Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
2024 maj do Francji
Autor Wiadomość
MILUŚ 
Kombatant
CT"Silesia"NIEPOPRAWNY KAMPERZYSTA


Twój sprzęt: Fiat Ducato Burstner T607 2,8JTD
Nazwa załogi: Milusie
Pomógł: 25 razy
Dołączył: 02 Gru 2007
Piwa: 184/135
Skąd: Gliwice w przelocie
Wysłany: 2024-05-22, 11:09   

Czytam , czytam w przerwach Waszej "Kamperkiem w znane i nieznane " :spoko
_________________
Norwegofil z wielbłąda tylnogarbnego

Remember to explore . I don't know the way ,but I'll be there soon !!!!
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Sławek B 
stary wyga


Twój sprzęt: Peugeot Hobby 650
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 15 Sty 2007
Piwa: 75/13
Skąd: Sulejówek
Wysłany: 2024-05-22, 17:28   

MILUŚ napisał/a:
Czytam , czytam w przerwach Waszej "Kamperkiem w znane i nieznane " :spoko


Bardzo się cieszymy, że relacja jest czytana i wzbudza zainteresowanie.
Obawiam się jednak, że jej publikowanie to trochę jak "strzał we własną piętę" .

E-book Kamperkiem w znane i nieznane. Dziennik z podróży do Portugalii przez Francję i Hiszpanię powstał na podstawie relacji publikowanej na CT i na FB.
Plan jest taki, że na podstawie obecnej relacji może powstanie kolejny e-book.
Tyle tylko, że kto go kupi skoro zainteresowani już czytają tę relację?

Koszt przygotowania e-booka (skład i opracowanie graficzne) jest niemały, wręcz jest duży.
Jak na razie, nawet w niewielkim procencie nie zwróciły się koszty poniesione na jego wydanie.
_________________
Sławek B
https://kamper-serwis.blogspot.com/
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Sławek B 
stary wyga


Twój sprzęt: Peugeot Hobby 650
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 15 Sty 2007
Piwa: 75/13
Skąd: Sulejówek
Wysłany: 2024-05-23, 09:41   

18 maja 2024 roku
12 dzień podróży

Tak nam tu dobrze było, na tym miejscu dla kamperów, że trudno było podjąć decyzję, żeby stąd się ruszyć. Czasu owszem, mamy właściwie tyle, ile nam przyjdzie do głowy, ale i miejsc do obejrzenia sporo.

Rano wyruszyliśmy więc w dalszą drogę. Naszym priorytetem było przeprowadzić pełen serwis kampera, bo przez te trzy dni ubyło nam wody, przybyło szarej i zmieniliśmy już kasetę na drugą.

Ponieważ podjęliśmy decyzję, a właściwie to ja ją podjęłam, a Sławek zaakceptował, że jedziemy do miejscowosci La Charite-sur-Loire, to do mojego męża już należało znaleźć po drodze punkt serwisowy dla kamperów i jak zwykle, miał być to punkt darmowy.
No i oczywiście znalazł go.

Moją pasją jest zwiedzanie klasztorów cysterkich i benedyktyńskich. Jeden z nich, dosyć znaczący, znalazł się akurat na naszej drodze.
Dziwne nie? Tak sobie przycupnął akurat w tym miejscu, przez które myśleliśmy, że będziemy przejeżdżać.

Wjeżdżając do miasta stanęliśmy na wyspie, na parkingu, w części dedykowanej kamperom. Tak nam się spodobało to miejsce, że postanowiliśmy zostać tutaj na noc.
GPS: 47.17442, 3.01139
https://maps.app.goo.gl/W4xQBfj2zXonFCew5

Do miasta wystarczyło przejść przez most i od razu uliczka prowadziła do kościoła opactwa.
W połowie XI w. opactwo Cluny utworzyło klasztor La Charite. Jego kościół Notre-Dame został konsekrowany w 1107 roku przez papieża Pachaliasa II.

Klasztor stał się centrum, wokół którego rozwijało się miasto. Będąc głównym przystankiem na drogach do Santiago de Compostela i miejscem przejścia przez Loarę, klasztor wzbogacił się i szybko odegrał znacząca rolę w ekspansji zakonu kluniackiego.

W XII wieku kościół Notre-Dame był drugim co do wielkości kościołem chrześcijańskim po kościele w Cluny, a w budynkach zajmujących powierzchnię 3 hektarów mieszkało ponad 200 mnichów.
W czasie wojen stuletnich, a następnie religijnych, miasto stopniowo traciło na znaczeniu. W 1559 roku gigantyczny pożar doprowadził klasztor do ruiny, niszcząc całą nawę, znaczną część zabudowań klasztornych i miasto.
Podjęte w XVII i XVIII w. prace restauracyjne przyczyniły się do odrodzenia miasta i klasztoru, a kościół przebudowano.
Po rewolucji klasztor, sprzedany jako dobro narodowe, został wchłonięty przez miasto. Z każdego jego boku dobudowano domy. Obecnie w dawnych budynkach klasztornych mieszkają ludzie, a część zajmują sklepy.
Od 1998 roku znajduje się na liście UNESCO.

Prosper Mérimée, inspektor zabytków, dokonał klasyfikacji kościoła Notre-Dame jako zabytku, ratując go w ten sposób przed zniszczeniem, gdyż pierwotny plan przebiegu drogi królewskiej z Paryża do Nevers, przecinał jego nawę główną.

Przyznam się, że nieco więcej spodziewałam się po tym zabytku. Nie jest to tak, że mi się nie podobał, ale wyraźnie nie zadziałała pomiędzy nami chemia.
Była niedziela, kręciło się sporo ludzi, było gwarno.
Nie lubię zwiedzać w takich warunkach i to tego typu obiektów. Dodatkowo przeszkadzały mi także zbyt liczne i zbyt duże plakaty porozwieszane w kościele, które zasłaniały elementy architektoniczne i raziły moje oczy.
No cóż. Było jak było.

