Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Słowenia i Węgry
Autor Wiadomość
Maku 
trochę już popisał


Twój sprzęt: "Obłoczek": VW LT Sven Hedin '85
Nazwa załogi: Dziubaki
Dołączył: 27 Sie 2009
Otrzymał 6 piw(a)
Skąd: Warszawa-Wesoła
Wysłany: 2011-12-23, 11:35   Słowenia i Węgry

Minęło już trochę czasu od wakacji, ale wreszcie się zebrałem, żeby przepisać nasz dziennik podróży... Więc zaczynamy:

Koncepcja:

Jest nas 5: M&M (Martyna(29l) i Marcin(38l)), Dziubaki (Marek(5l), Piotruś(2l)) i Obłoczek(VW Lt Westfalia, 26l).
W zeszłym roku w tym samym składzie objechaliśmy w ciagu 16 dni Węgry. Jazda z Dziubakami stawia (z doświadczenia) pewne ograniczenia:
- nie więcej niż 300-350 km dziennie i najlepiej jakaś atrakcja w połowie drogi...
W tym roku padło na Słowenię, lecz planujemy na cały wyjazd 23 sierpniowe dni.
Ponieważ Dziubaki uwielbiają baseny termalne, a my uwielbiamy wino, więc trasa prowadzić będzie przez Słowację i Węgry.
Lubimy też poznawać nowe miejsca, więc raczej rzadko planujemy więcej niz jedną noc w tym samym miejscu. Nie lubimy też dużych miast,
więc wszystkie metropolie staramy się podczas naszych wakacji omijać szerokim łukiem.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
Maku 
trochę już popisał


Twój sprzęt: "Obłoczek": VW LT Sven Hedin '85
Nazwa załogi: Dziubaki
Dołączył: 27 Sie 2009
Otrzymał 6 piw(a)
Skąd: Warszawa-Wesoła
Wysłany: 2011-12-23, 11:37   PT 5 VIII - 250km

Zrywamy się nieco z pracy i ruszamy z Warszawy około 14.00.
Satysfakcja ze sprytnego ominięcia korka w Raszynie (zamknieta połówka jezdni) szybko nam przechodzi
- na trasie do Piotrkowa poruszmay się bardzo powoli, bo co chwila... zamknięta połowka jezdni.
Około 20.00 dojeżdżamy do Częstochowy. Zatrzymujemy się na campingu Oleńka (36 zł bez prądu, za dwie os. dorosłe)- tuż koło Jasnej Góry.
Zdążamy na Apel Jasnogórski na 21.00, który jest dzisiaj znacznie bardziej uroczysty z powodu obecności kilku pielgrzymek z całej Europy.
"Bogurodzica" śpiewana wyłącznie przez męskie głosy robi podniosłe wrażenie i przywodzi w pamięci sceny z "Krzyżaków"...
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
bonusik 
weteran


Twój sprzęt: Hobby 600...w marzeniach..:))
Pomógł: 4 razy
Dołączył: 13 Mar 2008
Piwa: 10/15
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-12-23, 11:38   

A kto nie lubi wina?....najlepsze z beczki.... :slinka:
Wrzucaj foty,może byliście tam gdzie my... :ok
_________________
Nawet cień przyjaciela starczy by uczynić człowieka szczęśliwym.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Maku 
trochę już popisał


Twój sprzęt: "Obłoczek": VW LT Sven Hedin '85
Nazwa załogi: Dziubaki
Dołączył: 27 Sie 2009
Otrzymał 6 piw(a)
Skąd: Warszawa-Wesoła
Wysłany: 2011-12-23, 11:44   SB 6 VIII - 310km

Ruszmay rano skoro świt o 11.00. Około 13tej dojeżdżamy do Ustronia, gdzie robimy postój na pierwszą atrakcję:
wjazd wyciągiem krzesełkowym na Czantorię (2x 17 zł + 15zł za Marka)
Okolo 17tej ruszamy dalej - przez kawałeczek Czech wjeżdżamy na Słowację. Kupujemy winietę na 30 dni (15EUR) i jedziemy do Trencina.
Stajemy na noc na campingu w Trencinie (12EUR bez prądu) z pięknym widokiem na malowniczy zamek po drugiej stronie rzeki.
Rozkładamy się na samym brzegu rzeki i grillujemy patrząc na pięknie oświetlony w nocy zamek.

