Klub miłośników turystyki kamperowej - CamperTeam
FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Pierwszy, samodzielny wypad kamperem.
Autor Wiadomość
Wito 
stary wyga

Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009
Piwa: 59/28
Skąd: Iława
Wysłany: 2011-03-14, 18:33   Pierwszy, samodzielny wypad kamperem.

Mój pierwszy, samodzielny wypad kamperem.



Niektórym może trudno to sobie wyobrazić, ale mnie się naprawdę udało wyskoczyć na wyprawę samotnie. W tym czasie moja druga połowa gościła swoją kuzynkę z Warszawy. Była to doskonała okazja aby wyrwać się gdzieś, na kilka dni samemu i spróbować, jak to smakuje...
Tym razem postanowiłem odwiedzić rejon, gdzie kiedyś w dzieciństwie i w młodości często bywałem i gdzie przeżyłem wspaniałe chwile jako wędkarz i płetwonurek. Tym razem jechałem tam kamperem jako turysta. W alkowie mojego kampera wiozłem jak zawsze aparat fotograficzny, akordeon, skafander do nurkowania i mały, jednoosobowy, gumowy ponton. Na bagażniku zaś jechał spętany rower. Czyli miałem wszystko, czego mi potrzeba.
Aha, i jeszcze coś. W lodówce były samodzielnie wykonane zakupy.

Po pokonaniu blisko dwustu kilometrowego odcinka drogi z Iławy, we wsi Stare Osieczno minąłem most na Drawie i skręciłem w prawo.
Otwierał się przede mną znany mi z młodości świat pięknych jezior, bezkresnych lasów i rzek przecinających Puszczę Drawską. Tak jak dawniej, tak i teraz skręcając na drogę do Głuska, poczułem dreszcz emocji.
Jako młody chłopak przyjeżdżałem tu z ojcem, z Gorzowa motorem. Celem naszych wypraw wędkarskich było piękne, położone w lasach jezioro Ostrowieckie. Jezioro to jest największym i najpiękniejszym jeziorem na tym terenie. Jego całkowita powierzchnia wynosi 388 ha, głębokość maksymalna 19 m, długość około 6 km, a największa szerokość - 1 km. Woda jest czysta, choć okresowo występują zakwity. Linia brzegowa bardzo rozwinięta. W środkowej części jeziora wrzyna się w nie duży, szeroki półwysep z wieloma mniejszymi odnogami i zatoczkami. Na jeziorze są trzy wyspy: Lecha, Okrzei i najmniejsza- Pokrzywka. Wszystkie one mają wysokie, porośnięte wysokopiennym lasem mieszanym. Kilkanaście lat temu na wokół jeziora na dużym obszarze utworzono Drawieński Park Narodowy.

Większość dróg wyłączono z ruchu kołowego i zakazano uprawiania wędkarstwa, poza wyznaczonym odcinkiem na zachodnim brzegu jeziora Ostrowieckiego.
W młodości przyjeżdżaliśmy tu z ojcem na kilkudniowe wyprawy . W dzień łowiliśmy piękne szczupaki i płocie a w nocy trafiały się na wędce tłuste, wypasione węgorze.Podczas naszych wypraw, gdy ojciec łowił na jeziorze, ja zwiedzałem i poznawałem okolicę. Uwielbiałem wycieczki wzdłuż dzikich i niedostępnych brzegów Drawy i Płocicznej z jej dopływem - Cieszynką. Często, godzinami, ukryty za drzewem, obserwowałem stada żerujących na Płocicznej kleni.

Kilka lat później robiłem sobie spływy tymi rzekami w masce i z fajką, ubrany w ciepły, neoprenowy skafander. Mogłem wtedy wpłynąć w każdy zakamarek rzeki czy pod każde zwalone drzewo i podziwiać piękne podwodne widoki i ryby - ogromne brzany, klenie, certy, lipienie oraz pstrągi potokowe ukryte w pniach zwalonych drzew.