Zrekompensował mi to spacer po pozostałościach murów i widoki z góry na miasto i Loarę.

Nasza miejscówka do spania sprawdziła się rewelacyjnie.
GPS: 47.17442, 3.01139
https://maps.app.goo.gl/W4xQBfj2zXonFCew5

Cały czas, nawet w nocy, towarzyszył nam ptasi świergot.
Zaintrygowana jednym, tak pięknym głosem, który nie milkł ani na chwilę, poszperałam w zasobach wujka googla i dowiedziałam się, że to kos tak nawołuje swoją samiczkę.
W kwestii fauny, to ja się nie będę zbyt mądrzyła, bo flora jest mi bardziej bliska, ale wyraźnie widziałam kosa.

To taki mały czarny ptaszek z pomarańczowym dziubkiem, o ile dobrze zidentyfikowałam ten kolor.
W nocy czułam się tak, jakbym była na ptasim koncercie, z wielce ekskluzywną miejscówką, bo leżącą.

Jak zwykle nie zmieściły się wszystkie zdjęcia a i opisy do zdjęć są "okrojone".
Pełna treść jest tu:
Pełan relacja


Tu zaś do kupienia e-book z poprzedniego wyjazdu do Portugalii.

1001.jpg
Jest ujęcie wody, ba, nawet z dwoma kranami. Trzeba tylko dopasować do niego odpowiednią końcówkę. Sławek wozi ze sobą taką skrzynkę, w której ma przeróżne złączki do wody.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 521,57 KB

1002.jpg
Widok na miasto Charite-sur-Loire od strony wyspy, na której staliśmy kamperem. Kamienny most nad Loarą pochodzi z 1520 roku i zastąpił starszy drewniany most.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 386,42 KB

1003.jpg
W oddali widać imponującą wieżę Tour Sainte-Croix. Ta wspaniała romańska dzwonnica z XII w. jest jedyną zachowaną częścią romańskiej fasady, na którą składały się dwie wieże i pięć portali.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 428,36 KB

1004.jpg
Fasada zachodnia z gotyckim portalem.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 434,61 KB

1008.jpg
Tympanon Przemienienia Pańskiego w transepcie południowym kościoła pochodzący z drugiego portalu wieży, został ponownie zamontowany w południowej poprzeczce kościoła w 1835 roku przez Prospera Mérimée.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 330,79 KB

1009.jpg
Widok na absydę kościoła i budynki klasztorne. W oddali widać fragment wieży z XII wieku. Na miejscu trawnika, który był kiedyś ogrodem benedyktyńskim, odkopano w 1975 roku fundamenty kościoła Saint-Laurent.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 482,74 KB

10013.jpg
13 Częściowo zachowały się mury obronne, zbudowane w XI i XII wieku, a wzmocnione w XIV i XVI wieku. Można było wyróżnić klauzurę przeoratową obejmującą zabudowania klasztorne i większą klauzurę miejską.
Plik ściągnięto 3 raz(y) 482,79 KB

10014.jpg
Widok z murów na Loarę.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 358,3 KB

10015.jpg
Parking dla kamperów na wyspie, na którym nocowaliśmy.
GPS: 47.17442, 3.01139
https://maps.app.goo.gl/W4xQBfj2zXonFCew5
Plik ściągnięto 2 raz(y) 550,29 KB

_________________
Sławek B
https://kamper-serwis.blogspot.com/
  
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Sławek B 
stary wyga


Twój sprzęt: Peugeot Hobby 650
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 15 Sty 2007
Piwa: 75/13
Skąd: Sulejówek
Wysłany: 2024-05-25, 20:47   

Teraz będzie trochę niechronologicznie>

23 maja 2024 roku
17 dzień podróży

Ojojoj, tragedia się w kamperze stała.
Zabrakło Jaśnie Panu cukru do słodzenia porannej kawy.

Ajajaj, trzeba będzie jechać do sklepu i szybciutko zadziałać w tej materii.
Całe szczęście, że mam zadziuplowane kilkanaście torebek z cukrem, który dostaję w kawiarniach, kiedy raczę się tam kawą. Nie będziemy więc musieli reagować natychmiast.

Od samego rana spoglądaliśmy co chwilę w niebo, oczekując na pojawienie się słoneczka. Niestety, skrywało się za chmurkami i tym samym nie ogrzewało powietrza. Temperatura na zewnątrz kamperka była niska, tylko 12 stopni.

Bardzo, ale to bardzo chcieliśmy pojechać rowerkami do Chaos Nîmes-le-Vieux, ale musieliśmy poczekać, aż zrobi się choć ciutkę cieplej. Ponieważ czekała nas wyprawa na płaskowyż, to biorąc jeszcze pod uwagę wiejące tam silne wiatry, lepiej było wziąć na wstrzymanie. Zajęłam się opisywaniem zaległych dni dziennika, a Sławek próbował rozgryźć niektóre funkcje fb. Zastanawiam się, które z nas miało większy uzysk ze swojej pracy.

Około godziny 12 postanowiliśmy już wyruszyć rowerami na naszą górską wyprawę. Ubraliśmy się w kilka warstw ubrania i obydwoje wyglądaliśmy tak jakby bardziej puchato, niż zwykle.

Najpierw trzeba było wspiąć się na przełęcz Col de Perjuret, która znajduje się na wysokości 1030 m n.p.m.
Nasz punkt startowy to miejscowość Fraissinet-de-Fourques, leżąca na wysokości 740 m n.p.m. Trochę więc tego podjazdu miało być.
Całe szczęście, że droga miała 5 km, więc nachylenia nie były aż tak strome. Oczywiście, nie byłoby to dla nas możliwe, gdyby nie elektryczne wspomaganie naszych rowerków.
Potem, dróżkami biegnącymi przez płaskowyż, przemieszczaliśmy się w te i wewte.