DSC_4305.JPG
i nocą
Plik ściągnięto 335 raz(y) 36,58 KB

DSC_4292.JPG
Zamek w Trencinie za dnia
Plik ściągnięto 363 raz(y) 81,59 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Maku 
trochę już popisał


Twój sprzęt: "Obłoczek": VW LT Sven Hedin '85
Nazwa załogi: Dziubaki
Dołączył: 27 Sie 2009
Otrzymał 6 piw(a)
Skąd: Warszawa-Wesoła
Wysłany: 2011-12-23, 11:49   ND 7 VIII - 330km

Rano zwiedzamy zamek (2 x 4 EUR).
Około południa (jeszcze po krótkiej przerwie na jahodowe zmrzlinu (truskawkowe lody)) wyruszamy autostradą w kierunku Bratysławy.
Początkowo planujemy krótki postój w Bratysławie, ale Dziubaki śpią w najlepsze, więc wjeżdżamy na Węgry.
Kupujemy winietę na 4 dni (1650 HUF) i jedziemy do Csornej.
Plan jest taki, aby w ramach atrakcji dla Dziubaków zatrzymać sie tamtejszym kąpielisku termalnym.
Niestety - kąpielisko okazuje się nieczynne (na oko od dłuższego już czasu).
W związku z tym jedziemy dalej do Heviz - położonej przy południowym krańcu Balatonu miejscowości z malutkim jeziorkiem termalnym.
Stajemy na campingu Castrum - tuż obok kąpieliska termalnego.
Cena miejca jest zależna od jego powierzchni - ale z powodu braku dostępnego planu campingu widzimy tylko te najdroższe...
A niech tam - szalejemy stając nad samą rzeczką/kanałkiem w którym kwitną róznobarwne nenufary.
Camping (jak na Węgry) wychodzi dość drogo (ok. 8000 HUF). Toaltey czyste i nowe, ale zarządca zaoszczędził i nie ma w nich mydła do rąk-
co uważamy za ewidentne buractwo.
Kąpielisko termalne (2 x 1200 HUF - promocja na ostatnie 2 godziny otwarcia) nie robi na nas dużego wrażenia.
Jeziorko (a właściwie staw o powierzchni ok. 1.5 ha) ma głębokośc około 2 metrów i temperaturę wody ponad 30C -
jednak nie ma tam niestety żadnych atrakcji wodnych dla Dziubaków. Spędzamy tam dwie godziny,
podczas których Piotruś usilnie próbuje utopić się.
Robi to tak, że leżąc w wodzie na brzuchu w kółku dmuchanym unosi nogi do góry tak, że głowa idzie mu pod wodę.
Jego próby mimo wszystko pozostają daremne, więc wieczorem wszyscy razem wracamy na grilla na camping.

DSC_4354.JPG
Obłoczek na campingu w Heviz
Plik ściągnięto 413 raz(y) 193,46 KB

DSC_4346.JPG
Jeziorko termalne w Heviz
Plik ściągnięto 359 raz(y) 189,92 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Maku 
trochę już popisał


Twój sprzęt: "Obłoczek": VW LT Sven Hedin '85
Nazwa załogi: Dziubaki
Dołączył: 27 Sie 2009
Otrzymał 6 piw(a)
Skąd: Warszawa-Wesoła
Wysłany: 2011-12-23, 11:53   PN 8 VIII - 130km

Rano odkrywamy, że miejscowi amatorzy kąpieli termalnych mają sposób, jak za nie nie płacić.
Wystarczy odejść 300 m za kemping (przez który płynie kanałek/rzeczka, którą nadmiar ciepłej wody wypływa do pobliskiego Balatonu),
aby kąpać się do woli - i za darmo - na dzikim kąpielisku na kanałku. Korzystamy i my z tego rozwiązania.
Mija południe, czas wyruszać do Słowenii. Jedziemy drogą 75 niemal prosto na zachód - w kierunku Słoweńskiej granicy.
Tam kupujemy winietę na 30 dni (30EUR) i tankujemy paliwo (1.24 EUR/l - więc sporo taniej niż na Węgrzech).
Dalej jedziemy do Jeruzalem - wioski znanej jako centrum jednego z trzech słoweńskich regionów winiarskich.
Po dwóch gorących dniach na Słowacji i Węgrzech pogoda niemile nas zaskakuje - jest pochmurno i ledwie 20C.
W Jeruzalem nie ma żadnego campingu, ale dziewczyna w informacji turystycznej
(połączonej ze sklepem winnym z możliwością degustacji (1EUR)) mówi, że możemy spokojnie zostać na noc na parkingu przy drodze.
Jest to całkiemm sympatyczna opcja - widoki z parkingu na winnice są wspaniałe,
a dziewczyna daje się przekonac do pożyczenia nam klucza do toalet na noc.
Przed nocą jeździmy wąskimi i stromymi dróżkami po okolicy, od jednej winnicy do drugiej, degustując i kupując wino (4-6 EUR za butelkę)
lub nalewane prosto z beczki za 2EUR /l.
Dzień kończy się grillem na trawce przy parkingu, z obowiązkowym miejscowym wytrawnym winem.
Nasze zapasy wina wzrostają tego dnia o kilka butelek różnego rodzaju win.

