|
|
[IRL] Krótkie weekendowe wypady |
Autor |
Wiadomość |
JanusS
doświadczony pisarz
Twój sprzęt: Lagan na Ducato Multi 100
Dołączył: 21 Lut 2021 Postawił 11 piw(a) Skąd: Mierzęcice
|
Wysłany: 2022-04-12, 09:20
|
|
|
Dzięki, To o czym piszesz to niby wiem ale jednak "naoczne" informacje są najbardziej pomocne. Miałem nadzieję, że być może wiesz czy busiki jeżdżą na samą górę czy tylko do bramy widocznej na Street View. Spróbuję zatem dowiedzieć się czegoś o nich drogą mailową. Pozdrówka! |
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2022-04-27, 08:06
|
|
|
Zrobiliśmy sobie ostatnio wypad dwa razy po 3 dni podczas przerwy świątecznej. Dzieci miały 2 tygodnie wolnego, my nie Ale i tak udało się wyskrobać choć trochę wolnego.
Zrobiliśmy sobie wyprawę do przetestowania przedsionka (pierwszy raz był udany, teraz pora na drugi raz). Chcieliśmy posiedzieć nad wodą te 3 dni i może powędkować.
Pierwszym razem pojechaliśmy nad jezioro Ennell. Fajne miejsce, co prawda stoi znak zakazu biwakowania, ale nikt się nim nie przejmuje. Nawet widzieliśmy policję, która tylko się przejechała tam i z powrotem
Po przyjechaniu na miejsce spotkaliśmy jeszcze 3 załogi znajomych po weekendowym spotkaniu (my przyjechaliśmy w poniedziałek).
Pozostałe trzy załogi
Przedsionek to fajna sprawa, ale dużo miejsca zajmuje...
Jezioro to jest płytkie z brzegu. Wziąłem więc ze sobą wodery, żeby można było odejść kawałeczek od brzegu i porzucać. No i wszystko było by fajnie, gdyby nie to, że po poprzedniej wycieczce wędki wróciły do domu... I nie sprawdziłem tego pakując wodery!
Ale na szczęście pojawił nasz kolega z forum Radek, który miał jedną wędkę Dzieciaki chociaż sobie mogły porzucać
A my podziwialiśmy jeziorko niemal z progu kampera. Nasz pierwszy poranek przywitał nas gęstą mgłą. Gdy wstałem o 8, to nie widziałem brzegu jeziora Godzinę później mgła się mocno przerzedziła.
Piękna mgła!
I również ta powoli poruszająca się po trawie
Nie ma co opisywać, bo nic nie zwiedziliśmy. Wspomniane załogi jeszcze w poniedziałek się rozjechały do domów. Został tylko z nami do wtorku jeden kolega. W środę już wróciliśmy. |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2022-04-27, 08:16
|
|
|
W kolejne wolne tego samego tygodnia, w piątek, udaliśmy się bardziej lokalnie nad nasze jezioro. Znalazłem kilka miejsc do sprawdzenia na Mapach Google. pierwsze miejsce okazało się być w miarę nowe. Nawet są 4 ławeczki piknikowe. Niestety - jest tez barierka na wysokośc 2m. My ją zastaliśmy otwartą.
Slip jest brakuje łódki
też wydaje się być płytko, no i sporo roślin. Też nie porzucam, ale wędki już mam
Na następną noc jedziemy sprawdzić kolejne miejsce znalezione na mapach. Nieopodal, nad małym jeziorkiem Cullaun w hrabstwie Clare. Jak się okazało - również płytko z brzegu. Ale miałem i wodery i wędki. Spróbowałem łowić, ale bezskutecznie. Nawet rzucając daleko, woda była płytka. Spotkałem jednego lokalnego jegomościa, który przyjechał sobie popływać chwilę. On mi powiedział, w której części jeziorka jest głęboko, ale do tego potrzebna jest już łódka... I tym sposobem zrodził się pomysł - a może ponton kupimy? I mam zamiar sprawdzić rynek... Ech, same wydatki....
