|
|
Wakacje MadMobila 2018 |
Autor |
Wiadomość |
Turok
doświadczony pisarz
Twój sprzęt: Obecnie brak
Dołączył: 03 Wrz 2017 Piwa: 22/20 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2018-08-05, 20:12
|
|
|
Super relacja! Piwko poleciało! |
|
|
|
|
miklo75
zaawansowany
Twój sprzęt: Tabbert na MB
Dołączył: 09 Sty 2012 Piwa: 3/26 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: 2018-08-05, 21:32
|
|
|
Mav czytałem chętnie Twoja relację z budowy, a teraz jeszcze chętniej z podróży, dajesz nadzieję.
Pisz, wstawiaj foty i browarek leci - Wasze zdrowie! |
|
|
|
|
tomiy
doświadczony pisarz
Dołączył: 04 Sie 2008 Piwa: 3/10
|
Wysłany: 2018-08-05, 23:30
|
|
|
Mavv napisał/a: |
Ok, wyjmuję rurę (już teraz zajmuje mi to 5 minut ), proszę żonę o chusteczki nawilżane, żeby dobrze wymyć i ręczniki papierowe, żeby wysuszyć.
Oto pacjent, obklejony jak - a, zostawiam to dla Was Tu przed ostatnią naprawą. Widać na dole, że wydmuchało znowu taśmę izolacyjną.
Obrazek
Rura solidnie przygotowana do kolejnego obklejania. Owijam, nie oszczędzam. A może jeszcze kilka zwojów. Ok, montujemy rurę do auta. Zaraz będzie test, bo mamy pod górkę. Ruszam!
/ |
Miałem podobną awarie w zeszłym roku jak wracałem z Grecji (1200 km od domu). Pierwsza naprawa (2 razy taśma MacGyver) nie zdała egzaminu. Po 50 km wydmuchało. Następna przetrwała do Polski (aluminiowa folia spożywcza z 10 warstw(osłona termiczna), na to 6 wartw taśmy i na to 4 opaski "trytytki" w miejscu pęknięcia) |
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-08-06, 04:23
|
|
|
tomiy napisał/a: | Miałem podobną awarie w zeszłym roku jak wracałem z Grecji (1200 km od domu). Pierwsza naprawa (2 razy taśma MacGyver) nie zdała egzaminu. Po 50 km wydmuchało. Następna przetrwała do Polski (aluminiowa folia spożywcza z 10 warstw(osłona termiczna), na to 6 wartw taśmy i na to 4 opaski "trytytki" w miejscu pęknięcia) |
Ja u siebie nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa Narazie (Czechy) jest ok. |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-08-06, 05:16
|
|
|
Jesteśmy w Czechach Dzieci zadowolone, że przekraczamy kolejną granicę, czytają nowe znaki drogowe. Snujemy się jakąś drogą. Jeszcze darmową, po na autostrady przyjdzie czas później, więc nie kupuję winietki na pierwszej stacji. Na winietką przyjdzie czas później.
Nasz cel to SOOS Skalna. Droga w sumie prosta, ale trzeba już odbić z głównej w lewo. Kierunek puszczony, chcemy skręcać - a tu zakaz ruchu - remont drogi. Kurcze, zjeżdżam i tak z głównej, bo trzeba coś popatrzeć, którędy jechać. I tak się przyglądamy temu remontowi i zakazowi. Nie wygląda źle, może ze 150 m po kamieniach i znów asfalt. Ryzykujemy! Nie ujechaliśmy nawet 20-tu metrów, jak zauważamy radiowóz na końcu zakazu. Ale pech! Trzeba było nie jechać na zakaz. Ok, biorę na klatę. Jedziemy dalej. Policjant nas zatrzymuje i każe poczekać, bo naprzeciw zatrzymał Passata, który też wjechał na zakaz. Podchodzi do nas. Przywitaliśmy się ładnie i mówimy, że jedziemy na SOOS, a nam się droga skończyła i tak wjechaliśmy, bo widzieliśmy, że policja i może nas pokieruje, gdzie jechać On tak na nas patrzy i mówi - No ale nie na zakaz! Na zakaz nie jedziemy! I znów każe poczekać. Idzie do kolegi, który rozmawia z kierowcą i pasażerkami Paska. Za chwilę widzimy, jak pasażerka rzuca się na szyje "naszemu" policjantowi. Idzie do nas... Będzie mandat czy nie? jeśli tak, to ile? A on na to - wrócić do głównej, do stacji, za stacją w prawo na jakąś tam miejscowość, potem..... i nam fajnie wytłumaczył, jak objechać roboty drogowe. Uśmiechnął się i przypomniał, żeby na zakazy nie wjeżdżać Dobry człowiek
No to jedziemy według wskazówek. Musieliśmy trochę nadrobić, ale trafiamy w końcu na właściwą drogę, są już drogowskazy na SOOS. Przybywamy!