DSC_4365.JPG
Winnice Jeruzalem w Słowenii
Plik ściągnięto 323 raz(y) 185,83 KB

DSC_4374.JPG
Widok z parkingu, gdzie stajemy na noc
Plik ściągnięto 371 raz(y) 135,38 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Maku 
trochę już popisał


Twój sprzęt: "Obłoczek": VW LT Sven Hedin '85
Nazwa załogi: Dziubaki
Dołączył: 27 Sie 2009
Otrzymał 6 piw(a)
Skąd: Warszawa-Wesoła
Wysłany: 2011-12-23, 11:57   WT 9 VIII - 130km

Całą noc pada, na szczęście ranek wstaje pogodny, choć chłodny. Chmury rozpraszają się i wychodzi słońce.
Jedziemy przez pół Słowenii do miasteczka Kamnik,
12 km na północ od którego znajduje się kolejka linowa prowadząca na płaskowyż Velika Planina.
Jest to miejsce znane z tradycyjnej słoweńskiej kultury pasterskiej.
Wjeżdżamy kolejką na górę - z 600 na 1260 m.npm (2x11 EUR bilety powrotne), po czym idziemy godzinę pod górę
(jeszcze około 400m różnicy poziomów, więc wielkie brawa dla Marka i Piotrusia), aż dochodzimy na płaskowyż.
(Leniwi pokonują tą trasę w ciągu kilku minut wyciągiem krzesłkowym)
Naszym oczom ukazują się dziesiątki szałasów/bacówek, pomiędzy którymi pasą się krowy.
W tle widać szczyty Alp. W środku bacówek można kupić tradycyjnie wyrabiane sery i inne przetwory z mleka.
Kupujemy jeden krążek serka (8 eur, ok 1kg), który w smaku przypomina nieco nasze oscypki.
Szybkim krokiem (Piotruś tym razem w nosidle, a Marek niemal biegnący z nami za ręce)
wracamy na górną stację kolejki i zdążamy na wagonik wracający na dół.
Na noc stajemy na kempingu Resnik w Kamniku (2x5eur + 5EUR camper).
Wieczorem chmury znowu zasnuwają niebo i zaczyna intensywnie padać. Mamy szczęście, że dopiero teraz!
Czas na wieczorną bajkę dla Dziubaków i kubeczek jeruzalemskiego wina dla nas...

DSC_4407.JPG
Velika Planina
Plik ściągnięto 344 raz(y) 83,8 KB

DSC_4431.JPG
Velika Planina
Plik ściągnięto 334 raz(y) 155,7 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Maku 
trochę już popisał


Twój sprzęt: "Obłoczek": VW LT Sven Hedin '85
Nazwa załogi: Dziubaki
Dołączył: 27 Sie 2009
Otrzymał 6 piw(a)
Skąd: Warszawa-Wesoła
Wysłany: 2011-12-23, 12:02   SR 10 VIII - 60km