Ciekawe, bo pomimo drugiego podejścia do oglądania tych skał i widoków - byliśmy tu już w 2015 roku, w ogóle nie rozczarowaliśmy się.
Czasami tak się dzieje, kiedy wraca się po raz kolejny do miejsc, które pamiętamy, że nas zauroczyły i wywarły na nas ogromne wrażenie. Rozczarowują.
Nagle wydają nam się takie zwykłe, mniejsze, niż to pamiętamy i zaczynamy zastanawiać się, co nas tak w nich urzekło.
I doszliśmy z mężem do wniosku, że nie zawsze warto jest wracać ponownie na ''stare śmieci''. Lepiej pozostawić sobie w pamięci ten obraz, który za pierwszym razem zbudowaliśmy na bazie naszych ówczesnych emocji. To taka mała dygresja.

W przypadku tych powtórnych odwiedzin, zmiana była znacząca, bo pierwszy raz dotarliśmy tu kamperkiem, a teraz trasę pokonaliśmy rowerami. I to pozwoliło nam na przeszpiegi lokalnych dróżek, zajrzenie w środek płaskowyżu i przejechanie go w różnych kierunkach.

Wróciliśmy, po przejechaniu 29,4 km szczęśliwi, bo zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że dzięki rowerkom udało nam się zobaczyć takie miejsca, do których ani kamperem, ani samochodem osobowym nie dałoby się dotrzeć.

A jakby mało było tego szczęścia, to Sławek zapewnił nam dodatkową atrakcję.
Kiedy ja chodziłam pomiędzy skałami i robiłam zdjęcia kwiatkom (oh! jakże ja to lubię), mój mąż siedział sobie na skałce i bawił się kamerą.

Potem pojechaliśmy kilka dobrych kilometrów dalej i Sławkowi w bardzo dziwny sposób zaplątał się but w suwak torby, którą miał przyczepioną z tyłu roweru.
Spadał z roweru długo, powoli, a ja mogłam tyko obserwować to z przerażeniem w oczach. Udało mu się spadając uwolnić stopę z buta i całe szczęście, nic mu się nie stało.

Po tym niemiłym incydencie podjechaliśmy na skraj klifu, żeby obejrzeć rozciągające się z niego widoki i zapewnić sobie dodatkowe kalorie, czyli skonsumować jedzonko.

I tu wpadliśmy w przerażenie. Sławek nie ma okularów na nosie.
Gdzie one są?
Pewnie spadły mu podczas upadku z roweru. Ale on takiej sytuacji w ogóle nie kojarzył.

I zaczęliśmy śledztwo, przeglądając zdjęcia zrobione przeze mnie z naszej drogi i okazało się, że miejscem podejrzanym o to, że Sławek zostawił tam swoje drugie oczy (dodam tylko, że nówki zrobione tuż przed naszym wyjazdem), to skały, gdzie siedząc i czekając na mnie, bawił się kamerą.
No to odwrót i wracamy.

Okulary czekały na mojego męża wielce stęsknione.

Ciekawe, kto bardziej się denerwował - one, czy mój mąż?

Na koniec dodam tylko, że i ja zaliczyłam upadek z roweru. Jakoś tak niefortunnie zsiadałam z niego i zrobiłam bęc.

A zatrzymać musiałam się po to, żeby zrobić zdjęcie dzikim narcyzom, które kępkami kwitły w trawie na polu. Dosyć nieoczekiwany to przecież widok i koniecznie trzeba go upamiętnić na zdjęciu.

Również i tym razem więcej zdjęć, bardziej obszerne opisy orazz krótkie filmiki znajdziecie na FB:

Relacja

1002.jpg
Zdążamy w kierunku Nimes-le-Vieux.
Plik ściągnięto 5 raz(y) 396,92 KB

1003.jpg
Wywalić się z roweru na takiej prostej drodze? To tylko ja potrafię, wręcz jestem mistrzynią w tej dyscyplinie.
Plik ściągnięto 3 raz(y) 435,28 KB

1004.jpg
A to sprawca mojego upadku. Koniecznie musiałam zdobić zdjęcie i zapatrzyłam się w pole, na którym rosły kępki narcyzów.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 334,89 KB

1006.jpg
Zarejestrowany w centralnej strefie Parku Narodowego Cévennes chaos Nîmes-le-Vieux został tak nazwany w 1908 roku przez jego odkrywcę, Paula Arnala, pastora z pobliskiego miasteczka Vebron.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 498,08 KB

1007.jpg
Patrząc z daleka nie czuje się, że te skały są tak duże. Dopiero wejście pomiędzy nie dalej, daje prawidłowy pogląd.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 463,97 KB

1009.jpg
Ha, po lewej stronie zdjęcia widoczne są okulary Sławka, które zostawił wpatrując się w ekran kamery. To ujęcie pozwoliło nam na wyciągnięcie wniosku, w którym miejscu rzeczony przedmiot zaginął.
Plik ściągnięto 12 raz(y) 568,92 KB

10010.jpg
Zatrzymaliśmy się na konsumpcję wiezionych ze sobą zapasów na szczycie takiego klifu.
Plik ściągnięto 5 raz(y) 478,71 KB

10011.jpg
Przez chwilę, ale tylko przez chwilę Sławek zastanawiał się, czy nie wrócić tą drogą do kampera.
Plik ściągnięto 3 raz(y) 587,14 KB

10013.jpg
W dole widać wioskę Fraissinet-de-Fourques, której wyruszaliśmy.
Fraissinet pochodzi od łacińskiego frax(i)num (jesion) i przyrostka - etum, oznaczającego miejsce obsadzone jesionami.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 566,46 KB

10016.jpg
Zjeżdżając z przełęczy mogliśmy zobaczyć, gdzie byliśmy. Nie mogliśmy tylko zidentyfikować klifu i miejsca, na które wjechaliśmy.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 478,64 KB