Parkujemy na parkingu, żona idzie po bilety. Rzucamy okiem na mapkę, robimy jej zdjęcie i idziemy na spacerek.
Fajna ścieżka edukacyjno - przyrodnicza. Dokładne opisy poszczególnych przystanków. Próbujemy sobie wody mineralnej, mocno zażelazionej, niedaleko woda z siarką. Szukamy tych błotnych gejzerów. Spacerując po bardziej odkrytym terenie parku, widzimy, co susza zrobiła i z tym miejscem. Błota suche, ziemia popękana. Spodziewamy się, że z gejzerów nici, bo mogły powysychać.
Ale w końcu trafiamy na kilka bulgoczących gejzerów. Jak na gejzery, to dość zimne Dowiadujemy się z tablic informacyjnych, że te gejzery to dwutlenek węgla, który pokonując kolejne warstwy ziemi wychodzi tam, gdzie mu ziemia najmniejszy opór stawia, a ostatecznie ulatniając się do atmosfery poprzez małe sadzawki. Wygląda to ciekawie, jakby jacuzzi Ostatecznie wychodzimy ze szlaku i idziemy w inne miejsca parku, potem po pamiątki do sklepiku.
Można powiedzieć, że punkt wycieczki zaliczony, teraz pora skosztować kuchni czeskiej - knedliki. Żona już zapowiedziała, że w Czechach nie gotuje - będziemy się stołować u sąsiadów. Na szczęście nieopodal rezerwatu jest fajna restauracja Sielski Dwór (Selsky dvur). Zamawiamy coś pysznego no i oczywiście Pilsner Urquell. Czekając na pyszności kręcę się po tym sielskim dworze. A to jakaś pani niesie kosz prania, za chwilę kucharz niesie wieeeelki gar na kuchnię - ciężki jak cholera musi być, bo cały czerwony na twarzy i ledwo dźwiga. A niesie go przez dziedziniec. Ciekawe, co za smakołyki tam były.
Zimne piwo dla ochłody i nabrania apetytu
W końcu przyszło jedzonko - zarówno i przystawka i danie główne były wyśmienite! Oj tak, pyszne knedliki... I jakie syte!
Pojedzeni ruszamy w trasę. Trzeba noclegu poszukać, znów skorzystam z park4night. Ale najpierw kupimy winietkę. Wracamy na trasę, kupujemy miesięczną. mamy w planie jeszcze raz być w Czechach, ale nie wiemy dokładnie, za ile dni. A teraz kierunke Brno i następna atrakcja. Plan mamy taki, żeby jechać spokojnie do wieczora i wtedy coś poszukać do spania. od planu do realizacji - w drogę! Na Brno! |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-08-06, 05:46
|
|
|
Jadąc tak sobie autostradą znajdujemy miejsce na nocleg. Gdzieś w lesie, wśród drzew. Spróbuję później w nawigacji poszukać współrzędnych. Ale miejsce ciche, spokojne, niestety nie równy teren. A że miałem lenia, to nie chciało mi się wyciągać najazdów. Trudno, będziemy się turlać w łóżkach
Nazajutrz dojeżdżamy do Brna. Naszym celem jest centrum naukowe VIDA! Parking darmowy, kampek zaparkowany. Chodźmy łyknąć nieco wiedzy, porobić doświadczenia.