Było tu zawsze cudownie i każdym zmysłem czuło się tę nieskażoną i dziką przyrodę.

W latach siedemdziesiątych nastąpił szybki rozwój turystyki w kraju i zaczęło tu przyjeżdżać dużo ludzi. Rozpoczął się powolny proces dewastacji tego oddalonego od cywilizacji pięknego i dzikiego zakątka. Zaczęło się kłusownictwo, imprezki, pojawiły masy śmieci dookoła, powstawały pożary lasów.

Jak to dobrze, że utworzono tu Drawieński Park Narodowy. Powołano mobilną i bardzo skuteczną straż, która pilnowała przestrzegania dość surowych przepisów dotyczących ruchu po drogach, zasad parkowania i obozowania, wędkowania i wielu innych.

Punkt informacji turystycznej Drawieńskiego PN. mieści się w samym Głusku. Kupiłem aktualną mapę Parku a sympatyczna pani na odchodne wręczyła mi kilka ulotek.
Po wykonaniu niezbędnych zakupów w wiejskim sklepie, ruszyłem na północ w kierunku jeziora Ostrowieckiego. Zamierzałem założyć bazę na parkingu znajdującym się w połowie jeziora na jego wschodnim brzegu. Zaraz za parkingiem była pięknie odrestaurowana leśniczówka Ostrowiec z dużym, zadbanym ogrodem.

Droga do leśniczówki była jeszcze Made in Germany i wyłożona kocimi łbami. Musiałem nią przejechać blisko cztery kilometry.
I wtedy mój kamper dał mi popalić. Jeszcze takiego hałasu nie przeżyłem. Trzeszczało i dzwoniło w nim dosłownie wszystko. Na nic zdała się wolna jazda i błagalne zaklęcia. Kamper musiał mi wykrzyczeć swoje i czynił to aż do samego parkingu.
Gdy tylko zgasiłem silnik i wysiadłem z kampera, od razu poczułem magię tego miejsca. Był już prawie wieczór i wokół było cicho, jakby nic dookoła nie istniało

Poczułem się prawdziwie wolny.

Nie oglądając się na nikogo i na nic, mogłem robić, co tylko chciałem. Mogłem iść czy pojechać rowerem gdzie chciałem. Mogłem iść już spać, jeść, czy wypić coś - na przykład złocistego, mogłem nieskrępowany...robić praktycznie wszystko. Czułem się bardzo dobrze.


Wybrałem wyjazd rowerem do zrujnowanej węgorni na Płocicznej. Kiedy jeszcze było wolno, pływałem tą rzeką pontonem a także pod wodą - w masce. Rzeka jest bardzo różnorodna. Jest ponadto bystra i bardzo przezroczysta. Dawniej było w niej dużo kleni i pstrągów. W głębszych miejscach, gdy przepływała przez łączkę, występowały rzadkie już certy i brzany. Pamiętam, że pod zwalonymi drzewami poniżej węgorni obserwowałem kiedyś dwie ogromne trocie wędrowne. Dziwiłem się, że tak duże ryby wpłynęły do tej stosunkowo niewielkiej rzeki.

Z uwagi na kłusownictwo, to poza kilkoma miejscami wyznaczonymi dla turystów, dostęp do Płocicznej na mniej niż sto metrów, jest obecnie zabroniony. Węgornia jest jedynym na tym odcinku miejscem udostępnionym. Umieszczono tam nawet tablicę informacyjną ze zdjęciem obiektu przed zniszczeniem go przez ludzi i wodę.

Już w odległości kilkuset metrów od rzeki usłyszałem szum wody przeciskającej się przez ruiny dawnej węgorni.

Skręt w prawo, sto metrów z górki i byłem na miejscu.

Ze zdziwieniem stwierdziłem, że pod jednym z wodospadów zażywało kąpieli kilkoro młodych ludzi. Okazało się, że przyszli z pobliskiej leśniczówki. cdn.