_________________
Sławek B
https://kamper-serwis.blogspot.com/
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
PietraS 
początkujący forumowicz

Dołączył: 08 Sty 2024
Piwa: 1/3
Skąd: Toruń
Wysłany: 2024-05-25, 23:17   

Pięknie.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Sławek B 
stary wyga


Twój sprzęt: Peugeot Hobby 650
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 15 Sty 2007
Piwa: 75/13
Skąd: Sulejówek
Wysłany: 2024-05-27, 18:56   

24 maja 2024 roku
18 dzień podróży
Podobało nam się na tym miejscu, gdzie spaliśmy przez ostatnie dwie noce. Z żalem opuszczaliśmy tę malutką wioskę, która zapewniła nam super parking i jeszcze pozwoliła na uzupełnienie pitnej wody. Gdyby było tu więcej możliwości poruszania się po okolicy, to pewnie zostalibyśmy na jeszcze kolejną noc.

Naszą dalszą trasę wyznaczyliśmy drogą, którą już jechaliśmy w 2015 roku, ale zupełnie nie pamiętaliśmy, jak wyglądała. Ponieważ lubimy wspinać się na przełęcze i potem jechać szczytami gór, z dwóch opcji dostępnych dla nas dróg prowadzących dalej, wybraliśmy Corniche des Cevennes, czyli drogę D9. I wjeżdżając w góry czuliśmy się w swoim żywiole.

Piszę - my, ale tak właściwie to bardziej Sławek, niż ja.
Nie zawsze podobają mi się tak strome podjazdy czy zjazdy, które trzeba pokonywać na drugim biegu.
Ale to jeszcze pikuś wobec tych zakrętów w formie agrafek. Nie jest źle, kiedy pokonujemy je będąc w tym momencie sami na drodze. Jest znacznie gorzej, kiedy z naprzeciwka jedzie autobus, albo ciężarówka i spotykamy się tuż przed, lub w samym trakcie pokonywania zakrętasa.

Do tego dochodzi jeszcze często brak barierek, albo kiedy jedziemy od strony stoku góry - straszą niskie rowy odprowadzające wodę, w które może zsunąć się koło kampera.
Ale to wszystko to nic - daje się jakoś przeżyć, ale kiedy droga jest tak wąska, że wyminięcie drugiego samochodu jest problemem, bo trzeba się zatrzymać, składać lusterka...to ja wymiękam.

No, ale w sumie to fajnie jest, przeżyć sporo.
A wszystko to po to, żeby móc napatrzeć się na te przecudnej urody widoki. Bo nie da się zaprzeczyć, że z góry widać jest więcej.

Pojechaliśmy sobie w tempie spokojnym, na drugim biegu, wspinając się rzężącym kamperkiem pod górę i tak wspięliśmy się na pierwszą przełęcz Col du Rey, leżącą na wysokości 992 m n.p.m. Potem były jeszcze cztery przełęcze, a na koniec długi, stromy zjazd.
Lubię wyglądać przez boczną szybę i wpatrywać się w wijącą się drogę, którą zaraz będziemy jechali. Czasami jest to przerażający widok, kiedy tak serpentyny prawie nakładają się na siebie.

Zatrzymując się na południowy posiłek - powoli zaczynamy przejmować jedzeniowe zwyczaje Francuzów, spojrzałam na mapę i wymyśliłam, że pojedziemy sobie kolejką parową, która niedaleko stąd ma stację początkowo - końcową, zależnie od której strony patrząc. Dla nas była to miejscowość St-Jean-du-Gard.
Nastąpiło wyraźne podekscytowanie do momentu, kiedy okazało się, że w piątki rzeczona kolejka nikogo nie wozi. Hmmm...
No to może zajrzymy do parku bambusów? Jest w pobliżu.

Przejeżdżając w tej okolicy już dobrych kilka razy w ciągu naszych wieloletnich podróży, zawsze myślałam o tych bambusach, ale niby to było po drodze, ale jakoś nie mogliśmy do nich dotrzeć. Wybierałam opcje oppidum, albo jaskiń, czy opactwa, albo innych cudów, ale z przyrody nieożywionej.

No to fajnie. Jedziemy do Bambouseraie de Prafrance. Parking super, duży, trzy poziomowy z jednym przeznaczonym dla kamperów. Tylko nachylenie spore i trudno wypoziomować kampera.
Sławek został w samochodzie, bo takie cuda przyrody, przy jego ograniczeniach ruchowych, nie bardzo go ekscytują.

Jakże ja byłam szczęśliwa, że zdecydowałam się wreszcie po tylu latach zajrzeć w to miejsce. Cudo, cudo, cudo.

Zdjęć mam masę, wybrać coś trzeba, a trudne to jest zadanie. Nie wspomnę o ilości filmików, które zrobiłam.

Na noc postanowiliśmy zostać na parkingu, tylko przenieśliśmy się piętro wyżej, na parking dla samochodów osobowych, bo było tam bardziej równo.
Nic nie zakłócało nocnej ciszy.

GPS: 44.0723, 3.982
https://maps.app.goo.gl/WtvvtRtQXfYwMtAd8

W poście nie zmieściły się wszystkie zdjęcia związane z opisem. Również opisy niektórych zdjęć są niekompletne z uwagi na ograniczenia forum CT.
Więcej zdjęć, opisów i krótkich filmów znajdziesz tu:
Pełna relacja na FB

Jeśli podoba Ci się relacja na faceook-u, to proszę polub ją.