Już na powitanie, zaraz za wejściem, fajna atrakcja. Kurtyna wodna, na której wyświetlane są obrazki. Idziemy dalej. Całość podzielona jest na etapy - ziemia, człowiek, historia, czy jakoś tak. Jesteśmy na początku, na Ziemi. Hmmm, fajne zabawki - dzieci (i dorośli również) dowiadują się np. jak działają śluzy na rzece metodą doświadczalną. Trzeba przetransportować statek w górę i w dół rzeki ustawiając śluzy. Fajna zabawa! Można też zobaczyć, jak działa śruba wodna. Można też wywołać tsunami. Można również zobaczyć, jak mgła schodzi z gór i jak chmura mgły zawija się na przeszkodach terenowych, takich jak domy. Całe mnóstwo doświadczeń. Dzieci są w siódmym niebie, a i dorośli są zachwyceni. W komorze dźwiękowej kobitki sprawdziły, która głośniej wrzaśnie. Rezultat był zaskakujący - żona, nauczycielka, wykrzyczała 96,6 dB. Córcia, czasem pyskata, 95,5... Syn "tylko" 91. tatuś nie próbował
Śruba wodna
Tu składało się samoloty papierowe i można było je wystrzelić
Bluescreen i pogodynka Fajnie widać lagi pomiędzy rzeczywistością a obrazem, który widzimy.
Chcesz polatać? Nie ma sprawy, wsiadaj i pedałuj!
Pozdrawiamy z krainy podczerwieni!
A teraz trochę ZPT
A jakby tak zrobić elektrolizę wody i wykorzystać zebrany wodór do wystrzelenia rakiety w kosmos???
Zajęcia z budownictwa
Nie mogło zabraknąć łamigłówek - całe piętro to były różnej maści łamigłówki
Wyobraźnia przestrzenna pracuje!
Oj, udany dzień, udany. Pełni wrażeń, ale puści w brzuchach idziemy coś zjeść na stołówkę. Niestety nie ma knedlików! Trzeba było uraczyć się zupką i treściwą pizzą. Do tego kawa i dalej idziemy się bawić. Ale dzień się kończy, a chcemy dziś dojechać już do Sosnowca. Już chyba wszystko w VIDZIE widzieliśmy - można wracać do kampka. Po drodze jeszcze zakupy (m. in. zapas Urquella ) i jedziemy, następny kraj - Polska. |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-08-07, 15:13
|
|
|
Polska, Sosnowiec. Docieramy wreszcie. I dobrze, bo kamper coraz bardziej zaczyna niedomagać. Wibracje przy zakresie prędkości 40-70 są mocno irytujące, kierownica skręcona w lewo i ściąganie w prawo powoduje, że jazda nie jest przyjemna. Nazajutrz lecę na stację diagnostyczną sprawdzić, co jest grane. No i mamy:
- lewy i prawy dolny sworzeń, przy czym lewy dużo gorzej zniszczony niż prawy
- opony zjedzone od środka
Natychmiast udaję się na warsztat, żeby się umówić na robotę. Mam nadzieję, że będzie szybko, bo wszędzie urlopy i mało ludzi. Długo się czeka. Okazuje się, że mechanicy zrozumieli turystę i miałem mieć auto do odbioru za max dwa dni. Umówiłem się na sworznie i zbieżność. Podczas ustawiania zbieżności poległa jeszcze końcówka drążka. Odebrałem auto, pojeździłem i wróciłem na warsztat, bo jeszcze dalej wszystko wibruje, ale nie stuka.
Do listy doszły jeszcze nowe opony. Po zdjęciu kół okazało się, że w oponie popękały prawdopodobnie druty, bo wybrzuszenia były i po wewnętrznej stronie zjedzonej przez brak zbieżności oraz po stronie z dobrym bieżnikiem. Przy okazji wyszło, że warsztat tu w Irlandii, gdzie dwa lata temu zmieniałem przednie opony, sprzedał mi dwie nowe. Niby nowe, bo z 2011 roku. Czyli w 2016 sprzedali mi nowe (leżakowane) z 2011, pięciolatki. Wiem, że nie składują oni opon, jak powinni. Leżą sobie one na zapleczu. Masakra.