Obraz 1873po.jpg
Już z daleka słychać było szum rzeki.
Plik ściągnięto 440 raz(y) 205,63 KB

Obraz 1870po.jpg
Węgornia przed zniszczeniem w 1959r.
Plik ściągnięto 388 raz(y) 186,81 KB

Obraz 1868pop.jpg
A tak wyglądała w 2010r.
Plik ściągnięto 352 raz(y) 252,56 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl szczegóły
StasioiJola 
Kombatant


Twój sprzęt: Fiat Bürstner
Nazwa załogi: StasioiJola
Pomógł: 12 razy
Dołączył: 25 Lip 2008
Piwa: 81/283
Skąd: Gąbin
Wysłany: 2011-03-14, 18:50   

Witku - poruszyłeś czułe struny ; kilkanaście lat temu byliśmy z Jolą w tym samym rejonie w miejscowości Sitnica u znajomych na grzybach!! Wraz z naszym kolegą i jego żoną chodziliśmy wokół jeziora Ostrowite - piękne tereny. A grzybów to w życiu tyle nie widziałem i pewnie już nie zobaczę. Byliśmy też nad Płociczną jeszcze wtedy dostępną na wielu odcinkach, Najbardziej powalająca jest ta cisza i urok tych nieskażonych miejsc. Nocami to cisza aż dzwoniła w uszach. Czasami słychać tylko odgłosy dzikiej zwierzyny - mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam się wybiorę!!! :spoko A bruk to jaki był to taki jest!!!! :szeroki_usmiech
_________________

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
foto kamper 
początkujący forumowicz


Twój sprzęt: Fiat ducato 2,4D 83r
Dołączył: 14 Maj 2010
Piwa: 1/1
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-03-14, 19:47   

Witam przeczytałem z uwagą i zaciekawieniem, masz talent pisarski. Pięknie opisałeś swoją samodzielną wyprawę. Czasem ja też mam ochotę wybrać się sam samiusieńki.
Twoja opowieść jest dla mnie inspiracją czekam na cdn.
Pozdrawiam Mariusz
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
MAREKH 
weteran


Twój sprzęt: LMC na DUKATO
Dołączył: 28 Wrz 2007
Piwa: 257/71
Skąd: Kielce
Wysłany: 2011-03-14, 20:27   

Wito napisał/a:
Poczułem się prawdziwie wolny.

Nie oglądając się na nikogo i na nic, mogłem robić, co tylko chciałem. Mogłem iść czy pojechać rowerem gdzie chciałem. Mogłem iść już spać, jeść, czy wypić coś - na przykład złocistego, mogłem nieskrępowany...robić praktycznie wszystko. Czułem się bardzo dobrze.

Czy szanowna Małżonka czytała to już?
Bardzo mi się to podoba,dawaj Kolego dalej. :spoko :spoko :spoko
_________________
Marzenia-podróże-uśmiech
https://www.youtube.com/watch?v=LJoQJV1HsRE
https://www.youtube.com/watch?v=RR91HBlRqKg
https://www.youtube.com/watch?v=gat7m3z_BVk
https://www.youtube.com/watch?v=11BlqFL8t2c
https://www.youtube.com/watch?v=xV91EI-M1tk
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Skorpion 
Kombatant
Normalny inaczej wariatek stary wyga


Twój sprzęt: Starocie urzadzenie kampero-podobne
Nazwa załogi: Skorpion
Pomógł: 24 razy
Dołączył: 17 Lip 2008
Piwa: 278/1300
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-03-14, 20:41   

Wito, Wspanial wyprawa i opowiesc rowniez czekam na jej dalszy ciag. Na zacheete przeslalem Ci pifko
_________________


Tadeusz
Byle do przodu
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wito 
stary wyga

Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009
Piwa: 59/28
Skąd: Iława
Wysłany: 2011-03-14, 21:42   