Ranek wstaje znowu pogodny i nawet zaczyna się robić ciepło.
Po krótkiej dyskusji postanawiamy odpuścić sobie Dolinę Logarską - do której mieliśmy jechać dzisiaj - i zamiast tego jechać do Bledu.
Niestety (a może i dobrze...) wszystkich atrakcji Słowenii za jednym razem nie damy rady odwiedzić.
Bled to jezioro położone w Alpach z jedyną w Słowenii naturalną wyspą,
na której zbudowano malowniczy kościółek niesamowicie komponujący się z resztą doliny.
Bled to także nazwa jedynego miasteczka nad jeziorem.
Do Bledu (miasteczka) docieramy około 13tej - wstrzymuje nas korek na autostradzie i dwukilometrowy korek na wjeździe do samego Bledu.
Od razu kierujemy się dalej - wzdłuż południowego brzegu jeziora do położonego na zachodnim krańcu campingu.
Dzięki dość wczesnej porze są jeszcze wolne miejsca na campingu (2x 12.5eur-bez prądu).
Camping bardzo sympatyczny, ze wszelkimi udogodnieniami. Korzystając ze słońca wybieramy się od razu na trawiasto-kamienistą plażę,
z której podziwiać można panoramę jeziora. W końcu robimy się głodni, więc wracamy na camping zrobić obiad.
Potem uruchamiamy nasze rowery i wybieramy się na wycieczkę wokół jeziora (około 6km).
Cała wycieczka - wraz z licznymi postojami na sesje zdjęciowe - zajmuje nam około godziny,
więc mamy jeszcze czas wieczorem usiąść na pomoście i raczyć się słoweńskim winem.
Najładniejsze widoki na jezioro i wyspę są na odcinku pierwszego kilometra od campingu, więc nie musimy nawet iść daleko.

DSC_4537.JPG
Plik ściągnięto 326 raz(y) 200,88 KB

DSC_4512.JPG
Jezioro Bled
Plik ściągnięto 344 raz(y) 136,13 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Maku 
trochę już popisał


Twój sprzęt: "Obłoczek": VW LT Sven Hedin '85
Nazwa załogi: Dziubaki
Dołączył: 27 Sie 2009
Otrzymał 6 piw(a)
Skąd: Warszawa-Wesoła
Wysłany: 2011-12-23, 12:08   CZ 11 VIII - 160km

Dzień wstaje bezchmurny i ciepły.
Rano idziemy na plażę nad jeziorem. Woda jest zaskakująco (jak na górskie jezioro) ciepła i Dziubaki natychmiast wskakują do jeziora.
Po chwili i my dołączamy do nich. O 12-tej pora opuścic camping. Jedziemy do pobliskiego wąwozu Vintegar(wstęp 2x4eur+2x0.8eur)
- podobnego nieco do polskich dolinek tatrzańskich, ale o śmielej poprowadzonym szlaku i stromszych stokach.
Ścieżka wije się brzegami wąwozu, przeskakując wielkrotnie mostkami nad płynącym pod spodem potokiem.
Z wąwozu wychodzimy około 15-tej, wsiadamy do Obłoczka i jedziemy. Kierunek - region Brda, graniczący od zachodu i południa z Włochami,
a słynący lokalnie z wytrawnych win. Początkowo próbujemy jechać "żółtą" drogą przez Alpy.
Gdy jednak szerokośc drogi w pewnym momencie spada do dwóch metrów, a stromizna bardzo męczy Obłoczka na drugim biegu,
zawracamy i postanawiamy jechac dłuższą o 40km autostradą przez Lublanę.
Około 18tej dojeżdżamy (klucząc wcześniej po stromych, wąskich i krętych drogach) do wsi Smartno.
Jest to malownicza, ale malutka wioska położona na szczycie najwyższego w okolicy wzgórza.
Na samym szczycie wzgórza jest jakby mikro-starówka, składająca się z koscioła, kilkunastu kamienic i pozostałości po dawnych murach
obronnych. W Smartnie nie ma campingu, ale planujemy tu postój na noc w celu skosztowania lokalnych win.
Z pewnym trudem znajdujemy dla Obłoczka zatoczkę przy uliczce tuż poniżej "starówki" i wybieramy się pieszo na zwiedzanie.
Po drodze wstępujemy do jedynej we wsi knajpki na obiad.
Prosimy o lokalne tradycyjne dania i dostajemy jakby leniwe pierogi w sosie ze śmietany i sera gorgonzoli oraz jakby łazanki w sosie
pomidorowym z podsmażonym prsiutem (wł. proscuttio - długo dojrzewającą szynką).
Oba dania popijamy wytrawnym czerwonym winem z lokalnych winnic.
Na deser jeszcze po kieliszku białego-półwytrawnego (wszystko razem 20eur) i idziemy dalej. Całą wioskę obchodzimy w ciagu pół godziny.
W tym czasie nasze zapasy wina rosną o rożne rodzaje wina czerwonego i białego.
Noc już zapadła, więc wracamy do Obłoczka, kładziemy Dziubaki spać i planujemy kolejny dzień...

