 |
|
Czarnogóra 2005 - Motocyklem |
Autor |
Wiadomość |
coyot
początkujący forumowicz

Twój sprzęt: VW T4 Multivan TDi
Dołączył: 24 Wrz 2010 Otrzymał 1 piw(a) Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: 2010-09-24, 11:23 Czarnogóra 2005 - Motocyklem
|
|
|
Dzień I - 30.07.2005
Wyjazd z Rzeszowa koło godz. 14. Tankowanie na Barwinku i pała bez Słowacje. Nocleg na Węgrzech na Campingu /10 Euro/ w miejscowości Salgotarjan. I tak się pierwszy dzień zakończy
Drugi II - 31.07.2005
Jazda przez Węgry - drogie paliwo - w planie dojazd do Bośni i tam poszukiwania noclegu. Przez Węgry jazda lajtowa. Przejście graniczne Węgry - Chorwacja w miejscowości Udwar. Potem przez Chorwacje na przejście graniczne Chorwacja - Bośnia w miejscowości Samac. W Bośni pytamy celnika /tzn. próbujemy/ o stacje benzynową ale nie kapuje nic, po angielskiemu, po niemieckiemu, ale zakuta pała nie wie o co chodzi, pokazujemy na zbiornik paliwa, ale dalej widać głupotę na twarzy celnika, w końcu mówię Shell, Mol i dopiero odpowiedział wyczerpująco na pytanie po angielskiemu, pokazał jeden palec - nie środkowy na szczęście bo bym go wydarł przez to małe okienko - i potem łamaną angielszczyzną „kilometer” , i tu miłe zaskoczenie bezołowiowa 98 kosztuje 0,95 eurocenta i spalanie też spada do 5.5 lytra. Po kilku kilometrach zaniepokoiły mnie ichnie tablice pisane cyrylicą, ani ja ani Aga nie mieliśmy styczności z tymi dziwacznymi literami ale jakoś jedziemy w ciemno przed i docieramy tam gdzie mieliśmy dotrzeć. Dojeżdżamy do Doboju i szukamy campingu lub hotelu, na mapie nasrane tego jest pełno, ale polskie mapy w dupę można wsadzić. Kręcąc się po okolicy, troszeczkę podkórwieni znajdujemy hotelik w miejscowości Stjepan Polie. I tu wielkie zaskoczenie, człowiek dogada się po angielskiemu, garaż na motorek odrazu otworzony, pokoik fajniutki z łazieneczką /25 euro/ a rano śniadanko, jeszcze wieczorem opiliśmy się ichniego piwska za darmochę, taki mały gratis od właścicieli.
Dzień III - 01.08.2005
Plan dojazdu do Zabijaka. Wracamy do Doboju i kierujemy się na Sarajewo, upał okropny, jakieś 10 km przed Sarajewem zmieniono automatycznie na - bardzo interesujący korek, ale na trzeciego i pała do przodu, wentylator chodził non top. Sarajewo zapchane do granic możliwości więc odpuszczamy zwiedzanie i gonimy dalej w kierunku tylko nam znanym , czyli na przejście graniczne z Czarnogóra w miejscowości Scepan Polje. W między czasie dostajemy mandat za przekroczenie prędkości na 40 mieliśmy aż 67 i cza płacić całe 5 Euro - jest przynajmniej pamiątka. Ostatnie 15 km to nie wiem co to było ale na pewno nie droga ale CBR 1000 Tenere się sprawdziła. Po przekroczeniu granicy jesteśmy hepi widoki zmieniono automatycznie na - bardzo interesujący, winkielki piękne, tunele czad, jeszcze żeby asfalt był lepszy to już był by szczyt marzeń, ale nie jest jeszcze taki zły. Dojeżdżamy do miejscowości Pluzine, tankujemy się i nawrotka, w góry . Przez Park Narodowy Durmitor, w pewnym momencie myśleliśmy że to już koniec świata, ale droga prowadziła po coraz bardziej malowniczych terenach, asfalcik jak świeżo położony, do momentu aż się skończył i oczom naszym się ukazały góreczki które miały po 2000 - 2500 metrów, i droga która tam prowadziła nie przypominała nawet gruzowiska, ale CBR Tenere znowu dała rade i pokonaliśmy tak 50 km po kamieniach wielkości pięści, piachu, żwirach i winklach. Dojechaliśmy w końcu do miejscowości Zabijak położonego 1600 m.n.p.m i trochę zdziwiliśmy się, asfalcik, chodniczki, lampeczki wzdłuż drogi, knajpka przy knajpce, hotel przy hoteliku. Znaleźliśmy wolny pokoik /18 euro/. Po rozpakowaniu się i wstawieniu motoru do garażu udaliśmy się na rekonesans, po knajpach, obaliliśmy kilka browarów i do hotelu spać.
Dzień IV - 02.08.2005