Stasiu. To miło, że byliście z Jolą w tych pięknych stronach. Widzę, że i na Was wywarły one duże wrażenie.
Marku. Nie czytała. A w przyszłości, kto to wie. Ale już jutro i tak nie mógłbym dokonać żadnej zmiany. A tam. Zaryzykuję. Napiszę prawdę.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Nocny Rajder 
trochę już popisał


Twój sprzęt: Fiat ducato1985 Eriba-Hymer spłonął
Nazwa załogi: Załoga Dżi
Dołączył: 12 Sty 2011
Postawił 1 piw(a)
Skąd: DESZCZNO
Wysłany: 2011-03-14, 22:41   

Piękne okolice częsta tam bywam i znam te kocie łby budowane jeszcze prze jeńców francuskich z wojny 1870 roku.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wito 
stary wyga

Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009
Piwa: 59/28
Skąd: Iława
Wysłany: 2011-03-15, 08:41   

Nocny Rajder napisał/a:
Piękne okolice częsta tam bywam i znam te kocie łby budowane jeszcze prze jeńców francuskich z wojny 1870 roku.

Witaj Rajderze. Miło Cię poznać. Deszczno znam z młodości i obecnie, gdy jeżdżę na Obrę i do Bledzewa, często mijam po drodze.
Bardzo ciekawa jest historia budowy drogi z Głuska do Ostrowca. Nie miałem pojęcia, że budowali ją jeńcy wojenni i to jeszcze w dziewiętnastym wieku. Pozdrawiam Cię serdecznie i do zobaczenia. Czasami bywam w moim rodzinnym Gorzowie.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
małyb-c 
doświadczony pisarz


Twój sprzęt: Mercedes 409 "kaczka" hand made
Nazwa załogi: Wechikuł Tajemnic
Pomógł: 3 razy
Dołączył: 18 Gru 2008
Skąd: B-c Dolnyśląsk
Wysłany: 2011-03-15, 09:04   

Bardzo fajnie opisana wyprawa , masz talent :) . Na pewno się tam kiedyś wybiorę , a tym czasem pisz dalej :spoko
_________________
Pozdrawiam mały
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wito 
stary wyga

Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009
Piwa: 59/28
Skąd: Iława
Wysłany: 2011-03-15, 10:24   Mój pierwszy, samotny wypad kamperem.

[center]Mój pierwszy, samotny wyjazd kamperem.[center]

Z uwagi na przewalającą się z hukiem przez ruiny wodę, panujący tu półmrok i jasną, dość rozległą przestrzeń poniżej węgorni, miejsce to ma swój szczególny urok.

Spędziłem tam jeszcze kilka chwil, wykonałem zdjęcia, wsiadłem na rower i pojechałem w kierunku jeziora Ostrowieckiego. Zamierzałem wykonać kilka zdjęć jeziora i ujścia Płocicznej o zachodzie słońca. Udało mi się zdążyć na czas. Jezioro przywitało mnie jak zwykle ciszą zakłócaną tylko niekiedy przez baraszkujące na wodzie ptactwo i pięknymi, ciepłymi barwami zachodu słońca. Całym swym ciałem i duszą chłonąłem piękno tego miejsca i pragnąłem pozostać tam jak najdłużej.

Zaczęło się już jednak ściemniać i trzeba było wracać do kampera.cdn.