Zamówiłem dwie nóweczki. Po wymianie auto znów jeździ tak, jak przed dziurą. Kierownica prosto, jedzie jak po szynach. Mogę puścić i jedzie prosto. Tak miało być
Przy okazji sprawdziłem tarcze i klocki - wszystko w porządku, jeszcze długo pojeżdżą
Jeszcze zostało turbo do zrobienia. W tym celu udaję się do OBI. Kupuję najkrótszy kawałek rurki fi 50mm, cztery metalowe opaski zaciskowe do 70mm, poxilinę. Oprócz tego wszedłem w posiadanie taśmy uszczelniającej. Rurę znów wyjąłem, usunąłem wszystkie poprzednie ślady naprawy, dobrze odtłuściłem. Następnie dociąłem kawałek rurki kanalizacyjnej 50mm i wcisnąłem w rurę od turbo. Założyłem opaski zaciskowe, wcisnąłem drugi kawałek rury turbo. Zalepiłem poxiliną, zacisnąłem i dałem poxilinie wystygnąć. Później wieczorem zawinąłem taśmą i zacisnąłem opaskami. Nie ma opcji, żeby się rozszczelniło. Mogę się przyznać, że od tego czasu auto wróciło do Irlandii bez problemów Naprawa udana - kilkanaście złotych kontra 740.
Sosnowiec to czas dla rodziny i znajomych. No właśnie - będzie niespodzianka. |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-08-07, 15:23
|
|
|
Zgadujemy się przypadkiem z naszym forumowym kolegą, też budowniczym Jest niedaleko mnie, spotykamy się więc w połowie drogi, w Przeczycach
Panie i panowie - spotkanie dwóch irlandzkich kamperów na polskiej ziemi
RadekNet i Mavv - pozdrawiamy CamperTeam!
Następuje wspólna wymiana doświadczeń, oglądanie kamperków, miłe rozmowy. Popołudnie nam szybko minęło i trzeba było rozjechać się w swoje strony.
No to narazie!
Ciekawe, czy się uda nam spotkać gdzieś w Irlandii?
Dziękujemy za miłe spotkanie! |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-08-07, 19:00
|
|
|
Czas w Polsce się skończył, wracamy do Irlandii. Chcemy wrócić do Czech, w stronę Ścieżki w obłokach, Skalnego Miasta, stamtąd w zasadzie prosto na Holandię, w Holandii kilka dni poodpoczywać i do Calais na pociąg. To jedziemy dalej.
Wyruszamy na spokojnie po śniadanku. Droga spokojna, kierunek Ostrawa. Mijamy granicę i zjeżdżamy z autostrady, już teraz tylko drogi lokalne. Jako że zbliża się pora obiadu, a - przypomnę, że moja luba nie gotuje w Czechach - szukamy gospody, gdzie serwują knedliki i leją Urquella Gdzieś na jakiejś wiosce trafiamy na knajpkę przy drodze. Zatrzymujemy się i idziemy na zwiad. Siedzą lokalesi, piją piwo, ktoś tam coś zajada - jest klimat! Podchodzi kelnerka, daje na karty. Nie ma knedlików... Ale może coś innego spróbujemy. I tak złożyliśmy zamówienie. Ale po chwili refleksja - my dalej koron nie mamy! Kurde balszka, lecę do kelnerki i pytam się, czy karta mogę zapłacić. Niestety nie. No to może mogę euro lub złotówki - też nie. W takim razie przepraszam ją bardzo i anulujemy zamówienie i jedziemy dalej. Może w następnej gospodzie będziemy mieli więcej szczęścia.
Ale zanim odjedziemy, to zauważamy fajny płot naprzeciw - zrobiony ze starych nart! Ktoś miał pomysł
No, to teraz już w drogę!
W sumie chwilę później jest następna zajazd - zatrzymujemy się i - zostawiając kampera na chodzie - idę się najpierw spytać o możliwość płatności kartą i o knedliki. Dostałem dwie pozytywne odpowiedzi, to wołam resztę ferajny na obiad
Zamówiliśmy najpierw Urquella, a na obiad knedliki. Już bez przystawki tym razem, bo ostatnio ledwo co zjedliśmy... Dobre, ale w lato się jeść aż tak nie chce. Czekając na posiłek idę pstryknąć kilka foteczek.