Rozpoczęliśmy od przejażdżki do Kanionu Tary /drugi pod względem wielkości po Kanionie Kolorado/ cudo, mostek nad kanionem ma długość 350 metrów i wysokość 160 metrów. Kilka fotek i nawrotna na Zabijak, i dalej na Niksic i Podgorice. Jak zobaczyliśmy na drogowskazach już napis Bar byliśmy szczęśliwi, i obrazu się lepiej jechało. Dojechaliśmy do Baru i znowu korek masakryczny, ale środek i przepychanie się do przodu do Ulcinj. W Ulcinj znowu korki, ale złapał nas gość co miał motel i pojechaliśmy na nocleg /28 euro za 2 noce/. Wieczorem zakupiliśmy piwo - butelka 2 lytry za 1.30 euro - i winko Vranac - butelka 1 lytr za 2.20 euro. Wieczorkiem na plaże obalić wińsko i powrót do na nocleg.
Dzień V - 03.08.2005
Obijanie się, klapeczki, krótkie spodenki, koszulka, na motur i na plaże. Kaski nie potrzebne. Pomoczyliśmy dupcie w Adriatyku i planujemy powrót na obiadek, lecz tu się zaczęły problemy z moto, akumulator padł, ale na popych się zapaliło, i dojechaliśmy na nocleg. Obiadek do tego lytr wina Krstac - 1 lytr 2.40 euro - potem sjesta poobiednia na tarasie przy butli piwska. wieczorkiem nad wodę pstryknąć fotek kilka oczywiści butelka wina poszła za nami . Podczas spacerku na plaże dopadł nas jeszcze deszcz, ale jak my nie damy rady w deszczu wypić wina to kto da . Po obaleniu winka spacerek i na nocleg.
Dzień VI - 04.08.2005
W planie dojazd do Dubrownika. Wzdłuż wybrzeża jakże nam już dobrze znane ogromne korki, a za plecami nadciągała burza. Po drodze szczeliliśmy fotkę wyspy Św. Stefana na której są tylko hotele i kasyno, a cena za dobę w hotelach wynosi od kilkunastu tyś euro, zdecydowaliśmy że znajdziemy coś tańszego, i dojechaliśmy do Budvy gdzie motur zdechł i nie chciał dać znaku życia. Nie myśląc długo wydarłem wszystkie zbędne bezpieczniki czyli: światła, stop, kierunki, sygnał i zapalił na pych. I w tym momencie zmieniliśmy plany, jedziemy w kierunku Polszy. Szybkie studiowanie mapy i kierunek obrany Mazici - Martinovici - Cetinje - Podgorica. W Podgoricy dopadł nas deszcz, wiec kondony na siebie i jazda dalej w kierunku Bośni - dobrze że aku się podładował to światła dostały swój bezpiecznik spowrotem. Pogoda tak się zepsuła, że musieliśmy się zadekować w miejscowości Pluzine w hoteliku /12 euro/, kupiliśmy sobie jakąś ichnią rybkę - wypas, nie jadłem takiej dobrej ryby - do tego trzeba było spróbować ichniego alkoholu więc zamówiliśmy sobie Rakije - kopie strasznie. Po jedzonku i spożyciu ichnich alkoholi zrobiła się pogoda.
Dzień VII - 05.07.2005
Jazda w deszczu, Sarajewo dalej zakorkowane, ale już wiedzieliśmy gdzie będziemy spać więc nie przeszkadzało nam to. Dojechaliśmy do zaprzyjaźnionego już hoteliku /25 euro/ w Stjepan Polje koło Doboju, pokoik już czekał garaż też. Kolacyjka i znowu browarek
Dzień VIII - 06.08.2005
Plan na powrót do Rzeszowa, trasa ta sama co poprzednio z tą różnicą, że w Dunafoldvar (H) zdecydowaliśmy się śmignąć przez Budapeszt. Przejazd szybki, pstryknięcie kilku fotek i jazda dalej. Za Budapesztem trzeba by cos zatankować, euro w kieszeni jest ale co z tego jak na żadnej stacji nie przyjmują euro, ale jakoś doturlaliśmy się do Słowacji i zatankowaliśmy na Slovnaft w miejscowości Sahy. potem kierunek Banska Bystrica - Brezno – Poprad. W Popradzie jakieś mrozy nastały i żona zaczęła mi zamarzać, więc szybka decyzja dekujemy się gdzieś. Wybór padł na Tatranską Lesną. Apartament jak dla Vipów, łazienka wypaśna i wszystko za 28 euro.
Dzień IX - 07.08.2005
Już jak w domu, zawijka do Popradu, potem na Presov i już widzimy drogowskazy na Rzeszów, przed Svidnikiem akumulator znowu się przypomina, ale my się nie dajemy i bierzemy go sposobem już nam znanym. W Svidniku zakupy w super hiper mega markecie “Billa” i do granicy. Akumulator na granicy czując polskie drogi i polskie powietrze powiedział nam “A teraz pocałujcie mnie w Dupę” i umarł. Szybki telefon do prywatnego kierowcy co by dostarczył akumulator, trochę drutów i izolacji, no i czekamy. Po pewnym czasie pojawiło się na widoku auto serwisowe, a za kierownicą jakiś pacjent z uśmiechem jak banan. Przywiózł akumulator świeżo wyciągnięty z Drag Stara, izolację i kable. Zmontowaliśmy nowiuteńką instalację - Polak potrafi - akumulator między nogi, Kochaną Małżowinke załadowałem do auta serwisowego, i pała do domu.
Wyjazd był wspaniały, pojedziemy tam na pewno jeszcze raz.
Trasa liczyła 3300 km
Koszty to 1800 złotych |
|
|
|
 |
coyot
początkujący forumowicz