DSC_4629.JPG
Wąwóz Vintegar
Plik ściągnięto 357 raz(y) 160,34 KB

DSC_4716.JPG
Smartno - widoki
Plik ściągnięto 326 raz(y) 145,85 KB

DSC_4738.JPG
Postój na noc w Smartnie
Plik ściągnięto 362 raz(y) 149,5 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Maku 
trochę już popisał


Twój sprzęt: "Obłoczek": VW LT Sven Hedin '85
Nazwa załogi: Dziubaki
Dołączył: 27 Sie 2009
Otrzymał 6 piw(a)
Skąd: Warszawa-Wesoła
Wysłany: 2011-12-23, 12:16   PT 12 VIII - 100km

Dzień wstaje słoneczny i gorący. Postanawiamy jechać do Vipavy (60km)- miasteczka położonego po drodze nad słoweńskie wybrzeże Adriatyku,
a będące centrum kolejnego winnego regionu Słowenii.
W Vipavie w centrum informacji turystycznej (połaczonej z winoteką) dostajemy szczegółową mapkę okolicy wraz z listą rekomendowanych
producentów wina. Jedziemy kilkanaście km na zachód do wioski Brje. Tam trafiamy do gospodarstwa Joze Luciena, od którego kupujemy bardzo
dobry wytrawny merlot. Miejsce wybrane bardzo przypadkowo- bo nie ma go w przewodniku po winnym szlaku,
a tu ku naszemu zaskoczeniu na ścianach pysznią się rzędem złote i srebrne dyplomy za różne gatunki wina.
Niespodziewanie gospodarz zaprasza nas na kawę. Siedzimy więc razem w cieniu winorośli, popijamy mocną słodką kawę i staramy się
rozmawiać - po polsko/rosyjsko/słoweńsku. Jest bardzo sympatyczne - i chyba pomaga nam to wreszcie wystopować, spowolnić...
Przecież nic się nie stanie, jeśli nie zobaczymy wszystkich atrakcji, nie odwiedzimy wszystkich ciekawych miejsc ...
Po jakimś czasie żegnamy się z gospodarzami i jedziemy dalej - do wioski Stanjel,
która oprócz nieodzownych winnic szczyci się starym zamkiem. Niestety, po drodze natrafiamy na znak ograniczenia prześwitu
drogi do 3.1m (a nasz Obłoczek razem z boxem na dachu ma ciut więcej niż 3.1m). Zjeżdżamy więc z drogi na boczną dróżkę, która wg mapki biegnie
mniej więcej w tym samym kierunku. Po kilku kilometrach musimy wjechać w wąską, stromą, szutrową drogę z licznymi zawijasami.
Na szczęście już do dwoch kilometrach zapierającej ze strachu (u damskiej części naszej załogi) dech w piersiach drogi dojeżdżamy do Stanjela.
Na zamku mieści się przyjemna restauracja, co przypomina nam że w brzuszkach już pusto.
Siadamy więc i jemy obiadek: zupa kukurydziana (dla Dziubaków) a dla nas po połowie: spaghetti z oliwkami,pomidorami i boczkiem
oraz przepyszne gryczane pierogi z grzybami w sosiku truflowym (wszystko razem 25EUR). Po napełnieniu brzuchów obchodzimy zamek i wyruszamy w dalszą drogę.
Tego dnia degustujemy jeszcze wino we wsiach Goce i Vrhpolje, gdzie zostajemy na noc na małym campingu przy końcu wsi (2x10EUR).

DSC_4865.JPG
Stanjel
Plik ściągnięto 363 raz(y) 161,51 KB

DSC_4876.JPG
W winnej piwniczce - Goce
Plik ściągnięto 336 raz(y) 117,65 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Maku 
trochę już popisał


Twój sprzęt: "Obłoczek": VW LT Sven Hedin '85
Nazwa załogi: Dziubaki
Dołączył: 27 Sie 2009
Otrzymał 6 piw(a)
Skąd: Warszawa-Wesoła
Wysłany: 2011-12-23, 12:21   SB 13 VIII - 50km

