Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Pierwsza wyprawa kamperem w Polskę
Autor Wiadomość
krynia i stan 
weteran


Twój sprzęt: w budowie
Nazwa załogi: G-Team
Dołączył: 06 Kwi 2008
Piwa: 3/6
Skąd: okolice Szczecina
Wysłany: 2009-06-10, 15:32   Pierwsza wyprawa kamperem w Polskę

Wyjazd – czyli „pierwsze koty za płoty”

Witam wszystkich.
Od ponad tygodnia jesteśmy w drodze na naszej pierwszej dużej wyprawie kamperem.
Wyruszając w drogę nie mieliśmy sprecyzowanego planu podróży, tylko bardzo ogólny zarys przejazdu ze Szczecina wzdłuż wybrzeża a potem ścianą wschodnią w dół polski do Bieszczad i stamtąd powrót do domu, na to wszystko jest trzy tygodnie.

Mniej więcej tak wyszło, a właściwie wychodzi bo jesteśmy w połowie drogi, aktualnie w Kazimierzu Dolnym, a zaczęliśmy wyjazdem ponad tydzień temu do Golczewa ok. 60 km od Szczecina.
Byliśmy tam umówieni z siostrą Krysi i jej rodziną, oni wynajęli pokój a my kamperka ustawiliśmy na podwórzu przy garażach, my czyli Krysia, ja i nasze oba pieski Afa i Amber.

Ładna miejscowość z ładnym i czystym jeziorkiem ale było raczej zimno i wietrznie więc weekend spędziliśmy przy grillu i piwie. W niedzielę rozstanie, oni wrócili do Szczecina a my w poniedziałek rano udaliśmy się w kierunku Kołobrzegu.

Przed Kołobrzegiem, w Zieleniewie zajrzeliśmy do „miasteczka Dzikiego zachodu”, impreza raczej dla dzieci i ponieważ był to akurat pierwszy czerwca mnóstwo wycieczek z młodocianymi kowbojami świetnie się tam bawiło, my postanowiliśmy zajrzeć w inne miejsce bardziej odpowiednie dla dorosłych miłośników mocnych wrażeń.

Bastion – centrum atrakcji wojskowych, usytuowany na wylocie z Kołobrzegu w kierunku Koszalina. Krysię najbardziej interesowała możliwość przejażdżki czołgiem, niestety część poligonowa była nieczynna, dlatego odbiła to sobie w szale zakupowym w będącym tam dużym magazynie „military shop”, można tam ubrać od stóp do głów i wyposażyć po same zęby każdego wojaka.

Dalej w drogę do Sławna gdzie mieliśmy nocleg normalnym łóżku u mamy Krysi, a wieczór spędziliśmy na planowaniu następnych dni podróży.
_________________
jak coś wymyślę to tu napiszę .....
Ostatnio zmieniony przez krynia i stan 2009-06-14, 08:50, w całości zmieniany 1 raz  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
krynia i stan 
weteran


Twój sprzęt: w budowie
Nazwa załogi: G-Team
Dołączył: 06 Kwi 2008
Piwa: 3/6
Skąd: okolice Szczecina
Wysłany: 2009-06-10, 16:43   

Dolina Słupi – czyli szlakiem techniki

Ruszyliśmy z rana do Słupska po drodze podwożąc teściową do miasta a sami pojechaliśmy w kierunku kaskady elektrowni wodnych wybudowanych w dolinie Słupi.
Tak to wyglada na mapce,

http://www.ssi.slupsk.pl/...wnie_wodne.html
(sory obrazek mi sie nie wkleił)