Tu widać płyciznę
Widok na zachodzące słońce. No i po co mi telewizor w kamperze, jak takie fajne programy mogę oglądać przez okno?
Nie ma co opisywać - dwa krótkie wypady nad wodę, które zrodziły, a w zasadzie przypomniały o chęci spędzania czasu nie tylko nad wodą ale i na wodzie Zaczynam rozglądać się za pontonem |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2022-09-08, 22:00
|
|
|
No i jest! Ponton kupiony! Dwa razy już byliśmy na wodzie i chyba to będzie na tyle w tym sezonie. Wkrótce postaram się napisać o jednej wycieczek na Holy Island na naszym jeziorze Lough Derg
IMG20220828102719.jpg Ponton jeszcze bez nazwy. W tle widać Pana Mieczysława. |
|
Plik ściągnięto 3 raz(y) 291,69 KB |
|
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2022-10-15, 04:36
|
|
|
Święta Wyspa, czyli Holy Island (Inis Cealtra)
Odkładaną przez lata wycieczką była wycieczka na tę jedną z wielu wysp na naszym jeziorze. Wyspa, jakich wiele, chciało by się rzec. Ale na tej wyspie jest kilka interesujących rzeczy. Np ruiny 4 kościołów. Jest też okrągła wieża. W wieżach takich (jest ich kilka na terenie Irlandii) przebywali zakonnicy. Drzwi do wież były na wysokości ok 3m i po wejściu mnich chował drabinę do środka. Chroniło to ich przez niechcianymi gośćmi.
Na wyspie jest też cmentarz, gdzie - jak się okazało - do tej pory są chowani zmarli.
Zapraszam na krótką wycieczkę
Wysiadamy z promu
Ponton zabezpieczyliśmy, żeby nam nie uciekł. Tuz przed nami na kajaku przypłynęło małżeństwo i też poszli pospacerować. Na wyspie ciężko jest się zgubić Przy pomoście jest tablica informacyjna z opisem, co jest na wyspie.
Drepatmy ścieżką w stronę wieży.
Po drodze mijamy pasące się owce. Uciekają one od nas
Pierwsza ruina to właśnie cmentarz, jeden z kościołów oraz wieża. Spacerujemy i oglądamy.
Spacerując dalej trafiamy na dwóch turystów jedzących śniadanie. Mają rozbity namiot Czyli można Nieopodal widzę ich łódź na brzegu, pewnie na ryby przypłynęli.
I kolejne ruiny:
Natrafiliśmy na świeży grób. My byliśmy na wyspie w sierpniu, a grób jest z 8 lipca...
W tym rzędzie byli pochowani tylko członkowie rodziny Dooley.
I tak wygląda w sumie cała wyspa. Łąki, ruiny i wieża. Jak wiele miejsc w Irlandii. Ale wreszcie ją mogliśmy zwiedzić
Po zwiedzeniu jeszcze troszkę chcemy popływać, póki pogoda jest dobra i amperów dużo w akumulatorze No i oczywiście pomoczyć trochę kija
O, ktoś obok Pana Mieczysława stanął
No to teraz pora na rybki!
Pomimo prób, tylko zieleninę wyławiamy
Rzucamy okiem na mapę - mamy niedaleko do przystani w Mountshannon (byliśmy tam kilkukrotnie - opisywałem już nawet). To płyniemy! Od strony wody Mountshannon jeszcze nie widzieliśmy!
W tym miejscu kiedyś widzieliśmy konie wchodzące do wody Gdzieś, kilka stron wcześniej, opisałem to niecodzienne zjawisko
Dobra, pora wracać do kamperka!
Uffff, dotarliśmy!
Następnym razem na wodzie będziemy dopiero w przyszłym sezonie! |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
mirek67
trochę już popisał
Twój sprzęt: KNAUS
Dołączył: 24 Maj 2008 Piwa: 4/3 Skąd: Lublin, Łęczna
|
Wysłany: 2022-10-15, 22:09
|
|
|
Masz fajny parking na MOHERU 52.95051 , -9.45919 bezpłatny, cichy, Jak staniesz przy oficjalnym wcześniej, to płatny nie od samochodu tylko od ilości osób w samochodzie- ok 12euro -za osobę zwiedzanie auli, film, toalety, gratis |
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2022-10-16, 02:37
|
|
|
mirek67, dzięki! Na Mohery nie jeździmy sami, tylko z naszymi gośćmi. Ale ten parking wskazany przez Ciebie wydaje się być fajny dla nas, żeby sobie spacerek zrobić. Szkoda, że ludzik StreetView nie dojdzie z głównej ulicy. Pewnie podczas robienia zdjęć nie było dojazdu.