Czas zobaczyć słoweński skrawek morza. Jest gorąco, szczególnie dla Obłoczka - musimy zatrzymać się na autostradzie na kilkanaście minut,
bo po długim podjeździe zaczyna mu migać lampka temperatury silnika. Początkowo planujemy zwiedzanie Kopru (wł.Capodistria - stolica Istrii),
jednak postój w dwukilometrowym korku (na wjeździe do Kopru) połączony z widokami przemysłowych przedmieść miasta
zmienia nasze plany (nie lubimy dużych miast na naszej drodze). Jedziemy do Izoli. To tylko 10 km dalej brzegiem morza.
Izola to małe miasteczko, ale wyglądające zachęcająco.
Niestety na pierwszym campingu w Izoli (Jadranka), położonym blisko centrum miejscowości i tuż nad morzem, nie ma wolnych miejsc.
Jedziemy więc do dalszego campingu Belvedere. Tutaj znajdujemy miejsce z pięknym widokiem na Adriatyk (2x10eur + 7eur Marek, bez prądu).
Camping jest dość rozległy, jednak przwidziano na nim jedynie jeden budynek sanitarny,
a w nim po dwa prysznice i po 4 (raczej odrażające) toalety damskie/męskie. Naszym zdaniem porażka.
Niestety camping leży też wysoko na wzgórzu (na oko ze 100m nad poziomem morza),
więc szybkie dojście do plaży z Dziubakami raczej odpada...dzielnie próbujemy je wieczorem pokonać,
ale właściciele małych nóżek przekonują nas jednak do odwrotu.
Na szczęście na miejscu jest zespół kilku niedużych basenów (wejście na cały dzień: 2x4eur + 2eur Marek - z 20% zniżką dla gości campingu),
więc Dziubaki są pocieszone. Na basenach Piotrusiowi strasznie podoba się wpadanie w dmuchanym kółku do wody.
Nawet uczy się dwóch nowych słów: "chjup"(chlup) i "pjum"(plum), które po pewnym czasie zastępuje niestety jednym zbitkiem: "chjum".
Marek z kolei po raz pierwszy w życiu odważa się założyć maskę i fajkę do nurkowania.
Cieszymy się, że zaczyna się oswajać z tym, że głowa niekoniecznie musi byc cały czas nad wodą.
Czas nam mija niespiesznie (i przyjemnie)na basenach. Wieczorem rozpalamy grilla i popijając wino podziwiamy panoramę Adriatyku.
Widzimy migające główki portu i światła Izoli, Kopru i włoskiego Triestu.
Wyobrażamy też sobie daleko po włoskiej stronie światła Wenecji - w końcu w linii prostej jest tam nie dalej niż 100km.

DSC_4907.JPG
Izola
Plik ściągnięto 396 raz(y) 107,41 KB

DSC_4915.JPG
Na campingu w Izoli - wysoooooko powyżej morza
Plik ściągnięto 360 raz(y) 142,63 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Maku 
trochę już popisał


Twój sprzęt: "Obłoczek": VW LT Sven Hedin '85
Nazwa załogi: Dziubaki
Dołączył: 27 Sie 2009
Otrzymał 6 piw(a)
Skąd: Warszawa-Wesoła
Wysłany: 2011-12-23, 12:25   ND 14 VIII - 6km

Od rana do 15tej pływamy w basenie - przeczekując najgorętsze godziny. Niebo bezchmurne, więc przed słońcem nie ma ucieczki.
Po południu jedziemy Obłoczkiem do Izoli. Znajdujemy blisko portu parking (1eur/h) i idziemy zwidzać miasto.
Izola to sympatyczne małe miasteczko w klimacie śródziemnomorskim, jednak na szczęście nie kipiące od turystów.
Podczas spaceru zachodzimy do jednej z knajpek na obiad: pizza dla Dziubaków,
a dla nas smażone kalmary i sardele pieczone z czosnkiem. Do tego po kieliszku białego wina (razem 22eur).
Po obiedzie jeszcze godzinka na basenie, a potem jedziemy na najbliższą naszego campingu plażę (około 2km stromą, krętą drogą)
i wybieramy się na wieczorny spacer brzegiem morza.
Słoweńskie wybrzeże doskonale nadaje się do spacerów, ale niespecjalnie do czegoś więcej - brzegi są często tak strome,
że nie ma miejsca nawet na małą kamienistą plażę. Tak więc jeśli opalać się i kąpać w morzu - to raczej nie w tym kraju.
Dzień kończymy na campingu Belvedere ze znaną nam już panoramą Adriatyku.