Obraz 1874pops.jpg
Płociczna powyżej węgorni.
Plik ściągnięto 389 raz(y) 250,17 KB

Obraz 1885pops.jpg
Zachód słońca nad jeziorem.
Plik ściągnięto 401 raz(y) 148,31 KB

Obraz 1888pop.jpg
Brzeg jeziora o zachodzie.
Plik ściągnięto 377 raz(y) 204,46 KB

Obraz 1894pos.jpg
Przy ujściu Płocicznej.
Plik ściągnięto 389 raz(y) 120,45 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
JaWa 
Kombatant
Pierwsza "Mała Karawana"


Twój sprzęt: Fiat Ducato Roller Team Granduca
Pomógł: 5 razy
Dołączył: 15 Sty 2007
Piwa: 367/235
Skąd: Kutno
Wysłany: 2011-03-15, 12:26   

Przypomniałeś mi Witku moje wyjazdy w latach '80 nad Jezioro Szczuczarz, rzut kamieniem od Ostrowickiego. Jeździliśmy tam do leśniczówki Głusza położonej na samym jeziorem, w maju na ryby, a w sierpniu, wrześniu, na ryby i grzyby. Jezioro było prawdziwym rajem dla wędkarzy, jak sama nazwa mówi najwięcej było szczupaków, to tam złowiłem swojego największego szczupaka, 105 cm i okonia 41 cm, 1,10 kg wagi. Było tez dużo węgorzy i mnóstwo białej ryby. Do leśniczówki zjeżdżali się wędkarze z praktycznie całej Polski. Od Zakopanego po Gdańsk, od Lublina po Szczecin. Nie każdy mógł jednak być gościem leśniczego, można tam było trafić tylko z polecenia 'bywalców". O rodzinie leśniczego i jego gościach, o wspaniałych tam pobytach, pełnych najrozmaitszych przygód, można by książkę napisać. Tam też miałem szczęście pozyskać kapitalnego byka, w pierwszy roku tylko go słyszałem, na drugi rok pozwolił sobie na małą nieostrożność ...... Dziś już nie ma leśniczego, znanego w całej okolicy, Ferdka Kasprzaka, a jezioro odkąd pojawili się "rybacy" z prądem, zamieniało się szybko w rybną pustynię. Dziś tam jest "łowisko specjalne", tylko ryb już nie ma. :gwm
_________________
Wanda i Jacek Kutno
-------------------------------------------
www.youtube.com/@JacekKropidlowskikutno/videos
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Tadeusz 
Administrator
CamperPapa


Twój sprzęt: Fiat Talento Hymercamp
Nazwa załogi: Kucyki
Pomógł: 16 razy
Dołączył: 06 Lis 2007
Piwa: 1602/2334
Skąd: Otwock
Wysłany: 2011-03-15, 14:19   

Ładnie Witek opisał, a Jacek podsumował, jak plotą się losy takich uroczysk, pięknych i zasobnych w dary boże. Ileż wysiłku wkładają ludzie w niszczenie przyrody, aż trudno to sobie wyobrazić.
Dobrze, że piszemy o tych dzikich zakątkach, fotografujemy i zostawiamy potomnym wspomnienia. Chociaż tyle.
_________________
W życiu najlepiej jest, gdy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest tylko dobrze - to niedobrze.
Ks. Jan Twardowski.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wito 
stary wyga

Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009
Piwa: 59/28
Skąd: Iława
Wysłany: 2011-03-15, 23:14   Jezioro Szczuczarz

To bardzo ciekawe, co piszesz Jacku. Faktycznie, te dwa jeziora leżą blisko siebie i w przeuroczej okolicy. W Szczuczarzu nurkowałem raz, czy dwa. Nie spotkałem tam jednak większej ryby. Znam jedynie zatokę przy drodze, którą często jeżdżę do Gorzowa. Jezioro jest bardzo czyste, choć partiami muliste a woda bardzo przezroczysta. Są tam raki. Wypatrzyłem je kiedyś podczas przerwy w podróży. Szkoda, że tak piękny i rybny akwen został zdegradowany. Na Jezioraku jest to samo. Pozdrawiam serdecznie.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wito 
stary wyga

Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009
Piwa: 59/28
Skąd: Iława
Wysłany: 2011-03-16, 20:08   Mój pierwszy, samotny wypad kamperem.cd.

Mój pierwszy, samotny wypad kamperem.