Ładnie – prawda ? Rzeczywistość jest nieco inna, dojazd jest bardzo trudny z powodu fatalnych dróg i praktycznie braku oznakowania. Z tego powody zrezygnowaliśmy ze Skarszewa po długim kombinowaniu, poszukiwaniach, dopytywaniu się dotarliśmy do Krzyni i tak samo do Gałąźni Małej.
Warto było, bo jest to kawał historycznej ciągle działającej techniki, miły pan dyspozytor oprowadził nas po elektrowni i opowiedział dużo ciekawostek tych obiektach.
Gdybyście chcieli zwiedzić te elektrownie to chyba najlepiej dojechać kamperkiem do Krzyni tam za sklepem przy zaporze zostawić auto na parkingu. Nawiasem mówiąc sklep prowadzi małżeństwo którego marzeniem jest posiadanie kamperka – bardzo mili ludzie.
Stamtąd można rowerem dojechać do Strzegomina i dalej do Gałąźni lub wrócić i pojechać tam kamperem.
Następnie ruszyliśmy w Kaszuby, po drodze skusiła nas tablica informacyjna „Muzeum Rolnictwa w Lipuszu”, a właściwie to skusiła naszego drivera czyli Krynię.
Wjechaliśmy do nieciekawej wioski Lipusz i ponieważ był wieczór zatrzymaliśmy się na równie nieciekawym polu namiotowym, brak prądu i sławojki dobrze że chociaż w miarę czyste.
Rano do muzeum, umieszczone w starym kościele ewangelickim, ostatni wyznawca zmarł jakieś 40 lat temu, żeby się do niego dostać trzeba zadzwonić na numer umieszczony na drzwiach, miła pani po krótkiej wymianie zdań rzuciła będę za małe 15 minut.
Poszliśmy sobie obejrzeć kościół, na mnie osobiście większe wrażenie wywarł rząd kutych stalowych krzyży, część napisów po polsku, część po niemiecku wszystkie z 19 wieku.
Dla niepoznaki muzeum przyszedł nam otworzyć pan, który bardzo chętnie opowiadał o eksponatach i historii powstania muzeum, bardzo miło spędziliśmy nieco ponad pół godziny.
Po czym wpis do księgi i opłata co łaska do słoika.
Pakowanie i jazda w kierunku najdłuższej deski swiata.
_________________
jak coś wymyślę to tu napiszę .....
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Dembomen 
weteran


Twój sprzęt: KOMEDIA Fiat-Detleffs Globetrotter 2,5D 1989
Nazwa załogi: Dembomenki
Pomógł: 2 razy
Dołączył: 07 Mar 2008
Piwa: 23/24
Skąd: Ełk
Wysłany: 2009-06-10, 16:57   

Hej!
Udanego dalszego ciągu, :spoko Szymbark warty zobaczenia :spoko
Hej!
_________________
Misiek
Świat jest piękny,tylko my go psujemy!
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Pawcio 
Kombatant


Twój sprzęt: Pojazd obozowy Wacek McLouis I
Nazwa załogi: PabemanaTeam
Pomógł: 12 razy
Dołączył: 29 Wrz 2008
Piwa: 141/471
Skąd: z Nienacka
Wysłany: 2009-06-10, 17:56   

Fajno! Nasza Polska piękna jest!

A ilu forumowiczów moglibyście po drodze odwiedzić! :ok
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
BartiJas 
początkujący forumowicz


Twój sprzęt: Fiat Ducato I LMC
Dołączył: 11 Maj 2009
Skąd: Kleosin
Wysłany: 2009-06-10, 18:51   

Udanej podróży :spoko
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
krynia i stan 
weteran


Twój sprzęt: w budowie
Nazwa załogi: G-Team
Dołączył: 06 Kwi 2008
Piwa: 3/6
Skąd: okolice Szczecina
Wysłany: 2009-06-10, 19:35   

Dziękujemy za wszystkie życzenia :) , jak sie tylko zbiorę w sobie to opiszę ciąg dalszy.
Aktualnie jesteśmy już dużo dalej w Kazimierzu Dolnym, robi sie tu bardzo ciasno więc chyba jutro wyjedziemy.