A na temat oficjalnego parkingu na Moherach mam swoje zdanie Nie będę się wypowiadał |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2022-11-04, 17:52
|
|
|
I kolejny krótki weekendowy wypad za nami. Dzieci mają wolne na Halloween, ja niestety wolnego nie mogę wziąć na cały tydzień, ale dwa dni się uda urwać. Jako iż pogoda miała nie być wspaniała, to z decyzją, gdzie jechać czekałem niemal do ostatniej chwili. Dla niewtajemniczonych - pogoda w Irlandii jest nieprzewidywalna i można sprawdzać prognozę z co najwyżej jednodniowym wyprzedzeniem. Nie ma tu prognozy długoterminowej
Przez ostatnie dni padało, było kilka lokalnych podtopień. Stwierdziłem, że nie ma sensu iść spacerować po lasach i łąkach, gdyż te będą tonęły w błocie. Zamiast w lasy idziemy w góry. A w zasadzie pagórki. A dokładniej w płaskowyż. Gdzie trawy mało, za to dużo skał i księżycowego klimatu. Czyli The Burren.
Już byliśmy tu nieraz, ale zawsze coś nowego się znajdzie do zobaczenia. Tym razem chciałem pospacerować do pagórkach. Wybrałem kilka szlaków i ruszamy!
Zaraz po pracy, wieczorem, ruszamy. Jadę na sprawdzoną miejscówkę, nad jeziorko, gdzie już raz byliśmy. Jest tam na tyle twardo, że nie ugrzęznę. Z tego miejsca będzie widać nasz cel "wspinaczkowy".
To ta górka po prawej stronie. Poranek był ciepławy, ale wiało. Tuż przed pójściem spać jednak włączyłem ogrzewanie na troszkę, bo miałem skargi, że chłodno
Po śniadaniu dojeżdżamy na miejsce. Raz kropi, raz widać niebo. Trasa wybrana - pętla 7,6km. Na szczyt i zejście drugą stroną. Trasa niebieska na planszy.
No to idziemy! Jedzonko i picie mamy ze sobą. Urządzimy sobie minipiknik na szczycie! A co!
Jesteśmy na terenie Narodowego Parku Burren. I każda brama wygląda tak:
Schodzimy powoli z asfaltu i dreptamy po wyżłobieniach pozostawionych przez cofający się lód w epoce lodowcowej. Dzieci nawet mi nazwy tych wyzłobień mówiły.
Szlak jest dośc dobrze oznaczony, nie sposób go zgubić.
Im wyżej, tym widoki ciekawsze. Te szare placki wyglądają jak zastygła lawa. Są to jednak skały.
Górka, na którą wchodzimy, wygląda jak tort warstwowy, gdzie każda kolejna warstwa jest mniejsza od tej niższej. Gdy osiągnęliśmy podstawę naszego skalnego tortu i zbliżaliśmy się do jego drugiej smacznej warstwy, to okazało się, że teren się obniża. Co niezbyt spodobało się córce
- O nie! Będziemy schodzić w dół żeby znowu iść do góry!
- No cóż, taki jest urok gór!
To jest to straszne zejście na dół i podejście do góry!
I tak zdobywamy coraz to wyższe warstwy naszego wapiennego tortu. Górka, na którą właśnie wchodzimy powstała właśnie z wapienia (limestone) i przez całe swoje życie urosła na 180m. A nazywa się Mullaghmore.