A tu do kupienia e-book - PDF z poprzedniego wyjazdu

1001.jpg
Spokojnie, nic się nie stało, tylko Sławek sprawdza poziom oleju w świeżo wyremontowanym silniku. Jest w porządku.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 387,04 KB

1002.jpg
Zjeżdżając z góry takie rozpościerały się przed nami widoki.
Ten żółty kolor pochodzi od masy krzewów żarnowca, które porastają stoki i właśnie są w pełni kwitnięcia. Zapach też jest niesamowity, taki miodowy.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 452,59 KB

1004.jpg
Bambouseraie de Prafrance zostało stworzone w 1856 roku przez Eugène Mazela.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 642,67 KB

1005.jpg
Niestety, to przedsięwzięcie pochłonęło cały jego majątek i w końcu zbankrutował.
Posiadłość przejął bank.
W 1902 roku Gaston Nègre kupił Bambouseraie i kontynuował dzieło Mazela.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 469,05 KB

1006.jpg
Unikatowy w Europie pod względem gabarytów gaj położony jest na obszarze o powierzchni 34 hektarów (park, będący częścią dostępną dla zwiedzających, zajmuje jedynie 15 hektarów).
Plik ściągnięto 1 raz(y) 635,62 KB

1007.jpg
Na terenie parku zbudowana jest laotańska wioska z równiny rzeki Mekong, z bambusowymi konstrukcjami i przedmiotami ilustrującymi różnorodne zastosowania tej rośliny.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 511,72 KB

10010.jpg
Widok na ogród - Dolina Smoka.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 549,73 KB

10012.jpg
W połączeniu z bogatą kolekcją egzotycznych roślin i niezwykłych drzew (magnolie, miłorząb, sekwoja, palmy, bonsai...), bambusy stanowią botaniczną oryginalność.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 609,45 KB

10014.jpg
W niezwykłych szklarniach zaprojektowanych w stylu wiktoriańskim znajdują się kolekcje rzadkich roślin.
Plik ściągnięto 3 raz(y) 638,19 KB

10017.jpg
Parking pod parkiem z bambusami, na którym nocowaliśmy.
GPS: 44.0723, 3.982
https://maps.app.goo.gl/WtvvtRtQXfYwMtAd8
Plik ściągnięto 3 raz(y) 617,95 KB

_________________
Sławek B
https://kamper-serwis.blogspot.com/
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
WaldekR 
stary wyga

Twój sprzęt: Challenger/Ducato/98
Nazwa załogi: Waldek i Wiesia
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 08 Lut 2022
Piwa: 19/55
Skąd: Przasnysz oklice
Wysłany: 2024-05-28, 09:39   

Czekam na więcej. :spoko :spoko
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
MILUŚ 
Kombatant
CT"Silesia"NIEPOPRAWNY KAMPERZYSTA


Twój sprzęt: Fiat Ducato Burstner T607 2,8JTD
Nazwa załogi: Milusie
Pomógł: 25 razy
Dołączył: 02 Gru 2007
Piwa: 184/135
Skąd: Gliwice w przelocie
Wysłany: 2024-05-28, 11:34   

My też z zaciekawieniem czekamy na dalszą część :spoko
_________________
Norwegofil z wielbłąda tylnogarbnego

Remember to explore . I don't know the way ,but I'll be there soon !!!!
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Sławek B 
stary wyga


Twój sprzęt: Peugeot Hobby 650
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 15 Sty 2007
Piwa: 75/13
Skąd: Sulejówek
Wysłany: 2024-06-02, 17:14   

25 maja 2024 roku
19 dzień podróży
Kiedy przyjechaliśmy do miasteczka Les Taillades, które miało być naszą bazą wypadową do zwiedzenia rowerami masywu Petit Luberon nie przypuszczaliśmy, że wybrane przez Sławka miejsce do zatrzymania się będzie takie super.

Z okna kamperka widać było kwitnącą łąkę, a koła samochodu stały na utwardzonej kamykami trawie. Miodzio. Do tego parkował oprócz nas tylko jeden kamper, który po krótkim czasie odjechał.
GPS: 43.83363, 5.09233
https://maps.app.goo.gl/y6rEpRYEpK7Dck7A7

Przez Les Taillades przebiegają szlaki rowerowe, te dłuższe i te krótsze, z których można, wybierając ich odcinki, stworzyć sobie własną trasę. Nasza pierwsza biegła w kierunku wschodnim.

Kiedy jechałam rowerem drogą, która wije się wśród lawendy, dębów, cedrów i winorośli, nagle pojawiała się w oddali wioska Oppède le Vieux, wznosząca się na wzgórzu i wyglądająca jak rodem ze średniowiecznej bajki.
Może nie jest najbardziej znana, nie ma też wielu atrakcyjnych galerii i sklepów z pamiątkami, ale ma wspaniały urok starej osady. Położona jest na północnym zboczu Petit Luberon.

Zatrzymując się na placu, gdzie dla rowerzystów przygotowano miejsce do przypięcia pojazdów, nie zauważyliśmy tłumów zwiedzających. Dzięki temu wędrówka starymi ulicami stała się bardziej tajemnicza i magiczna.

Zaglądaliśmy do kamiennych budynków szukając oznak życia, ale większość z nich została zawładnięta już przez naturę. W niektórych oknach tylko dało się zauważyć firanki.

Wspinając się przez wioskę na szczyt, gdzie stoją ruiny zamku, czułam się jak w średniowiecznym filmie lub powieści i zaczęłam wyobrażać sobie, jak kiedyś mogło wyglądać życie w tej obecnie rozpadającej się osadzie.

O wiosce można dowiedzieć się więcej, dzięki umieszczonym przy drodze tablicom, które przedstawiają jej historię, dlaczego została opuszczona i co się od tego czasu wydarzyło.

Na szczyt prowadzą dwie ścieżki.
Wybraliśmy tę, która w miejscu rozwidlenia prowadziła w prawą stronę, a schodziliśmy drugą.
W ten sposób mogliśmy zobaczyć wszystkie średniowieczne ruiny i mury.
Natrafiliśmy na starą kaplicę, której drzwi były zamknięte i nic nie udało mi się zobaczyć, nawet zaglądając przez dziurkę od klucza.