Pozdrowienia dla wszystkich :spoko
_________________
jak coś wymyślę to tu napiszę .....
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Ela i Andrzej 
zaawansowany


Twój sprzęt: HYMER ERIBA 544
Nazwa załogi: Mąkosie
Pomógł: 3 razy
Dołączył: 08 Sie 2007
Piwa: 5/2
Skąd: Police
Wysłany: 2009-06-10, 22:06   

Kibicujemy Wam , żebyściwe jak najwięcej zobaczyli i poznali wspaniałych ludzi :ok

:spoko



Pozdrawiamy ; Ela i Andrzej
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
DI STEFANO 
weteran

Twój sprzęt: Wygodny camper z wozidłem i zmywarką
Pomógł: 14 razy
Dołączył: 26 Paź 2008
Piwa: 76/72
Skąd: tam gdzie lepiej
Wysłany: 2009-06-11, 12:03   

Czujemy jakby z Wami.
Podobną trasę zrobiliśmy w kwietniu br.było klawo.
Piękny mamy kraj,choć trochę z lekka zaniedbany.
Trzymamy za Was kciuki,życzymy ogromu pozytywnych wrażeń i atrakcji.

Małgorzata(Cytrynka) Stefan(Di Stefano)
z Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
 
krynia i stan 
weteran


Twój sprzęt: w budowie
Nazwa załogi: G-Team
Dołączył: 06 Kwi 2008
Piwa: 3/6
Skąd: okolice Szczecina
Wysłany: 2009-06-11, 14:25   

Jeszcze raz dziękujemy za wszystkie życzenia.
Z Kazimierza Dolnego w planie (zaznaczam że nasze plany są bardzo "luźne") mamy skok do Lublina potem Zamość następnie Przemyśl i na koniec Ustrzyki Górne a potem już niestety powrót do domu.
Bardzo chętnie przyjmiemy wszelkie sugestie co do miejsc postojowych na tej trasie czy też punktów wartych odwiedzenia.

pozdrowienia z trasy :spoko
_________________
jak coś wymyślę to tu napiszę .....
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
krynia i stan 
weteran


Twój sprzęt: w budowie
Nazwa załogi: G-Team
Dołączył: 06 Kwi 2008
Piwa: 3/6
Skąd: okolice Szczecina
Wysłany: 2009-06-11, 15:52   

Szymbark – czyli świat do góry nogami

Jest środa 3-06-2009 piąty dzień naszej podróży, ruszamy z Lipusza w kierunku Szymbarka.
Wprowadzam do nawigacji cel podróży i można spokojnie jechać, mapa papierowa dla pewności leży jednak pod ręką. Nawigacja to temat na osobny wątek, po różnych testach stwierdziłem że do takiej włóczęgi najlepiej nadaje się IGO 8 ze skinem Gorian, w trasie widok mapy ze stałą północą (skala dowolna) z automatycznym przełączeniem do trybu 3D w miastach, to jest to !

Nasza 28 letnia „toyotka” spisuje się bardzo dzielnie, wprawdzie prędkość przelotowa to ok. 60 km/h ale niezmordowanie prze do przodu.

Około południa docieramy do Szymbarka, jeszcze tylko kilometr i jesteśmy na miejscu.
Do kasy po bilety i podłączamy się pod jakąś wycieczkę, deska i jej historia robi wrażenie, prawie 37 m . Ale trochę szkoda tej sekwoi, którą wycięli żeby ją zrobić.
Potem do domu sybiraka, dalej barak więzienny (brr jak tam można było przeżyć w takim mrozie) i spacer przez pociąg na Syberię. Bardzo przygnębiające ale też dające dużo do myślenia miejsce. Następnie bunkier i historia kaszubskich oddziałów partyzanckich Grom.

Na koniec dom do góry nogami, z którego wychodzimy trochę skołowani i z lekkimi mdłościami, wychodząc ze skansenu mieliśmy takie dziwne wrażenie że to cały świat jest do góry nogami bo ludzie robią takie głupie rzeczy i nie chodzi tu wcale o ten dom.

Dalej w drogę do Miłomłyna, dzień wcześniej zarezerwowaliśmy sobie rejs po kanale elbląskim, najbardziej z tego wszystkiego zainteresowały nas śluzy i pochylnie działające od ponad 100 lat. Zatrzymaliśmy się w prywatnym gospodarstwie w Miłomłynie przy samej śluzie i podczas zakrapianego wieczoru z sympatycznymi gospodarzami, po rozmowie z ich synem który w ubiegłym roku pracował na stateczkach wycieczkowych zmieniliśmy plany.