Obiad podano! Zjadamy z wielkim apetytem Po posiłku jeszcze spacer po lesie i możemy wracać do kampka.
Wieczorkiem dojeżdżamy pod naszą atrakcję, czyli SkyWalk, Spacer w chmurach lub w orginale Stezka w oblacich Znów pomocny okazał się park4night - dowiadujemy się, że przy hotelu jest duży parking, gdzie można się przespać. Na parking trafiamy bez problemu, parkujemy i idziemy zwiedzić okolicę. Aha, zapomniałem nadmienić, że Skywalk jest widoczny już z drogi ku uciesze całej załogi
Teraz spać, a rankiem zwiedzanie. No ale pojawia się problem - gdzieś przeoczyliśmy, że na kolację skońćzył się chleb. Jutro niedziela, może być problem kupić chleb. Był co prawda jakiś spożywczak po drodze, chyba jedyny we wsi, więc jest szansa, że będzie otwarty. Będziemy się martwić rano. A teraz dobranoc! |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-08-08, 18:09
|
|
|
Rano pobudka, parking się zapełnia. parkingowi chodzą i ustawiają wjeżdżające samochody. Busiki i podobne ustawiają w rogu. W końcu do nas podchodzi parkingowy i prosi, żebyśmy się przestawili - pokaże nam gdzie. No i pokierował nas na trawę przy samym wjeździe na parking. Po prawej mamy zbocze góry, przed nami barierkę, z boku parking. Wystarczy, że ktoś za mną stanie i jestem ugotowany. W sumie to i tak chcemy jechać do sklepu.
W sklepie okazało się, że kartą się nie da zapłacić. Bankomat jest w hotelu, więc jedziemy jeszcze raz na górę. I tu zonk - parkingowi nie chcą wpuścić nas na górę - kampery zostają na dole. Rozstawiona jest bramka i wpuszczają tylko osobowe i obsługę. Trudno, zostajemy na dole. A to oznacza, że juz po chleb nie wrócimy, bo zanim dojdziemy na górę i wrócimy, to już będzie trochę czasu. Potem znów na górę, żeby na Skywalk iść. Trudno, zjemy coś na górze, a chleb kupimy po drodze w jakimś innym sklepie. W końcu gdzieś jakiś znajdziemy
Kamperek zostaje na parkingu, my bierzemy wodę ze sobą i zaczynamy dreptanie na górę - najpierw bankomat. Mamy do wyboru drogę po asfalcie, krótszą lub w lesie, nieco dłuższą, ale z jakimiś stacjami po drodze. Ja idę asfaltem, reszta schodzi w las. W sumie jestem z przodu, więc też skręcam za chwilę w las do reszty wycieczki No i od razu lepiej Raz, że w cieniu a dwa, można się czegoś dowiedzieć z tablic Gdyby były nie tylko po czesku
Docieramy do hotelu. Ja idę poszukać bankomatu, a żona z dziećmi idą zorientować się o cenę wejścia na Skywalk. Chcemy wjechać kolejką krzesełkową
Ceny już nie pamiętam, mniejsza o to. Całość idzie sprawnie - raz dwa i już siedzimy na krzesełkach i jedziemy na górę Ale wygoda Patrząc na pieszych idących pod górę w to słońce... U nas delikatny wiaterek, cisza, oglądamy czubki drzew. Nawet nie wiedziałem, że na drzewach tyle szyszek jest na górze! Z dołu ich kompletnie nie widać. Za to z góry... całe mnóstwo. W końcu osiągamy naszą stację. Jesteśmy coraz bliżej tej serpentyny ze stali i drewna Ale najpierw zatrzymujemy się na przekąskę - naleśniki
Po zjedzeniu dalej - idziemy do budynku z kasami. Jako, że bilety mamy, to tylko je skanujemy na kołowrotku i wchodzimy. Skywalk jest nasz!
W sumie nie jest tak żle, łagodna ścieżka i delikatnie spiralą do góry.