Samo wejście na szczyt już wymagało użycia wszystkich czterech kończyn. Nie wiem, czy widać na zdjęciu niebieskie znaczniki naszego szlaku - idą one prosto do góry. A szczyt widać - to ta kupka kamieni
Na szczycie już mocno wiało. Po krótkiej chwili podziwiania widoków usiedliśmy, żeby zjeść. Mniej więcej w połowie posiłku zaczęło mocno padać. Zimne krople biły nas po plecach. Ale komu by tam deszczyk przeszkadzał! Zjedliśmy, plecak na plecy i idziemy.
Trzeba było uważać na śliskie kamienie podczas schodzenia. Deszcz nas zmoczył, nogawki mieliśmy mokre i przyklejone do ciała, przez co czasem ciężej się robiło krok. Na szczęście po kilkunastu minutach deszcz poszedł dalej a my w drodze na dół zdążyliśmy wyschnąć niemal całkowicie!
Idąc po tym płaskowyżu można na wielu kamieniach zobaczyć pozostałości po morskich skorupiakach. I nie jest to widok rzadki. Niesamowite, że wiele milionów lat temu ta część była dnem oceanu!
Znaleźliśmy też jakiś krzew z owocami bardzo podobnymi do jagód. Ale w środku była jedna pestka. Nie odważyliśmy się spróbować, jak smakuje. Zapewne tutejsza zwierzyna zajada się nimi!
Na ostatnich kilkuset metrach trasy znowu nas nieco zmoczyło... Wróciliśmy do kamperka na obiad i kawę i gorącą czekoladę. Po obiedzie chciałem jeszcze jedną małą pętlę zrobić, raptem 1km z kawałkiem (biała trasa na planszy), ale deszcz się tylko nasilał. Odłożyliśmy to na kiedy indziej. Podjechaliśmy za to kilkanaście kilometrów dalej zobaczyć starodawny dolmen, najbardziej znany w Irlandii.
Poulnabrone Dolmen, bo tak się nazywa, był miejscem pochówku. Podczas prac archeologicznych odkryto szkielety 21 osób. Datowano je na lata 3800 a 3200 p.n.e. U podnóża również znaleziono szkielety, nawet jednego noworodka.
Nie byliśmy w tym miejscu ostatnio; dzieci poprosiły, czy możemy podjechać i jeszcze raz zobaczyć i sobie przypomnieć
Świetnie widać wyżłobienia zrobione przez cofający się lądolód.
Pomimo niesprzyjającej pogody, podczas naszej wycieczki spotkaliśmy turystów z Francji. Zarówno widzieliśmy ich na niebieskim szlaku, jak i przy dolmenie
Po zobaczeniu dolmenu udajemy się na resztę dnia do Ballyvaughan - tam mamy zamiar nocować. Już w tym miejscu byliśmy. Było tam wtedy sporo klatek do połowu krewetek. Dowiedziałem się o tym, do czego one służą dzięki Wam
Dziś tych klatek nie ma Za to widok przyjemny!
|
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2023-05-05, 00:41
|
|
|
Dziś wracamy znowu do Burren.
Zaletą tego płaskowyżu jest to, że jak pada, to tam nie utoniemy w błocie, bo są w większości skały. Oczywiście są też łąki czy pastwiska, ale ilość błota tam jest mniejsza niż w lasach
Zatem - kolejna krótka przerwa w szkole. Biorę jeden dzień wolnego i na 3 dni ruszamy z dziećmi poszwędać się po górkach. Wiemy już, że do Burren będziemy wracać często z racji niedużej odległości i kliku fajnych miejscówek na dziko, gdzie można spędzić noc.
Pierwszego dnia ruszamy rano z domu. W planie mamy trasę Orlich Gniazd (Eagles Nest Loop). Szlak prowadzi przez dwie góry. Zobaczymy, jak nam się to uda. Prognoza pogody taka sobie, ale zobaczymy. Może nie będzie padać
Parkujemy Mietka, a w zasadzie MadMobile II-go, na tym malutkim parkingu:
53.076356, -8.998812
Z niego ruszamy na pierwszy pagórek. Pogoda się zmieniała podczas naszej drogi samochodem, by w końcu zamienić się w mżawkę, ale taką ledwie widoczną.