Krysia popłynęła sama na cały dzień a ja zostałem z pieskami, po powrocie Kryni jeszcze raz zweryfikowaliśmy plany i zrezygnowałem z rejsu następnego dnia.
Jedyną ciekawą rzeczą w tym rejsie jest przeprawa przez pochylnie i śluzy, ale jest to tylko malutki fragment rejsu który trwa ponad 10 godzin, a tak to tylko chaszcze po obu stronach i woda jak się wpłynie na jezioro, może jakbyśmy byli ornitologami ….

Wpadliśmy na pomysł jak to załatwić na którejś z następnych wypraw, trzeba wykupić bilet z Małdyt do Elbląga i jedno płynie statkiem a drugie jedzie autem i na pochylni w Kątach można się zamienić, w ten sposób oboje mniej więcej równo się „wynudzimy”  ale co najważniejsze jest możliwość sfilmowania (fotografowania) tego z boku.

Następny przystanek Olsztynek i przepiękny skansen starej mazurskiej zabudowy, koniecznie trzeba to zobaczyć, po prawie dwóch godzinach zwiedzania wyjechaliśmy dalej na Grunwald.
Jeden wielki plac budowy i potężna ulewa, niewiele zobaczyliśmy i doszliśmy do wniosku że trzeba tu przyjechać 15-go lipca. Ale oczywiście stragany działają więc kupiliśmy strój polskiego woja dla chrześniaka.

Jedziemy dalej szukać noclegu w kierunku Rucianego-Nidy.

cdn. niebawem
_________________
jak coś wymyślę to tu napiszę .....
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
krynia i stan 
weteran


Twój sprzęt: w budowie
Nazwa załogi: G-Team
Dołączył: 06 Kwi 2008
Piwa: 3/6
Skąd: okolice Szczecina
Wysłany: 2009-06-11, 18:38   

Zgon – miejscowość niekoniecznie z „nocy żywych trupów”

Późnym popołudniem byliśmy już bardzo zmęczeni mimo iż droga prowadziła przez bardzo malownicze krajobrazy. Teren pagórkowaty ale jednocześnie pozbawiony ostrych stromizn a droga wije się w łagodnych nieregularnych falach, no po prostu miód na serce każdego kamperomaniaka którego prędkość przelotowa wynosi 60 km/h.
Właśnie wtedy zobaczyliśmy tablicę z intrygującą nazwą Zgon, wbrew nazwie kwitło tam miejscowe życie, od którego to „życia” dowiedzieliśmy się między innymi o kampingu Wodan, cofnęliśmy się kilkadziesiąt metrów i wjechaliśmy nad sam brzeg jeziora.

Wcześnie rano obudził nas niesamowicie głośny gwar ptasich pogaduch.
Po śniadaniu wskoczyliśmy na rowery i ruszyliśmy na rozpoznanie okolicy, miejscowi żyją wyłącznie jeziorem gdyż poza nim nie potrafili niczego wskazać do zwiedzenia.
Trasa wokół jeziora okazała się dla roweru nieprzejezdna więc skierowaliśmy się do Rucianego – Nidy, ale przed samym Rucianym natknęliśmy się na drogowskaz „Muzeum K.I.Gałczyńskiego”.
Nie namyślaliśmy się długo i wykonaliśmy skręt w prawo i po kilku kilometrach polnych dróg dojechaliśmy na jezioro i leśniczówkę w Praniu.

Miejsce jest bardzo „klimatyczne” , czuje się tam ducha poezji, jest wręcz nim przesiąknięte, mam wrażenie że głównie za sprawą bardzo zaangażowanych gospodarzy tego miejsca.
Pięknie opowiadają o życiu i twórczości Gałczyńskiego, na zakończenie można kupić jakieś pamiątki np. słynną zieloną gęś lub tomik poezji z pieczęcią muzeum.

Po powrocie postanowiliśmy popływać kajakiem, ponieważ ostatni raz kajakiem pływałem jakieś 30 lat temu, nieco się tego obawiałem. Okazało się iż niepotrzebnie, poszło nam całkiem nieźle, trochę zamieszania było przy synchronizacji wiosłowania i sterowaniu ale daliśmy radę. Zrobiliśmy rundę dookoła wysp i szerokim łukiem wróciliśmy do przystani, a swoim tempem zadziwiliśmy panią która wypożyczała nam sprzęt.