Za to na górze widoki wspaniałe Szkoda, że lornetki nie wzięliśmy... Trudno, jakoś damy radę. Podziwiamy widoki. Oprócz samej ścieżki są też tablice informacyjne, gdzie można się dowiedzieć kilku rzeczy o otaczających nas krajobrazach. A na samej górze panorama z opisem szczytów.
Na samej górze jest siatka, na której można poczuć wysokość
Szczyt zdobyty, widoki wspaniałe. Pogoda nam dopisała, bo inaczej było by kiepsko z oglądaniem. Na dole widzimy naszego kamperka Dla chętnych wspinaczki jest jeszcze możliwość wejścia na szczyt - my jesteśmy gdzieś w połowie. Ale to nie dla nas. Może kiedyś, gdy dzieci będą starsze, to pospacerujemy znowu.
Jak już zeszliśmy ze Skywalk, to poszliśmy na coś do jedzenia - tym razem kapuśniaczek i cebulowa No i zimne czeskie piwo Wypoczęci zjeżdżamy na dół - trzeba jeszcze sklep znaleźć i dojechać na kolejny punkt wycieczki - Skalne Miasto w Adrspach.
Ruszamy w drogę. Na szczęście chlebek udało się kupić.
Skalne Miasto - jesteśmy! |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-08-09, 05:38
|
|
|
Do Skalnego miasta docieramy późnym popołudniem. Wjeżdżamy na parking - darmowy - i ustawiamy się. W rogu stoją dwa kampery, nie będę im przeszkadzał i staję też kilka miejsc obok. Można coś zjeść
W sumie to ten parking z tyłu wydaje się fajniejszy, ale że już wstawiłem ekrany na przednie szyby, to mi się przestawiać nie chciało. Tam na tym drugim parkingu też kilka kampków stało. Ale, zostajemy tutaj Nasz sąsiad, Czech, bacznie się nam przyglądał. Chyba rzadko widuje kampery z kierownicą po prawej stronie Dyskretnie rzucił okiem na tablicę rejestracyjną No nic, nie będę mu przeszkadzał w podchodach Na nasze "Hi" nie odpowiedział Ale i tak najlepsze dopiero przed nami o tym za chwilę.
Tymczasem po kolacji idziemy zobaczyć, gdzie są te skały, które są tak polecane. Przechodzimy przez ulicę. Wszędzie pełno budek z jedzeniem, piwem itp. Mijamy je i kawałek dalej widzimy kasy. Idziemy bliżej - nie ma nikogo. Hmmm, wszystkie bramy otwarte, ludzie wchodzą i wychodzą. No to i my zajrzyjmy. Przechodzimy przez bramę, nikt nas nie woła, nikt nie zawraca. No to idziemy, zobaczmy, co dalej.
I tym sposobem weszliśmy an teren parku. Zaraz na początku jest jeziorko, gdzie kąpią się ludzie. A tym kąpiącym przypatruje się grupka turystów. Ot, kąpią się, co w tym dziwnego? Może to, że jest zakaz kąpieli? Nie wiem. Aż w końcu wyszło szydło z worka - tłum gapiów patrzy się, bo kąpiący się ludzie to naturyści! No tak, pewnie nikt wcześniej golasa nie widział! Idziemy dalej
Czytamy mapkę wygrawerowaną na tablicy drewnianej, próbujemy się zorientować, gdzie jesteśmy i jak iść. Idziemy dalej, oglądamy skały. Niektóre mają takie nazwy (np Dzban, Głowa cukry), że trzeba się naprawdę mocno przyjrzeć, żeby domyśleć się, co autor miał na myśli, czemu tak, a nie inaczej nazwana jest ta skała.
Chodzimy i oglądamy.
Robią wrażenie te skały, ich strzelistość. Niektóre wyglądają, jakby już nie dały rady stać same i muszą się opierać o sąsiadów. Na niektórych wyrosły drzewa, już tak duże, że muszą mieć po kilkadziesiąt lat, jak na przykład te na zdjęciu poniżej:
Spójrzcie na te drzewa na górze
A tu mamy Cukrową głowę, choć dla mnie się nieco inaczej skojarzyła
Pomimo wytyczonego szlaku, czasem spomiędzy drzew wychodzą turyści. Po skałkach wspinają się amatorzy wspinaczki.