MadMobile II został w tyle i czeka na nas
Szlaku nie ma wytyczonego, idziemy więc śladem GPS ze Stravy. Papierowe mapki mam zamówione, ale nie doszły jeszcze. Droga na szczyt to w zasadzie szukanie dogonego przejścia między krzakami oraz kolejnymi stopniami (jak ja to nazywam - schodami) góry. Niczym niezrażeni idziemy. Do szczytu mamy coraz bliżej. Z każdym takim podjeściem coraz bliżej:
I do góry raz!
I do góry dwa!
Czasem musimy przejść poprzez murki ułożone z kamieni. Oddzielają one pastwiska owiec i kóz. Szkoda tylko , że widoków nie możemy podziwiać tak, jak byśmy chcieli. Ale spacer w takich warunkach też ma swój urok Nieprawdaż?
Kilka takich murków trzeba było przekroczyć
O, gdzieś z tamtąd przyszliśmy!
Niestety na szczyt nie udało nam się dotrzeć (miała byc jakaś kapliczka świętego Colmana). Za to znaleźliśmy dogodne miejsce za skalną ścianą na wypicie gorącej herbatki i zjedzenie kanapek
Posileni idziemy dalej. Idziemy wzdłuż murku. Po tym drzewku widać, jak często i mocno tu musi wiać!
Dochodzimy do miejsca, gdzie musimy zacząć schodzić na dół. W opisie trasy czytałem, że miejscami jest ona zarośnięta. Ale nie spodziewałem się, że aż tak
Idziemy
Coraz niżej
Aż w końcy przebiliśmy się przez krzaki. Przed nami widac drugą górę - to ta zamglona na ostatnim planie po prawej. Ale widząc, jak wymagająca jest ta trasa, decydujemy się na wejście na drugą górę innym razem.
Udajemy się zatem na dół w stronę drogi
Okazało się, że jeszcze tych krzaków trochę przed nami jest
Te krzaki były bardzo klimatyczne!
Już prawie u podnóża góry
Na odcinku między krzakami znajdujemy szkielet kozy. Obok takiego znaleziska nie mogliśmy przejśc obojętnie. Dzieci biorą czaszkę, żuchwę i kilka innych kości. Koza już musi tu długo leżeć, bo kości białe i częściowo porośnięte mchem
Drogę już widać. Jeszcze tylko kawałeczek...
...i już jesteśmy na dole
Wracamy do kampera coś zjeść, przebrać się w suche ubrania. Jutro mamy w planie inną górę zobaczyć. Po obiedzie jedziemy na kolejną miejscówkę. Tam włączam ogrzewanie w łazience, żeby nasze ubrania były gotowe na rano. |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2023-05-05, 02:06
|
|
|
Wieczorem udajemy się na miejscówkę pod dolmenem, o tu:
53.047192, -9.140073
Cisza i spokój. Dzieci chciały iść zobaczyć znowu tę "kupkę kamieni". Już o tym dolmenie kiedys pisałem.
I oto kupka kamieni!
Po śniadaniu mieliśmy jechać zdobyć kolejną górę. Jednakże zamiast po górach, to zdecydowałem, że pójdziemy po równym. Syn w niedzielę ma zawody teakwondo i nie chcę, żeby miał zbyt zmęczone nogi. A mamy dziś piątek. Podjeżdżamy więc pod ruiny Martello Tower i z tego miejsca zaczynamy 10 kilometrowy spacer.
Wieża Martello
Trasa spokojna. Wokół pagórka. Niestety nie było możliwości wejścia na pagórek - wszędzie domy, farmy. Dopiero z drugiej strony, od oceanu, znaleźliśmy bramę. Ale z racji braku spacerowiczów na górce jak i braku śladów GPS z tejże górki, stwierdziliśmy, że pewnie nie można tam wejść.
Ale za to można było podziwiać widoki
Gdzieś tam byliśmy wczoraj
Gdy doszliśmy do oceanu, to widoki się zmieniły
Okazało się, że na tej trasie jest przystanek Wild Atlantic Way.