Jak się okazało w pobliżu były jeszcze co najmniej dwa miejsca warte odwiedzenia o których dowiedzieliśmy się dopiero w Mrągowie, w Iznocie „Galindia” i Kadzidłowie ZOO, ale o tym opowiem później, na razie po uregulowaniu rachunków (wyszło 45 zł doba i po 5 zł kąpiel) pojechaliśmy do Mrągoville.

cdn nastąpi (ale raczej nie dzisiaj)
_________________
jak coś wymyślę to tu napiszę .....
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Marek 
stary wyga


Dołączył: 24 Sty 2007
Piwa: 1/1
Skąd: Kamieniec Wrocławski
Wysłany: 2009-06-11, 19:19   

Czytam opis Twojej wyprawy z wielka przyjemnością i już Was polubiłem do spotkania w realu
Marek :spoko
_________________
"Róbmy swoje"
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
krynia i stan 
weteran


Twój sprzęt: w budowie
Nazwa załogi: G-Team
Dołączył: 06 Kwi 2008
Piwa: 3/6
Skąd: okolice Szczecina
Wysłany: 2009-06-13, 00:52   

Mamuty w dolinie – czyli jak zrobiliśmy się dziko

Wczesnym przedpołudniem dotarliśmy do Mrągowa, doskonale oznakowana droga zaprowadziła nas jak po sznurku do Mrongoville. Zaparkowaliśmy na dużym parkingu dla autobusów, to był pierwszy błąd tego etapu, jakiś kilometr na piechotę w siąpiącym deszczu i okazało się że przy samym miasteczku jest parking osobowy.

Samo Mrongville jest ładne, czyste, wymuskane ale jakieś takie bezpłciowe, pokaz artystyczny to sromota, podobno w weekend jest znacznie lepiej, no nie wiem… muszą się jeszcze wiele nauczyć, za kilka lat przyjadę i sprawdzę jak poszło.

Kilometr do kamperka i jedziemy do Mikołajek obejrzeć wioskę rybacką. Kempingów bez liku, przestaliśmy je liczyć, zatrzymaliśmy się w pierwszym lepszym, fajnie bo przy samej wiosce tyle że nie rybackiej a żeglarskiej, na kempingu 10 kamperów ale sami Niemcy którzy biorą nas za swoich ze względu na zakupione w Kołobrzegu koszule Bundeswehry.
Ja wychowanek pancernych i klosa czuję się w tej sytuacji nieco nieswojo.

Po zwiedzeniu strasznie gwarnych Mikołajek zapada decyzja że wyjeżdżamy stąd zaraz z samego rana, mamy przecież do sprawdzenia zdobyte w Mrągowie namiary na Kadzidłowo i Galindię. Gdyby nie „potęga” internetu, ni wiem czy byśmy coś znaleźli. Okazało się że musimy wrócić w rejony z których dzień wcześniej wyjechaliśmy. Tak więc kierunek Kadzidłowo, gdy byliśmy już blisko okazało się że wcześniej jest Iznota będąca siedzibą Galindii. Iznota której nie ma na mapach, no przynajmniej tych będących w naszym posiadaniu, ale będąca jak najbardziej realnym skansenem Galindów, jesteśmy na miejscu, szybciutko bilety i podłączamy się do wycieczki.

Godzina mija szybciutko, powiem tak wyczuwa się tutaj ogrom włożonej pracy i serca, pełen profesjonalizm naprawdę super.
Ale przed nami jeszcze ZOO w Kadzidłowie i trzeba znaleźć nocleg, a powtórnego Zgon-u nie chcemy.

Gdy dojeżdżamy do drogowskazu na Kadzidłowo okazuje się iż droga jest nie dla kamperka, gdybyśmy wiedzieli o tym ZOO nocując w Wodanie to wybralibyśmy się tutaj rowerami, a tak odkładamy na półkę miejsc do odwiedzenia przy następnej wyprawie.