Twój sprzęt: VW T4 Multivan TDi
Dołączył: 24 Wrz 2010 Otrzymał 1 piw(a) Skąd: Rzeszów
|
|
|
|
 |
Wyświetl szczegóły |
 |
SlawekEwa
Kombatant Slawek Dehler

Twój sprzęt: Blaszka Ducato L4H2 3.0 JTD
Nazwa załogi: Fendziaszki
Pomógł: 28 razy Dołączył: 10 Lut 2007 Piwa: 240/601 Skąd: Biłgoraj
|
Wysłany: 2024-06-27, 13:57
|
|
|
dla coyota
dla Lovit 21 |
_________________ Życie jest dane wszystkim, ale starość tylko wybranym.
 |
|
|
|
 |
Andrzej_Gdynia
zaawansowany

Twój sprzęt: Adria 670
Pomógł: 5 razy Dołączył: 14 Cze 2016 Piwa: 15/9 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: 2024-06-28, 20:38
|
|
|
Super - ale foteczki nie otwierają nic poza błędem 404...
A chętnie bym zobaczył czym jeżdzisz... |
_________________ Andrzej_Gdynia
 |
|
|
|
 |
Banan
Administrator LIVE TO RIDE - RIDE TO LIVE

Twój sprzęt: Rapido 972M MB 2.9 TD
Nazwa załogi: Bananki
Pomógł: 30 razy Dołączył: 09 Lis 2010 Piwa: 358/496 Skąd: Bolesławiec
|
Wysłany: 2024-06-28, 22:38
|
|
|
coyot, musisz udostępnić |
_________________ Pozdrawiam - Darek
 |
|
|
|
 |
Brat
Kombatant

Twój sprzęt: Merc310D/1995, Europa560
Pomógł: 3 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Piwa: 189/890 Skąd: San Escobar
|
Wysłany: 2024-06-29, 11:25
|
|
|
Ostatnia wizyta coyot'a: 2017-02-21, 08:34 (Minut: 2)
|
|
|
|
 |
Banan
Administrator LIVE TO RIDE - RIDE TO LIVE

Twój sprzęt: Rapido 972M MB 2.9 TD
Nazwa załogi: Bananki
Pomógł: 30 razy Dołączył: 09 Lis 2010 Piwa: 358/496 Skąd: Bolesławiec
|
Wysłany: 2024-06-29, 12:39
|
|
|
Brat napisał/a: | Ostatnia wizyta coyot'a: 2017-02-21, 08:34 (Minut: 2)
|
To jeszcze trochę poczekamy.... |
_________________ Pozdrawiam - Darek
 |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|