WAW Flaggy Shore
Obeszliśmy go dookoła - nie udało się na iego wejść
Obiad zjedliśmy również pod wieżą. Za to na odpoczynek udaliśmy się do odwiedzonego już kilka razy Ballyvaugan. Na parking przy pomoście.
53.121117, -9.147597
I tak sobie siedząc i popijając kawę, widzimy, jak pewien jegomość wjeżdża koniem do wody. Pewnie podwozie mył
Koń czysty, można jechać
Nazajutrz miałem w planie trochę "rozpuścić" dzieciaki. No i siebie też
W planie śniadanko w jednej z lokalnych knajpek. Strzał w dziesiątkę - byliśmy pierwszymi goścmi. Wszystko świeżutkie - córka zamówiłą gofry - ciasto robione przy nas, gofry wypiekane na miejscu. My z synem jajeczka sadzone z boczkiem (tu wszędzie podają tzw rashers, czyli schab z przerostem polędwicy krojony w cienkie plasterki i smażony bądź pieczony). Do tego tostowany żytni chlebek na zakwasie. Masełko i domowej roboty ketchup. W kominku się paliło, zapach torfu unosił się w powietrzu. Usiedliśmy rzecz jasna przy kominku A lokal nazywa się The Larder A nuż ktoś w Was tu zawita i chciałby pyszne śniadanko zjeść kiedyś
Po śniadaniu podjechaliśmy w inne miejsce nad wodę. Gdzie jeszcze nie byliśmy. Crushoa pier. Tam sobie posiedzieliśmy i pograliśmy w planszówki obserwując przypływ
53.153612, -8.953087
Od tej obserwacji zrobiliśmy się głodni. I znowu - zamiast gotować, to pojechaliśmy również na gotowe Mamy smaka na coś z oceanu Kierunek Kinvarra.
W Kinvarze zatrzymujemy się najpierw przy pomoście, ale jest bardzo ciasno. Przeparkowujemy się na wprost drzwi restauracji The Pier Head. Znowu muszę pochwalić - i nie mam z tego tytułu żadnych profitów! Pyszny Seafood chowder! Palce lizać!
Do tego widok na zatokę, mewy i przypływ
Lody na deser smakowały równie dobrze
Po obiadku wracamy do domu.... Nasza kolejna krótka weekendowa wyprawa zakończona |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
LukF
Kombatant
Twój sprzęt: CARTHAGO MALIBU I 440 QB
Pomógł: 11 razy Dołączył: 31 Sty 2017 Piwa: 446/329 Skąd: Rybnik
|
Wysłany: 2023-05-05, 08:23
|
|
|
Mavv,
Fajne opisy, stawiam zasłużone piwo.
Pewnie nigdy tam nie dotrę ale podoba mi się, że dzieciaki chcą z Tobą podróżować. Pozdrawiam i życzę słońca |
|
|
|
|
|
WaldekR
stary wyga
Twój sprzęt: Challenger/Ducato/98
Nazwa załogi: Waldek i Wiesia
Pomógł: 1 raz Dołączył: 08 Lut 2022 Piwa: 19/54 Skąd: Przasnysz oklice
|
Wysłany: 2023-05-05, 11:04
|
|
|
LukF napisał/a: | Mavv,
Fajne opisy, stawiam zasłużone piwo.
Pewnie nigdy tam nie dotrę ale podoba mi się, że dzieciaki chcą z Tobą podróżować. Pozdrawiam i życzę słońca |
Nigdy nie mów nigdy. Marzenia są po to aby je realizować. Dzieciakom jak umiejętnie zaszczepi się zamiłowanie do czegoś to są gotowe na wiele wyrzeczeń aby realizować swoją pasję. |
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2023-05-06, 00:07
|
|
|
LukF, dziękuję za pyszny napój Przyda się na 100%!
WaldekR, Zobaczymy, czy za kilka lat, jak juz będą pełnoletni, czy będą nadal chcieli z nami jeździć. Córka czasem się smieje, że nie może posiedzieć na łóżku, bo za niskie Ja jej wtedy mówię, że posiedzieć może przy stoliku z przodu. Łóżko jest do spania i leżenia |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|