Jedziemy dalej, bo nigdy nie dotrzemy do tych Bieszczad.
Czas płynie, drogi się wyprostowały a las zginął, wymiotło wszystkie kempingi, słowem turystyczna pustynia w nudnym i monotonnym krajobrazie.
Z tych nudów wymyśliliśmy etymologię słowa POLESIE, tu po prostu kiedyś był las, a teraz sami wiecie….

Po południu zatrzymujemy się na parkingu dla Tirów, zamawiamy obiad i dogadujemy się co do możliwości noclegu i podłączenia prądu. Jest prąd, sprawdzamy czy jest internet… jest, no to zapuszczamy poszukiwania czy w okolicy jest coś wartego zwiedzenia, i o dziwo znalazło się „Mamucia Dolina” prehistoryczna wioska, jedziemy bez dwóch zdań.

Nocleg przerywany podjeżdżającymi autobusami, Tirami itd. minął szybko, skoro świt w drogę, kierunek Jedwabne i dalej Burzyn, po długim kluczeniu w końcu znajdujemy te „mamuty”. I jak myślicie co się okazuje ? Generalnie nie obsługują indywidualnych turystów, tylko zorganizowane grupy po wcześniejszym umówieniu, najlepsze jest to że poprzedniego dnia próbowaliśmy się dodzwonić ale się nie dało.

No dobra starczy, opuszczamy tę niegościnną ziemię, kierunek Kazimierz Dolny.
Po drodze robimy zakupy, przede wszystkim karma dla piesków i trochę różności dla nas, zbaczamy z trasy żeby obejrzeć cmentarz Żydowski w Górze Kalwarii pod Warszawą , ale pech nas nie opuszcza bo jest zamknięty i nikt nie wie kto ma klucz.

Jesteśmy zmęczeni atmosfera robi się napięta i nerwowa, zapada decyzja potrzebujemy wytchnienia żeby odczynić to „złe” które się do nas przyczepiło więc w Kazimierzu zostajemy na co najmniej dwa dni, ale najpierw trzeba tam dojechać ….

cdn nastąpi (po wyjeździe z pustyni internetowej czyli Ustrzyk Górych)
_________________
jak coś wymyślę to tu napiszę .....
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
krynia i stan 
weteran


Twój sprzęt: w budowie
Nazwa załogi: G-Team
Dołączył: 06 Kwi 2008
Piwa: 3/6
Skąd: okolice Szczecina
Wysłany: 2009-06-15, 17:19   

Kazimierz Dolny – kicz i zaduma

Kicz bo moda robi swoje i jest pełno chłamu obliczonego na turystę, ale i zaduma gdyż co krok znajdziesz miejsce w którym czuje się atmosferę przeszłości i (lub) niezwykłego piękna krajobrazu.

Na razie jednak wyjechaliśmy z Góry Kalwarii i po drodze w miejscowości Mniszew zauważamy skansen militarny, ale jest to w zasadzie pomnik, powstały w 1977 r. ku pamięci poległych w walce o przyczółek warecko-magnuszewski. Na wzgórzu zobaczymy okopy i pozostawiony sprzęt udostępnione do zwiedzania, nas pokonały hordy mrówek które chyba wcześniejsza bardzo młodzieżowa wycieczka rozjuszyła do granic możliwości. Tak więc wykonaliśmy strategiczny odwrót i po krótkiej i zwycięskiej potyczce z resztkami wojowniczych owadów wczepionych w sierść naszych piesków ruszyliśmy dalej.

Do Kazimierza docieramy po południu na kemping przy ulicy Puławskiej 82, piszę tak dokładnie gdyż atmosfera jaką stwarzają tam gospodarze, państwo Irena i Grzegorz Pielakowie jest niepowtarzalna.

Gdy przyjechaliśmy było całkiem pusto, cały duży plac dla nas ale przy wyjeździe trzeba było już kombinować, ale no cóż trafiliśmy w długi weekend.
Po rozbiciu obozowiska Krysia poszła na rynek a ja zasiadłem do opisywania naszej podróży i tak zeszło do późnego wieczora. Rankiem na stoliku przy kamperku znaleźliśmy dwie duże świeże bułki, taki zwyczaj gospodarzy i tak jest co ranek.