Za kaplicą ostatnie kamienne schody prowadzą najpierw do kościoła Notre-Dame-Dalidon, który niedawno przeszedł gruntowną renowację i z pewnością warto go zobaczyć w środku, a następnie do ruin zamku.
Kiedyś był to dominujący element krajobrazu, ale podobnie jak wiele domów we wsi, popadł w ruinę i został odzyskany przez naturę, ale nadal jego grube, wysokie mury stanowią imponujące tło dla kościoła. Niestety, zamek nie jest możliwy do zwiedzenia i trudny do sfotografowania.

Siedząc na ciepłej, kamiennej ścianie przed kościołem, przyglądałam się całej dolinie. Bezpośrednio poniżej znajdują się zawalone ruiny starej wioski, potem wzrok przesuwa się po jasnych terakotowych dachach odnowionych domów, a potem po mozaice pół zdobiących szerokie dno doliny. W oddali widać szczyt Mont Ventoux.

W pobliżu nie ma dróg, więc hałas wytwarzany przez człowieka jest niewielki i można po prostu zanurzyć się w dźwiękach ptaków i owadów, a także pooddychać powietrzem pachnącym ziołami.
Jak często w naszym zabieganym świecie jest możliwe doświadczyć takich przeżyć?



Jak zwykle pełna relacja na FB, z większą liczbą zdjęć, z pełnymi opisami zdjęć:

Jeśli podoba Ci się relacja na faceook-u, to proszę obserwuj ją.



A tu do kupienia e-book - PDF z poprzedniego wyjazdu.

1001.jpg
Nasza baza wypadowa do zwiedzania rowerkami Masywu Luberon.
GPS: 43.83363, 5.09233
https://maps.app.goo.gl/y6rEpRYEpK7Dck7A7
Plik ściągnięto 1 raz(y) 534,47 KB

1002.jpg
Wyruszamy szlakiem przygotowanym dla rowerów, a biegnącym u podnóża Petit Luberon.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 516,98 KB

1003.jpg
Po lewej stronie widać w oddali wioskę.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 520,83 KB

1004.jpg
Na placu przed wejściem na teren starej części wioski przygotowano miejsce do przypięcia rowerów.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 573,63 KB

1005.jpg
Jedna z brukowanych ścieżek prowadząca na szczyt wzniesienia, gdzie stoją ruiny zamku.
Plik ściągnięto 4 raz(y) 622,51 KB

10012.jpg
Twierdza Oppède została zbudowana między XI a XIII wiekiem. Od XIV do XVI wieku była stopniowo rozbudowywana przez papieży, a następnie przez baronów z Oppède.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 610,45 KB

10013.jpg
Brama wyjściowa ze starej części wsi na plac, gdzie zostawiliśmy rowery.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 556,56 KB

10014.jpg
Tak zauroczył mnie widok tych drzwi razem z otoczeniem, że musiałam uwiecznić go na zdjęciu.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 605,11 KB

10015.jpg
Jedna z kawiarenek - sklepików mieszcząca się na placu.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 497,92 KB

10016.jpg
Niesamowita aranżacja wejścia do sklepu.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 366,08 KB

_________________
Sławek B
https://kamper-serwis.blogspot.com/
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Sławek B 
stary wyga


Twój sprzęt: Peugeot Hobby 650
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 15 Sty 2007
Piwa: 75/13
Skąd: Sulejówek
Wysłany: 2024-06-07, 19:28   

Mamy lekkie opóźnienie w relacji. Dużo się dzieje.
Na razie filmik z bieżących wydarzeń.

Film

i wyjątkowa cena na e-booka

E-book

Mam nadzieję, że wkróce pojawią się moje nowe wpisy.

4.jpg
Plik ściągnięto 0 raz(y) 297,73 KB

43.jpg
Plik ściągnięto 0 raz(y) 217,57 KB

44.jpg
Plik ściągnięto 1 raz(y) 239,52 KB

_________________
Sławek B
https://kamper-serwis.blogspot.com/
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Sławek B 
stary wyga


Twój sprzęt: Peugeot Hobby 650
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 15 Sty 2007
Piwa: 75/13
Skąd: Sulejówek
Wysłany: 2024-06-12, 20:16   

26 maja 2024 roku
20 dzień podróży

Po wczorajszej wycieczce rowerem na wschód od naszej bazy wypadowej w miejscowości Taillades, dzisiaj chcieliśmy wspiąć się drogą prowadzącą na szczyt masywu Luberon.

Wynaleźliśmy taką trasę, której podjazd był oznakowany na aż 16% . Nie mieliśmy pojęcia, czy damy radę, ale jeśli nie spróbujemy, to się tego nie dowiemy - tak mawia mój mąż.

Spakowaliśmy jedzonko na czas południowego posiłku i ruszyliśmy w trasę.
Niestety, po kilkudziesięciu metrach zrezygnowaliśmy, bo nawierzchnia drogi była tak zła i do tego dochodziło to spore nachylenie, że trzeba byłoby włożyć w jazdę masę wysiłku, a ja dodatkowo musiałabym mocno skupić się nad tym, żeby się nie wywrócić.

Zaczęliśmy obawiać się, że przyjemność mogłaby stać się udręką. Szybko przestawiliśmy się na alternatywną trasę i wybraliśmy szlak rowerowy, ale biegnący w kierunku zachodnim od naszej bazy, czyli coś w stylu dnia wczorajszego.
I dobrze zrobiliśmy, bo jazda była fajna, rekreacyjna, a tylko momentami bardziej wymagająca.

Droga biegła, a to u podnóża samego pasma Luberon, a to zagłębiała się już w lasy porastające stoki, potem przez kilka kilometrów jechaliśmy wzdłuż kanału, który doprowadzał wodę potrzebną do nawadniania pól i sadów owocowych. A na sam koniec biegnący wzdłuż drogi kanał zamieniliśmy na pojedyncze tory lokalnej kolejki.

