



Pokonaliśmy 1079m w pionie i 41km. Pogoda dopisała.

Profil trasy


Mapa trasy 2D, Profile 2D/3D - link

Dzień 3 - wyprawa na szwajcarską stronę

Temperatura w nocy nie rozpieszczała - było jakieś 5 stopni - ogrzewanie się przydało. Rano pogoda nie zachęcała do eksploracji szlaków - ale co tam - trzeba twardym być. Celem tego dnia okazała się dolina po szwajcarskiej stronie - aby się do niej dostać trzeba wdrapać się na przełęcz na wysokość ok 2450m. Jak tylko opuściliśmy kemping zaczęło siąpić. Musieliśmy chwilę przeczekać kryjąc się pod drzewami. Początek trasy to ścieżka rowerowa (asfaltowa) wzdłuż doliny, następnie kawałek asfaltem w stronę przełęczy Forcola i przed przełęczą odbicie szlakiem na Szwajcarię. Początek szlaku na wysokości 2100m a koniec 2450m, poziomice na mapie dosyć mocno zagęszczone - ten odcinek pokonaliśmy prowadząc rowery, a w końcówce wnosząc je na plecach - (było wygodniej).

Szlak na szwajcarską stronę


Końcówka podejścia - nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka


Widok na przełęcz Forcola - będziemy wracać drogą wzdłuż strumienia


Widoczki na szwajcarskiej stronie super choć pochmurno - bardzo przyjemna dolinka.




Doliną zjechaliśmy do drogi prowadzącej na przełęcz Bernina. Na samą przełącz wjechaliśmy szlakiem w terenie wzdłuż drogi asfaltowej. Następnie zjazd terenem do skrzyżowania drogi na Forcola


Nastpnie podjazd asfaltem na Forcolę i zjazd z przełęczy terenem wzdłuż strumienia.


Tego dnia pokonaliśmy 1200m w pionie (350m z tzw "buta" - podejście było wymagające), cała trasa miała 42km. Pętla robiona w odwrotnym kierunku jest w większości do przejechania w siodle.

Profil trasy


Mapa trasy 2D, Profile 2D/3D - link

CDN
_________________
Marcincin
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
marcincin 
zaawansowany


Twój sprzęt: Benimar Tessoro 442 NK - 2019
Nazwa załogi: MIK
Pomógł: 3 razy
Dołączył: 03 Sty 2013
Piwa: 50/36
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2015-05-23, 01:29   

Dzień 4 - shopping

Prognozy na kolejny dzień nie były optymistyczne i niestety rano okazało się, że się sprawdzą. Miało padać z przerwami cały dzień - postanowiliśmy na siłę nie jeździć i wybraliśmy się trasą pod reglami na nogach do centrum Livigno na zakupy i lokalne jedzenie. Do miasteczka doszliśmy w deszczu. Ja tam fanem zakupów nie jestem - jedyne co mogę zdzierżyć to zakupy w sklepach rowerowych. W Livigno jest sporo sklepów sportowych - jest w czym wybierać. Ja upolowałem kilka ubrań rowerowych w dobrych cenach w moim rozmiarze. Po zakupach wybraliśmy się do jednej z restauracji na obiad - góry i włoskie jedzenie to jest to dlaczego warto odwiedzić ten kraj. Obiad, na deser tiramisu, espresso i na na pożegnanie poczęstunek - limoncello, grappa i kilka innych do wyboru - oni wiedzą jak zadbać o klienta:)

Widok ze ścieżki pod reglami na kempingi - dwa obok siebie


Widok na nasz kemping




Dzień 5 - Monte Sponda

W nocy sypnęło śniegiem i powyżej 2200m zabieliło się. Prognozy na ten dzień nie były już takie złe jak dzień wcześniej więc postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę trasą nad reglami. Single track wije się na wysokości ok 2350 - aby się wdrapać na taką wysokość trzeba było trochę popracować.

Postanowiliśmy rozpocząć wycieczkę od bardzo przyjemnej doliny, na końcu której znajduje się bacówka. Początek był stromy - trochę pchania ale widoczki super. Tutaj podjeżdżamy po jednej stronie strumienia - za chwilę będziemy przemieszczać się drugą stroną.


Po tym jak wdrapaliśmy się na "wysokość przelotową" przyszła chmura i sypnęło ... śniegiem. Schowaliśmy się w chatce górskiej - tego typu chaty można spotkać na szlakach. Są tam dostępne zapasy jedzenia, można rozpalić ogień i przygotować coś ciepłego - wszystko to za dowolną opłatą zostawianą w puszce. Chaty górskie są utrzymywane przez związek alpinistyczny.


A tak wygląda trasa nad reglami - raz w górę, raz w dół ale generalnie na tym samym poziomie


Widok na Livigno


Trasa nad reglami zakończyła się wjazdem na Monte Sponda.


Z góry ponownie zjechaliśmy trasą zjazdową w bikeparku - tym razem obyło się bez wywrotek.

Tego dnia pokonaliśmy 900m w pionie, cała trasa miała 24km.