Jazda rowerem z powrotem była równie przyjemna jak w tamtą stronę. Kamper czekał na mnie cierpliwie pokryty już z lekka wieczorną rosą. W samochodzie było jeszcze ciepło i przyjemnie. Cisza wokoło aż huczała w uszach. Poczułem się głodny.

Wyjąłem z lodówki kawałek kiełbasy, pokrajałem na cztery pomidora i ułamałem z bochenka kawałek chleba. Otwarłem piwo. Dziwiłem się, jak bardzo mi to wszystko smakowało, chociaż nie jadłem z talerzyka ustawionego na serwetce i gryzłem kiełbasę z kawałka a nie misternie pociętą w plasterki i poukładaną na kanapkach posmarowanych masełkiem i udekorowanych listkiem sałatki i odrobiną natki pietruszki. Po sutym i wesołym posiłku okazało się, że nie mam nic do zmywania czyli czynności, za którą nigdy nie przepadałem.

Po chwili, w błogim nastroju, zapadłem w sen.

-Znów mnie wywiozłeś na jakieś pustkowie. A jak na nas napadną - w pewnej chwili usłyszałem głos mojej żony.

Natychmiast skoczyłem na równe nogi. Wokół nikogo jednak nie było. Panowały egipskie ciemności i było cicho, i spokojnie.

- Jak to dobrze, że to tylko sen - pomyślałem z ulgą. Wróciłem do łóżka i niemal natychmiast zasnąłem.

Poranek przywitał mnie ciszą przerywaną śpiewem ptaków w oddali. Zapowiadał się kolejny piękny, pogodny dzień. Spojrzałem na zegarek. Była czwarta trzydzieści. Musiałem się spieszyć, bowiem wczesny ranek to doskonała pora na obserwacje przyrody i zdjęcia. Chwyciłem torbę z aparatem, zdjąłem rower z bagażnika i po pięciu minutach z torebką słonecznika w kieszeni, gnałem z górki w kierunku mostu na przewężeniu jeziora Ostrowieckiego. Tego ranka zamierzałem zwiedzić zachodni brzeg jeziora, na północ od mostu.
Po lewej stronie minąłem ścieżkę prowadzącą do unikalnego jeziora Czarne by po kilku minutach jazdy dotrzeć do mostu przez jezioro. Okazało się, że jadę ścieżką dydaktyczną, bowiem pojawiły się pięknie wykonane tablice poglądowe. cdn.

Obraz 1930.jpg
Na ścieżce dydaktycznej umieszczone zostały tablice poglądowe.
Plik ściągnięto 377 raz(y) 183,74 KB

Obraz 1903po.jpg
Widok z mostu na wyspę "Lech".
Plik ściągnięto 375 raz(y) 85,3 KB

Obraz 1902popo.jpg
Most, po którym przejechałem na zachodnią stronę jeziora.
Plik ściągnięto 377 raz(y) 126,62 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wito 
stary wyga

Twój sprzęt: Fiat Ducato 91 Dethleffs
Nazwa załogi: moczykije
Dołączył: 19 Lut 2009
Piwa: 59/28
Skąd: Iława
Wysłany: 2011-03-17, 13:24   Mój pierwszy, samotny wypad kamperem.

Mój pierwszy, samotny wypad kamperem.


Most łączący brzeg wschodni z zachodnim jeziora Ostrowieckiego został postawiony niedawno. Chociaż ma wyjątkowo solidną konstrukcję wykonaną z grubych bali, to jest wąski i przeznaczony tylko dla turystyki pieszej.

Skierowałem się na północ wzdłuż brzegu jeziora. Wdrapałem się z rowerem na wysoką skarpę i zauważyłem, że zbudowano tam rów przeciwczołgowy. Była to jedna z wielu na tym terenie pozostałości z ostatniej wojny. Między rowem i stromą skarpą brzegu biegła wąska i kręta ścieżka. Wiła się ona między drzewami raz biegnąc w górę raz w dół. Jazda rowerem po niej wymagała ode mnie niesamowitej czujności. Kilka razy byłem już na granicy groźnego upadku z wysokiej skarpy. Po kilkuset metrach pojawiła się jednak szeroka leśna droga. W porównaniu ze ścieżką, była to autostrada.