Zmęczone skały, oparte jedna o drugą
Tak sobie spacerujemy, aż tu nagle znajduję poskładaną w kosteczkę mapę. I to nawet po polsku! Możemy się ciut więcej dowiedzieć, do tego ta mapka jest dokładniejsza niż te grawerowane na tablicach drewnianych. Super
Idziemy dalej. Trafiamy na Bramę Gotycką. Za nią robi się wąsko, wilgotno i chłodniej, dużo chłodniej. Pod nami błoto i strumyk. Przyjemniej, nie ma tego gorąca
Niektórym wycieczkowiczom jednak ten chłodek zaczynał doskwierać. No nic - idziemy dalej i podziwiamy. Mnie zaskoczyły małe drzewka, niczym bonsai, rosnące na skałach. Pewnie gdzieś wiatr naniósł trochę gleby, wrzucił nasiona i one wyrosły. Miniaturki swoich dorosłych odmian
Rzućcie ami okiem - za mną
W jednej ze skał jest kapliczka. Tam, na ścianie tej kapliczki są tablice upamiętniające tych, dla których wspinaczka była wszystkim, tych, którzy po raz ostatni wspięli się właśnie tu, w Skalnym Mieście.
Idziemy dalej. Żona gdzieś wyczytała, że jest tu gdzieś wąskie przejście zwane Mysią Dziurą i że będziemy niemal jak myszy przechodzić przez nie I voila, znaleźliśmy Mysią Dziurę!
Eeee, nie jest tak źle Daliśmy radę
Z mapy wynika, że nasza wycieczka powoli się kończy. Trafiamy na polanę, z której widać niemal całość Miasta. Co ciekawe, żeby dostać się na polanę, trzeba było wyjść ze szlaku, czyli przekroczyć płotek. Nie było to specjalnie trudne, bo płotek sięgał nieco powyżej kolan, a wyglądał tak, że na słupkach była położona długa cienka belka Wystarczyło albo dać krok albo przejść pod spodem. A czemu to takie dziwne? Ano bo są tam tablice informujące, że za tym płotkiem (zza którego przeszliśmy) jest teren parku i należy mieć bilet i okazać go w razie kontroli Może i w dzień, gdy kasy są otwarte, to ktoś chodzi i losowo sprawdza. Może. Nie wiem.
W każdym bądź razie jesteśmy na łące i zaraz znów na szlaku
Wracamy do kamperka Po drodze chcieliśmy jeszcze coś przekąsić, ale już wszytko było albo zamknięte, albo właśnie zamykali. Trudno, mamy swoje
Podsumowując poszliśmy tylko "na zwiad", w klapeczkach, a zobaczyliśmy to, po co przyjechaliśmy Mamy jeden dzień więcej
Wróćmy do naszego sąsiada Jak już przyszliśmy i powoli rozkładaliśmy krzesełka, żeby usiąść i odpocząć, córka przybiegła i mówi, że ten pan, co tak chodził wokół naszego kamperka, właśnie był się wysikać za naszym autem! No kurde, gość przesadził. Czy ja mu chodzę obszczywać auto? Jego wielką integrę? Żal mi się go zrobiło, bo może wody nie ma czy co. Jeszcze sobie smarknął i poszedł po kolejne piwo (puszki też wyrzucał do kosza obok nas, nie do kosza obok siebie). Olać go.
Po kolacji dzieci spać, a my z czeskim piwem w ręce podziwiamy ostatni raz czeskie niebo. Jutro już lecimy na Holandię. Przed nami spory kawałek do przejechania, więc pewnie będzie jakiś nocleg w Niemczech. Najwyżej będziemy szukać po drodze. Dobranoc!