DSC_4925.JPG
Izola
Plik ściągnięto 433 raz(y) 138,23 KB

DSC_4930.JPG
Plik ściągnięto 398 raz(y) 179,99 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Maku 
trochę już popisał


Twój sprzęt: "Obłoczek": VW LT Sven Hedin '85
Nazwa załogi: Dziubaki
Dołączył: 27 Sie 2009
Otrzymał 6 piw(a)
Skąd: Warszawa-Wesoła
Wysłany: 2011-12-23, 12:27   PN 15 VIII - 15km

Jedziemy do Piranu - miasteczka, które opisywane jest jako perła Adriatyku.
To bardzo niedaleko od Izoli, ale mimo wczesnej pory (i tego, że właśnie kończy się długi weekend) na najblizszym starówki campingu
Fiesta nie ma wolnych miejsc. Zatrzymujemy się więc gdzieś przy ulicy i idziemy zwiedzać Piran. Na starówkę nie ma wjazdu samochodem
(i całe szczęście, bo wiele z tamtejszych uliczek ma ledwie 1-2m szerokości), ale do przejścia mamy niecały kilometr.
Po drodze umieramy z gorąca, ale mimo to wchodzimy na mury obronne,
z których roztacza się przepiękna panorama Piranu położonego na wąskim półwyspie wcinającym się w morze.
Chodzimy krętymi wąskimi uliczkami, aż zapachy z lokalnych restauracji przypominają nam, że pora na obiad: znowu pizza dla Dziubaków,
a dla nas kalmary (tym razem grillowane) + cevapcici (smażone jakby wąskie kotleciki mielone z lokalnymi przprawami).
Do tego nieodzowne białe wino i woda - konieczna przy dzisiejszym upale. Widać, że Piran jest bardziej nastawiony na turystów, bo
obiad tym razem kosztuje prawie 30eur. Po obiedzie jeszcze lody i jedziemy na camping - najbliższy to Lucia w Portorożu,
ok. 5km na południe od Piranu. W rejestracji dowiadujemy się, że dziś jest stosunkowo luźno (kończy się długi weekend),
co po przejechaniu przez camping (zaledwie kilka miejsc wolnych) każe nam zastanowić się co tu się działo jeszcze wczoraj...
Ostatecznie znajdujemy sobie miejsce trochę dalej od morza (wyżej) - za to za pięknym widokiem na okolicę (2x10eur+6eur samochód).
To dobry wybór, bo miejsca na dole- bliżej morza- są droższe, malutkie i strasznie tłoczne.
Camping leży nad samym morzem, posiada nawet własne kąpielisko wygrodzone linią bojek (brzeg betonowy).
Czas więc na kąpiel w morzu (temperatura wody na pewno sporo ponad 25C) i widok zachodzącego słońca.
W końcu Piotrusiowi się nudzi i zaskakuje nas nowym słówkiem: "cho-te" (chodźcie), ciągnąc nas w stronę Obłoczka.

DSC_5028.JPG
Piran
Plik ściągnięto 363 raz(y) 137,92 KB

DSC_5075.JPG
Piran
Plik ściągnięto 368 raz(y) 138,1 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Maku 
trochę już popisał


Twój sprzęt: "Obłoczek": VW LT Sven Hedin '85
Nazwa załogi: Dziubaki
Dołączył: 27 Sie 2009
Otrzymał 6 piw(a)
Skąd: Warszawa-Wesoła
Wysłany: 2011-12-23, 12:31   WT 16 VIII - 20km

Jedziemy kilka kilometrów na południe. Tuż przy granicy chorwackiej znajdują się Solnice- naturalna fabryka soli z wody morskiej.
Upał jest niemiłosierny, ale objeżdżamy na rowerach cały teren Solnic.
Składają się one z dużej liczby uformowanych z gliny i desek baseników, do których napuszczana jest woda morska,
a potem słońce i wiatr robią swoje - najpierw zagęszczają solankę, by w efekcie powstał roztwór nasycony, z którego wytrącają się
kryształki soli. Tak powstała sól jest ręcznie wygrabiana z baseników na bok i formowana w pryzmy do wyschnięcia.
Metoda jest niezmienna od kilkuset lat. Marek z zaciekawieniem ogląda z roweru proces produkcji,
za to Piotruś (chyba ze znudzenia) zasypia w rowerowym foteliku...
Z Solnic postanawiamy przejechać szlakiem winnym Istrii - czyli przez okoliczne wioski.
Niestety, nie jest to takie proste, jak by się wydawało. Kilkukrotnie zmuszeni jesteśmy zawracać z dróg, które zwężają się tak bardzo,
że Obłoczek po prostu by się nie zmieścił między domami.
Ostatecznie udaje nam się dotrzeć tylko do jednego gospodarstwa winnego - ale wymaga to od Obłoczka nie lada wysiłku -
wąską drogę o nachyleniu 18% pokonujemy ostatecznie na pierwszym biegu.
Podejmujemy jeszcze kilka prób odnalezienia podanych na mapie piwniczek, ale z powodu braku jakichkolwiek drogowskazów,
oznaczeń oraz spójnego systemu numeracji domów w końcu odtrąbiamy odwrót- byliśmy twardzi,
ale tutejsza winska cesta to chyba raczej fatamorgana...
Koniec końcow wino ( i to nie lokalne, ale z okolic Jeruzalem) na dzisiejszy wieczór kupujemy w...tutejszym supermarkecie.
Po południu wracamy do Porotoroża. Tym razem zatrzymujemy się na obiad w tawernie rybnej. Bardzo nam smakują smażone sardele,
Gurice( malutkie rybki - o długości 3-5 cm smażone w całości), czarne risotto z Cattlefish i oczywiście do tego nieodzowne białe wino.
Wieczorem czas na kąpiel w morzu ( Dziubaki boja się nieco miniaturowych krabów zamieszkujących brzeg),
po czym zabawy w piaskownicy dla Dziubaków i podziwianie zachodu słonca dla nas.