I tak sobie jechaliśmy, aż przejechaliśmy 20 km i postanowiliśmy wracać.
Trudno podjąć jest taką decyzję o powrocie, kiedy jedzie się i jest tak uroczo i przyjemnie, ale nie wolno zapomnieć o tym, że te przejechane kilometry trzeba będzie powtórzyć. Zawsze przypomina mi to Sławek, kiedy ja podążałabym jeszcze dalej przed siebie.

Przyznam, że jadąc kamperem widać z drogi lasy, pola, sady, winnice, mija się wsie, miasteczka i jest super ciekawie.

Ale kiedy jedzie się rowerem wśród lasów, pól, sadów i malutkimi dróżkami przez zabudowania, które są bardziej odsunięte od centrum, to mijany świat wygląda zupełnie inaczej.

Zaciekawiło mnie to, jak sprytnie nawadniane są uprawy, widziałam sieć kanałów, którymi płynęła woda i malutkie śluzy do kierowania jej na pola.
Mogłam przyjrzeć się z bliska drzewom i owocom, które na nich rosły - gruszki były jeszcze takie malutkie, a morele już dojrzewały.
Zastanawiałam się, dlaczego niektóre drzewa na całych plantacjach okryte są białymi siatkami z małymi oczkami.
Teraz już wiem, bo sobie poczytałam na ten temat.
Siatki zabezpieczają młode drzewka przed obgryzaniem ich przez zwierzęta, którym smakuje kora, przed ptakami, którym smakują owoce, przed szkodnikami, którym smakuje wszystko,przed upadkiem owoców na ziemię, przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi takimi jak silny wiatr, ulewny deszcz czy gradobicie.
Aż tyle jest tych "przed".

Jadąc rowerem widziałam całe pola melonów ukrywających się pod liśćmi, bo Cavaillon to miejsce, gdzie te owoce są masowo uprawiane.
A najważniejsze i bezcenne jest to, że w każdej chwili mogłam się zatrzymać, zejść z roweru i poczuć otaczający mnie świat tak z bliska, na wyciągnięcie i dotyk ręki.

Jakże bogata jest flora, która rozwija się wzdłuż takich malutkich, bocznych dróżek.
Ileż teraz kwitnie maków, które przełamują swoją czerwienią zieleń traw.
A kwitnące w pełni krzaki żarnowca, przejeżdżając wśród których można dostać zawrotów głowy z intensywności zapachów wydzielanych przez ich kwitnące na żółto drobniutkie kwiatki.
Powoli jaśminowiec daje już o sobie znać.
Tu bzyczy, tam ćwierka...

Fascynujące są te olbrzymie tuje i cyprysy, które tworzą szpalery osłaniające pola. Ileż to lat musiało upłynąć, żeby wyrosły na te kilkanaście metrów w górę.

Albo taka zwykła dróżka biegnąca pomiędzy polami. Jaki ona ma potencjał ciekawostek do zaoferowania.
I tego, niestety, nie da się tak poczuć, ba, czasami nawet zobaczyć, jadąc kamperem.

Można by iść dalej tokiem tego rozumowania i dodać, że wędrówki piesze jeszcze bardziej zbliżają nas do natury, ale...poprzestańmy na wyliczaniu przewagi jazdy rowerem nad jazdą kamperem.
I tak sobie przebierając nogami raz w górę, a raz w dół, żeby przejechać te 40 km, powolutku wróciliśmy do kamperka.

Sławek odpoczywał, a ja poszłam na przeszpiegi drogą, która z naszego parkingu prowadziła do kościoła i ruin zamku w Taillades.
Przecież nie może tak być, że stoimy już drugi dzień w tym miejscu, a ja nie widziałam tych obiektów.

Następnego dnia mieliśmy jechać dalej, żeby zatrzymać się na kolejnym miejscu, z którego - jako bazy, moglibyśmy wyruszyć rowerkami, żeby zwiedzić okolice.



Jak zwykle pełna relacja na FB, z większą liczbą zdjęć, z pełnymi opisami zdjęć:

A tu do kupienia e-book - PDF z poprzedniego wyjazdu.

10001.jpg
Gotowi do drogi.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 537,62 KB

10002.jpg
Nasza trasa wiodła u podnóża masywu Petit Luberon.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 505,98 KB

10003.jpg
Tak oznakowane są trasy rowerowe.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 611,18 KB

10004.jpg
Chwila na odpoczynek w gaju oliwnym i sesja zdjęciowa mojego pojazdu.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 680,09 KB

10005.jpg
Drzewa oliwne są teraz w okresie pełnego rozkwitu.
Plik ściągnięto 0 raz(y) 273,56 KB

10006.jpg
Zawór wodociągu do nawadniania pól. Taki współczesny odpowiednik akweduktu.
Plik ściągnięto 0 raz(y) 615,25 KB

10007.jpg
Sławek reguluje przerzutki w moim rowerze, bo miałam kłopoty z ich przerzucaniem. Trzeszczało, zgrzytało, a ja miałam problemy, żeby jechać dalej.
Plik ściągnięto 0 raz(y) 595,48 KB

10008.jpg
Zamek Taillades. Nie powalił mnie swoim zewnętrznym wyglądem tak samo, jak i zamknięty kościół.
Plik ściągnięto 0 raz(y) 628,16 KB

10009.jpg
Lawenda jeszcze nie kwitnie.
Plik ściągnięto 0 raz(y) 386,41 KB

10010.jpg
Jaśmin gwiazdkowy - Trachrlospermum jasminoides.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 307,96 KB

_________________
Sławek B
https://kamper-serwis.blogspot.com/
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Sławek B 
stary wyga


Twój sprzęt: Peugeot Hobby 650
Pomógł: 1 raz
Dołączył: 15 Sty 2007
Piwa: 75/13
Skąd: Sulejówek
Wysłany: 2024-06-14, 22:40   

27 maja 2024 roku
21 dzień podróży

Już po raz kolejny w czasie naszej tegorocznej podróży otwieram oczy ze zdumienia, potem je przecieram, bo może źle widzę, otwieram ponownie i...kolejne miejsce na nocleg, które wybrał Sławek jest miejscem trafionym w przysłowiową dziesiątkę.
GPS: 43.82539, 5.3045
https://maps.app.goo.gl/zo6LugLFtvyxaZzs6

No, może w dziewiątkę, bo serwis jest płatny. Ale teraz, przez najbliższe trzy dni wody nam nie zabraknie, bo wyjechaliśmy uzupełniwszy ją w Taillades.