Rano pobudka, śniadanie. Do drzwi puka pani parkingowa, każe nam się przestawić bliżej innych kamperów, m. in. bliżej sąsiada ciekawskiego. Pomiędzy nim a innym kamperem też już ciasno. parkingowa robi miejsce dla autokarów, które będą pewnie niebawem. No to się przestawiam. Ale kurde nieładnie tak zastawiać drzwi sąsiadowi. jego drzwi otwierają się na moją stronę. Zostawiam jedno miejsce pomiędzy nami. No ale pani parkingowa każe mi się przesunąć bliżej sąsiada. No ok, jak mus to mus. I tak zaraz odjeżdżamy. Zostawiłem mu tyle miejsca, żeby mógł wyjść czy wejść. Dokończyliśmy jeść i odjechaliśmy. A pan obsikiwacz jeszcze został. PAPA Czechy! |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Mavv
weteran
Twój sprzęt: Mercedes Sprinter
Nazwa załogi: MadMobile II
Pomógł: 2 razy Dołączył: 23 Lut 2014 Piwa: 68/48 Skąd: Ballina, Irlandia
|
Wysłany: 2018-08-09, 05:57
|
|
|
Dziś mamy sporo do przejechania. A i tak nie gnamy najszybszą drogą, tylko spokojnie przez Czechy jedziemy do Niemiec i dopiero tam wpadamy na autostradę. Można spokojnie jechać ile się da, do wieczora.
Wieczorkiem, gdy stwierdzamy, że już pora odpocząć, znajdujemy stellplatz w miejscowości Niestetal. Jego współrzędne to:
51.326730, 9.555168
Mały, spokojny, z wodą za 2 euro, z punktem serwisowym. Ustawiamy się na jednym z niewielu wolnych miejsc i odpoczywamy. Ja od razu biorę zimne piwo z lodówki - te 600 km w upale troszkę mnie zmęczyło.
Obok nas, ten srebrny Transit, to rodzina ze Szwecji. Ustawił się chyba na miejscu serwisowym, bo tam jest i studzienka i słupek z wodą. Mówię, mu, że obok nas jest miejsce. Będzie ciasno, ale nasze drzwi przesuwne są po przeciwnych stronach i nie będziemy sobie przeszkadzać. Chłopak był bardzo wdzięczny, podziękował i się przestawił. Ten Niemiec z kampka alkowy trochę w międzyczasie się odsunął w prawo robiąc ciut więcej miejsca dla ekipy ze Szwecji.
jak już wszyscy byli ustawieni, to akurat przechodziła para niemieckich emerytów. Spojrzeli na trzy pierwsze kamperki i skomentowali to z uśmiechem na twarzy, że mamy dziś międzynarodowy kemping, bo jest auto z Irlandii, Szwecji i Niemiec obok siebie Takie multi-kulti mi się podoba
Idziemy na spacerek po okolicy. mamy tu obok rzekę Fuldę.
Mapa przy stellpaltzu
Im bliżej rzeki, tym bardziej agresywne były komary. Nie ma co - wracamy do kampka. Jutro Holandia, do naszego pierwszego celu mamy jakieś 280km. A celem naszym jest sklep Obelink. A potem już tylko kemping(i). Francja i koniec wakacji coraz bliżej, echhhh... |
_________________ Kamperek 1
Kamperek 2
Moje minipodróże po Irlandii
|
|
|
|
|
Wyświetl szczegóły |
|
Spax
Kombatant
Twój sprzęt: Fiat Ducato i Hobby 495
Nazwa załogi: Spax
Pomógł: 10 razy Dołączył: 08 Mar 2016 Piwa: 193/346 Skąd: Kolumna
|
Wysłany: 2018-08-09, 09:26
|
|
|
Podziwiam cię za dokładność relacji. Piwko będzie dopiero po doczytaniu całości, znaczy się po dopisaniu przez ciebie do końca. |
_________________ Moje miescówki w Grecji »»» https://bonvoyage-travel.eu/maps/
|
|
|
|
|
rafalcho
weteran uzależniony od CT
Twój sprzęt: FORD TRANSIT Burstner Nexxo Family a 645
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Kwi 2007 Piwa: 10/12 Skąd: Łódź / Andrespol
|
Wysłany: 2018-08-09, 13:06
|
|
|
A ja "piwko" już teraz ślę |
_________________ Pozdrawiam
rafalcho
www.techrol.eu |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do ulubionych Wersja do druku
|
|