DSC_5087.JPG
Solnice
Plik ściągnięto 368 raz(y) 121,8 KB

DSC_5125.JPG
Słoweńskie drogi są wymagające dla Obłoczka
Plik ściągnięto 338 raz(y) 226,34 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
Maku 
trochę już popisał


Twój sprzęt: "Obłoczek": VW LT Sven Hedin '85
Nazwa załogi: Dziubaki
Dołączył: 27 Sie 2009
Otrzymał 6 piw(a)
Skąd: Warszawa-Wesoła
Wysłany: 2011-12-23, 12:34   SR 17 VIII - 80km

Mamy już trochę dość słoweńskiego morza, tłumów ludzi i korków na nadmorskich drogach.
Jedziemy w głąb kraju - do Skocjanskich Jam (Szkocjańskich Jaskiń). Podobno robią niesamowite wrażenie, a są znacznie mniej oblegane od
najbardziej znanej słoweńskiej jaskinii - Postojnej. Na miejscu okazuje się, że turystów jest jednak sporo. Kupujemy bilety (2x15eur) i
z najbliższą wycieczką wchodzimy do jaskinii. Wejście jest tylko z przewodnikiem,
opowiadającym o jaskinii po słoweńsku/niemiecku/angielsku i włosku. Klasyczna trasa wiedzie przez dwie części jaskinii - tzw. Tichą Jamę,
z której przechodzi się do Sumecej (szumiącej) Jamy. Ta ostatnia nazywa się tak od szumu rzeki Reki, która płynie dnem jaskini.
Reka ma źródła u podnóża góry Sneznik.
Pierwsze 50km płynie po powierzchni, po czym wpada pod ziemię i następne prawie 40km pokonuje podziemnymi jaskiniami,
przepływając między innymi przez Sumecą Jamę. Na końcu Reka znowu wychodzi na powierzchnię (już po włoskiej stronie) i wpada do Adriatyku.
Przejście przez Sumecą Jamę rzeczywiście robi wrażenie- w najwyższym miejscu jaskinia ta ma prawie 150m wysokości,
a mostek, którym przechodzimy nad Reką, zawieszony jest prawie 50m nad dnem jaskinii. Jest tu też dużo różnych form jaskiniowych:
stalaktytów, stalagmitów, kolumn i draperii skalnych (chociaż np. jaskinie Agtellek na Węgrzech są pod tym względem znacznie bogatsze).
Wycieczka przez Skocjanskie Jamy trwa około 1.5 godziny.
Całą podziemną trasę o długości ok. 3km dzielne Dziubaki pokonują na własnych małych nóżkach.
Po wyjściu jedziemy do Predjamy, aby zobaczyć malowniczy zamek. Zamek w Predjamie jest niewielki, wybudowany został nad jaskinią,
przy skalnej ścianie i częściowo pod skalnym nawisem. Rzeczywiście jest bardzo ładny i cieszymy się, że możemy go oglądać.
W Predjamie poza zamkiem i pobliską restauracją nie ma nic ciekawego, więc jedziemy na camping Pivka Jama,
położony w świerkowym lesie na wzgórzach, kilka kilometrów w bok od drogi między Predjamą a jaskinią w Postojnej.

DSC_5231.JPG
Formy skalne w Skocjanskich Jamach
Plik ściągnięto 373 raz(y) 147,81 KB

DSC_5255.JPG
Zamek w Predjamie
Plik ściągnięto 405 raz(y) 175,71 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***