Bonnieux, gdzie przed wjazdem do tego urokliwego miasteczka znajduje się miejsce dla kamperów, to niewielka osada położona na północnym zboczu masywu, pomiędzy Grand i Petit Luberon. Rozpoczyna ona od północy wejście do doliny, które jako jedyne przecina masyw górski i dzieli go na dwie części. Wejście kończy miasteczko Lourmarin.

Chcieliśmy wybrać się z tego punktu rowerami i przejechać kolejny odcinek u podnóża Masywu Luberon.

Na dzisiejszy dzień zapowiadano opady deszczu, ale w sumie to tylko troszkę pokropiło, więc wyszliśmy na spacer do miasta, żeby zobaczyć, gdzie Francuzi kupują bagietki.
A może i biuro informacji turystycznej jest otwarte i będzie można dowiedzieć się czegoś ciekawego?
Bardzo lubię odwiedzać takie biura w małych miejscowościach, bo można w nich znaleźć sporo przeróżnych przewodników, map, zainspirować się tym, co polecają, żeby zobaczyć w okolicy.
I oczywiście wyszłam z kilkoma nowymi pomysłami do zrealizowania.

I tak sobie wędrowaliśmy uliczkami miasteczka, które dosyć wąskie pięły się ostro w górę, kiedy nagle mój ukochany, cudowny małżonek zauważył, że brakuje mu okularów na nosie.

Kurczę. Powtórka z rozrywki sprzed kilku dni.
Ja się załamię.

Myślimy, zastanawiamy się, dedukujemy, analizujemy drogę, którą szliśmy, co robiliśmy, gdzie się zatrzymaliśmy. I wyszło nam, że pewnie Sławek zostawił okulary w biurze informacji turystycznej, kiedy je zdjął, żeby coś przeczytać. Inna opcja na razie nie przyszła nam do głowy.

O kurcze.
Już prawie witałam się z gąską, czyli starym kościołem na szczycie wzgórza, który był tylko o kilkadziesiąt kamiennych schodków do góry przed nami, kiedy - niestety, trzeba było podjąć tę bolesną decyzję i zejść prawie na sam dół miasta.

Godzina niedobra, bo zbliżał się moment, kiedy Francuzi zapadają w południowy letarg, racząc się przy okazji posiłkiem.
Nie ma więc czasu na takie bzdety jak oglądanie starych kościołów.

No to w długą i na dół, byle nie za szybko, bo kark można skręcić, tak jest miejscami stromo i dodatkowo ślisko na kamieniach.

Wychodzi mój ukochany, cudowny małżonek z biura informacji turystycznej i...nie ma okularów.
No nie, tego to my się nie spodziewaliśmy. Szliśmy jak w dym, przekonani o słuszności naszej dedukcji.

Co robić?

Pozostało zejście do kamperka, jako już ostatnia możliwość, gdzie okulary mogłyby leżeć, a przede mną jawi się kolejny kościół.

Zaparłam się obydwiema stopami w ziemię i mówię sobie - tego obiektu to ja już nie podaruję.
A idźże mężu mój sam do kampera. I poszedł.
Kościół obejrzałam - taki sobie on ci był i ruszyłam w drogę powrotną. A tu SMS-sik do mnie przyszedł wielce zabawnej treści - Okulary znalazły się. Były w kamperze.

Nie będę się rozwodzić nad moimi odczuciami w tej materii, ale zaproponowałam mężowi, że mu na szydełku dorobię taki ładny sznureczek, żeby sobie te swoje drugie oczka na nim powiesił.
A włóczkę miałam do dyspozycji taką śliczną w kolorze, bo żółciutką, kanarkową.
W sam raz dla faceta.

Jak zwykle pełna relacja na FB, z większą liczbą zdjęć, z pełnymi opisami zdjęć:

10001.jpg
GPS: 43.82539, 5.3045
https://maps.app.goo.gl/zo6LugLFtvyxaZzs6
Plik ściągnięto 1 raz(y) 411,26 KB

10002.jpg
Po lewej stronie widać wieżę kościoła, który obejrzałam w środku, a na samym szczycie jest ten starszy, którego nie dane mi było zobaczyć. Oczywiście, mogłam iść do niego kolejny raz, ale kto by się wspinał tak wysoko po raz drugi.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 443,2 KB

10003.jpg
Strome są uliczki w tej wiosce
Plik ściągnięto 1 raz(y) 511,72 KB

10004.jpg
Moją uwagę zwróciła rosnąca opuncja.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 470,34 KB

10005.jpg
Niektóre średniowieczne domy mają renesansowe ozdoby. Przeplatają się tu stulecia historii.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 479,55 KB

10006.jpg
Przyciągnęły mój wzrok te drzwi i okna na fasadzie domu. Oddają taki specyficzny klimat podupadającego miasteczka.
Plik ściągnięto 2 raz(y) 467,55 KB

10007.jpg
Widok z uliczki miasta Bonnieux. Lekko po lewej stronie za domem widać stojące kampery.
Plik ściągnięto 1 raz(y) 372,89 KB

_________________
Sławek B
https://kamper-serwis.blogspot.com/
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***