Jezioro było piękne i spokojne i dopiero budziło się do życia. Wysokie i niedostępne brzegi dodawały mu uroku.

W pewnej chwili, przede mną zauważyłem na drodze gołębia. Ptak siedział skulony i nie przejawiał wcale strachu. Powoli podszedłem bliżej i wykonałem zdjęcie. Pomyślałem, że skoro nie ucieka, to jest chory. Chyba jednak nic mu nie dolegało, bo po chwili zaczął wyszukiwać i zjadać coś z ziemi. Wykonałem zdjęcie, pomachałem mu na pożegnanie i pojechałem dalej w kierunku Półwyspu Dębowego.
W okolicy półwyspu, przy samej drodze zauważyłem ruiny niemieckiego bunkra. Był wysadzony w powietrze. Jego betonowe bryły i zbrojenie sprawiały groźne wrażenie. Miał też widać swoją nazwę LUCAS. Zauważyłem, że S zostało źle napisane na formie i tak było odciśnięte nad wejściem do bunkra.

Półwysep Dębowy wznosi się wysoko nad wodą. Wspiąłem się na sam szczyt, skąd rozpościerał się piękny widok na południe i wyspę Lech, na której dostrzegłem wiele gniazd kormoranów.
Na górze cypla zauważyłem biegnące dookoła wzgórza okopy. W tym miejscu Niemcy zorganizowali obronę zachodniego brzegu jeziora przed nacierającą armią radziecką.
Do mostu wróciłem tą samą drogą. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że zaprzyjaźniony gołąb jeszcze nie odfrunął, więc rzuciłem mu kilka ziaren słonecznika z mojego śniadania. Nie zebrał ich i uważnie mi się przyglądał. Nie próbował się oddalić. Najwyraźniej mi ufał. Pozwolił zrobić sobie nawet portret z bliska.

Gdy dotarłem do mostu, zauważyłem, że w przedpołudniowym słońcu, wygląda on już zupełnie inaczej niż rano.

Przeszedłem przez most i pojechałem w kierunku niesamowitego lecz mało znanego jeziora Czarne. Nie żałowałem, bo dzięki temu mogłem poznać i obejrzeć ciekawe i rzadkie u nas zjawisko geologiczne o nazwie PONOR. cdn.

Obraz 1913po.jpg
Barwy poranka nad jeziorem.
Plik ściągnięto 406 raz(y) 192,58 KB

Obraz 1925po.jpg
Mój nowy przyjaciel.
Plik ściągnięto 380 raz(y) 223,42 KB

Obraz 1914po.jpg
Bunkier LUCAS z błędem.
Plik ściągnięto 344 raz(y) 250,43 KB

Obraz 1915po.jpg
Z tej strony prawie niezniszczony.
Plik ściągnięto 388 raz(y) 204,77 KB

Obraz 1918po.jpg
Bunkier
Plik ściągnięto 411 raz(y) 242,58 KB

Obraz 1924po.jpg
Poniemieckie okopy wokół wzgórza Półwyspu Dębowego.
Plik ściągnięto 476 raz(y) 213,39 KB

Obraz 1921po.jpg
Kolonia kormoranów na wyspie Lech.
Plik ściągnięto 386 raz(y) 202,89 KB

Obraz 1926po.jpg
Portret mojego nowego przyjaciela.
Plik ściągnięto 391 raz(y) 155,74 KB

Obraz 1927pop.jpg
Most widziany ze skarpy.
Plik ściągnięto 407 raz(y) 194,86 KB

Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum

Dodaj temat do ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
*** Facebook/CamperTeam ***