Wyszliśmy zwiedzić pobliskie muzeum przyrodnicze (bardzo polecam) i potem poszwendać się po mieście, po powrocie okazało się iż przybyło kilka załóg.

Wieczorem gospodarze zorganizowali ognisko i kiełbasę dla wszystkich, poza tym oczywiście każdy przyniósł co tam miał i impreza rozkręciła się na całego, czas upłynął na opowieściach z drogi i pokonywaniu barier językowych przy porozumiewaniu się z załogą niemiecką, oraz na próbach wydobycia z gospodarza przepisu na orzechówkę.

Rano po śniadaniu (obowiązkowa bułeczka a jakże) postanowiliśmy zrobić spacer w celu leczniczym oczywiście, trzeba było odparować te procenty. Wyznaczyliśmy trasę zaczynając od „Norowego Dołu”, następnie kawałek niebieskim szlakiem do „Korzeniowego Dołu”, którym zeszliśmy do szlaku czerwonego i nim w prawo do miasta. Atrakcją są tutaj oba „doły” czyli na „ogólnogalaktyczny” jary. Norowy sprawia wrażenie dzikości, tak że niemal natychmiast zapominasz iż kilkanaście metrów za tobą były jeszcze ostatnie zabudowania, wrażenia nie psują nawet płyty betonowe w końcówce gdyż wyglądają one jak pozostałości po dawno zaginionej cywilizacji. Korzeniowy to coś zupełnie innego, jeśli wcześniej byłeś w muzeum to dowiedziałeś się jak on powstał, że jest to wynik uczęszczanego szlaku, proste pionowe ściany sporo wyższe od człowieka i płaskie dno. Idąc nim przez chwilę i chłonąc tę atmosferę prawie słyszałem za plecami parskanie spoconego konia ciągnącego wyładowany wóz którego koła zgrzytały żelaznymi obręczami na wystających gdzieniegdzie kamieniach.

W tym miejscu przychodzi mi na myśl taka mała dygresja dotycząca sposobów zwiedzania, znacie taki widok, wycieczka przelatująca przez miasto i ostrzeliwująca się fleszami na aparatach niczym oddział komandosów broniący się przed przeważającymi siłami wroga.
To jest większość turystów, inny dużo zadziej spotykany to taki który jak wejdzie do zamku to nie ma szans wyciągnąć go wcześniej dopóki nie pozna historii każdej cegły. Ja należę do grupy środka, nie mając czasu ani kwalifikacji na dogłębne poznawanie historii każdego miejsca ani też nie mając czasu na marnowanie go na przebieżkę przez miasto wolę skupić się na szczególe. Lubię chłonąć atmosferę miejsca, lubię myśleć że kiedyś tu jeszcze wrócę i wtedy podelektuję się innym szczegółem. W ten sposób nie ulegam zmęczeniu z nadmiaru wrażeń a z drugiej strony nie mam poczucia niedosytu przygody.

Po południu jeszcze jedna wycieczka na stary rynek i wieczorem zwijamy kamperka „w tryb podróżny”, rano pozostanie tylko złożyć podpory zwinąć kabel i w drogę. Wieczorem udaje mi się w końcu zdobyć przepis na orzechówkę, nie obyło się bez kilku kieliszków, rozliczenie (wyszło 42 zł / doba). Rano oprócz tradycyjnych bułek dostaliśmy jeszcze „koguta” .

Do zobaczenia Pani Ireno i Grzesiu, zajrzymy tu jeszcze na pewno.


cdn (niebawem)
_________________
jak coś wymyślę to tu napiszę .....
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
KOCZORKA 
Kombatant


Twój sprzęt: Adria
Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 24 Wrz 2008
Piwa: 21/22
Wysłany: 2009-06-15, 20:22   

Krynia i stan. :bigok :bigok
Wspaniałą macie wyprawę i ciekawe przeżycia.
Cudowne opisy, można się poczuć jakbyśmy tam z Wami byli. :bukiet:
Mała prośba: dajcie troszkę foteczek z tych pięknych miejsc. :bigok
Czekam na więcej i dziękuję.

Pozdróweczka. :spoko :spoko
_________________
"Żyj tak, abyś po latach mogła powiedzieć-przynajmniej się nie nudziłam".
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***