Profil trasy


Mapa trasy 2D, Profile 2D/3D - link



Dzień 6 - Bocheta de Valecia

Kolejny dzień pod względem pogodowym zapowiadał się obiecująco - zaplanowałem zdobycie przełęczy Bocheta de Valecia - 2614m. Aby dostać się w dolinę prowadzącą do przełęczy trzeba wjechać asfaltem na masyw na którym działa kolejka Mottolino albo w terenie go objechać. Oczywiście wygrała opcja terenowa.

Po dojeździe do jeziora wjechaliśmy w teren. W zacienionych miejscach zalegał jeszcze śnieg


ale prawdziwy kolarz/kolarka górski/a niczego się nie boi :)


Początek doliny - stare chatki góralskie


Wspinamy się coraz wyżej


i wyżej


Końcówka doliny - po prawej stronie przełęcz - na samą przełęcz trzeba rowery wnieść lub popchać


Przełącz zdobyta


Zaczynamy zjazd singlem




Po drugiej stronie widoczki jeszcze fajniejsze




Wracamy do cywilizacji


W Arnoga robimy popas. Do pokonania jeszcze pozostaje przełącz Foscagno. Nie chcieliśmy wjeżdżać na przełęcz asfaltem - wybraliśmy bardzo fajną opcję w terenie




Za przełączą pętla została domknięta - dojechaliśmy do wlotu doliny w która wjechaliśmy rano. Zjechaliśmy tą samą drogą którą wcześniej podjeżdżaliśmy - z małym wyjątkiem - wymyśliłem skrót wzdłuż strumienia aby oszczędzić żonie ostatni stromy podjazd. Plan był chytry i by się powiódł - gdyby w strumieniu nie płynęła woda - tak się kończą skróty - dotarliśmy do miejsca gdzie nie było możliwości kontynuacji jazdy bez przekroczenia strumienia.


Tego dnia pokonaliśmy 1360m w pionie, cała trasa miała 57km - trasa naj - największe przewyższenie, najdłuższa trasa, najfajniejsze widoki.

Profil trasy


Mapa trasy 2D, Profile 2D/3D - link



Dzień 7 - Lago del Monte

Następnego dnia po trasie naj żona oznajmiła, że nie wsiada na rower. Musiałem się poddać i wygrała opcja pieszej wycieczki. W zasięgu kempingu okazała się trasa do jeziora Lago del Monte. Wg map do jeziora prowadzi szlak rowerowy - chciałem sprawdzić jak on wygląda pod kątem zjazdów. Początek szlaku dosyć ostry.



Alternatywą jest ścieżka wzdłuż strumienia


Zjazd takim pokręconym singlem byłby bardzo widowiskowy


Jezioro zdobyte - po drodze spotkaliśmy tylko jednego turystę


Aby nie wracać tą samą trasą postanowiliśmy przebić się przez śnieg na najwyższą przełęcz - 2840m


Jesteśmy na dachu


Schodzimy do znanej już nam przełęczy na granicy ze Szwajcarią - pogoda po drodze nie mogła się zdecydować - czy się rozpadać, czy rozpogodzić


Tego dnia pokonaliśmy 1000m w pionie, 21km w poziomie - na nogach

Profil trasy


Mapa trasy 2D, Profile 2D/3D - link



Podsumowanie

Spędziliśmy bardzo fajny tydzień w bardzo fajnych górach, gdzie można pojeździć i pochodzić do woli bez tłumów na trasach. Polecam Livigno i okolice dla ludzi aktywnych - naprawdę jest tam co robić. Pogoda może nie była wymarzona, ale nie była na tyle zła aby popsuć nam plany. Tak spędzony tydzień na długo ładuje akumulatory. Polecam także kempingi (te poza centrum) w Livigno - wg mnie mają bardzo dobry współczynnik jakości do ceny - my byliśmy zadowoleni. Jeszcze tam wrócimy.

KONIEC

PS. Długo się zbierałem do napisania tej relacji i długo ją pisałem za co przepraszam - wiosna przyszła i sporo pracy w ogrodzie :)

A i jeszcze mała rada dla wracających z Livigno - nie trzymajcie rachunków za zakupy w portfelu - my mieliśmy na granicy z Austrią szczegółową kontrolę celną po tym jak powiedziałem, że nie wieziemy papierosów - bo nie palimy - celniczka zaglądała we wszystkie zakamarki, a na pytanie ile gotówki wiozę ja nieopatrznie otworzyłem portfel, aby sprawdzić ile mi drobnych zostało - celniczka zobaczyła stos rachunków i poprosiła o nie - przeglądnęła wszystkie pozycje czy aby na pewno nie kupowałem kontrabandy w ilościach niedozwolonych. My nie mieliśmy nic na sumieniu, ale taka kontrola jest poniżająca - to był jedyny nieprzyjemny moment na tym wspaniałym wyjeździe.
_________________
Marcincin
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
Fux 
Kombatant

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 12 Sie 2007
Piwa: 29/96
Skąd: ze wsi
Wysłany: 2015-05-23, 06:47   

Interesujące przedstawienie Livigno.
Raz w listopadzie w przelocie na przednówku sezonu to był problem, aby czynna knajpkę znaleźć.
W lipcu było już ok.
Tłumy kolarzy. Szkółki, kadrę PL także spotkaliśmy. No koszulkach biało czerwonych jeździli na na grupe zorganizowana wyglądali.
Symboliczne prosecco.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***